Skocz do zawartości

Hermes1937

Społeczność Astropolis
  • Postów

    800
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Hermes1937

  1. Ależ Karolu, sprawa jest banalnie prosta !!! Firma X zainstalowała czujniki reagujące nie na wodę, a na ślinę, a dokładniej - na to, co ślina "ekstra" zawiera !! Krótko mówiąc - kopuła będzie się zamykać tylko wtedy, gdy: 1. Z nieba będzie padać ślina (lub deszcz zawierający odpowiednie składniki - np. sole czy kwasy), 2. Ktoś z pracowników CNK będzie pluł na czujnik, gdy zacznie z nieba kropić. Nawet sobie nie wyobrażasz, jaka forsę można "zbić" na pokazywaniu wycieczkom, jaką nowatorską - w skali światowej - metodę zamykania kopuł obserwatorium pokaże wszystkim CNK !! Oczywiście dzięki firmie X !! - to musi być zaznaczone !
  2. Januszu, wszystkiego najlepszego - zdrowia, pomyślności, odkrycia (co najmniej) kilku komet, kolejnych wersji NO i AJW i jeszcze większej frekwencji na naszych programach "PTMA - TV live".
  3. Dość często, niestety coraz częściej, na spotkaniach (wykładach) astronomicznych spotykam osoby, które najpierw krytykują wykładowcę, że mówi za trudnym językiem, a w końcu same dodają, że "przyszły się nieco rozerwać, a astronomia ich nie interesuje"... W tym przypadku mamy chyba do czynienia z pracą domową (klasówką) zadaną przez nauczyciela, a uczniowi szkoda czasu na samodzielne znalezienie informacji z dziedziny której nie zna i oczekuje od innych, że odrobią za niego to zadanie...
  4. Opis obserwacji i pokazów przejścia wenus w dniach 2 i 3 kwietnia umieściłem w wątku "PTMA Warszawa zaprasza": http://astropolis.pl/topic/37822-ptma-warszawa-zaprasza/page__pid__452449__st__30#entry452449
  5. Witam, przejście Wenus przez Plejady (na początku kwietnia 2012r) było kolejną okazją dla Oddziału PTMA w Warszawie przeprowadzenia nie tylko "zwykłego" pokazu przez nasze teleskopy, ale głównie - transmisji "on live" w internecie na naszej stronie www. W poniedziałek, po odczycie, nie było zbyt dobrej pogody, ale sporo osób czekało na pokaz i transmisję. Wieczorem pogoda całkiem się popsuła i nawet jak w lukach między chmurami było widać Wenus, to akurat padał na tarasie deszcz i sprzętu nie można było wystawić. Więcej szczegółów jest na stronie Oddziału: http://ptma-warszawa.astronomia.pl/ptma_tv.htm A ponieważ nie było szansy na oglądanie Wenus na żywo, na tarasie, to Michał Klimaszewski w pokoju PTMA opowiadał o swojej wyprawie do RPA – chętnych wysłuchania i obejrzenia zdjęć, które były także transmitowane „na żywo” - było tak wielu, że niektórzy musieli „oglądać” już poza naszym pokojem... Spotkania te są również nagrywane (dla dokumentowania naszej działalności). Oto dwie fotki z kamery wideo, którą rejestrowałem prawie całe spotkanie. We wtorek 3 kwietnia niebo w Warszawie przez prawie cały dzień było zachmurzone. Dopiero po godz. 20 chmury zaczęły się rozstępować i wkrótce mieliśmy czyste niebo i przepięknie widoczną Wenus w Plejadach. Z powodu kłopotów technicznych z kamerą nie mogliśmy pokazywać tego zjawiska, więc Janusz Wiland pokazywał w kamerze internetowej zdjęcia, które przed chwilą robił swoim aparatem... Udały się natomiast pokazy Saturna, Marsa i przede wszystkim – Księżyca. Poniższe zdjęcia są screenami z ekranu – tak było to widać podczas naszej transmisji: Dodam, że w tej relacji „PTMA TV-live” wzięła udział rekordowa ilość uczestników. Byli również goście z USA, Anglii i kilku innych krajów europejskich. Tym razem przejście Wenus w dniu 3 kwietnia ja obserwowałem z domu. Mimo, że początkowo ściana budynku zasłaniała Wenus, potem było już dobrze widać. Poniżej – mój mały domowy sprzęt – tutaj z okularem; potem do ED-80 przymocowałem aparat fotograficzny. Na opracowanie zdjęć (a zrobiłem ich kilkadziesiąt) przyjdzie jeszcze czas, dlatego pokaże tylko jedno z nich, zrobione ok. 21h 17m CWE. Dziś – 4 kwietnia pogody znów nie ma. Tak więc wszyscy mieliśmy wczoraj szczęście – świetna pogodę i udane zdjęcia.
  6. Wczoraj, 1 kwietnia 2012, na niektórych Forach pojawiła sie informacja o odkryciu przez Rumunów... satelity Wenus i... pokazano jego zdjęcie... Żarty żartami, ale już od ponad 300 lat temu szukano naturalnego księżyca Wenus i... odkrywano !! Mało tego, zazwyczaj ten księżyc był tak duży, że powinien być widoczny obok Wenus... gołym okiem !! (w korzystnej sytuacji w odległości 25' i jasności nawet +1 mag). Ciekawe zatem, że nigdy nie odkryto go gołym okiem, a tylko przez lunety. Poniższe cytaty o takich odkryciach są autentyczne, a przytaczałem je na swoim odczycie o tranzycie Wenus w 2004 roku: Cassini: 18 sierpnia 1686 roku o godz. 4:15 obserwowałem Wenus przez teleskop o ogniskowej 34 stopy (10 metrów); w odległości równej 3/5 średnicy planety na wschód dostrzegłem obiekt (...) o fazie identycznej z fazą Wenus, która była wówczas w fazie bliskiej pełni. Średnica obiektu była równa 1/4 średnicy Wenus. James Short: 23 października 1740 roku skierowawszy reflektor o ogniskowej 16½ cala (41 cm) (...) dostrzegłem dość blisko planety maleńką gwiazdkę. (odległość 10' ) (...) Zastosowałem powiększenie 240x i stwierdziłem ku swemu zdumieniu, że gwiazdka ma tę samą fazę co Wenus Średnica obiektu była równa 1/3 średnicy Wenus. Montaigne: Obserwowałem po raz pierwszy satelitę 3 maja 1761 roku, jako małe ciało w fazie sierpa w odległości 22’ od Wenus. Jego średnica równa 1/4 średnicy planety. Francuska Akademia Nauk ogłosiła to odkrycie dodając: Satelita odległy od Wenus jak Księżyc od Ziemi; obiega Wenus w 9 dni i 7 godzin (ewidentny błąd – satelita w tej odległości miałby czas obiegu ponad. 30 dni!! - uwaga moja). J. Lambert (Niemcy): Satelita odległy jest o 415000 km, obiega Wenus w 11 dni i 5 godzin, nachylenie orbity 64 stopnie. Skomentował te odkrycia Patrick Moore: „...Ja sam mam 3 calowy refraktor który ukazuje całą grupę sierpowatych „satelitów” Wenus; „satelity” Saturna są jego wiernymi kopiami aż do układu pierścieni włącznie..” Ciekawe, że nikt nie zwrócił uwagi na ewidentny błąd obliczeniowy - aby księżyc Wenus, odległy od swojej planety o ok. 400000 km (tak jak nasz Księżyc od Ziemi) miał czas obiegu ok. 10 dni, to Wenus musiała by mieć tak dużą masę, że jej średnia gęstość była by większa od najcięższego pierwiastka - osmu...
  7. Podczas prowadzonego przez Oddział PTMA w Warszawie spotkania w ramach „TV-live”, które odbyło się 28 marca br z udziałem dr hab. Arkadiusza Olecha, padło pytanie internauty na temat zakryć gwiazd przez Wenus podczas jej przejścia przez Plejady w dniach 2-4 kwietnia 2012 roku. Oto kilka faktów i ciekawostek. Jak wiadomo, 3 kwietnia wieczorem Wenus przejdzie przez główną część Plejad i to zjawisko będzie bardzo dobrze widoczne w Polsce. Oddział PTMA w Warszawie na swojej stronie przeprowadzi transmisję z tego zjawiska. Zakrycia gwiazd przez planety należą do zjawisk rzadkich, co spowodowane jest zarówno niewielką – w stosunku do Księżyca – widomą średnicą planet, jak i dużą różnicą jasności między planetami a zakrywanymi gwiazdami. Szczególnie rzadkie są zakrycia gwiazd jasnych – takim unikalnym zjawiskiem było dzienne zakrycie Regulusa przez Wenus 7 lipca 1959 roku, obserwowane w Polsce m. in. przez Leona Wohlfeila z Gdańska: Drugim takim zjawiskiem było zakrycie obserwowane w PTMA w Warszawie 17 listopada 1981 roku, a tym razem podczas wieczornego zakrycia zakrywana była jasna gwiazda Nunki (sigma Sgr) o jasności 2.1 mag (relacja w „Uranii” z 1982 r). Obie powyższe ilustracje pochodzą z mojego odczytu w maju 2004 roku, przed tranzytem Wenus 8.06.2004 Oto widok Plejad i Wenus wieczorem 3 kwietnia 2012 roku: Droga Wenus względem gwiazd wieczorem 3 kwietnia 2012 Podczas przejścia Wenus zbliży się do jednej z gwiazd z tzw. łańcuszka (poniżej Alcyone). Gwiazda SAO 76198 ma jasność 7.8 mag, a ok. 18h 56m Wenus minię ją w odległości ok. 27” (od brzegu planety). Bliskie koniunkcje i zakrycia gwiazd przez Wenus w dniach 2-4 kwietnia zacznę od dwóch zakryć 2 kwietnia: GSC 1799 0833 o godz. 21h59m (CWE = UT + 2h) i GSC 1799 1397 o godz. 22h47m. Pewnym utrudnieniem może być tylko niezbyt duża jasność obu gwiazd – odpowiednio 13.4 mag i 14.4 mag. 3 kwietnia mamy więcej zjawisk. Już o godz. 13h 29m Wenus minie jasną gwiazdę SAO 76175 o jasności 8.1 mag w odległości tylko 4” ! Wieczorem o 18h56m Wenus minie wspomnianą już gwiazdę SAO 76198, a później mamy dwa zakrycia: 22h 21m gwiazda GSC 1800 2049 23h 09m gwiazda GSC 1800 1950 Jasności nie są duże; odpowiednia 14.0 mag i 13.6 mag Już w środę 4 kwietnia, o godz. 1h 05m Wenus minie gwiazdę GSC 1800 1841 (12.6 mag) w odległości zaledwie 1” !! O 10h 29m będzie ładna koniunkcja Wenus z gwiazdą SAO o jasności 6.8 mag: Dodatkową atrakcją są bliskie dwie słabsze gwiazdy 10 mag A wieczorem 4 kwietnia kolejne zakrycia gwiazd: 19h 44m GSC 1800 1471 (11.2 mag) 22h 09m GSC 1800 1339 (12.3 mag) i 23h 03m GSC 1800 1309 (13.9 mag) W sumie – rewelacji nie ma, niektóre zjawiska są podczas dnia lub Wenus będzie pod horyzontem, ale nasi najlepsi obserwatorzy na pewno z niektórymi zakryciami sobie poradzą... Oby tylko nie padał śnieg!!
  8. Witam. Zakryć planet przez Księżyc widziałem już co najmniej 10 - głównie Wenus, Jowisz i Saturna, a moim pierwszym było opisywane w "Uranii" z 1974 roku zakrycie Saturna z 10/11 grudnia 1973 (moje zdjęcie kiedyś gdzieś już było na tym Forum). 40 lat temu takie zjawiska szczegółowo opisywał w "Uranii" dr Marek Zawilski, późniejszy współzałożyciel Sekcji Obserwacji Pozycji i Zakryć (kierownikiem naukowym był doc. Maciej Bielicki). Potem efemerydy zjawisk zakryciowych ukazywały się w wydawanym przez SOPiZ biuletynie "Materiały SOPiZ". Może teraz, ktoś z SOPiZ, przybliży na tym Forum dokładniejszy opis tego ciekawego zjawiska ??
  9. Nawiązując do postu Janusza i wcześniejszych postów wielu innych osób mogę sądzić, że pytania w rodzaju "mnie PTMA nie jest potrzebne" albo "co mi PTMA da" zadają głównie ci forowicze, którzy jednocześnie: 1. mają samochód - mogą się wszędzie poruszać, 2. mają komputer (i wszystkie najnowsze "gadżety"), 3. mają teleskopy, montaże, kamery (często z "najwyższej półki"), 4. prowadzą działalność gospodarczą, 5. głównie obserwują dla siebie i nie są zainteresowani pracami społecznymi (dla innych). Oczywiście to nie oznacza, że w PTMA są tylko osoby, które nie mają samochodu czy komputera, etc..., ale najczęściej właśnie takie osoby (często w starszym wieku) przychodząc do nas mówią, że mają szczęście, że taki Oddział PTMA istnieje i mogą uzyskać poradę (w sprawach sprzętowych czy obserwacyjnych) i pooglądać niebo - zwłaszcza, jeśli nie mając własnego teleskopu mieszkają w takim mieście jak Warszawa, w którym od II W.Ś. nie ma nawet takiego obserwatorium publicznego, jakie są np. w Niepołomicach, Puławach, czy ostatnio - w Bukowcu.
  10. A ja dodam, że podobny przypadek już kiedyś był ! Jakieś 40 lat temu istniała w Płocku filia Oddziału PTMA w Warszawie, bo było tam za mało osób, aby utworzyć Oddział. Wtedy Filia nie działała zbyt długo, bo część osób przepisała się do innych Oddziałów, które powstały; kilka do Warszawy. Ale tutaj będzie więcej - i mam nadzieję - aktywnie działających osób i ta nowa filia może odnieść sukcesy.
  11. Witam, bardzo mało brakowało, abym przed chwilą "złapał" przelot samolotu przed tarczą Księżyca. Byłem w trakcie przygotowań do zdjęć, gdy zobaczyłem zbliżający się samolot. Miałem ok. 10 sekund, aby zmienić obiektyw na teleobiektyw oraz ustawić migawkę i ostrość. Zabrakło kilku sekund - nie zdążyłem dokładnie ustawić ostrości, kiedy samolot "otarł" się o Księżyc. Załączone zdjęcie jest zrobione w momencie "koniunkcji" (godz. 18:17 CSE); mam jeszcze kilka zdjęć w ciągu 10 kolejnych sekund.
  12. Witam i gratuluję pięknych zdjęć (i pogody...) !
  13. Witam, tak samo, jak pytanie w rodzaju - czy nie warto zamiast ręcznie szlifować i polerować zwierciadło 15 cm, kupić/zrobić odpowiednia maszynę... Można, tylko po co wydawać na taką maszynę np. 10 razy więcej pieniędzy niż warte jest jedno zwierciadło. Na marginesie - kiedyś próbowano zrobić teleskop zenitalny ze zwierciadłem rtęciowym - przy odpowiednich obrotach osiągano żądaną ogniskową. Okazało się, że wskutek drgań całej maszynerii (a nawet podmuchów wiatru) zwierciadło... falowało. Można by to następnie zamrozić w temperaturze poniżej -40 stopni - ale taki teleskop miał by sens chyba tylko w rejonach biegunowych... (Pomijam szkodliwość oparów rtęci i ciężar takiego zwierciadła... )
  14. Witam, mam zapis czatu z 3 marca od godz. 20:33 do końca - do godz. 22:15. Jeśli Janusz uzna to za sensowne, to mogę go udostępnić.
  15. Niemal dokładnie 40 lat temu, 25 lutego 1972 roku (a więc rok przed 500 rocznicą urodzin Mikołaja Kopernika) na pierwszej stronie „Expressu Wieczornego” (jednego z najbardziej popularnych dzienników w Polsce), ukazał się artykuł, którego treść dotyczyła budowanego przez Lucjana Newelskiego teleskopu – wówczas największego w Polsce amatorskiego teleskopu o średnicy 500mm. Z jednej strony autor artykułu opisuje niezwykłą pracę, jaką wykonywał Newelski, z drugiej problemy, związane z warunkami lokalowymi Oddziału PTMA w Warszawie i dylematem: gdzie postawić ten teleskop? Oto fragment artykułu: „...Odwiedziliśmy warszawskie Obserwatorium Astronomiczne. Ale zamiast patrzeć w gwiazdy, schodzimy do podziemia starego gmachu. Tu za murami grubości metra, w ciasnej, zimnej piwnicy działa mały, skromny warsztat mechaniczno-szlifierski. Tu powstają wszystkie przyrządy optyczne, jakimi posługują się amatorzy obserwacji ciał niebieskich - członkowie Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii. (...) Działacze Towarzystwa ogromnie radzi są darowi, niemniej wciąż nie wiedzą, gdzie i kiedy nowy teleskop o dużej mocy można będzie zainstalować dla popularyzacji wiedzy o wszechświecie. PTMA nie ma własnego lokalu, gnieździ się kątem w gmachu Obserwatorium Astronomicznego, gdzie jest zawalidrogą i kopciuszkiem w jednej osobie. Rozmowy z władzami miejskimi na temat własnej siedziby od lat nie dają konkretnych rezultatów. Może z okazji jubileuszowego Roku Kopernikowskiego konstelacje ułożą się pomyślniej dla tej pożytecznej placówki, popularyzującej wiedzę?...” Od wznowienia działalności PTMA po II Wojnie Światowej, Oddział w Warszawie działał w Obserwatorium Astronomicznym UW w trudnych warunkach; prawie wszystko było „tymczasowe” – pokój (nawet spory) będący „tymczasową siedzibą”, dwie małe i zimne piwnice – to „tymczasowa siedziba” Pracowni Instrumentalnej i wreszcie Pawilon Obserwacyjny – „tymczasowe” Ludowe Obserwatorium Astronomiczne w Warszawie. Na powyższym zdjęciu z 1973 roku – O.A. wewnątrz, na parterze. Za tymi drzwiami miał siedzibę Oddział PTMA w Warszawie (od ok. 1952 roku). Z lewej strony stoi nieużywana przez Obserwatorium masywna kolumna do montażu dużego teleskopu, Była pewnie zbyt cenna, aby ją wypożyczono PTMA, dlatego służyła jako podstawka pod rośliny... Z prawej - o ile wiem, "jakiś" meteoryt... Na zdjęciu poniżej - Pawilon Obserwacyjny od „zewnątrz”... Nie widać go ? o to chodziło – zasłaniały go tuje, aby nie rzucał się w oczy; nie trudno się domyśleć, że z Pawilonu nieba dobrze widać nie było... Pisałem już kiedyś o planach budowy takiego LOAiP (czyli Ludowego Obserwatorium Astronomicznego i Planetarium) w Warszawie. Mało tego – był konkurs na budowę, był wyłoniony zwycięski projekt, zaplanowano otwarcie w 1959 roku i... jak zwykle potem... – nic, cisza. Inny projekt (ilustracja z 1953 roku): Z okazji rocznicy kopernikańskiej planowano w Polsce budowę w co najmniej kilkunastu miastach nowych LOAiP. Miały być budowane i oddawane do użytku począwszy od 1973, przez kilka, a może kilkanaście, lat. Właśnie wtedy powstały takie placówki w Grudziądzu (jeszcze w 1972 r), Olsztynie i Fromborku. Trafiłem wtedy na dokument, z którego się dowiedziałem, że Warszawę wykreślono z tego ambitnego projektu - z dopiskiem mniej więcej tej treści: „do realizacji w przyszłym wieku”. Według moich niepełnych informacji (a usłyszałem je od ówczesnego prezesa Oddziału PTMA), powodem tego był m. in. sprzeciw architekta, według którego „kopuły obserwatorium zeszpecą okolicę” (a więc i miasto...) I w takich warunkach Newelski – nasz specjalista z optyki astronomicznej i konstruktor kilku kopuł (np. w O.A. w Puławach) – szlifował i polerował to wielkie zwierciadło. Gdyby wtedy – z okazji 500 rocznicy kopernikańskiej - teleskop został ukończony, był by (chyba) trzecim co do wielkości w Polsce, wliczając wszystkie profesjonalne. Rok później, w 1973 roku, ja wykonałem to zdjęcie: Newelski poleruje zwierciadło; termometr pokazuje, jaką temperaturę mieliśmy zimą w piwnicy... Nikt z PTMA nie przypuszczał, że pod koniec 1973 roku, z „okazji” wspomnianej rocznicy kopernikańskiej, decyzją pewnej osoby, Oddział PTMA w Warszawie znajdzie się na ulicy i to dosłownie. Przez kilkanaście godzin maszyny Pracowni Instrumentalnej stały na mrozie (i niemal na śniegu), a Pawilon Obserwacyjny stał się magazynem dla majątku PTMA: Na zdjęciach: z prawej strony: narzędzia i tokarka na dworze czekają na transport. Z lewej – Pawilon Obserwacyjny i sprzęt PTMA na dworze (styczeń 1974r). Rok później (przełom 1974/1975) musieliśmy uruchomić sekretariat w takich warunkach, na mrozie sięgającym nieraz –10 stopni, bo zaszła konieczność zbierania składek członkowskich. I goście, i członkowie Zarządu pełniący dyżury, byli w grubych paltach. Nie uchroniło to jednak wielu osób z PTMA od przeziębień; pani widoczna na zdjęciu złapała poważną grypę. Więcej dyżurów już nie prowadziła... Oczywiście wszelkie prace – w sekretariacie PTMA, w warsztacie (którego już nie było) oraz obserwacje – zostały zatrzymane na wiele miesięcy. Dzięki Newelskiemu znalazły się „pomieszczenia zastępcze”, czyli trzy piwniczki o powierzchniach po 8-12 m2 każda i wysokości... ok. 190 cm. W tych warunkach nie można było kontynuować prac nad naszą „500” – przez miesiące i lata Newelski wykonywał głównie prace związane z bieżącymi potrzebami Oddziału. Z lewej – Newelski przy tokarce, zaledwie 30 cm za jego plecami była już ściana... Z prawej – piwnice i korytarz nie były wysokie; w takiej pozycji ja niosę swoje zwierciadło 25 cm. Przez kilka następnych lat kolejną „tymczasową siedzibą” Oddziału był klub „Orion” (w Warszawie, dzielnica Saska Kępa). Aż trudno dziś, z perspektywy tych kilkudziesięciu lat uwierzyć, jak Krzysztofowi Woźniakowi udało się dwukrotnie - w roku 1976 i 1979 - zorganizować obozy astronomiczne w Edwardowie (na drugim uczestnikiem był już obecny prezes Oddziału – Janusz Wiland). W tym czasie, w wyniku współpracy PTMA z LIII Liceum Ogólnokształcącym PAX, „500” miała stanąć na dachu dość wysokiego budynku internatu, znajdującego się przy szkole. Oto okładka „Uranii” z 1978 roku, przedstawiająca moment stawiania przez śmigłowiec wielkiej kopuły (której wykonawcą był Newelski): Na powyższym zdjęciu kopuła wydaje się niewielka, ale wewnątrz – porównaniu z naszym TN 350 - robi już wrażenie. Nasza „350”, która nie mogła być dłużej używana w Pawilonie Obserwacyjnym, została wypożyczona do O.A. PAX, do czasu ukończenia „500”. W 1978 roku Oddział PTMA czekała kolejna przeprowadzka – tym razem do Centrum Astronomicznego przy ul. Bartyckiej. I znów przez kolejne lata, wiele lat, najważniejsze było doprowadzenie całego instrumentarium obserwacyjnego PTMA do działania w nowych warunkach. Kontynuacja prac nad „500” zeszła na daleki plan. Ale o tym pisać nie będę. Jednak z okazji „40-lecia” artykułu w „Expressie Wieczornym” – „na pamiątkę” pokazuję zdjęcia (niektóre po raz pierwszy) wykonane podczas początkowych prac przy budowie naszych kopuł (w jednej z nich miała stanąć nasza „500”): ...Niestety, jest bardzo prawdopodobne, że jeśli za 40 lat ktoś napisze artykuł „Kolejnych 40 lat minęło i co ? ... i nic”, w Warszawie ciągle nie będzie takiego Obserwatorium, którego nasze PTMA będzie (współ)gospodarzem i będzie mogło prowadzić nie tylko pokazy dla miłośników astronomii, ale i przerwane jakiś czas temu obserwacje naukowe. A przede wszystkim - wielka praca Newelskiego oraz niedokończony teleskop (i moje zdjęcia) – będą pewnie już tylko historyczną pamiątką...
  16. Czat się udał, trwał ponad 2 godziny, było do 12 osób. Oto 3 "zrzuty" ekranu:
  17. Witam, wykonanie "noża" Foucaulta jest proste, ale prawidłowa analiza otrzymywanych wyników może być dla początkujących nie tak prosta, o czym świadczą liczne przykłady wykonanych przez takie osoby swojego pierwszego zwierciadła, które po analizie okazywało się dalekie od doskonałości. Takim przykładem jest poniższe zdjęcie, zrobione wiele lat temu przeze mnie w Pracowni Instrumentalnej PTMA, a przedstawiające "sferyczne" zwierciadło, które ktoś przyniósł do aluminizacji... Na temat badań zwierciadeł metodą Foucaulta było wiele postów na różnych Forach (na tym także). Oto dwa przykłady: Na "Astro4u": http://astro4u.net/yabbse/index.php/topic,14046.0.html - gdzie wspólnie z Lucjanem Newelskim - specjalistą z optyki astronomicznej i twórcą większości teleskopów w PTMA Warszawie - opisałem badania zwierciadeł metodą Foucaulta, oraz na tym Forum: http://astropolis.pl/topic/24530-teleskop-cassegraina-przyrzd-do-badania-wtrnego-zwierciadeka/ - opis metody badania wypukłych zwierciadeł (hiperboloidalnych) do teleskopów Cassegraina. Tę metodę można także zastosować do badania zwierciadeł wypukłych o innym kształcie. Trzeba jednak pamiętać, że opisany przyrząd nadaje się do zwierciadełek o niewielkiej średnicy ( ok. <100mm). Inna metoda - choć czasochłonna i wymagająca doświadczenia - to wykonanie najpierw wklęsłego o takiej samej średnicy i kształcie jak przyszłe właściwe, a potem wykonanie wypukłego i poprzez badanie prążków interferencyjnych po złączeniu obu zwierciadełek (podczas badania) uzyskanie właściwego kształtu zwierciadła wypukłego. Pewnie są tez inne metody badania wypukłych zwierciadeł (soczewek), ale o nich nie mogę się wypowiadać.
  18. W tych latach, kiedy doszło do połączenia "Postępów Astronomii" i "Uranii" byłem w Zarządzie Głównym PTMA. Choć nie mam przed sobą żadnych konkretnych pism w tej sprawie, to pamiętam, że wtedy poinformowano nas, iż PAN nie da pieniędzy na oba czasopisma - można tę decyzję nazwać "po imieniu" (ja pominę...) - ale było jasne dla Redakcji "Uranii" (i pewnie "PA"), że pieniądze będą na jedno wspólne czasopismo, albo na żadne... To, że miało powstać jedno czasopismo nie z połączenia dwóch podobnych (pod względem merytorycznym), ale dwóch różnych - dla zawodowców i amatorów - dla tych, co wydali taką decyzję, nie miało pewnie znaczenia. Poniżej - z moich zbiorów - okładki ostatniego numeru "Postępów Astronomii" i pierwszego wspólnego "Uranii-PA": "Urania" była przez kilkadziesiąt lat drukowana przez drukarnie w Krakowie - przez większość tego okresu była dla drukarni "śmieciem" - dawała taki papier, jaki jej został; drukowała, kiedy nie miała innych pilnych prac (mniejsza o to, dla kogo) i często z opóźnieniem przekraczającym miesiąc. Dlatego "Urania" musiała drukować "Kalendarzyk" z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Tylko w latach 1992-1997 "Urania" była drukowana w innym (większym) formacie i na lepszym papierze - a jak mam przed sobą numer 600 z roczną ceną prenumeraty... 100000 zł, to ta kwota robi dziś wrażenie (ale na dzisiejsze pieniądze, to tylko 10 zł). W ostatnim numerze "Postępów Astronomii" Redaktor Naczelny napisał we wstępie m. in.: Porównując składy redakcji poprzednich czasopism i nowego łatwo przekonać się, że z redakcji tradycyjnej "Uranii" nie było prawie nikogo - główny skład Redakcji był związany z PTA, a nie z PTMA. Mogę się tylko domyślać, że dr K. Ziolkowski uznał, że dla niego nie będzie miejsca w nowej redakcji, albo że nie będzie miał znaczącego wpływu na treść merytoryczną "Uranii-PA". Zapewne dlatego nowa "Urania-PA" była drukowana przez drukarnię w Inowrocławiu i wyglądała lepiej, niż "stara" "Urania". bardzo mocne słowa i nieprawdziwe - kto zna dr K. Ziołkowskiego a zwłaszcza obecnego prezesa PTMA - dr H. Brancewicza - wie, ile czasu poświęcili popularyzacji astronomii i PTMA.
  19. Witam, przed chwilą otrzymałem nowy numer "Uranii" - Nr 1/2012 (757) Będę miał wieczorem nową lekturę (60 stron !) do poczytania (i może do ocenienia...)
  20. Przypomnę takie zdjęcie, które zrobiłem na Politechnice Warszawskiej 21 listopada 2011, podczas spotkania z Siłajewem i Batuturinem. Jeden z uczestników spotkania - Maciej Urbanowicz - trzyma kopię PW-Sat
  21. Witam, 7.91 km/sek jest to prędkość tzw. "zerowego" satelity, poruszającego się więc na wysokości 0 km (bez atmosfery). Jeżeli satelita ma orbitę na wysokości kilkuset km (albo wyżej), prędkość będzie coraz mniejsza - np. poniżej 7.5 km./sek Już ponad 30 minut po starcie i wysokość ponad 1000 km
  22. Witam, i tak nie znając PTMA, Oddziałów i ludzi w nim działających, rozpowszechnia się o PTMA złą opnię. Nie we wszystkich Oddziałach (a więc i nie we wszystkich miastach) średnia wieku miłośników astronomii jest większa od 65 lat... A jeżeli brakuje "młodej krwi" to głównie dlatego, że ci młodzi są zazwyczaj niecierpliwi i szybko się zniechęcają... A sukcesy przychodzą po latach (wielu latach) pracy. Akurat Oddział PTMA w Łodzi jest tego pozytywnym przykładem - zapewne Paweł sam na ten temat coś napisze...
  23. Witam, odpowiem na tę wątpliwość autora cytatu (CAMK nie ma tu nic do tego, piszę o PTMA jako całości, a nie o Oddziale PTMA w Warszawie): Aby to wyjaśnić, trzeba sięgnąć nie tylko do dostępnego w 2012 roku statutu PTMA, ale dokumentów sprzed 50 lat... W książeczce wydanej z okazji 50 lat PTMA (1921-1971) znalazłem taką informację, którą przytoczę prawie w całości: „...o rozwoju Towarzystwa w okresie powojennym z sposób zasadniczy zadecydował fakt przyjęcia go w 1952 r. w poczet towarzystw specjalistycznych, dotowanych i pozostających pod opieką i nadzorem Polskiej Akademii Nauk...” oraz: „...”Urania” uzyskała pełną stabilizację od 1952 r, tj. od czasu gdy wydawane jest przez PTMA z planu wydawniczego Polskiej Akademii Nauk...” Oto kopie „Uranii” z informacją o tym (z 1967 i 1997 roku): Tak więc już ponad 50 lat temu PTMA co rok wysyłało do Wydziału III PAN sprawozdania ze swojej działalności, aby starać się o kolejną dotację. Dodam, że wtedy składki członkowskie były dość niskie (wbrew temu, co piszą niektórzy o wysokich składkach), a dotacja była większa od wpływów ze składek wszystkich członków PTMA). Gdyby nie było dotacji, składki musiały by być 2-3 większe, aby Towarzystwo mogło działać, a i ceny wydawnictw były by również znacznie większe. Prawie każde wydawnictwo PTMA było przez kilkadziesiąt lat dotowane przez PAN (później przez KBN). Taka (lub podobna) informacja była na każdym egzemplarzu: Dotyczy to „Kalendarzyka Astronomicznego” T. Ściężora, „Materiałów SOPiZ PTMA” i innych poradników. Niestety, od ok. 20 lat dotacje są znacznie niższe i PTMA dostawało je tylko na konkretne cele o charakterze naukowym lub popularno-naukowym. O znaczeniu pomocy PAN (i tej wspomnianej „zależności”) świadczy taki przykład. Na rok 1986 było zaplanowane w Polsce V Seminarium ESOP. Aby doszło do skutku, PTMA i SOPiZ musiały wystosować do PAN (Wydziału III) pismo w tej sprawie. Oto fragment tego pisma: „ (...) zwracamy się z uprzejmą prośbą o wyrażenie zgody na organizację w 1986 r V Europejskiego Sympozjum n.t. Przewidywania i Obserwacji Zakryć (ESOP-V). (...) Prosimy o rozpatrzenie możliwości dofinansowania imprezy przez PAN zgodnie z załączonym preliminarzem...” Tak więc to PAN decydowało, czy ESOP będzie w Polsce (lub nie...) i czy PTMA dostanie dotację na ten konkretny cel. Widać więc, co miałem na myśli pisząc, że PTMA podlega PAN... Nie chodziło tu tylko o zwykłe zarejestrowane Towarzystwo, ale także o pewien prestiż – PTMA było wspomagane (i firmowane) przez PAN, głównie dzięki wsparciu kilku wybitnych astronomów zawodowych.
  24. Kryzys zaczął się po przymusowej integracji „Uranii” i „Postępów Astronomii”. Czym było to dla obu czasopism, a zwłaszcza dla członków PTMA, może świadczyć taki mój przykład: Wyobraźmy sobie, że w Sejmie są dwa kluby reprezentujące dwie partie: A i B, przy czym przedstawicieli klubu A jest 3 razy więcej, niż B. I oba kluby dostają informację, że ze względów oszczędnościowych, zamiast dwóch biuletynów (jednego dla każdej klubu) ma być wydawany jeden. przy czym redaktorem wspólnego biuletynu ma być przedstawiciel klubu B. Oczywiście klub A zaprotestuje, bowiem w takim biuletynie nie będzie rzetelnych informacji dotyczących osób z klubu A. A piszę o tym dlatego, że liczba członków PTMA była nawet ponad 8 razy większa, niż członków PTA. Z redagowania nowej „Uranii-PA” zrezygnował wtedy znany wszystkim dr Krzysztof Ziołkowski, wieloletni redaktor „tradycyjnej Uranii”. Nowa redakcja – to dotychczasowa redakcja „Postępów Astronomii”. Cyt: „...Proponuje redaktorom Uranii zakupienie tych miesięczników (chodzi o Sky&Telescope, Astronomy i Sky at Night – przypisek mój) i zapoznanie się z nimi, bowiem z tego co widze w typowej URANII śmiem twierdzić, że nowoczesnego pisma astro nigdy oni nie widzieli na oczy...” Odnoszę wrażenie, że autor tego cytatu nie znał nie tylko prof. A. Woszczyka, redakcji „Uranii-PA”, ale w ogóle nie zna środowiska astronomów zawodowych; może też nigdy nie był na prowadzonych od ponad 33 lat odczytach w CAMKu w Warszawie. Tak na marginesie – jaki są skutki zlikwidowania nauki astronomii w Liceum ponad 25 lat temu, świadczą częste (i nieco szokujące) przykłady z zajęć astronomii w Planetarium w Warszawie. Nauczycielki przyprowadzające uczniów, pokazując portret Kopernika i jego schemat Układu Słonecznego, mówią: „... Dzieci, ten nasz astronom był wyjątkowym człowiekiem – on pierwszy zatrzymał Ziemię i ruszył Słońce...” (w domyśle – nikomu przed Kopernikiem to się nie udało...). Dla większości osób, od czasu Kopernika, innych polskich astronomów już nie było. Astronomowie: Jan Gadomski, Stefan Piotrowski, Eugeniusz Rybka, Włodzimierz Zonn, Maciej Bielicki, ...., Andrzej Woszczyk .. ? A kto to ? . Chciał bym więc przypomnieć, że „Urania” (a nawet obecna „Urania-PA”) nie była krajowym odpowiednikiem „Sky & Telescope”, ani żadnego innego czasopisma astronomicznego. I niestety - członkowie PTMA po połączeniu obu czasopism stracili - oby nie na zawsze - swoje czasopismo !! Niektórzy nasi członkowie PTMA mówili, że mamy nowe „Postępy astronomii” z „Uranią” w tytule. Spotykałem się niedawno na Forach z zarzutami, że czytelników „Uranii-PA” nie interesują sprawy obu Towarzystw. Cyt: „(...). Ostatecznie raz po raz znajdzie się (w „Uranii-PA” – dopisek mój) ciekawy artykuł który stety czy niestety jest napakowany matematyką...” Znane jest powiedzenie, że ktoś, kto studiuje astronomię, jednocześnie studiuje i matematykę i fizykę ... A co „napakowania” matematyką „Uranii-PA” – dla porównania - poniżej jeden z numerów „Postępów Astronomii” z 1988 roku: Na okładce czasopisma napis: ”Czasopismo poświęcone upowszechnianiu wiedzy astronomicznej”... Pierwszy Redaktor „Uranii-PA” zlikwidował w nowym czasopiśmie te działy ze starej „Uranii”, które były głównym źródłem informacji dla osób z PTMA - zostały „wycięte” niemal wszystkie ważne informacje dotyczące działalności Oddziałów PTMA: nie ma ani składu Zarządów Oddziałów, nazwisk prezesów, godzin dyżurowania sekretariatów, odczytów, etc... a w przypadku niektórych Oddziałów - także informacji o sekcjach: Instrumentalnej i Sekcjach Obserwacyjnych. Tych informacji – powtórzę jeszcze raz – członkowie PTMA zostali w nowej „Uranii-PA” pozbawieni. Już w tym momencie widzę osoby, które czytając to, napiszą: „A po co to ? - to mnie nie interesuje !” Tak - kogoś. dla kogo astronomia to tylko „niedzielne” hobby, a „Urania-PA” to „gazeta” - może to nie interesować. Ale „Urania” była czasopismem dla kilku tysięcy miłośników astronomii, zwłaszcza tych, którzy w PTMA poświęcili w tej dziedzinie nauki wiele swoich lat, często żmudnej i wymagającej poświęcenia prac (czasami reprezentujących wysoki poziom merytoryczny). Oto okładka „Uranii” z 1956 roku (jednego z pierwszych numerów, które dostałem po wstąpieniu do PTMA): Na okładce mamy wykaz 25 Oddziałów (nazywanych wówczas Kołami) PTMA w Polsce – w tym w miastach, w których już od wielu lat nie ma PTMA. A poniżej powiększenie ogłoszeń dwóch Oddziałów PTMA – we Fromborku i w Warszawie. Nie tylko te Oddziały miały dyżury nawet kilka razy w tygodniu (a nie kilka razy w miesiącu, jak większość dziś), ale proszę zwrócić uwagę na informacje dotyczące pokazów nieba: „Pokazy nieba w każdy bezchmurny wieczór”. Czy jest dziś taki Oddział ?? Wątpię... Tak na marginesie. Jest kilka Oddziałów PTMA, o których internauci krytycznie się wyrażają - o braku możliwości kontaktu z nim, o niewłaściwej ich działalności. Powody mogą być co najmniej dwa: trudne warunki. w jakich działa taki Oddział (brak własnego lokalu, brak sprzętu, czasami utrudnienia natury administracyjnej) a także niechęć tych osób z PTMA do poświęcania swojego czasu (a czasami i własnych pieniędzy) do aktywnej pracy w Oddziale. Warto przypomnieć, że w praktyce PTMA nie może prowadzić działalności gospodarczej, o czym nie wie większość tych, którzy radzą podjęcie takiej działalności dla poprawienia finansów danego Oddziału (nie będę rozwijał tego tematu, dlaczego...). Budżet PTMA (i Oddziałów) oparty jest na składkach, dotacjach (coraz bardziej ograniczanych) i darowiznach. O jakiej działalności ma mówić jakiś Oddział w miejscowości X, jeśli jego roczny „budżet” z trudem pozwalał na wysłanie raz do roku zawiadomień o spotkaniu członków Oddziału ?? Czasami słyszę takie pretensje - „... składka członkowska to 50 złotych ? to za dużo !...” Niektórzy nawet nie sprawdzą, że to roczna składka, a nie miesięczna. A z drugiej strony - ile pieniędzy będzie miał dla siebie Oddział, który do niedawna część pieniędzy ze składek musiał przekazywać do Zarządu Głównego, a ma np. tylko 10 członków płacących składki ? 500 złotych na roczne utrzymanie Oddziału ?? Co kupi ?? sterowany komputerowo duży teleskop ? dobrej jakości okulary ?? Kamerę CCD ?? A jak się jeszcze okaże, że jeśli musi płacić czynsz za korzystanie ze „swojego” lokalu, a to miesięczne komorne będzie większe, niż roczny dochód.? Wracając do samej „Uranii-PA”. Czytałem różne krytyczne uwagi na poziom graficzny czasopisma. Cyt: „...Gazeta gwałci wszelkie zasady marketingu. Jest szara, nieciekawa i przede wszystkim, koszmarnie droga. Właściwie cenę vs treść, jakość, ilość stron - można smiało okreslić jako bezczelną...” Proponuję takim osobom zajrzeć do numerów „Uranii” sprzed kilkudziesięciu lat, aby zobaczyć jakiej jakości były drukowane wtedy zdjęcia. Ja dam taki przykład. Na załączonym zdjęciu mamy okładkę numeru z 1975 roku. przedstawiającą koniunkcję Jowisza i Wenus. Widać dobrze ?? Nie takiej jakości reprodukcji zdjęcia, które posłałem, spodziewałem się zobaczyć. „Urania-PA” koszmarnie droga ? - a może autor tego cytatu zna drukarnię, która będzie drukować numery po 10-15 groszy za stronę (mniej, niż cena samego papieru ?). Są też krytyczne uwagi o „Kalendarzyku Astronomicznym” – zlikwidować coś tak „archaicznego” !. Mamy komputer, mamy internet, mamy programy astronomiczne... I znów powtórzę: żyją jeszcze w Polsce ludzie, którzy nie mają komputera, którzy nie zarabiają co najmniej X0000 złotych miesięcznie, nie mają teleskopu za Y0000 złotych, nie mają samochodu (X, Y >0). Dla nich „Kalendarzyk” w tej formie drukowanej w „Uranii-PA” może być głównym źródłem informacji o ciekawych zjawiskach, zwłaszcza że media – o czym już wspomniałem – na ogół nie informują o ciekawych zjawiskach astronomicznych. No chyba, że informacja ma dotyczyć końca świata w grudniu br, zagładzie życia na Ziemi po zderzeniu z planetoidą o rozmiarze rzędu 15 metrów czy wreszcie o lądowaniu UFO... A propos mediów i wiarogodności informacji... Na zakończenie przypomnę scenę, która miała miejsce w Warszawie, podczas pokazu przejścia Wenus przed Słońcem w 2004r. Prawie wszystkie gazety, a zwłaszcza telewizja informowały o tym, że następne przejście Wenus - po 2004 roku - będzie za... 243 lata. Kiedy zwróciłem uwagę redaktorowi pewnej stacji TV, że będzie już w 2012, on odparł: "... Co pan taki dokładny !! To nie ma znaczenia, czy następne będzie za 8 lat, czy za 243..."
  25. Pod koniec ub. roku (a szczególnie w grudniu) na kilku Forach rozgorzała dyskusja na temat: „Dla kogo “Urania-PA” ? lub „Co sądzicie o „Uranii-PA ?”. Chciałem włączyć się do dyskusji. lecz ilość postów które się pojawiały, przekroczyły moje możliwości zabierania głosu „na bieżąco”. Do tego ze względów osobistych, nie mogłem poświęcić tyle czasu, aby stale sięgać do archiwalnych numerów „Uranii” i do dawnych dokumentów. Dlatego moja wypowiedź będzie krótsza, niż początkowo planowałem. Lada dzień ukaże się najnowszy - pierwszy w 2012 roku - numer „Uranii-PA”. Tuż przed ukazaniem się tego nowego numeru spróbuję dodać „kilka” swoich uwag. Nie jest to chyba zbieg okoliczności, że najbardziej krytyczne uwagi podawali ci internauci, którzy nie są członkami PTMA lub znają tylko pojedyncze numery „Uranii”. Większość wypowiadających się tu internautów jest kilkakrotnie młodsza od "Uranii”, nie zna też jej historii. Jestem pewnie jednym z nielicznych uczestników tego Forum, który ma ok. 95% wszystkich numerów „Uranii” - wszystkie powojenne (od 1946 roku) i prawie wszystkie przedwojenne. Razem ponad 700 numerów „Uranii”. Dlatego właśnie zdecydowałem się napisać swoje uwagi. choć domyślam się, że będę obiektem ataków (bo bronię „Uranii”, a nie atakuję jej... – TAK ! były posty podobnej treści: „trzeba być idiotą, aby pozytywnie wyrażać się o Uranii-PA”). Ale podkreślam – staję głównie w obronie „Uranii”, nie „Uranii-PA” ! Cytat z jednego z Forów: „..A co widzi typowy przechodzień w empiku w tej gazecie (jak juz ją znajdzie) ? NUDY! Nudy! Nudy! Taka jest prawda.. (...)..” Sam jestem prenumeratorem tego czasopisma od 1956 roku i dlatego zacznę od historii („Uranii” oczywiście...) Trzeba znać odpowiedź na dwa podstawowe pytania: 1. Czym była “Urania” ?? 2. Dla kogo była “Urania” ?? Przypomnę więc: Ad 1. “Urania” była statutowym czasopismem PTMA i jej pierwszy (oficjalny) egzemplarz ukazał się w 1922 roku (dokładnie 90 lat temu !), zaraz po formalnym powstaniu PTMA. Zwracam uwagę – PTMA to nie klub osiedlowy, to zarejestrowane Towarzystwo podlegające od kilkudziesięciu lat PAN. Podstawowym celem „Uranii” było informowanie członków PTMA zarówno o nowościach astronomicznych, jak i o sprawach Towarzystwa. Przez kilkadziesiąt lat nie była przeznaczona do masowego rozprowadzania – wyjątkiem miały być szkoły (na pierwszej stronie “Uranii” była informacja o tym). Była w prenumeracie dla członków PTMA i tylko w ramach składki członkowskiej (dopiero w latach 80 ub. wieku odstąpiono od tej reguły - składka nie była połączona z prenumeratą „Uranii”; można było z „Uranii” zrezygnować). Użyję tu – na potrzeby tego postu – pewnego sformułowania, którego tak naprawdę nie używam” “Urania” - to ilustrowany, informacyjny biuletyn astronomiczny PTMA. Na zdjęciach szczególne numery „Uranii”: Pierwszy numer z 1922 roku, pierwszy numer po II W.Ś. (z 1946r) oraz ostatni wydany przez PTMA, z grudnia 1997 roku. Przed 1939 rokiem był w „Uranii” sympatyczny zwyczaj – podawania nazwisk nowych członków PTMA. Na pierwszej (z 1923 roku) obszernej liście członków PTMA było ok. 155 osób, w tym niemal wszyscy znani astronomowie zawodowi, którzy zwykle zostawali redaktorami „Uranii”. Nowi członkowie PTMA przyjęci w maju 1929 roku. Przez prawie 70 lat ukazywania się “Uranii” (tej wydawanej tylko przez PTMA) każdy jej numer składał się: -> Artykułów (pisanych zazwyczaj przez astronomów zawodowych), -> Kroniki astronomicznej (później i astronautycznej), -> Poradnika obserwatora – a więc efemeryd, wskazówek, etc... -> Publikowanych wyników obserwacji, -> Wszystkiego, co wiążę się z budową teleskopów (np. znany długi cykl artykułów Lucjana Newelskiego, Kalendarzyka Astronomicznego, -> oraz informacji z cyklu “Sprawy PTMA i Oddziałów”. Ad. 2. Przypomnę, że członkami PTMA były (i są do dziś) głównie osoby dorosłe; często liczba osób w wieku emerytalnym była większa, niż młodzieży (nawet do 21 lat). Kiedy ponad 30 lat temu wysyłając komunikaty Oddziału przeglądałem kartotekę, na 400 osób w Oddziale młodzieży było nie więcej niż 100 osób. Te osoby (zwłaszcza w wieku średnim) nie miały - i często nie mają do dziś - komputera, a więc tym bardziej dostępu do internetu. „Urania” - dla członków PTMA - była jedynym źródłem informacji zarówno o postanowieniach i informacjach Zarządu Głównego, składzie jego władz, oraz o szeroko rozumianym “życiu Oddziałów”: o spotkaniach, odczytach, pokazach nieba, etc.. Tylko w ten sposób można się było dowiedzieć, ile jest Oddziałów w Polsce, czym się zajmują, jakie mają osiągnięcia itp... Tych informacji nie było nigdzie indziej – prasa codzienna kompletnie nie była zainteresowana sprawami PTMA. Najczęściej nawet nie informowała – tak jak przez kilkadziesiąt ostatnich lat w Warszawie - o takich zjawiskach, jakimi były pojawienia się nowych komet. Dam przykład: W styczniu 2007 roku była kometa McNaughta. Prasa w Warszawie poinformowała o niej dopiero wtedy, kiedy była widoczna w... Australii. Napisałem maila do redakcji jednego z dzienników, dlaczego nie poinformowała o komecie wtedy, kiedy była widoczna gołym okiem w Polsce. Dostałem odpowiedź: m. in. dlatego, bo wtedy... nie mieli miejsca w gazecie na takie informacje... Dla ścisłości – były wyjątki (takie jak zaćmienia Słońca w 1954, 1961, 1966 ... czy słynne w 1999). Często bez informacji o pokazach tego zjawiska (szczególnie typowe dla mediów w Warszawie). Trzeba się cofnąć o te 50 lat, aby docenić „Uranię” i jej rolę w informacjach astronomicznych i astronautycznych. To właśnie dzięki „Uranii” oraz informacjom Oddziału PTMA w Warszawie, na pokazy zaćmienia Księżyca potrafiło przyjść ponad 500 osób (może nawet ponad 1000). Na spotkania z tak znanymi astronomami, jak Gadomski. Zonn, Bielicki, przychodziło do Obserwatorium Astronomicznym tyle osób, że odczyty trzeba było powtarzać ! (Byłem też na spotkaniu z Ary Sternfeldem - takim „Ciołkowskim” polskiego pochodzenia). W okresie największego zainteresowania astronomią PTMA miało prawie 5000 członków, a nakład „Uranii” dochodził do 7000 egzemplarzy. Jednak przez jakieś 20 lat w okresie od 1960 do 1985 roku, nakład „Uranii” by prawie stały i wynosił ok. 3000 egz (nieco więcej niż osób PTMA). Wyobraźmy sobie miłośnika astronomii z tak dużego miasta, jakiem jest Elbląg (nie było tam Oddziału PTMA). Przez przypadek, np. dzięki „Poradnikowi Miłośnika Astronomii” z 1976 roku, znajduje adres ZG PTMA w Krakowie. Chce się zapisać (wówczas obowiązywała rejonizacja). Ponieważ w Elblągu nie było PTMA, ZG powinien zaproponować zapisanie się najbliższego Oddziału – np. w Olsztynie, Gdańsku, a nawet w pobliskim Fromborku. Ale 30-50 lat temu ZG PTMA najczęściej „z góry” zapisywał do Oddziału w... Krakowie. Ten Oddział miał wiele osób z Polski z tych miast, gdzie nie było PTMA. I w ten sposób Oddział w Krakowie był najliczniejszy, miał też najwięcej delegatów na Zjazdy. A miłośnik astronomii z Elbląga nie miał praktycznie żadnych osobistych kontaktów z innymi miłośnikami. Jedynym źródłem informacji astronomicznych dla niego była „Urania” – dzięki niej wiedział nie tylko o PTMA, ale także i pokazach, obserwacjach, etc...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.