Skocz do zawartości

Behlur_Olderys

Moderator
  • Postów

    5 202
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Odpowiedzi opublikowane przez Behlur_Olderys

  1. Ja bym radził w ogóle odpuścić sobie guide, focić na początek jakimś obiektywem w rodzaju max 200mm.

    Wydaje mi się, że uzyskanie sensownych rezultatów z nieprowadzonych, 2-3 min klatek ogniskową 135mm na tym HEQ5 przy składaniu w czymkolwiek (DSS) i obróbce w czymkolwiek (PS) to już będzie poważny sukces przy minimalnym bawieniu się w niepotrzebne na początku niuanse, co więcej - moim zdaniem właśnie TO jest definicja budżetowej astrofotografii :)

    Guiding i długie ogniskowe - to już nie jest budżetowe :)

  2. 22 minuty temu, bajastro napisał:

    To w gimnazjach tego już nie uczą? Się nie dziwię, że rośnie liczba amatorów braku wiedzy.

    łatwo nauczyć się formułki "Ziemia jest kulą". Trudniej potrafić to udowodnić. Zresztą, pomijając teoretyków spiskowych, kulistość Ziemi jest oczywista. Ale jeśli włączymy ich do dyskusji, to argumentacja musi być bardzo ostrożna i obiektywnie możliwa do sprawdzenia "na własne oczy". Bo tylko takie argumenty przekonują, o ile jakiekolwiek. Wykształcenie nie odgrywa tutaj szczególnej roli, zresztą: czy kiedykolwiek w programie fizyki były podawane "argumenty" PZ? Mogą być atrakcyjne właśnie dlatego, że w szkole nikt o nich nie mówi. 

     

    r.ziomber: ty się tłumaczysz refrakcją atmosfery, a ja mówię: to właśnie przez płaską Ziemię:) argument nie do końca rozstrzygający...?:)

    • Lubię 2
  3. 5 minut temu, ekolog napisał:

    Czy to nie jest przypadkiem tylko kwestia sporej kasy?

    Zagadnienie rodzi jednak kolejne pytanie. Czy ISS (międzynarodowa stacja kosmiczna) jest wyżyroskopowana na najdalszy kosmos (np cmb) czy też ludzie  z ziemi zawsze widzą jedną jej stronę (nawet ci na antypodach)?

    Tak jak widzimy Łysego.

     

    Pozdrawiam.

    Ciekawe, jak sporej kasy, bo pamiętajmy, że teleskopy to też nie tanie zabawki :)
    Innymi słowy, jestem ciekaw: jak duży trzeba byłoby mieć teleskop, żeby sterowanie żyroskopowe było w tym samym rzędzie wielkości cenowo...

  4. zapomnij o pełnej klatce. Liczy się tylko skala zdjęcia (arcsek/piksel) którą liczysz p*206/f, gdzie p to rozmiar piksela w mikronach a f to nominalna ogniskowa obiektywu w mm, taka, jaka jest napisana na pudełku:) Oprócz tego możesz pomnożyć skalę przez rozdzielczosć matrycy (np 5000x3500 pixeli) aby otrzymać pole widzenia. Światłosiła tylko mówi, jak szybko będziesz naświetlać klatki, i jak słabe gwiazdy uda Ci sie zarejestrować, jeśli masz dobry montaż to nie jest taka ważna. Myślę, że w astrofoto lepiej zrezygnować z przyzwyczajeń fotograficznych, bo sensory będą się zmieniać, aparat zastąpisz kamerą, obiektyw zastąpisz teleskopem, a wzory zostaną:)

    • Lubię 1
  5. 5 godzin temu, Lysy napisał:

    Niestety nie da się w żaden sposób "zobrazować" wymiaru "czasoprzestrzeń" lub wymiarów wyższych

    (czymkolwiek i jeśli są... Przykładowo - czym byłby dla nas czwarty wymiar przestrzeni? Wymiarem leżącym w niejako

    w poprzek do szerokości długości i głębokości. Nie istnieje coś takiego? A niby dlaczego? Bo nie jestesmy sobie

    w stanie tego wyobrazić? ...nic z tego, błąd logiczny :)).

    Nawet przyjęcie do wiadomości, że w istocie znana nam, opisana szczegółowo i "udowodniona"  czasoprzestrzeń

    jest  powyginana we wszystkie możliwe strony jest już niejedalne. Fizycy przyjmują, że "tak po prostu jest" na zasadzie

    oswojenia się z faktami, a nie odwzorowania tego-czegoś, a już na pewno nie w przykładach zaczerpniętych ze zwykłej

    euklidesowej geometrii. Się nie da...;)

     

    Moim zdaniem wiele podręczników do geometrii różniczkowej wprowadza dość łagodnie w temat powyginanych przestrzeni 2d. STW łagodnie wprowadza w geometrię hiperboliczną 2d: czas +1d przestrzeni (*diagramy* Minkowskiego). Potem trzeba już samemu łączyć to do kupy w OTW:) Idąc po zakrzywionej  powierzchni Ziemi, gdzie na dodatek pełno dziur i gór nie jest trudno pomyśleć, że wszechświat też jest taki nie do końca płaski :) albo powierzchnia ziemniaka, to jest bardziej jadalny przykład :)

     

    PS

    Gdzie jest środek filiżanki? :)

  6. 3 godziny temu, wimmer napisał:

    Niezupełnie ;) Jestem w stanie wyobrazić sobie zarówno czas płynący w nieskończoność, jak i przestrzeń ciągnącą się w nieskończoność. Niestety z przestrzenią jest trudniej, gdyż jest ona namacalna, fizycznie widoczna. Mogę się w niej poruszać we wszystkich kierunkach. A w czasie nie. Zatem mój mózg usilnie próbuje wyobrazić sobie czoło tej uciekającej przestrzeni, ten "początek pociągu", czy też jakąś "ściankę bańki". Czasu nigdy nie widziałem, nie ma fizycznej formy, dlatego moja wyobraźnia nie stosuje na nim tego prostego ograniczenia, co na przestrzeni (jestem "płaszczakiem", który nie widział w 3D). Widzę tylko jego upływ, a w zasadzie wpływ jego upływu na zmiany w przestrzeni. Cały czas mogę wyobrazić sobie czas jako coś dodatkowego. Przestrzeń porusza się w przód, przez czas (w jego nurcie), albo czas przepływa przez statyczną przestrzeń, porywając ją w przód, przez co niszczy jej statyczność (rozciąga ją).

    Im bardziej odróżniasz czas od przestrzeni tym trudniej będzie Ci szło z pojęciami relatywistycznymi. Najtrudniej chyba "na chłopski rozum" wyobrazić sobie tą niemożność cofania się w czasie... Ale przecież gdy idziesz do sklepu to nie wracasz potem do tego samego domu... Wracasz w inny punkt czasoprzestrzeni. Ma te same współrzędne przestrzenne, ale współrzędne to tylko liczby. Złudzenie statyczności wywołuje fakt, że nie dostrzegamy zmian, bo jesteśmy zbyt duzi, i mamy własną wolę tak, że idziemy, gdzie chcemy. Dla elektronu upływ czasu jak i zmiana położenia np. w polu magnetycznym są tak samo nieubłagane, zdeterminowane od początku do końca.

    • Lubię 1
  7. 10 godzin temu, wimmer napisał:

    Mam nadzieję, że oto chodziło kolegom podobnie do mnie próbującym sobie wyobrazić, że "w każdym kierunku tak samo daleko, ale środka toto nie ma" ;)

    W każdym kierunku jest tak samo daleko dlatego, że miesza się nam czas do tego wszystkiego. Patrząc w dal patrzysz w przeszłość, i nie jest tak samo "daleko" tylko tak samo "dawno".

    Zaczęło się w BB dlatego BB jest wspólną przeszłością całego wszechświata, i to wspólną w sensie: w każdym miejscu był on tak samo dawno temu.

    Dlatego w każdym miejscu we wszechświecie horyzont jest tak samo oddalony - bo oddalony jest w czasie.

     

    Ale wciąż nie znaczy to, że wszechświat jest skończony, albo nieskończony. Nie znaczy to też, że jest ograniczony przestrzennie (jest ograniczony czasowo, przynajmniej z jednej strony).

    Tak naprawdę nie wiadomo. Na pewno w zakresie, jaki widzimy nie widać żadnych granic.

     

    Druga sprawa, to wyrażona przez wimmera potrzeba globalnego układu współrzędnych. Jeśli możesz odnieść się do brzegu, to możesz powiedzieć, gdzie jest środek, ale tylko wg współrzędnych, które - będąc blisko brzegu - mają jakiś sens.

    Przecież może okazać się, że globalna geometria pomiędzy " brzegiem" a "środkiem" zmienia się tak bardzo, że wyznaczanie środka nie ma sensu. Przestrzeń może się dowolnie zakrzywić po drodze. Zatem żeby naprawdę być w stanie wyznaczyć "środek" musisz znać geometrię całego wszechświata, a nie tylko wiedzieć, gdzie są jego granice. Gdzie jest środek wstęgi Mobiusa? Przecież ma ona jakiś tam brzeg. To najprostszy przykład niejednoznaczności - środek takiego wszechświata jest topologicznie równoważny okręgowi :) Z kolei powierzchnia kuli środka w ogóle nie ma. Odpowiednio elastyczny kawałek ciasta z rodzynkami też można pozwijać tak, że środek nie będzie w żadnym konkretnym miejscu. Ale akurat w tym momencie nie dziwię się, że trudno sobie to wyobrazić - jakieś powierzchnie 4-wymiarowych torusów itp. nie mieszczą się w głowie:)

     

     

     

  8. 6 minut temu, Alice napisał:

    To w końcu Wszechświat jest skończony, czy nieskończony? :D Z tego co napisałeś wynika, że od początku był nieskończony?

     

    Jeśli nie jesteś w stanie odróżnić skończonego wszechświata z granicami, których nigdy nie poznamy, od nieskończonego wszechświata bez granic, to pytanie nie ma znaczenia.

    Jesteś w stanie sobie to wyobrazić, owszem, ale to właśnie filozofia :)

     

    Miszuda:

    Może zbyt pochopnie to powiedziałem... Jak odróżnić nieskończony wszechświat od skończonego, obserwacyjnie/matematycznie?

  9. 4 minuty temu, Miszuda napisał:

    W fizyce raczej nie ale filozofia być może. Nigdy się z tym nie spotkałem

    Właśnie czytam - jest dość sporo artykułów na ten temat. Najbardziej uderzająca różnica pomiędzy BB a czarną dziurą odwróconą w czasie ("białą dziurą") to istnienie trajektorii, które nie kończą się na osobliwości. W BB każda trajektoria musi się zaczynać (a patrząc do tyłu - kończyć) na osobliwości Wielkiego Wybuchu. Natomiast będąc na zewnątrz "białej dziury" istnieją takie trajektorie, które po prostu ją mijają.

    Ale chyba są koordynaty (np. Kruskala-Szekeresa) które można normalnie stosować wewnątrz horyzontu zdarzeń.

    Nie jestem aż tak biegły, ale mam takie przeczucie, że na pewnym poziomie ogólności (np. dodając odpowiednio dużo wymiarów) można stworzyć metrykę, w której Wszechświat mieści się wewnątrz horyzontu zdarzeń czarnej dziury :)

    Oczywiście, nic to nie zmienia w naszych obserwacjach, bo to, czy nazwiemy wszechświat wielką czarną dziurą - to tylko nazwa.

  10. 4 godziny temu, Alice napisał:

    Ciasto ma swój środek i granice :)

    czyli problem jest nie z rozszerzaniem się wszechświata, tylko z pojęciem nieskończonej, choćby i statycznej, przestrzeni?

    A jaka jest różnica, czy jesteś na balonie o skończonym promieniu ale tak dużym, że nigdy go nie obejdziesz dookoła, od nieskończonego balonu?

    Ciasto ma granice, ale jeśli nie wiesz gdzie, to nie wiesz też, gdzie jest środek.

    Obserwacyjnie - nie do odróżnienia :) 

     

    EDITED:

    Z tego co pamiętam to również nie do odróżnienia jest sytuacja, w której jesteśmy we wszechświecie zaczynającym się BB od sytuacji, w której jesteśmy wewnątrz horyzontu zdarzeń jakiejś gigantycznej czarnej dziury - taka sama osobliwość jest w środku... ale może ktoś może mnie poprawić?

    • Lubię 1
  11. 1. Nic się nie rozszerza. Po prostu mierzone odległości stają się coraz większe. Można powiedzieć, że "czasoprzestrzeń" się rozszerza, ale dla mnie to tak, jakbyś powiedział: pewne liczby stają się coraz większe. 

    2. Trudno powiedzieć. Naiwną odpowiedzią byłoby powiedzieć: tak, tylko że bardzo mało. To efekt zależny od skali:

    Ultra naiwne i ultra uproszczone obliczenia na zasadzie rzędu wielkości:

    Załóżmy, że widzialny wszechświat ma 15mld lat i 15mld lat świetlnych szerokości i rozszerza się w sposób liniowy.

    To znaczy, że rozszerzyło się w 15mld lat od 0 do 15mld lat świetlnych :) 

    Czyli rozszerzenie dx odległości x w czasie dt = dx(x, dt) = [ x / (15mld lś)] * [dt / (15 mld lat)] = ok. 1.5 * 10^-44 

    czyli 1m rozszerza się o 1.5*10^-44m w przeciągu 1s

    Czyli całe Słońce w 5mld lat rozszerzy się o 2.34*10^-18m.

     

    Tego typu rzędy wielkości. Nie do zmierzenia w każdym razie.

     

    Ale takie obliczenia pokazują tylko, że prawdopodobnie kosmologiczne rozszerzanie się wszechświata w ogóle jest nieodczuwalne w małej skali, bo np. przelatująca piłka prawdopodobnie pod wpływem grawitacji rozszerzy Twoje ciało bardziej, niż wszechświat przez całe Twoje życie ;)

     

    • Lubię 2
  12. Cytuj

    Jak sobie wyobrazić, że BB miał miejsce "wszędzie"? Jak sobie zwizualizować w 3D, że coś się kiedyś zaczęło rozszerzać i nie ma środka? Jakieś wskazówki?

    Dnia 7/3/2017 o 18:17, Miszuda napisał:

    Ja tu wymiękam... Jedyną analogią mógłby być balon, ale niestety nie oddaje on całej istoty problemu. To, że BB miał miejsce wszędzie wychodzi z równań, gdzie współrzędne przestają mieć znaczenie. Nie jestem specem od OTW, może Behlur_Olderys będzie to w stanie wyjaśnić.

    Balon to bardzo dobra analogia, ale 2D, bez czasu. Zaczynasz od malutkiej sfery, a następnie robi się ona coraz większa. Chodząc po powierzchni tej sfery (tak, jak mrówka po powierzchni Ziemi) nie jesteś w stanie powiedzieć, gdzie jest środek. Pobliskie mrówki oddalają się od ciebie, a dalsze mrówki - też się oddalają, ale szybciej! To dlatego, że jeśli np. obwód balonu zwiększył się z 10cm do 20cm w 10s, to jeśli mrówki były jedna na "równiku" a druga na "biegunie" to oddaliły się od siebie 5cm, więc zmierzą prędkość między sobą 0.5cm/s. Ale mrówki stojące na przeciwległych biegunach oddalą się od siebie o 10cm, i zmierzą prędkość 1cm/s. Czyli im dalej, tym szybciej - mrówko-balonowe prawo Hubble'a :)

    Co ciekawe, każda mrówka poczyni te same obserwacje i każda dojdzie do wniosku, że to **ona** musi być w środku :)

    Nie wiem, czy to coś pomaga, ale to jedna z lepszych analogii, biorąc pod uwagę jak skomplikowany matematycznie jest to problem :)

    • Lubię 4
  13. Filozof bez fizyki jest jak ślepy i głuchy biegacz. Dobrze biega, ale ani nie usłyszy startu, ani nie będzie wiedział, w którą stronę biec. Raz na jakiś czas nawet pobiegnie w dobrą stronę, w dobrym czasie, ale nawet nie będzie w stanie stwierdzić czy wygrał bieg, bo nie widzi mety. Fizyk bez filozofii jest jak człowiek który owszem, widzi tor, metę i słyszy start, ale nie ma nóg, więc nigdzie nie dobiegnie, stoi w miejscu. To taka luźna analogia:) 

    • Lubię 1
  14. Wszechświat może być płaski, może być zakrzywiony jak kula, może być zakrzywiony jak siodło, może się rozszerzać coraz wolniej, może się rozszerzać coraz wolniej, mógłby nawet się w ogóle nie rozszerzać (stała kosmologiczna Einsteina) lub wręcz kurczyć.

     

    Tyle wiemy z najprostszego modelu OTW i założenia, że Wszechświat jest jednorodny w bardzo dużej skali.

     

    I teraz doświadczalnie możemy sprawdzać poszczególne możliwości.

    Z obserwacji wynika, że raczej Wszechświat jest płaski, na pewno się rozszerza, na pewno zaczął się od BigBangu, i raczej rozszerza się coraz szybciej. 

     

    EDITED:

    Oczywiście zgadzam się z wątpliwościami co do inflacji. Jest ona z założenia przeciwko 2. zasadzie termodynamiki (nieład inflacja wygładza w ład)

     

    Cytując Eddingtona:

    Cytuj

    Jeżeli ktoś Ci wytknie, że Twoja ulubiona teoria wszechświata jest sprzeczna z równaniami Maxwella. tym gorzej dla równań Maxwella. Jeżeli okaże się, że przeczy jej doświadczenie — ach, ci eksperymentatorzy czasem okropnie knocą. Ale jeżeli Twoja teoria przeczy drugiemu prawu termodynamiki, to nie ma Ciebie nadziei: nie pozostaje Ci nic, prócz ostatecznego upokorzenia

     

     

    • Lubię 2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.