Analizowałem te kwestie w dawnych czasach i nie wiem, jak bardzo się ta dynamika zmieniła (od 2014 roku). Biorąc pod uwagę, że nie mam już nic wspólnego z biznesem astro-sprzętowym, to mogę kilka insightów wam "sprzedawać":
1. branża/środowisko same siebie niedoszacowują - to bardzo charakterystyczne i wg mnie wynika po części z pkt 2.
2. użytkownicy społeczności for zakładają błędnie, że społeczność to oni, czyli ci aktywni, piszący, podczas kiedy na każdego piszącego przypada co najmniej 20 czytających forum, poza tym, jest bardzo wiele ludzi, którzy w ogóle nie mają potrzeby nawet biernego uczestnictwa w hermetycznych i chaotycznych forach (z perspektywy nowego usera). Statystyka w ogóle jest porażająca. Każda społeczność ma kilkaset do tysiąca aktywnych twórców. A nałogowo czytających jest kilkadziesiąt tysięcy (Astropolis w 2020 czytało w sposób powracający i stały - 76 000 użytkowników, co stanowiło 14% całości ruchu). Te wyniki powinniście widzieć w ilości odsłon pod swoimi wątkami (a przynajmniej powinno was zastanawiać, jak to możliwe, że przy kilku piszących użytkownikach w danym wątku ilość odsłon potrafi iść w kilka tysięcy dziennie).
3. podobne mieliśmy statystyki w Astromarkecie - tzn. na 20 transakcji 1 osoba kupowała, która miała w ogóle konto na forum
4. średni koszyk zakupowy wynosił ponad 2 tys zł, co jak na ecommerce uznaje się za wyjątkowo wysokie metryki
5. zakłada się, że w Polsce mamy kilkanaście tysięcy konsumentów sprzętu astro (kupujących coś więcej, niż teleskop za 150 zł z allegro), w tym regularnie dokonujących zakupy w sklepach astro PL i EU ok 5 tys. (nazywałem nas "hardcore userami" :D)
6. średnie CLV (Customer Lifetime Value) liczyłem w okolicach 15 tys. zł. (rocznie średnio 1,5 zakupu)
7. przez giełdę Astropolis (w tamtym czasie) zamykano transakcję za 3 milionów zł rocznie (z tego co pamiętam, Janusz mówił mi, że podobnie na Astromaniaku)
8. roczna sprzedaż przez sklepy astro dla konsumentów w PL szacuję na kilkanaście milionów rocznie, w porywach do 20 (w tej chwili na pewno ponad 50% obrotu robią sklepy europejskie)
9. globalna wartość rynku astro (sprzęt) powinna oscylować na poziomie 200-300 milionów dolarów rocznie, z CAGR (roczny skumulowany wzrost) na poziomie ~5%. Polska, nawet wg moich danych, generuje 1,7% udziału w globalnym rynku, co może być jednak mocno zaniżoną wartością (albo faktycznie w PL jest biednie).
10. nie mam pojęcia, ile jest kamer mono w PL, ale szacowałbym, żeby pewnie tu i ówdzie leży 500-1000szt (sam w kilku akcjach na pewno sprzedałem więcej niż 100 szt ASI). Sprzedawaliśmy też FLI (w sumie pewnie z kilkanaście sztuk, nie licząc zamówień z przetargów publicznych, gdzie pojedyczne zamówienia leciały np. w 10 sztuk ProLine 16803), Moraviany, i całkiem sporo Atików (do momentu, jak polski konkurent nie zaczął dumpingować cen).
11. aktualnie w moim bliskim otoczeniu ludzi zajmujących się astro i astrofotografią praktycznie nie ma aktywnych użytkowników for (to tak dla potwierdzenia, że astro to nie tylko fora).
Nie mam pojęcia, jaki skutek w całym rynku PL miały moje działania jako astropolis i astromarket. Jeżeli założycie, że w PL jest 100-200 kamer, to tak jakbyście powiedzieli, że to ja odpowiadam za cały rynek, a to zapewne totalna bzdura. Myślę, że jest tego więcej, niż się wydaje. Możliwa jest też taka sytuacja, że szczyt "szału kamerowego" mamy już dawno za sobą i dzisiaj nikt nowy już takich kamer nie kupuje. Wynika to z faktu, że dzisiaj dużo można zrobić DSLR, które przecież rozwinęły się niesamowicie.
Jeżeli kogoś te dane zachęciły do podjęcia biznesowej rękawicy, to przestrzegam. Lokalny rynek jest naprawdę gówniany, zgwałcony przez patologiczne praktyki (nie będę wytykał palcami). Ale i tak największą jego bolączką jest po prostu tragiczna jakość sprzętu (reklamacje to chleb powszedni, dotyczą każdej marki, od chińskiego szrotu, po Takahashi, czy ASA). Trzeba mieć naprawdę mocne nerwy, albo mieć klienta w dupie (nie mieć kręgosłupa). Biorąc pod uwagę niskie marże dealerskie (na niektóre przyzwoite marki szczytowa marża wynosi 12%, co w połączeniu z ryzykiem walutowym, logistyką, kapitałochłonnością, daje naprawdę słaby horyzont inwestycyjny).
Jeżeli chce się robić coś fajnego w tej branży, to ścieżka jest jedna: własny produkt (sam odpowiadasz za jakość, którą w pełni kontrolujesz), sprzedaż na rynku globalnym (skala).