Skocz do zawartości

Yossarian

Społeczność Astropolis
  • Postów

    148
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Yossarian

  1. Mnie dekielki i paski nie przeszkadzają, natomiast nie znoszę złączek statywowych. Mialem ich juz kilka i: Albo nie moge ich dobrze dokrecic przy lornetce i po chwili trzeba poprawiac Albo poluzowuje sie mocowanie przy stopce Albo wychodzac z domu biore lornetke i statyw a nie biore zlaczki i koncze oparty o konar jakiegos drzewa w pozie do tej pory uznawanej za asanę jogi klasycznej. Mam wrażenie ze jednopunktowe mocowanie przy ciezszych lornetach staje sie slabym punktem stabilnosci calego zestawu, zwlaszcza przy zlaczkach typu "L" Przed najblizszym wyjazdem na obserwacje chyba zainwestuję w jakis bardziej sensowny system montowania lornetki do statywu, zwlaszcza do ciezszego Fujinona 16x70.
  2. Ja najlepsze efekty z użycia filtra zauważałem w 8x56, w 16x70 filtr nie dawał tak wyraźnej różnicy, jednak nie używałem wystarczająco długo 16x70 by wyciągać wnioski ogólne, podczas obserwacji zaczęła bardzo szybko łapać wilgoć na obiektywach i okularach używałem więc głównie 8x56. Nie umiem jednak stwierdzić, czy faktycznie większa źrenica wyjściowa przyczynia się tu do poprawy. Inna sprawa, że używałem tylko jednego filtra, być może ma to jakiś wpływ na całokształt zsumowanego z dwóch źródeł obrazu.
  3. Tak, bawiłem się przez chwilę samym filtrem przyłożonym do oka. Efekt był, poza przyciemnieniem obrazu i krótkotrwałym poczuciem, że wyglądam jak pruski fircyk z początku XX wieku taki, że: -Ameryki niestety nie byłem w stanie dostrzec -Zapaskudziłem sobie rzęsami filtr UB tak, że potem sporo czasu ściągałem smugi z filtra ścierką z mikrofibry. Ciekaw jestem czy dla dbałości o czystość sprzętu jakiś astroamator ogolił sobie kiedyś rzęsy...
  4. Pomimo złych prognoz meteo spakowałem w miniony weekend moje lornetki i pojechałem za Kraków, z jednym celem, który od jakiegoś czasu nie dawał mi spokoju, mianowicie chciałem sprawdzić, czy filtry mgławicowe 1,25'' włożone pomiędzy oko a okular coś dają. Spakowałem posiadany filtr Orion Ultrablock 1,25'' , trochę gąbki pociętej na kółka które wkładam w muszlę by w nich osadzić fitr i dwie lornetki, mojego ukochanego Fujinona 16x70 i nowy nabytek którym zastąpiłem 10x50 - Vixena 8x56. Gdy tylko znalazłem się na miejscu (40km od Krakowa) zaczęło padać, błyskawice zaś wesoło trzaskały w moje marzenia by w pierwszy wolny weekend od miesiąca zobaczyć cokolwiek na niebie. W niedzielę pogoda jednak bardzo się poprawiła, postanowiłem więc poczekać do nocy. Przejrzystość i stabilność na początku były niestety takie sobie, w granicach mag 4.5 gołym okiem i po północy trochę się poprawiło. Czekałem cierpliwie aż Cygnus znajdzie się wysoko nad horyztonem próbując najpierw zobaczyć cokolwiek w Pannie, była już jednak trochę za nisko, potem w Lwie który łaskawie pokazał blednące galaktyki a następnie ustrzeliłem kilka gromad kulistych. W pewnym momencie stwierdziłem, że Łabędź ładnie już świeci, pieknie prezentuje się w szerszym polu 8x56 i można ropocząć test połączenia lornetki z filtrem. Cel wybrałem już wcześniej i rozpocząłem ustawianie większej lornety na NGC 7000. Po zlokalizowaniu M39 i przelotnym zerknięciu na gwiazdkowatą w lornetce M57 ustawiłem Fujinona tuż pod Deneba i ..... kompletnie nic poza gwiazdkami nie zobaczyłem. Ameryki nie odkryłem, więc pełen nadziei ustawiłem w miejsce większego brata 8x56 w nadziei że 7mm źrenicy da przewagę. Nie dało, poza tym, że bardzo sugestywnie zacząłem sobie wmawiać, że coś widzę, zrobiłem więc test zatoki meksykańskiej - nie byłem w stanie jej wskazać porównując z rozrysowanymi na mapkach układami gwiazd. Słowem Ameryka była niewidoczna, czego w sumie się spodziewałem. Założyłem więc filtr Oriona na jeden z okularów 8x56 i gdyby nie to, że oczy miałem szeroko otwarte, szeroko otworzyłbym oczy. Ameryka stała się wyraźnie dostrzegalna, bez zerkania, pukania w lornetkę i patrzenia stojąc na głowie mrucząc ponure mantry. Spodziewałem się, że filtr coś da, ale nie spodziewałem się aż takiej poprawy. Mogę więc z czystm sumieniem podpisać się pod stwierdzeniem, że nawet w małej lornetce (56mm) i przy widzialności poniżej 5mag jeden filtr mgławicowy czyni różnicę, przynajmniej ja tą różnicę wyraźnie dostrzegłem - przesuwanie filtra przed okular i usuwanie go poza pole widzenia utwierdziło mnie w przekonaniu, że nic sobie nie wmawiam a filtr faktycznie "wyciąga" mgławicę. Wróciłem więc radośnie do Krakowa i uradowany oświadczyłem mojej dziewczynie, że właśnie widziałem przez lornetkę Amerykę Północną i jestem z siebie bardzo dumny. Nastała dziwna cisza.
  5. Fujinon 10x50, dopóki go miałem, służył mi jako punkt odniesienia dla innych lornetek. Porównywałem go oko w oko z kilkoma innymi i obraz w tej lornetce zawsze wydawał mi się wykazywać, nawet jeśli czasami delikatne i subtelne, to jednak różnice pomiędzy sprzętem z najwyższej półki (Fujinon) a innymi lornetkami (Nikon 8x40 Ex, Nikon 10x50 Ex, Stigma 15x70) Idąc po kolei po różnych aspektach tej lornetki, po rocznym użytkowaniu mogę wskazać na: 1. Budowa i ergonomia: Każdy kto poważnie myśli o zakupie tej lornetki, niech potrzyma sobie chwilę na wyciągniętych rękach coś ważącego 1,5 kg przez kilkanaście minut. Jeden z powodów dla których ostatecznie sprzedałem tego Fujinona to fakt, że obserwacja z ręki tym sprzętem jest (dla mnie) po prostu niewygodna a stabilność obrazu w powiększeniu 10x nie była dla mnie wystarczająca. W efekcie krótko po zakupie dokręciłem do 10x50 monopod i praktycznie już tam został, często lornetka lądowała na statywie. Ręce w obserwacjach bez podparcia szybko męczą się pod wpływem tej wagi, dodatkowo, szerokie i duże okulary wraz z wagą utrudniają chwyt z oparciem rąk o głowę (kciuki i palce wskazujące oparte wokół oczu). W poprawie sytuacji pomagało jedynie podparcie albo obserwacja z leżaka z łokciami na poręczach. Trudno mi pisać o wytrzymałości lornetki na wstrząsy i solidności konstrukcji, bo dbałem o nią bardzo i zawsze po obserwacjach lądowała w futerale. Wrażenie robi jednak bardzo solidne, a jedynym elementem budowy który nie przypadł mi do gustu był fakt, że dostępna była tylko ogumowana wersja. Miłośnikom astronomii, którzy raczej rzadko obserwują w deszczu polecałbym, jeśli uda im się takową znaleźć wersję bez ogumienia - posiadam w takiej wersji 16x70 i to rozwiązanie wydaje mi się bardziej estetyczne i trwałe. Okulary 10x50 są bardzo wygodne, po złożeniu muszli można obserwować w okularach, zakres nastawów pozwala także na korekcję wad wzroku w zakresie -6 +6 natomiast polecałbym osobom które mają spore wady sprawdzenie jak to jest z łapaniem ostrości na nieskończoność, mam zmierzoną wadę -1 a na gwiazdach zawsze łapałem ostrość przekręcając ustawienia znacznie dalej (-2, -3) 2. Jakość optyki Trzy cechy tej lornetki sprawiają, że doskonale nadaje się do astronomii: bardzo niski astygmatyzm, dając bardzo "szpilkowate" obrazy gwiazd, ostrość obrazu na całym polu widzenia co przekłada się na rewelacyjne widoki np. drogi mlecznej i wysoka sprawność optyczna pozwalająca widzieć lepiej ciemniejsze obiekty. Sporo właścicieli Fujinona zwraca uwagę na aberrację chromatyczną - jest ona dobrze widoczna na jasnych obiektach i może dawać w kość w obserwacjach dziennych - przykładowo będąc w schronisku w górach zauważyłem, że bardzo mocno daje po oczach podczas obserwacji szczytów na tle jasnego nieba. Jest to jednak jedyna, poważniejsza i zauważalna wada tej lornetki - nawet całkowity laik, gdy bierze ją do ręki jest zaskoczony, jak bardzo dobrze widać przez nią obiekty - w dzień w obserwacji przyrody ma się wrażenie patrząc na coś odległego, że obraz tego obiektu przez lornetkę nasyca go, wyostrza. W nocy brak zauważalnej komy i astygmatyzmu sprawia, że widać gwiazdy a nie iskrzące się obiekty. Szczególnie dziwne wrażenie ma obserwator, gdy porówna się obrazy z Fujinona 10x50 i Nikona 8x40, gdzie ostrość mocno spada wraz z odległością od centrum. 3. Fujinon 10x50 w praktyce obserwacyjnej W okresie posiadania ustrzeliłem 10x50 sporo obiektów, jednak często miałem ze sobą "wzmacniacz" w postaci 15x70 a później 16x70. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że to duet wysoce niepraktyczny i ostatnio wolę lżejszą i mniejszą 8x40 pomimo wyraźnych i widocznych strat ostrości i jasności. Dlaczego? Bo wolę nieco ciemniejszy ale stabilny obraz w obserwacji z ręki. Nie dawałem rady obserwować ciężką 10x50 z ręki, a takiego sprzętu potrzebowałem do wyłapania okolicy i wstępnej obserwacji obiektu przed ustawieniem na nim 16x70. W wędrówkach górskich 10x50 bardzo mi ciążył, zmiana na 8x40 którą swobodnie mogę nosić na pasku była bardzo odczuwalna. Dość szybko zauważyłem, że 15x70 daje ogromną przewagę w obserwacjach astronomicznych nawet wobec doskonałej optycznie 10x50 i gdy zamierzam spędzić noc z statywem, wolę zamontować na nim taką lornetkę. W dobrej 10x50 widać dużo, nawet bardzo dużo Messierów i sporo obiektów NGC. Szerokie pole sprawia, że widać je w kontekście, co ułatwia lokalizację obiektów nieintuicyjnych. Problem w tym, że jak ktoś lubi szerokie pole i obserwacje z ręki, według mnie i bazując na moim doświadczeniu, chyba lepiej wyjdzie kupując 7x50. Nie piszę tego bez zastanowienia - po prostu tak ciężka lorneta i powiększenie 10x nie ułatwiają wystabilizowania obrazu. Często czytam fora i gdy mam wskazać lornetkę uniwersalną, sam zawsze wskazuję na 10x50, jednak czym innym jest lekka powiedzmy 800-900 gramowa 10x50, czym innym 1,5kg. Mając już 16x70 i decydując się na odkupienie mniejszego brata, zdecydowanie poszedłbym w 7x50 albo dobrą dachową 8x56, bo pomimo małego powiększenia, według wielu, zbyt małego do obserwacji astronomicznych, brak "powera" rekompensowany jest ostrością obrazu na "stojących" w miejscu obiektach, a nie gwiazdach robiących kółeczka i ósemki. Podsumowując rok czasu obcowania ze sprzętem na pograniczu doskonałości zapewne wyczulił mnie na jakość, uwrażliwił na to, jak ważna w obserwacjach jest sprawność sprzętu i klasa optyki. Mając już 10x50 i widząc co potrafi, bez namysłu zacząłem ciułać na Fujinona 16x70 który stał się dla mnie lornetką docelową i nieodłącznym kompanem wycieczek za miasto. 10x50 FMTR to na pewno najwyższa półka, jakość której nie sposób nie docenić no i 30 letnia gwarancja. Jest to też jednakże lornetkowy czołg i mając w ręce Fujinona 10x50 i Nikona SE 12x50 czułem się jakbym porównywał Hummera z Porsche. Na koniec parę słów o dodatkach - Fujinon do obydwu wersji FMTR dostarcza sztywne etui bardzo dobrze chroniące lornetkę przed wstrząsami jednak bardzo niepraktyczne w transporcie. Do lornetki dostarczany jest też wygodny, szeroki pasek i szmatka do obiektywów i okularów, która nie przypadła mi do gustu - ma tendencje do zostawiania po sobie włókien na szkle.
  6. trochę cierpliwości (i może wyobraźni) i nawet na podmiejskim niebie da się upolować lornetką M65, 66, 81 i 82

    1. Janko

      Janko

      Potwierdzam. Stosunkowo łatwym celem jest też M51 Wir.

    2. bartolini

      bartolini

      Fajne opracowanie Eda Zarenskiego, opisujące czego można się spodziewać obserwując przez lornetkę

      http://www.cloudynights.com/documents/binocular.pdf

    3. Janko

      Janko

      Tu właśnie stary Ed mylił się pisząc, że NGC 3628 z Trypletu Lwa jest niewidoczna przez 15x70.

  7. Trudno jednoznacznie wskazac co bedzie najlepsze, bo kazdy z nas troche inaczej obserwuje niebo i inne aspekty sprzetu sa dla roznych osob wazne. Pentax co sam zauwazyles ma male pole, daje efekt patrzenia w jakby plytka studnie na ktorej dnie widac, jadnak bardzo dobrze, kawalek nieba, nacktorym miesci sie wiekszosc obiektow lornetkowych. Powiekszenie 20x wplywa na zasieg i rozdzielczosc ale z 60mm zmniejsza szanse na obserwowanie ciemniejszych messierow ze wzgledu na niezbyt imponujaca zrenice wyjsciowa. W mojej starej bpc 26x70 widzialem duzo i latwo wylapywalem np gromady kuliste, jednak bez bardzo ciemnego nieba mialem problemy z obiektami mglawicowymi, mysle ze w pentaxie moze byc podobnie. 15x70 z szerokim polem to chyba, w ostatnich czasach moj faworyt ktory przez modele ts/oberwerk i fujinon troszke wypiera 20x80 . Wielka wada 15x70 ba8 dla mnie osobiscie byla wspomniana waga. Od biedy daje sie ustawic na statywie foto, ale taka lornetka prosi sie o stabilna platforme by docenic jej walory. Mam porzadny i dosc ciezki statyw manfrotto, ale w polaczeniu ze stigma 15x70 ciezko bylo wystabilizowac obraz. Co do obserwacji, na pewno zobaczysz wiecej niz 10x50. Sa messiery ktorych lokalizacje okreslalem w szerokim polu 10x50 a widzialem dopiero w dobrze ustabilizowanej 15x70. Statyw jest tez konieczny by dostrzec mglawicowosc niektorych gromad chocby poprzez zerkanie, czy zlokalizowac galaktyke lekkim stukaniem w lornetke. co do propozycji Janko, ja bym 12x nie kupil bo mam problemy z stabilnym obrazem z reki nawet przy 10x i komfort czuje dopiero przy 8x takze do chyba kwestia do indywidualnego oszacowania. Jesli szukasz czegos co wyraznie pokaze roznice z 10x50 poszedlbym chyba jednak minimum w 15x70, zostawiajac 10x50 do przegladowego podpatrywania z reki. Jesli jednak planujesz brac tylko jedna lornetke i statyw, 12x56 moze byc dobrym wyborem gdy uznasz 15x70 za zbyt ciezka a 20x60 zbyt "studniowata". Jedna rada na koniec: kup lornetke ktora mozesz wziasc w lapy przed zakupem, popatrzec przez nia, poregulowac, ustawic na statywie etc. To naprawde powie ci o wiele wiecej niz jakis facet z forum, bo w ostatecznym rozrachunku chodzi o sprzet ktorym masz lubic obserwowac bez tlumaczenia sobie, ze robisz to bo to wg jakiegos forum czy testow najlepszy sprzet do astronomii i widzial tylko przez ten wlasnie model jedyny raz w zyciu jakas tam mglawice.
  8. Sam bardzo się właśnie zastanawiam nad korzyściami z stosowania filtrów na lornetkach. Jedni twierdzą, że coś to daje, inni że efekt jest żaden lub znikomy. Spotkałem się też z opinią, że z braku laku można w lornetce stosować jeden filtr np UHC, założony na okular a resztę dokona nasz kochany mózg. A co do aberracji (w domyśle chromatyczej), to jest to chyba jedna z najmniej, przyanajmniej według mnie, istotnych wad optycznych w obserwacjach lornetkowych. 99% obiektów lornetkowych nie pozwala na sobie zaobserwować żadnych efektów aberracji ch. Ważniejsza w optyce lornetkowej wg mnie w lornetce jest jej zdolność do korekcji astygmatyzmu która przekłada się bezpośrednio na sposób widzenia obiektów punktowych.
  9. Widzialem ostatnio w jednym z Krakowskich lidlow klka egzemplarzy, prawdopodobnie pozostalych po przebraniu przez wczesniejszych klientow, w pootwieranych kartonach. Nie wiem jak z egzemplarzami juz wykupionymi, natomiast to co zostalo bylo przerazajace. Jedna lornetka byla rozkolimowana w osi L/P mocno i zauwazalnie w osi gora/dol. Druga miala tak luzny mostek, ze przesuwal sie sam po przylozeniu oka do okularu. Zalecam wiec wszystkim kupujacym ostrozne wybieranie i ogladanie tych lornetek przed zakupem bo cena moze i jest bardzo niska i atrakcyjna, ale tylko wprzypadku gdy to co jest w pudelku jest przyzwoicie skolimowane i zlozone.
  10. Lornetka na małym powiększeniu ma bardzo poważny atut, o którym warto pamiętać. Mianowicie, ilość światła zbierana przez parę oczu jest istotnie większa niż ilość światła zbierana przez jedno oko. Osiągnąć można, obserwując parą oczu zysk wynoszący do 1.4x w stosunku do obseracji jednym okiem. Czyli, mając lornetkę 10x50 mamy de facto dwa refraktorki, których sumacja lornetkowa dla obserwatora może przełożyć się na zysk w postaci realnego zasięgu gwiezdnego, porównywalnego z refraktorem o średnicy +/- 60-70mm. Fakt obserwowania parą oczu ma także według niektórych astronomów wpływ na uzyskiwaną rozdzielczość, poprawia się też kontrast. Last but not least, w lornetkach bardzo często wykorzystujemy możliwości zaadaptowanego do nocnych obserwacji oka, bo ich źrenica wyjściowa w zależności od lornetki przyjmować może wartości do 7mm. To wszystko bardzo pomaga w obserwacjach obiektów rozległych o małej jasności powierzchniowej, nic zatem dziwnego, że niektórzy wytrawni obserwatorzy lornetkowi są w stanie upolować obiekty, które w teleskopie stają się widoczne dopiero przy większych lustrach i filtrach mgławicowych. Powiększenie w sprzęcie astronomicznym to ważny parametr, ale jest jednym z wielu ważnych parametrów i nie na nim zasadza się istota obserwacji ale na optymalnym połączeniu wielu parametrów w jednym sprzęcie. Lornetka jest optymalnym urządzeniem do obserwacji na małych powiększeniach i niewielkie powiększenie w jej przypadku nie jest wadą. Kiedy chcę obserwować pierścień Saturna, nie ustawiam lornetki i nie wmawiam sobie, że "uszy" które widzę w 15x są lepsze niż Saturn w powiększeniu ponad 100x w moim refraktorze. Do niektórych obiektów powiększenie po prostu jest konieczne. Tam, gdzie konieczne nie jest, jakość optyczna mojego Fujinona, pole widzenia i fakt używania pary oczu pozwalają mi nie tyle na obserwowanie, co delektowanie się niebem. Widok drogi mlecznej w lornetce o polu widzenia skorygowanej po same brzegi to coś na pograniczu magii. Nigdy nie zapomnę pierwszego widoku M31 podczas bardzo ciemnej, wiejskiej nocy, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem całą galaktykę, a nie tylko jej jądro. Dla mnie lornetka to nie uzupełnienie teleskopu, coś czym podglądam dla zabawy niebo przed "poważnymi" obserwacjami, a świadomy wybór, na który poświęciłem poważne pieniądze, na tyle poważne, że gdyby moja narzeczona czytała to forum... Inna sprawa jest taka, że lornetka czy teleskop to tylko narzędzie do pokazania fragmentu, wyrywka obiektu obserwowanego. W chmurce kurzu na ciemnym tle nie ma naprawdę nic ciekawego, jeśli nie przeczyta się kilku książek o astronomii, w których człowiek dowiaduje się, że to nie pyłek na obiektywie a galaktyka spiralna oddalona lata świetlne od ziemi. Czerwona kropka w Orionie, to tylko czerwona kropka, ale jeśli wie się, że to czkająca bomba zegarowa na pograniczu stania się supernową, ta wiedza znacznie zmienia obiekt obserwowany. Jak bardzo zmienia widok gwiazdy świadomość, że jej obraz, który widzę w obiektywie przewędrował setki tysięcy kilometrów zanim dotarł do ziemi, że gwiazda wysłała to światło w czasie, gdy Aleksander Wielki podbijał Persję? Patrząc na księżyce Jowisza widzę 4 kropki, ale przecież te 4 kropki zmieniły oblicze historii i kultury w czasach Galileusza. Jeśli sprzęt obserwacyjny potraktuje się po prostu jako kolejny rozdział wielkiej książki o astronomii i wszechświecie, przynajmniej dla mnie patrzenie na niebo, nawet w małym powiększeniu jest niezwykle inspirujące.
  11. Celestron 25x100 to już poważny zawodnik i do astronomii nada się bardzo dobrze, natomiast moim zdaniem nie jest to szczyt techniki i jakości i zalecam dokładniejsze obejrzenie sprzętu przed ewentualnym zakupem. 100mm daje ogromną przewagę w zasięgu nad lornetką 70mm, ale musisz brać pod uwagę, że tak ciężką lornetę trzeba zamontować na ciężkim i stabilnym statywie. W tej klasie cenowej warto rozważyć jeszcze Delta Skyguide 15x70, ewentualnie rzadko opisywanego Pentaxa 20x60, charakteryzującego się niestety wąskim polem widzenia, ale bardzo dobrze skorygowaną pod względem ostrości pola optyką. Pamiętaj także o tym, że sporo zależy od tego, jak wygodnie będzie ci się konkretną lornetką obserwować, dobrze jest więc wybrać się do sklepu i pobawić się kilkoma. Kupowanie lornetki której się nie widziało na oczy przez internet to według mnie kiepski pomysł.
  12. Myślę, że ważą dużo więcej bo doświadczone oko widzi więcej. Kalkulator oparty o formułę Schaefera dla wyliczania zasięgu gwiazdowego uwzględnia czynnik doświadczenia obserwatora jako bardzo istotny element, który niestety bardzo trudno sparametryzować. Dodatkowo, np. badanie zjawiska sumacji lornetkowej pokazuje, że jeden będzie zyskiwał przez obserwację lornetką 1,4x w stosunku do obserwacji jednym okiem, inny natomiast ledwo zauważy różnicę między obserwowaniem lornetką 70mm a refraktorem 70mm na tym samym powiększeniu. Opisy ćwiczeń zalecanych w Cambridge Sky Atlas dla polepszenia zdolności rozdzielania obiektów podwójnych także wskazują, że zdolności obserwacyjne nie są stałą, a ulegają poprawie z czasem i posiadanym doświadczeniem. Co do testów, to badania lornetek w laboratorium z pomiarem strat światła, analiza dystorsji z 3 miejscami po przecinku etc. na pewno są ważne, ale przecież w ostatecznym rozrachunki chodzi o rzecz stosunkowo prostą: mam tyle i tyle, chcę oglądać to i to. Parametry i pomiary mogą pomóc w wyborze lornetki, ale, że powiem coś niezwykle odkrywczego, potem trzeba chyba obserwować lornetką nie lornetkę. Jedyny test jaki wykonałem na moim Fujinonie gdy go kupowałem polegał na wycieczce za miasto i popatrzeniu na M31 i kilka innych widocznych Messierów, nie mierzyłem nic latarką, ale jak zobaczyłem niebo przez Fuji, wiedziałem, że ta lornetka jest bardzo fajna (może niebo było wyjątkowo łaskawe). Nazwijcie mnie idiotą, który wydał prawie 3000 PLN bo spodobała mu się jakaś galaktyka, którą widać w 8x30, przeżyję z kolejną etykietą. Co dla mnie ważne, to że dobrze mi się tą lornetką obserwuje niebo. Gdybym chciał bawić się w testy, chyba wolałbym opisać, co w nocy widziałem a czego nie, które Messiery, które galatyki z katalogu NGC da się wypatrzeć, i przy jakim seeingu. Może dla innych optyka i parametry są bardziej interesujące, w pełni to rozumiem i szanuję, dla mnie jednak autorytetem pozostaje ktoś taki jak Harrington, który w swojej książce o parametrach optycznych lornetek napisał dosłownie parę stron a o tym co przec nie widać w nocy ponad dwieście.
  13. Odpowiedź bardzo zależy od tego, co właściwie chcesz obserwować. Ciemne wiejskie niebo to dobre pole dla dużej lornety, ale jeśli rozważasz 25x100 w tej cenie (na raty) możesz zacząć spokojnie myśleć o teleskopie, który po prostu będzie bardziej uniwersalny. Nowa Synta 150mm na Eq3-2 kosztuje około 1000 PLN czyli de facto mniej niż Celestron 25x100, Synta 8'' na Dobsonie to koszt około 1200 PLN. Może i jestem wielkim fanem lornetek, ale raczej nigdy nie powiem, że lornetka 15x70 czy 20x80 może zastąpić w obserwacjach 8'' lustro z zestawem okularów. Na bardzo szybko i w ogromnym uproszczeniu, wg mnie porównanie teleskopu typu Dobson 8'' z okularami z kompletu (25mm i 10mm) z lornetką 15x70 wygląda z grubsza tak dla obiektów astronomicznych: Gromady otwarte Lornetka XXX Teleskop XX* Galaktyki Lornetka XXX (Większe) X mniejsze i słabe Teleskop XXX wszystkie Planety Lornetka X (dobrze widoczny de facto jest tylko Jowisz, Saturn ma "uszy") Teleskop XX* Gwiazdy zmienne, podwójne Lornetka X Teleskop XXX Obiekty mgławicowe Lornetka XX-XXX Teleskop XX* Gromady kuliste Lotrnetka X-XX Teleskop XXX Sąsiadki Lornetka XXX Teleskop X Przy czym trzeba uczciwie dodać, że zakup kolejnych okularów, dodaje po kilka punktów Teleskopowi w miejscach z gwiazdką*, z lornetką nie zrobisz zbyt wiele więcej. Do teleskopu też o wiele łatwiej zamontować filtry astronomiczne. Po tym zdroworozsądkowym wstępie, przejdźmy jednak do lornetek, które wymieniłeś. Każda lornetka o powiększeniu 15x lub powyżej potrzebuje statyw albo żuraw lornetkowy. Liczenie jej kosztów, nie uwzględniając tego wydatku nie ma sensu, to jak kupowanie samochodu bez kół. Lornetka Celestrona 15x70 pokaże na pewno sporo więcej niż 8x30. Nie jest to jednak cud techniki, mechanicznie i optycznie daleko jej do ideału. O wiele sensowniejszy na chwilę obecną wydaje mi się zakup Delty Skyguide 15x70. Na tym forum opisywał ją niedawno Joker, recenzja jest w tym dziale. Celestron 25x100 pokaże więcej niż 15x70, ma znacznie większy zasięg gwiazdowy i powiększenie 25x pokaże więcej obiektów, ale zalecałbym uważne obejrzenie takiej lornety przed zakupem, widziałem kilka zupełnie nowych mocno rozkolimowanych egzemplarzy. 25x100 wymaga też ciężkiego statywu i niezbyt wygodnie będzie się tak dużą lornetą obserwowało obiekty w zenicie, ma więc także swoje ograniczenia. Jeśli chodzi o korzyści z średniej lornety, rzędu 15x70, 20x80 to, poza oczywistą zaletą korzystania z obydwu oczu, zyskasz dość szerokie pole widzenia i w miarę optymalną dla obserwacji nocnych źrenicę wyjściową. Lornteki nie trzeba też studzić, bardzo łatwo jest wodzić nią po niebie, szybciej więc można nauczyć się po nim wędrować. Podsumowując mój zapewne nieco nudnawy wywód, nie zgadzam się z twierdzeniem, że lornetka to dobry wybór zamiast teleskopu, to nie są sprzęty z kategorii albo-albo. Każdy ma swoje zastosowania, w jednych obserwacjach lornetka jest korzystniejsza w innych konieczny staje się teleskop. Jeśli jesteś już w szacunkach budżetowych przy sprzęcie w pułapie cenowym Celestrona 25x100 na pewno teleskop trzeba przemyśleć.
  14. Czyli w przypadku mojej wątpliwości trzeba by jeszcze sprawdzić, coś, czego amatorsko i niesubiektywnie sprawdzić się niestety nie da, bo o ile źrenicę mogę zmierzyć, to poziomu rodopsyny już nie. Nie jestem też w stanie sprawdzić, czy pod wpływem światła z LCD ulega ona rozkładowi, osłabiając widzenie nocne. Oczywiście doświadczałem podczas obserwacji sytuacji, gdy po długim czasie w ciemnościach widziałem całkiem nieźle, w każdym razie o wiele lepiej niż gdy wchodzimy do łazienki i gasimy światło.
  15. Jakiś czas temu zastanawiałem się, czy używanie komputera z mapą nieba do obserwacji to dobry pomysł i pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to że raczej nie. Postanowiłem jednak sprawdzić, jak sprawy się mają w rzeczywistości wykonując prosty test. 1. Zamknąłem się w łazience na 15 minut, ustawiając wcześniej aparat. Na wszelki wypadek, zaznaczam, że wyłączyłem światło a nawet zasłoniłem ręcznikami prześwity w drzwiach Efekt: Źrenica ma około 7mm, może nieco ponad 7. Następnie dałem sobie dłuższą chwilę czasu na robienie czegoś zupełnie innego, aby oko odpoczęło i efekt walnięcia sobie flashem w oko na rozszerzonej źrenicy zniknął. 2. Wróciłem do łazienki z ipadem z włączonym programem do przeglądania nieba. Jasność ustawiłem na minimum a w programie włączyłem tryb nocny (mapa podświetlana na czerwono). Siedziałem z nim kolejne 15 minut, co jakiś czas przeglądając mapę a potem patrząc w ciemną ciemność. Przed wyzwoleniem flasha patrzyłem na samą mapę około minutę. Efekt: (Linijka przy źrenicy jest oczywiście wycięta z tego samego zdjęcia) Wniosek: ilość światła z tła ekranu LCD i z tego co podświetlone na czerwono, chociaż zauważalnie rozjaśnia otoczenie dookoła ekranu nie ma, przynajmniej w moim przypadku zauważalnego wpływu na źrenicę. Tak długo więc, jak program ma funkcję trybu nocnego, zerkanie na ekran, aby coś znaleźć, nie powinno w znaczący sposób wpłynąć na adaptację oka do ciemności. Oczywiście, nie jest to żaden poważny i metodologicznie przeprowadzony eksperyment naukowy, i proszę moich wniosków tak nie traktować. Jeśli jednak moja chałupnicza zabawa ma jakiś sens, laptop czy tablet z mapą nieba mogą zastępować normalną mapę i czerwoną latarkę. Nie jestem lekarzem, ale biorąc pod uwagę długość czasu jaką po eksperymencie widziałem czworokąt flesza aparatu gdziekolwiek popatrzyłem, nie jestem przekonany, czy ładowanie sobie mocnym światłem w rozszerzoną źrenicę to dobry pomysł, nie zachęcam więc nikogo do powtarzania eksperymentu, chyba że jakiś lekarz wypowie się w temacie i rozwieje wątpliwości co do ewentualnej szkodliwości takiego działania.
  16. Na podstawach optyki w lornetce znam się na tyle na ile jest mi to potrzebne w moich amatorskich obserwacjach, więc niech ktoś mądrzejszy mnie poprawi, jeśli się mylę - flary od lamp robią się gdy światło odbija się i załamuje wewnątrz układu, czyli w przeciwieństwie do większości światła, jakieś światło boczne np z latarni nie przechodzi "prosto" przez układ do oka, a załamuje się na obiektywie powodując wizualny efekt który obserwujesz. Chyba nie ma to związku z powiększeniem... chyba że cela optyczna lornetki umieszczona jest głębiej w korpusie przez co światło się mniej załamuje, bo mniej bocznego światła trafia do obiektywu? Możesz dla zaspokojenia mojej osobistej ciekawości sprawdzić, czy obiektyw w tych dwóch lornetkach jest umocowany na tej samej głębokości wewnątrz obudowy?
  17. W wielkiej mglawicy Oriona tak naprawde sa dwa układy gwiazd obserwowalne w lornetce - pierwszy z ncih to wlasnie slynny Trapez albo Theta (1) Orionis. W lornetce 10x50 nie ma raczej szans zobaczyc wszystkie 4 ekementy tego ukladu, bo Najblizsze gwiazdy w trapezie oddalone sa od siebie o 8,7" kolejna odleglosc natomiast to 12,9" i 13,3 ,najwieksza zas separacja, miedzy elementami B i D to 19.2" i dopiero ona jest (u niektorych latwiej u innych trudniej) uchwytna w dobrej 10x50. W efekcie uda Ci sie zapewne zobaczyc ten uklad jako dwie bardzo bliskie sobie gwiazdy, a rozdzielenie pozostalych dwoch aby uzyskac 4 w 10x byloby nie lada wyczynem. Cala czworka jest widoczna dopiero przy powiekszeniach rzedu 20x i wiecej. Na pocieszenie zostaje jeszcze drugi uklad czyli Theta (2) Orionis z separacja 52" ktora bez problemu daje sie rozdzielic w lornetce 10x. Podsumowujac, kazdy kto przez lornetke obserwuje ta mglawice moze z czystym sumieniem dopisac sobie do listy "zdobytych" obiektow az 4 obiekty lornetkowe, dwa Messiery (M42 i M43) i dwa uklady gwiazd
  18. Przy swobodnym przeczesywaniu nieba na pewno sprawdzi się doskonale, zwłaszcza biorąc pod uwagę dość szerokie, jak na 15x pole tej lornetki. Jak pisałem, miałem Canona 10x30 IS i pomimo małej średnicy, naprawdę przyjemnie było nim obserwować niebo z ręki, bo znikały drgania. Efektem ubocznym stabilizacji jest lekkie, powolne "pływanie" obrazu, ale nie przeszkadza ono w obserwacji.
  19. Robię sobie taką listę obiektów lornetkowych dla małych i średnich lornetek, wymienionych w różnych listach, książkach i innych źródłach, łącząc z tym co do tej pory obserwowałem. Roboty przy tym sporo, idzie mi jak krew z nosa, zwłaszcza przy określaniu, co jest widoczne, a co na granicy widoczności w zależności od warunków, ale na chwilę obecna mam 185 obiektów widocznych z Polski w różnych porach roku, a jestem dopiero przy Wężowniku (Ophiuchus) (idę alfabetycznie) czyli nie tknąłem nawet miejsc upstrzonych obiektami lornetkowymi (Panna czy Strzelec) Szacuję, że wyjdzie mi na tej liście z 300 może 350 obietków obserwowalnych przez lornetkę. Krótko: mgławic i galaktyk widocznych w lornetce jest od cholery, ale większość z nich na kolana nie powala osób, które: -za długo miały teleskop 10 cali -za długo siedziały na stronie www.zdjecia-z-hubble'a.nrd -uważają, że skoro ktoś mówi, że widzi galaktykę w lornetce, zobaczy kolorową, spiralną majestatyczną i rzucającą na kolana Piękność a nie szarawą łatę na ciemnym tle
  20. M27 jest do wyjęcia zerkaniem pod ciemnym niebem, M57 natomiast opisał Harrington w swojej książce - sukcesem obserwacyjnym dla małej lornetki jest stwierdzenie, że to na co patrzysz to nie gwiazda (jeśli w ogóle coś widać). Binocular Messier Award z Astronomical League nie uznaje M57 nawet za obiekt "Trudny" co raczej oznacza, że łatwo tu nie jest.
  21. Bardzo trudno jest zobaczyć różnicę bez porównania. Tak długo jak obserwowałem niebo BPC 26x70 uważałem, że nie ma sensu rozglądać się za innym sprzętem. Potem przesiadłem się jednak na Stigmę 15x70 i zobaczyłem, że powiększenie to nie wszystko, jakość obrazu, odzworowanie koloru, jasność obiektów - wszystko to było lepsze, obraz otrzymany bardziej mnie satysfakcjonował. Miałem jednak obie lornetki jedna obok drugiej i mogłem zobaczyć różnice. Lidletki nie mam więc bazuję na dostępnym źródle testów. Czy Lidletka ma taką sprawność optyczną czy inną, nie wiem, sam nie mierzyłem, ale trudno mi uzasadnić przekonanie, że miałoby być inaczej, tym bardziej, że jak pisał JanuszP, nie ma jednej lidletki. Piszesz Yoker że powinienem włączyć myślenie, coż, próbowałem nie myśleć, ale nie umiem, cały czas myślę o tym, że mam nie myśleć, w efekcie nie mogę dojść do stanu niemyślenia, aby myślenie włączyć. Może za bardzo przyzwyczaiłem się do konsekwencji kartezjańskiego cogito ergo sum, nie wiem. Jakbym nie kombinował, jednak myślę, i z tego myślenia wynika, że zliczanie gwiazdek nie jest żadną fanaberią ani zabawą purystów. W innym wątku zamieściłem tabelki do liczenia NELM (Naked eye limiting magnitude) używanego przez International Meteor Organization. Metoda określania jasności nieba opiera się właśnie na zliczaniu gwiazd. Szczerze mówiąc, to czy inna osoba widzi ich więcej czy mniej nie jest mi do niczego potrzebne, nie jestem lekarzem i nie zajmuję się wadami wzroku czy porównywaniem, kto ma sprawniejszy aparat wzrokowy. Jeśli jednak jedna osoba, postawiona przed dwoma lornetkami widzi w jednej więcej gwiazdek a w drugiej mniej, nie jest to żadna fanaberia tylko istotny element dla oszacowania układu optycznego. Jeśli tej samej osobie udaje się rozdzielić układ ζ UMa w 10x50 a w innej 10x50 ile by się nie starał nie widzi że to gwiazda podwójna, coś to mówi o lornetce, nie o obserwatorze. Określenie LM dla lornetki może być pomocne także np. dla obserwatora gwiazd zmiennych, bo jeśli gwiazda w swoim cyklu spada poniżej 10.4 mag, wie on, że bardzo mało prawdopodobne jest (przy uwzględnieniu osiągalnego NELM) by była ona obserwowalna przez posiadaną lornetkę w tym stadium. Bardzo wiele gromad otwartych, które obserwowałem, wyraźnie zyskuje przez zastosowanie wysokiej jakości sprzętu optycznego, bo "wyciąga" z tła więcej obiektów, uatrakcyjniając obserwowaną gromadę. O wiele więcej na temat lornetki mówi mi opis obserwacji w której pod ciemnym niebem ktoś upolował zerkaniem NGC 3628 w Lwie za pomocą lornetki 10x50, podczas gdy w innej lornetce tej samej klasy była ona kompletnie niewidoczna. Natomiast aberracja chromatyczna naprawdę rzadko utrudnia czy przeszkadza, bo widzę ją na może kilkunastu z kilkuset obiektów obserwowalnych nocą. W dzień jest ona natomiast bardzo widoczna, zarówno w Fujinonie 10x50 jak i 16x70. Wracając do tematu lornetki, Mat, dobra 15x70 potrzebuje statywu, ale poza tym widać w niej zdecydowanie więcej niż w dobrej 10x50. Sam złapałem się na tym, że 10x50 używam tylko do szybkiego przeglądu a jak już zlokalizuję obiekt lub okolicę wyciągam 16x70 by wyciągnąć więcej detali. Problem w tym, że dobra 15x70 to koszt rzędu 700 PLN (Delta ) Skyguide, jeszcze lepszy Oberwerk/ stigma /TS Marine 15x70 około 1500, jeszcze lepszy Fujinon 16x70 2800. do tego trzeba zainwestować w statyw lub żuraw. Nie miałem Skyguida w rękach ale mając 500 PLN i wiedząc, że lornetka ma mieć przeznaczenie astronomiczne na pewno poważnie rozważałbym doinwestowanie w dodatkowe 20mm średnicy i powiększenie.
  22. Ja też tak raz miałem, że widziałem przez Fujinona 10x50 dokładnie to samo co przez 8x40 Nikona. Potem jednak zdjąłem te plastikowe pokrywki na obiektywach A poważnie, przy założeniu że Lidletka to 10x50 tylko na papierze a realnie 8.6x40 nie ma fizycznej możliwości, aby pokazywała to samo co Fujinon, zwłaszcza jeśli porównać transmisję układu Lidletki (49% zmierzone przez optyczne) z sprawnością Fujinona 94.9% Nie widzę tu małej, nieznacznej różnicy a przepaść i o ile można się cieszyć Lidletką i podziwiać nocne niebo za śmieszną cenę, to wyprowadzanie z tego wniosku, że droższy sprzęt w ogóle nie ma sensu, jest dla mnie argumentem nie do utrzymania. Liczyłem przedwczoraj gwiazdki na M44 w Fujinonie 10x50 i Nikonie 8x40 Ex, jakbym nie liczył więcej miałem w 10x50, jeszcze więcej w 16x70. Messiery w woźnicy pod Krakowskim, zanieczyszczonym niebem były ledwo widoczne w 8x40 w 10x50 były wyraźniejsze. W plejadach także widziałem więcej gwiazd w 10x50 niż w 8x40. Edz robił kiedyś porównanie LM dla Nikona Ex 8x40, który sprawność optyczną ma zapewne zauważalnie lepszą niż Lidletka i wyszło mu: Fujinon 10x50 reached a limit of mag 10.3 Nikon AE 8x40 reached a limit of mag 9.6 Nie wiem, jaki LM ma Lidketa, ale nawet zakładając (na wyrost optymistycznie) że taki sam jak Nikon Ex, to czy w astronomii 0,7 mag wzrostu zasięgu to mała różnica? Kolejna sprawa, to gwiazdy podwójne - układ o jakiej separacji rozdzieli Lidletka a co uda się Fujinonowi 10x50? Ile obiektów Barnarda, ciemnych mgławic uda się zobaczyć na ciemnym niebie w Fujinonie a ile z nich będzie widocznych w Lidletce? Nie jestem absolutnie przeciwnikiem Lidletki, jak ktoś ma 100 PLN na lornetkę, będzie na pewno zadowolony z takiego sprzętu i na pewno zobaczy wiele Messierów i sporo innych obiektów. Natomiast nie uwierzę w twierdzenie, że pozwoli nam zobaczyć tyle samo, albo to samo na niebie co bardzo dobrej klasy 10x50.
  23. W Stanach obok Fujinona 16x70 to chyba jedna z najczęściej używanych lornetek do astro, bardzo, bardzo dużo znajdziesz na Cloudynights. Używałem kiedyś młodszego brata, 10x30 IS, także w nocy, pomimo niewielkiej średnicy radził sobie dość dobrze, choć różnica w jasności była widoczna. Jakość optyki była bardzo dobra. Niestety nie miałem okazji porównać 16x70 z 15x50 IS w nocy, więc tu nie pomogę, miałem natomiast okazję obserwować przez 15x50 IS i 18x50 IS. Ta druga wydawała mi się na granicy użyteczności systemu stabilizacji, 15x50 stabilizacja działała znakomicie, obraz: kontrast, ostrość na bardzo wysokim poziomie. Lornetka jest ciężka, ale jeśli używasz 10x50 WO ED, uznasz wręcz że jest lekka Jeśli pytanie ma związek z aukcją na innym forum, to przy założeniu że stan lornetki jest faktycznie bardzo dobry za tą cenę wydaje mi się to dobrą okazją. Pytanie jakie pozostaje, to czy stabilizacja jest na tyle ważna, by ładować się w 15x50. Ten Canon to świetna lornetka, ale właściwie jeśli chodzi o parametry, obraz otrzymany nie będzie bardzo odbiegał od tego co pokazuje Nikon 16x50 Ex. Cały bonus (I cena) to oferowana przez lornetkę możliwość obserwowania z ręki. Im więcej się nad tym zastanawiam, tym bardziej dochodzę do wniosku, że właściwie sporo obiektów, bez względu na jakość tej stabilizacji wolałbym mieć stabilizację z ciężkiego statywu niż pływającą stabilizację Canona. Dlaczego? Bo czasami kompletując listy z książek lornetkowych próbuję rozdzielić jakiś układ podwójny. Często muszę, szukając jakiegoś obiektu zerkać do atlasu by potwierdzić okolice, lornetka na statywie nie wymaga ponownego odszukiwania miejsca. Czasami na gromadach otwartych zliczam sobie gwiazdy rysując ołówkiem cały układ widoczny w lornetce, bardzo więc wolne ręcę mi się przydają. Last but not least na ciemnych obiektach, czasami lepiej jest, przynajmniej ja tak mam, potrząsnąć lekko obrazem, żeby zobaczyć obiekt, Stukam więc lekko w Fujinona, obraz drga i to drganie "wyciąga" jakąś ciemną plamę. Zastanowiłbym się więc nad dobrą poczciwą 16x70, nie dlatego, że ja tak wybrałem, ale dlatego, że wydaje mi się, że mimo wszystko, na dobrym statywie pokaże więcej. Jeśli natomiast szukasz sprzętu, który można wrzucić do plecaka, jechać w góry i bez żadnego dodatkowego ciężkiego szpeju podziwiać mgławice w nocy, nie mam argumentów przeciwko, fakt noszenia statywu wewnątrz lornetki o wadze 1.2 kg naprawdę ma tutaj znaczenie.
  24. Rany boskie, nie zwróciłem uwagi że to ma 7mm odstępu źrenicy. Natomiast meta wcale nie musi być na 360 stopniach, bo na pewno pojawią się, albo już są lornetki, które to 360 pokażą dwa razy i to kosztem jedynie lekkiego bólu głowy. Bo mają kłopoty finansowe i bardzo ścieli wydatki na badania, rynek zdominowany przez Lidletkę, Galileo, i rosyjskich producentów, tak znanych i bogatych, że nawet nie potrzebują marki by sprzedawać lornetki. Po co mi jakiś Fujinon 10x50 gdy mogę z ręki obserwować pasy na Jowiszu w powiększeniu 90x albo cieszyć się superszerokim polem za niewielkie pieniądze? Jedyna firma, która sprawę szybko zrozumiała, to Takahashi która w miarę szybko wycofała tą swoją głupią lornetkę wysmarowaną gwiazdozbiorami. Cena tego ustrojstwa była skandaliczna, choć wszyscy wiedzą, że w sklepach z minerałami można kupić sieczkę fluorytową za 2 PLn za 10 kamyków, więc reklamowanie, że powłoki są z tego materiału jest śmieszne w czasach gdy uczciwi Rosjanie za grosze wkładają w powłoki Rubin. Nawet na opakowaniach te niby prestiżowe firmy oszczędzają, co to za prestiż, jak Nikon lornetki pakuje w jakiś pikowany drelich czy inny brezent a prawie każda Chińska lornetka jaką widziałem dostarczana jest w pancernej skrzynce zamykanej na kluczyk. Jedyny problem przy zakupie lornetki w chwili obecnej może być taki, jeśli wierzyć sprzedawcom z allegro, to że kultowa lidletka jest praktycznie nie do dostania, bo cały towar rozchodzi się jeszcze zanim dotrze do sklepowych pólek, trzeba więc albo mieć szczęście, ablo układy w Lidlu (najlepiej jedno i drugie) by ją dostać.
  25. Pole na papierze wygląda zachęcająco, ciekawe tylko ile % z tego jest ostre. Natomiast wygląda toto jak rekwizyt z wczesnych edycji Star-Treka.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.