Dziwnym zbiegiem okoliczności mam w domu książkę "Proroctwo Oriona na rok 2012" wspomnianego już wcześniej pomylonego Patricka Geryla. Pomieszanie z poplątaniem to mało. Gość tak miesza i przytacza takie irracjonalne niby-dowody, że z mózgu robi się sieczka. Jest tam coś o zodiaku z Dendery, trochę o Egipcjanach, których przodkami byli ponoć ocaleni z katastrofy, wzmianki a Atlantydach, jakieś wykresy mające pokazać, że piramidy egipskie są ułożone na Ziemi tak jak na niebie najjaśniejsze gwiazdy Oriona no, o (tak groźnym!)przebiegunowaniu Słońca, nagłym i gwałtownym przesunięciu biegunów ziemskich i oczywiście jest o tym ułożeniu planet jakie było ileśtam lat temu tylko co to wszystko ma ze sobą wspólnego to ja nie wiem. Facet się naliczył, nakombinował, cos poodejmował, coś pododawał (ciekawe że to tylko podstawowe działania na liczbach) i mu wyszła data A konkretnie 21 grudnia 2012. Ale to jeszcze nic. Wstęp brzmi jak jakiś akt ostatecznej desperacji.
"Piszę tę książkę w gniewie, rozpaczy i bólu. Marzenie mojego życia zostało zniweczone za sprawą szeregu odkryć(...). Kiedy to pojąłem, byłem w szoku, kompletnie załamany. Nie mogłem spać przez wiele nocy."
Jakie to wzruszające... A teraz moje ulubione:
"Od lat żyłem na głodowej diecie, opartej na owocach i jarzynach. Miało mi to pozwolić osiągnąć wspaniały wiek lat 120. Zainwestowałem w kilka funduszy emerytalnych, by po przejściu na emeryturę być bogatym człowiekiem. Mógłbym wtedy jakieś 60 lat cieszyć się życiem! I to w dodatku w dobrym zdrowiu. Testy na zwierzętach jasno wykazały, że to jest rzeczywiście możliwe: przy głodowej diecie długość ich życia zwiększała się o 30 do 100%."
Chcę poznać tę dietę .
"Wściekałem się i przeklinałem z całego serca. Przecież miałem zacząć korzystać ze swoich funduszy emerytalnych dopiero od roku 2015(...)! Emerytury stracą wszelką wartość - zatem zrezygnowałem z mojej."
No to mamy małą tragedię. Dalej pisze, że musimy się zjednoczyć i zacząć budować arki Noego. A on będzie dla nas "bazą danych".
Miałam zamiar przeczytać to do końca i totalnie wyśmiać, ale po prostu nie miałam siły to, bo to wszystko było takie mętne i luźne, że wylądowała na półce osiadając kurzem. Ja współczuję tylko chorym na chorobę morską. Ich może arka nie uratować...