![](https://astropolis.pl/uploads/set_resources_11/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
Mareg
-
Postów
1 020 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Galeria
Pliki
Sklep
Articles
Market
Community Map
Odpowiedzi opublikowane przez Mareg
-
-
Godzinę temu, Mariusz Psut napisał:
(...)
Co do żurawia to jedynie Orion Monster ale to się zobaczy. Czy kierunek dobry tego nie wiem. Spróbuję to się dowiem.
Orion Monster to na pewno nie jest coś, co chciałbym wozić rowerem, nawet w jakiejś przyczepce (choć dużo jeżdżę rowerem).
Jego nazwa nie jest wzięta tak całkiem z sufitu.
Wieszam na nim APM 25x100 ED (≈ 4 kg) i nie wydaje mi się, żeby było jakoś strasznie dużo zapasu ze stabilnością.Nawet na takim solidnym żurawiu bardzo ważne jest wyważenie lornety w osi obrotu góra-dół.
Z oryginalnymi uchwytami lornetki i Monstera nie dało się tego zrobić idealnie i musiałem przerabiać, bo bardzo solidny uchwyt Monstera i tak nie był w stanie pewnie utrzymać lornetki przy celowaniu blisko zenitu.Na zwykłym statywie dobre wyważenie lornetki gwarantuje chyba tylko montaż widłowy, który raczej słabo działa z lornetami prostymi.
Duże lornety może i są dalej mobilne, ale montaże do nich to już niekoniecznie.
Zanim postawisz wszystko na jedna kartę, może zobacz, jak wygląda duża lorneta w praktyce, a zwłaszcza jej montaż.
Obawiam się, że kompromis pomiędzy tym, co można zobaczyć a upierdliwością użytkowania dotyczy też lornetek.
Niestety, każdy sprzęt astronomiczny ma swoje zalety i wady.
-
4
-
-
W dniu 20.02.2021 o 21:47, bajastro napisał:
Strach pomyśleć, co by było widać na Twoim zdjęciu, jakby nie przeszkadzały chmury...
Mega detal jest i wygląda bardzo naturalnie, brawo !
Rozmiar zdjęcia wynika z rozdzielczość kamery + kadrowanie, czy jest w to zamieszana jakaś obróbka ?
Bardzo mi się podoba to zdjęcie, pewnie też dlatego, że podchodzę do niego emocjonalnie, bo w tę samą noc patrzyłem w to samo miejsce, może z otwartą gębą.
W końcu pogoda pozwoliła na wyciagnięcie Dobsona 12" i seeing puścił na x430, tak że w okresach najlepszego seeingu szczegóły miałem podobne jak na Twoim zdjęciu.
Uwagę moją zwrócił też ten jaśniejszy "okrągławy" obszar, mniej więcej w połowie odległości między Vallis Alpes i Cassinim.
Wydaje mi się, że wizualnie jego jasność jeszcze bardziej wybijała się z otoczenia niż to widać na zdjęciu.Czy ten ciekawy obszar ma jakąś swoja nazwę ?
-
Pogoda pomogła mi podepchnąć projekt "przystawki spektrograficznej" do telefonu (Galaxy S7).
Kupiłem dedykowane etui do którego z czarnej pianki modelarskiej 3 mm zrobiłem "kanał optyczny" o przekroju 4 x4 cm i długości 8 / 12 cm, tak że jest on pochylony do płaszczyzny etui pod kątem 45*.Pianka jest poklejona czarną taśmą elektryka i kanał jest w środku wyklejony czarnym welurem.
Na wejściu kanału jest szczelina z dwóch części noża segmentowego, a na wyjściu siatka dyfrakcyjna 1000 linii/mm z astromedia.pl.
Szczelinę zrobiłem najwęższą jaką dałem radę przy jaszcze jako-takiej kontroli równoległości ostrzy.Pochylenie kanału optycznego pod kątem 45* powoduje, że szczelina jest poza polem widzenia obiektywu aparatu a długość kanału gwarantuje wyostrzenie widma.
Zabawkę zrobiłem przede wszystkim do rejestracji widma Słońca z liniami Fraunhofera.
Przykładowe zdjęcie takiego widma wygląda tak (przeskalowane na 800x600):
Tak wygląda przycięte widmo:
Pobawiłem się w rozłożenie go na R, G i B, które lekko przeskalowałem, tak, żeby miały równe maksima.
Z takich R, G i B zrobiłem wersję mono, dając im wagi tak, żeby "górki" mono nie wychodziły za bardzo poza składniki.
Każde z tych widm ma 101 "rzędów", które uśredniłem, żeby zrobić taki wykres:
Muszę przyznać, że jakość podziału widma i jego równomierność mnie zawiodły, ale z drugiej strony to przecież tylko telefon.
Liczyłem też na ostrzejsze linie. Myślę, że wąskim gardłem jest tu obiektyw telefonu, bo jak patrzyłem w wersję wizualną z astromedia.pl, to linie wydawały mi się ostrzejsze.
Ale żeby powiedzieć coś więcej, muszę porobić więcej zdjęć i je poobrabiać. Zwracałem bardzo dużą uwagę na wyostrzenie linii i robiłem to ręcznie.
Ale muszę też popróbować z autofokusem, tylko nie wiem, czy go zmuszę, żeby ostrzył linie, a nie kontur widma, bo ich ostrość wypada zupełnie gdzie indziej.Zdjęcia były robione z samowyzwalaczem i leżącym telefonem, tak że nie powinny być poruszone.
Robiłem też zdjęcia w RAW, ale one wyglądają o wiele gorzej niż przetworzone jotpegi. Pewnie pokazuje to, jak bardzo wewnętrzna obróbka musi zdjęcia korygować, żeby się do czegokolwiek nadawały.
Oprócz pracy nad ostrością linii pasuje też zrobić skalę w nm. Spróbuję do tego wykorzystać główne linie Fraunhofera, które mają przecież bardzo dobrze określone położenia.
Jeśli konstrukcja spektrografu nie będzie bardzo pływać i za każdym razem podobnie włożę telefon w etui (bardzo dobrze leży, zero luzów), to taką skalę będę też pewnie mógł wykorzystać do innych widm.
-
3
-
1
-
-
Zatem gęstość Twojego okazu to około 1.1 g/cm3.
W tej tabelce z gęstościami meteorytów piszą, że najmniej gęste, węgliste chondryty, mają przynajmniej 1.8 g/cm3 dla typu CM.
-
5 minut temu, Maks_Anonim napisał:
Mogę dożucić zdjęcia kamienia w podobnej wielkości i podać wagi obu skałek.
Jak masz wagę kuchenną, to go zważ.
Potem jak masz w domu jakieś naczynie z podziałką objętości, to nalej do niego wody, wrzuć okaz i zobacz, o ile wzrosła objętość. To jest jego objętość.
Z masy i objętości oblicz gęstość.
Po moczeniu kamienia możesz go jeszcze raz zważyć, jak już obeschnie jego powierzchnia.
Jeśli pociągnie wodę, to znaczy, że jest porowaty i wtedy to będzie następny argument, że to raczej nie meteoryt.
-
56 minut temu, Behlur_Olderys napisał:
Myślę, że lepiej byłoby sprawdzić wartości jasności powierzchniowej tych obiektów
(...)
No sprawdziłem: różnica w jasnościach powierzchniowych NGC 891 i M42 jest tylko 0.6 mag/arcsec2, co na pewno nie oddaje różnicy w odbiorze w wizualu.
Pewnie dlatego, że to są wartości średnie, a różnica w powierzchni kątowej obiektów jest ogromna. Ciekawą liczbą do porównania byłoby może "maksymalna jasność powierzchniowa".56 minut temu, Behlur_Olderys napisał:(...)
Tylko jeśli upieramy się, że rejestrujemy wszystko okiem.
Zamiast oka na moim obrazku mógłby być aparat fotograficzny. Wtedy nie byłoby żadnej niejednoznaczności.
(...)
Zgadzam się, że jeśli byłby to jakiś "wzorcowy" aparat, to byłoby o wiele mniej nieoznaczoności.
Natomiast zdecydowanie nie zgadzam się ze stwierdzeniem "żadnej niejednoznaczności".
Nawet w profesjonalnej fotometrii w tej sprawie jest niezły bajzel i wątpię, żeby kiedykolwiek był jakiś "wzorcowy zestaw filtrów fotometrycznych", tak jak kiedyś był wzorzec kilograma.
Kolory są nierozerwalnie związane z podziałem pasma na pod-pasma i to się trudno standaryzuje. Na dodatek filtry optyczne mają charakterystyki dalekie od matematycznych ideałów i to też nie pomaga ujednoliceniu standardów.Z dźwiękiem jest o wiele prościej, bo nie trzeba nic dzielić, wystarczy wiernie zamienić sygnały elektryczne z mikrofonu na ciąg liczb i potem je odtworzyć.
Co ciekawe, to właśnie odtwarzanie jest najtrudniejsze, zwłaszcza jak nie wystarczają słuchawki i trzeba głośników. Wtedy trzeba dzielić pasmo akustyczne na pod-pasma odtwarzane przez specjalizowane głośniki.
I jak tylko pojawia się podział pasma, zaczyna robić się pod górę. Podobnie jak przy kolorach.-
1
-
-
Patrząc na "rysunek pomocniczy" Bartka zacząłem się zastanawiać, jaka apertura byłaby potrzebna, żeby zobaczyć NGC 891 w kolorze i wiedzieć, jaki jest wizualny obraz referencyjny.
Dla zabawy na szybko zrobiłem takie oszacowanie, na pewno bardzo zgrubne, ale dla mnie i tak interesujące:
- NGC 891 ma jasność 9.9 mag a M42 4.0 (po prostu liczby ze Stellarium+)
- różnica jest 5.9 mag, która odpowiada stosunkowi 10^(5.9/2.5) ≈ 230
- jakieś kolory M42 można pewnie zobaczyć w 16", więc powierzchnię 16" pasuje zwiększyć 230 razy, czyli aperturę o sqrt(230) ≈ 15, czyli do 240" ≈ 6 m.
To mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że odwzorowanie kolorów obiektów DS to zdecydowanie bardziej sztuka niż nauka.
Co oczywiście nie znaczy, że nie można sobie podyskutować jak potencjalnie zwiększyć udział nauki. -
Pewnie to jakieś wersje "militarne", a przyciemnienie jest, żeby kontrast był lepszy w dzień.
A takie dają, żeby coś było, bo na zdjęciach reklamowych przyciemnienia i tak nie widać.
Wygląda, że te "przyciemniane" red-doty są tańsze, a o ich dodawaniu do zestawów zdecydowali księgowi, którzy nigdy teleskopu nie używali (z całym szacunkiem dla księgowych na Forum).
Ciekawe, czy to przyciemnienie jest usuwalne. -
W dniu 1.02.2021 o 23:45, bartolini napisał:
Zastanawiam się nad takim scenariuszem:
Osłona kilka km przed statkiem.
Średnica statku i osłony kilkanaście metrów.
Tarcza zaprojektowana tak, że wszystkie jądra wodoru przebijają tarczę tracąc tylko ułamek procenta energii.
Ale podczas przenikania, przez osłonę odchylają swój tor o ułamek stopnia, przez co nigdy nie trafiają w kadłub statku.
Coś jak odchylenie pocisku po uderzeniu w przeszkodę.
Uszkodzenie po przebiciu musiałoby być na tyle niewielkie, żeby prawdopodobieństwo trafienia dwa razy w ten sam obszar było bliskie zeru.
Ta osłona przed statkiem powinna być zrobiona z kryształu o dobrze dobranej grubości, lekko wygiętego, aby jego sieć krystaliczna odchylała protony o ten potrzebny mały kąt.
Wtedy prawie wszystkie protony przejdą przez osłonę odchylone, a tylko bardzo mała ich część zderzy się z atomami sieci kryształu.Taki system już został przetestowany na LHC, też do odchylania protonów, tylko na mniejszą skalę.
Choć reżim pracy jest podobny jak w jednej z wersji rozważanego tu statku: gamma dla protonów o energii 6.5 TeV jest około 7000.
W skrócie o projekcie jest tu: https://home.cern/news/news/accelerators/crystal-cleaning-lhc-beamWięcej szczegółów jest tu: https://link.springer.com/content/pdf/10.1140/epjc/s10052-017-4985-4.pdf
-
1
-
1
-
-
29 minut temu, wojak772 napisał:
faktycznie otwarłem chyba puszkę Pandory... a ja po prostu chciałem usłyszeć, że na początek mojej przygody z obserwacjami w tym przedziale cenowym i w tej lokalizacji najlepszym rozwiązaniem będzie teleskop/refraktor o takich lub takich parametrach i montażu, czyt. model....
A mogłeś sobie przecież spokojnie rzucić monetą i kupić jeden z tych teleskopów, bo na pierwszy teleskop wiele nie trzeba, zwłaszcza jak nie wiadomo, czy "hobby chwyci".
W sumie to dalej możesz rzucić monetą, bo wątpię aby Ci się coś przejaśniło po takiej specjalistycznej lekturze... Ale może tak właśnie musi być: aby zrobiło się lepiej, najpierw musi być niestety gorzej.
A tak bardziej na serio, jest niesłychanie trudno pomóc w wyborze pierwszego teleskopu, bo każdy początkujący ma inne oczekiwania oraz możliwości finansowe, logistyczne i "miejscówkowe". I często nawet nie wie, jakie ma oczekiwania, tylko jakie mu się wydaje, że ma.
Ale jak te trzy strony porad pokazały Ci, że wybór nie jest aż taki prosty i może skłoniły do dalszej lektury i przemyśleń, to i tak są wg mnie dla Ciebie sporą pomocą.
Ja od konkretnych porad się wstrzymam, bo i tak potrzebujesz czasu, żeby przetworzyć już te, które masz. I na dodatek przy wyborze pierwszego teleskopu poszedłem jeszcze inną drogą.-
3
-
-
2 godziny temu, PiotrTheUniverse napisał:
O Syriuszu B nic nie wiem, ale takiego Rigela B bezproblemowo 8mką, co w 12tce się nie udawało już!
Sprawdziłbym kolimację tej 12-tki, bo Rigela B nie jest problemem dostrzec w refraktorze 80 mm.
A jak będzie dobrze skolimowana, trzeba uderzać w Syriusza.
Podobieństwo pomiędzy Rigelem A/B i Syriuszem A/B jest takie, że obecnie ich składniki mają podobną separację, tak że Rigel jest dobrą rozgrzewką przed Syriuszem, żeby wiedzieć jakiej odległości spodziewać się pomiędzy składnikami.
A teraz różnice:- Składnik A Syriusza jest jaśniejszy od A Rigela A o 1.7 mag (≈ 5 razy)
- Składnik B Syriusza jest ciemniejszy od B Rigela A też o 1.7 mag.
Zatem różnica w jasnościach składników A i B dla Syriusza jest 3.4 mag większa niż dla Rigela (≈ 25 razy).
I dlatego właśnie nieporównywalnie trudniej rozdzielić Syriusza niż Rigela.
-
2
-
1 godzinę temu, Astrobonq napisał:
Mając platformę paralaktyczną można nawet próbować astrofoto Księżyca. Przy tak krótkich klatkach super dokładne prowadzenie nie jest wymagane, a ten Newton ze swoją ogniskową i aperturą dawałby ciekawe możliwości
Dokładnie taki jest plan. ASI 462 już zakupiłem. Teraz tylko pogoda i czas.
-
1
-
-
25 minut temu, JSC napisał:
Zrobiłeś z niego taki planetarny wymiatacz, ze spokojnie pasuje do zaświetlonego ogródka.
Opisz i poszkicuj prosze jakies Księzycowe Zakamarki
Ode mnie takim teleskopem też fajnie wychodzą malutkie planetarki o dużej jasności powierzchnowej, do których trzeba dużych powiększeń, tak od 300 wzwyż.
Myślę, że będę troszkę próbował w tym kierunku się specjalizować.Co do szkiców Księżyca, to wydaje mi się, że to są najtrudniejsze szkice, bo czasem ilość szczegółów powala i przenieść to na papier jest nie lada sztuką.
Ale muszę przyznać, że fascynuje mnie Księżyc w dużych powiększeniach i dobrych warunkach, kiedy widać tak jakby się tam było.
Może kiedyś się odważę coś naszkicować, ale do tego na pewno jeszcze daleka droga.-
3
-
-
5 minut temu, Mariusz Psut napisał:
To prawda.
Jest słabo. Za to spokój własnego ogrodu i więcej czasu.
Ale jak pomyśleć że kilkanaście minut jazdy jest naprawdę dobre niebo i pusty horyzont to aż...
W moim przypadku, żeby było znacząco lepiej i zachód się opłacił, to jest godzina drogi w każdą stronę plus 2x pakowanie plus raz czekanie aż telep choć trochę się przyzwyczai do warunków, żeby przynajmniej w szerszych polach można było zacząć patrzeć.
Na razie taki czas z radością spędzam gapiąc się w niebo nad domem, zwłaszcza zimą, bo zawsze można wrócić na parę chwil do domu żeby się zagrzać, popatrzeć na mapy i przygotować następne cele popijając gorącą herbatkę.
Na razie lorneta na wyjazdy mi zupełnie wystarcza, a narzut czasowy takiego wyjazdu jest sporo mniejszy.
Wyjazdów z Taurusem znów popróbuję jak się zrobi cieplej, bo wtedy czasem i żonkę da się wyciągnąć.-
2
-
-
Teraz, Mariusz Psut napisał:
PS. Ale chyba wyprowadzasz czasem tego pięknego Taurusa pod dobre niebo?
.
Tu na razie jest słabo, ale to raczej świadomy wybór:
- póki co, bardzo się jeszcze podniecam tym co widzę Taurusem nad domem, a przy domu mogę pewnie spędzić 10 razy więcej czasu przy teleskopie niż na wyjazdach;
- pod lepsze niebo jeżdżę z lornetą 25x100, którą mam od niedawna i też nie chcę jej zaniedbywać, bo takie obserwacje tez są super.
Taka specjalizacja na obecnym etapie mojego "rozwoju astronomicznego" działa bardzo dobrze.
Jak się już napatrzę w ten sposób, to pewnie zacznę częściej zabierać Taurusa na wycieczki.
-
1
-
-
Na szybko taki przykład znalazłem z lampą.
Zobacz jaka jest różnica w odblaskach od "standardowego wyczernienia" przejściówki 1.25/2" i od tego weluru z dłuższym meszkiem.
-
1
-
-
3 minuty temu, diver napisał:
Co do weluru, to podejrzewam że użyliśmy podobnego. Przyjrzyj się mu może dokładnie, bo mnie też wydawało się, że będzie pochłaniał światło. Tymczasem okazało się, że odbija.
No moje welury użyłem już w całkiem paru rzeczach i wszystko działa super. Testowałem lampą błyskową i nic się nie odbija.
-
1
-
-
Ja do swoich dłubanek używam takiego samoprzylepnego weluru, który doskonale pochłania światło:
https://www.naszeokleiny.pl/welur-czarny-p155.html
Jak bardzo zależy mi, żeby było lekko, to używam takiego, który ma 30 % mniejszą masę na jednostkę powierzchni, ale ma krótszy meszek i pewnie pochłania światło ciut gorzej:
A co to jest ten biały materiał, z którego masz zrobioną rurę ?
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Przez cały 2020 rok przygotowywałem Taurusa 300/1500 do próby zobaczenia Syriusza B. Oczywiście nawet na torturach bym się do tego nie przyznał przed 12 stycznia 2021, bo przecież wiadomo, Newtony to nie są teleskopy o dużym kontraście, bo obstrukcja, bo pająk, itd., a składnik B jest przecież ciemniejszy od głównego dziesięć tysięcy razy i nawet fotograficznie jest to spore wyzwanie, choć wtedy można sobie Syriusza A prześwietlić, żeby wyciągnąć malutkiego B. To ma być relacja z obserwacji, ale pozwolę sobie zacząć od skrótowej prezentacji sprzętu, który był w użyciu, bo detale w tym temacie sprawiły, że Syriusza B zobaczyłem praktycznie przy pierwszym podejściu i w pięknej jakości. Zapewne to było też mega szczęście, jak duże postaram się sprawdzać na ile pogoda pozwoli. Ale na pewno wartość tych prostych i klasycznych przeróbek teleskopu została potwierdzona doświadczalnie na bardzo trudnym celu, i o tych paru ulepszeniach też chcę wspomnieć, bo może kogoś to zainspiruje.
Moim marzeniem naukowca jest, żeby to co widziałem zostało niezależnie potwierdzone przez kogoś innego w jakimś Newtonie, którego przeróbki może zostały zainspirowane tym co tu piszę. Celem mojej relacji jest przede wszystkim poinformowanie fanów Syriusza B, że jego obserwacja wizualna z Polski jest być może łatwiejsza niż się powszechnie uważa, jeśli dysponuje się odpowiednio przygotowanym sprzętem, którym niekoniecznie musi być APO 200 mm w cenie samochodu, i może zachęcić do popróbowania obserwacji.
To co zobaczyłem przez dwie kolejne noce przerosło moje najśmielsze oczekiwania i skłoniło do zaczęcia dokumentowania obserwacji szkicami, bo przy wyjątkowych okazjach mogą one mieć pewnie jakąś wartość naukową. Stąd parotygodniowa zwłoka w mojej relacji, bo musiałem się wyposażyć w jakiś sprzęt i ogarnąć szkicowanie. To co tu wrzucam jest moim pierwszym szkicem w życiu na podstawie tego co nabazgrałem na brudno podczas obserwacji, więc proszę o wyrozumiałość. Żadnego szkicowania w ogóle nie planowałem, ale jak Syriusz B stał mi przed oczami pewnie w sumie przez jakąś godzinę, po porządnym napatrzeniu się, jak emocje już trochę opadły, w przypływie trzeźwego myślenia pobiegłem do domu po jakąś kartkę i ołówek, i wyciąłem prowizoryczną podkładkę z pierwszego kawałka tektury, który wpadł mi w ręce. Wróciłem do okularu, zacząłem szkicować i notować, czego nigdy wcześniej nie robiłem. Owszem, robiłem notatki z obserwacji, ale zawsze jak już byłem w domu, w ciepełku, jedynie wspierane jakimiś zrzutami ekranu z telefonu.
Tyle tytułem wstępu. Teraz o Taurusie 300/1500 i jego udoskonaleniach. W tej relacji o tym będzie skrótowo. Jak znajdę trochę czasu, spróbuję zapodać więcej szczegółów, może z przykładowymi wydrukami 3D, już w dziale ATM. Wtedy też pewnie coś napiszę, dlaczego wg mnie konstrukcje takie jak Taurus nadają się do tjuningowania w kierunku lepszego kontrastu.
Tak wyglądał sprzęt po ładnych paru godzinach na 5-stopniowym mrozie.
Pierwsza widoczna rzecz, oprócz platformy Eclitpica Pro, to 40-centymetrowa baflowana osłona, która bardzo dobrze radzi sobie też jako odrośnik, tak że lustra mi jeszcze nigdy nie zaparowały bez żadnego grzania. Drugą jej rolą jest kolimacja światła zaraz na wejściu do teleskopu, tak żeby maksymalnie ograniczyć wpadające światło, które nie bierze udziału w formowaniu obrazu, a tylko się rozprasza i podbija tło w okularze. Jest to tym bardziej istotne, że najczęściej obserwuję spod domu, pod niebem ≈ 20.0 mag/arcsec2, z lampami w okolicy.
Tak wygląda ta osłona w środku, razem z resztą teleskopu. Widoczne są też dalsze uprawnienia, które będę opisywał w kolejności tak jak biegnie światło.
Nad lustrem wtórnym (70 mm, obstrukcja 23 %) jest daszek 3D, z samoprzylepnym welurem nieco wystającym poza wydruk 3D, żeby kontur obcinający światło był jak najcieńszy. Tak robię gdziekolwiek się da, bo cieniej niż welur jest trudno. Na zdjęciu widać też zaawansowany technologicznie, redundantny system mocowania daszku na gumkach-recepturkach.
Zewnętrzne 2.5 mm lustra głównego jest przysłonięte, żeby zakryć fazowanie jego rantu, które tak pięknie zrobili spece z Orion Optics UK. Stożek światła jest ograniczony przez LG i ten rant odbijałby je już nie w stronę LW i część z niego mogłaby mieć swój wkład w tło w okularze. Te 2.5 mm wystarcza, żeby całkowicie zakryć trzy „trzymadełka” LG, tak że z tą przysłoną jest 300 - 5 mm apertury, która odbija światło w bardziej kontrolowany sposób.
I na koniec światło przechodzi przez osłonę na czoło wyciągu. Ta osłona była pierwszym dodatkiem do teleskopu, którą zrobiłem, jak tylko zobaczyłem jak to czoło się świeci przy teleskopie wycelowanym w Księżyc bliski pełni. Nie ma siły, żeby część tego światła nie wracała do LW a potem do okularu.
Tyle o teleskopie, teraz obserwacje.
Prognoza na poniedziałek 11 stycznia była dobra, więc teleskop wystawiłem pod zadaszenie przed wejściem do domu późnym popołudniem, jak tylko temperatura zaczęła się obniżać. Koło 19-tej postawiłem teleskop na platformie i zacząłem się rozglądać, żeby sprawdzić w jakim stanie jest teleskop i jakie zapowiadają się warunki. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się nie wiadomo czego, bo w powietrzu wisiała lekka mgiełka. Było to widać też na gwiazdach, które miały lekkie halo. Pomimo tego, że telep od paru godzin był na zewnątrz, po załadowaniu Pentaxa XW 5 (x300) i wycelowaniu w Marsa było widać wyraźnie prądy w tubie. Pogapiłem się jeszcze trochę, upewniłem, że kolimacja jest nadal wzorowa i wróciłem do domu, zostawiając teleskop na platformie, żeby się jeszcze trochę „poprzyzwyczajał” do lekkiego mroziku, który właśnie się zaczynał. Jak wróciłem do teleskopu już po kolacji z rodzinką i porządnie ubrany, było już dużo lepiej: dało się oglądać Urana z XW 3.5 (x430).Na Syriusza trzeba było jeszcze czekać, więc jechałem po klasykach. Jedynym wyjątkiem była malutka planetarka Minkowski M 1-4 w Perseuszu (10”, 13.6 mag), do której jeszcze nigdy nie podchodziłem. Tu było trochę walki, żeby znaleźć to maleństwo, ale na końcu w x430 było toto wyraźnie widać. Bez szczegółów, jednak było oczywiste, że to nie jakaś gwiazdka, nawet pod moim kiepskim niebem.
Jak Orion się wspiął wyżej, zacząłem sprawdzać jak się ma atmosfera na takich wysokościach, i niestety, było troszkę gorzej niż dzień wcześniej: Trapez 6 składników ale nie zawsze, tak jak w niedzielę. Spróbowałem, czy filtr LongPass 610 nm Baadera coś pomoże, ale niestety nie, bo z nim zostało tylko 4 jasne składniki.
Potem następny test: Alnitak A i B (1.9 i 3.7 mag, 2.2”). Oba składniki rozdzielone w x430, ale gorzej i nie cały czas jak w niedzielę. No i w końcu Rigel (0.3 i 6.8 mag), żeby sobie przypomnieć jak wygląda 9” separacji w XW 3.5, bo Syriusze A i B są w podobnej odległości (11”, -1.4 i 8.5 mag). Tu jeszcze raz zakręciłem filtr 610 nm, żeby zobaczyć, czy coś pomaga na kontrast, ale tylko bardzo przyciemnił składnik B, w zamian nie dając nic znaczącego.
W międzyczasie od czasu do czasu patrzyłem na Syriusza, ale się jeszcze wszystko gotowało. Dopiero po 23-ciej zaczęło się poprawiać, już po jego górowaniu (22:55). O dziwo nie było praktycznie wcale widać aberki atmosferycznej. Tylko po odjechaniu z ogniska robiło się lekko żółto, ale na tym koniec. I wtedy zaczęło się dziać. Obraz pająka miałem rozłożony na godzinach 2, 4, 6, 8, 10 i 12 i poniżej tego na 2-giej zaczęła majaczyć jakby kropeczka. Przestawiłem platformę na maksa na początek, żeby zyskać na odległości od pająka i zamieszałem okularami: XW 5, XW 3.5 i BCO 6. No i w XW 3.5 w powiększeniu 430 i polu widzenia 10’ ta kropeczka była pięknie widoczna, CAŁY CZAS, na wprost, tak że ta jakość obrazu mnie całkowicie zdezorientowała. Parę chwil studiowania okolic Syriusza w Stellarium+ na telefonie i już byłem pewien, że to on, bo Syriusz B leży praktycznie na odcinku łączącym główny składnik z „Gwiazdą Wskazującą”, o której jeszcze za chwilę. W XW 5 (x300) składnik B też był widoczny, ale już nie cały czas, bo czasem dopadały go „flary” od składnika głównego. W BCO 6 było jeszcze gorzej, myślę, że przez jeszcze mniejsze powiększenie (x250), ale Syriusz B był nadal widoczny, pewnie przez jakieś 50 % czasu, a przez resztę pogrążał się we flarach. Za to obraz był bardzo wyraźny i kontrastowy. Potem się zastanawiałem, któremu okularowi należą się większe brawa: czy BCO, że za 1/8 ceny może podskakiwać XW, czy XW, że przy większym polu i o wiele bardziej skomplikowanej budowie daje na tak ekstremalnym celu obrazy nie gorsze niż dobry orciak.
Teleskop został na Syriuszu, a ja przy okularze, kartce i ołówku, aż Syriusz schował się za dach domu. Przez calusieńki ten czas składnik B był pięknie i stabilnie widoczny. Niestety, nie było sensu się przestawiać, bo aby dalej patrzeć na Syriusza musiałbym się wystawić na najbardziej upierdliwą lampę przy ulicy. Tak więc trzeba było się pożegnać, mam nadzieję, że nie na długo. W międzyczasie ładnie wylazł Lew, więc tam spędziłem jeszcze z dwie godzinki, zanim całkiem przemarzłem.
Teraz obiecany szkic. Zrobiłem go na podstawie moich bazgrołów i zapisków zrobionych podczas obserwacji. Pole widoczne w okularze było 10’, ale platforma nie była idealnie ustawiona i wymagała korekcji co parę minut, więc widziałem trochę więcej i tak to naszkicowałem. Obserwacjom towarzyszyły spore emocje i mam nadzieję, że niczego bardzo nie pokręciłem. Oczywiście to co udało mi się naszkicować jest tylko jakimś przybliżeniem tego, co widziałem i niestety jest tam na pewno spora dawka „wizji artystycznej autora”. Na pewno szkic nie oddaje ani trochę skali jasności i w ogóle dynamiki obrazu, bo główny składnik się pięknie gotował, z flarami strzelającymi we wszystkie strony. A na takim dynamicznym tle nieruchoma kropeczka, której te flary już nie były w stanie zakłócić, ale tylko w XW 3.5, bo w pozostałych dwóch okularach to się zdarzało. Mam nadzieję, że będą jeszcze kiedyś okazje aby szkic uściślić.
Jako „wsparcie szkiców” wyliczam to co starałem się oddać ołówkiem a niekoniecznie mi to wyszło, i przepisuję moje notatki:
-
Syriusz B leży na odcinku łączącym składnik główny ze wspomnianą „Gwiazdą Wskazującą”, na szkicu na godzinie 3, o jasności 11.1 mag. Jest ona już na tyle odległa od Syriusza, że była bardzo wyraźna w okularze. Gdyby ktoś próbował szczęścia, ta gwiazda wskaże dokładnie kierunek poszukiwań.
Najjaśniejsza gwiazda na szkicu, ta na godzinie 10 o jasności 8.6 mag, też może pomóc w orientacji. - Poświata generowana przez Syriusza była wyraźnie widoczna mniej więcej do połowy pola, czyli pewnie trochę dalej niż wyszło mi na szkicu.
- Jasność składnika B na tle generowanym przez składnik A odbierałem podobnie jak gwiazdkę na godzinie 7 o jasność 11.4 mag względem jej tła.
- Nie było widać żadnych prążków interferencyjnych, które najpewniej zostały „wymieszane” przez atmosferę.
- Widok Syriusza A miał wyraźnie trzy strefy, o stopniowo zmniejszającej się jasności, co próbuję pokazać na szkicu „zoom” z polem około 1’. Nic nie było prześwietlone, czego nigdy jeszcze nie widziałem na żadnym zdjęciu, z całym szacunkiem dla kolegów astrofotografów. Zresztą w tym sławnym niebieskim zdjęciu Syriusza B z HST też brakuje dynamiki, żeby się wszystko ładnie zmieściło. Oczywiście szkic też nie jest w stanie oddać jak dobrze logarytmiczna charakterystyka oka pozwala dostrzec w jednym polu widzenia Syriusza A i gwiazdkę 12.4 mag (ta na 15:30), różniących się o prawie o 14 magnitudo, co odpowiada stosunkowi 400000 : 1.
- Nie było żadnych podbarwień nawet w najjaśniejszych częściach obrazu, wszystko śnieżno-białe, co po patrzeniu na Syriusza EDkiem 80 było dla mnie totalnym zaskoczeniem.
Po relacji z nocy z poniedziałku na wtorek mogę już wspomnieć, co działo się noc wcześniej. Wtedy prognoza była słaba, więc Taurusa nie wystawiałem na zapas, bo szkoda żeby ciągną wilgoć bez poważniejszych szans na obserwacje. Na takie okazje mam EDka, który w zimie bywa na zewnątrz dużo częściej niż Taurus. Ale pod wieczór się przejaśniło i Newtona wystawiłem, pierwszy raz od kilku tygodni.
Scenariusz obserwacji był podobny jak dzień później, tylko że seeing był jeszcze lepszy. Za Syriusza zabrałem się koło 22-giej z XW 5 (x300) i od razu zaczęła majaczyć jakaś kropeczka koło pajaka na 2-giej godzinie, ale bardzo blisko, i przez to niewyraźnie. Wtedy nie podniecałem się za bardzo, bo to było moje pierwsze w życiu podejście Taurusem do Syriusza B, a przecież niemożliwe, żeby się udało za pierwszym razem. Zamierzałem czekać aż Ziemia zrobi mi „rotacja pola” i jak zaczynało się robić naprawdę ciekawie, to obraz zaczął mi ciemnieć, bo w momencie pojawiły się @%#$^&! chmury. W akcie desperacji dalej patrzyłem mimo chmur i ta kropeczka dalej tam majaczyła! Wszystko było ciemniejsze, ale nadal na wprost można było ją wypatrzeć, niestety ciągle blisko pająka. Odpuściłem dopiero jak gęste chmury zakryły wszystko tak, że Syriusza nie było już widać gołym okiem. Pewnie jakby chmury dały mi jeszcze z 15 minut na jakieś ochłonięcie, tak, żebym zrobił „rotację pola” przesuwając platformę i zapakował w wyciąg XW 3.5, to może widok byłby podobny jak dzień później. Wtedy jedynie mogłem podejrzewać, że to był Syriusz B, bo nie miałem czasu na potwierdzenie jego pozycji w telefonie. Ale po tym, co widziałem następnego dnia jestem pewien, że to był on.
I tak nareszcie zbliżamy się do końca mojej relacji, która jakoś strasznie długa mi wyszła. Rozpisałem się pewnie też dlatego, że w pewnym momencie tą relację zacząłem uważać za jakąś „pracę końcową” na zakończenie terminowania jako początkujący obserwator, przynajmniej jeśli chodzi o gwiazdy podwójne, po trzech latach od zakupu najpierwszego teleskopu w postaci EDka 80 i półtora roku obserwowania Taurusem. Ta relacja ma być pamiątką tych dwóch niesamowitych nocy, choć pewnie i tak ich nigdy nie zapomnę.
Na sam koniec mogę dodać, że będę próbował wracać do Syriusza jak tylko pogoda i czas będą pozwalały, bo nadal mnie bardzo nurtuje, czy w te dwie noce były jakieś wyjątkowe warunki. Z tego co udało mi się wywnioskować obserwując moje standardowe „zimowe testery seeingu”, to seeing był dobry, ale u mnie na górce, już ponad krakowskim smogiem, podobne warunki nie są aż taką rzadkością. Może za jakiś czas uda mi się coś dodać w tym temacie. W każdym razie szkice sobie już wydrukowałem, żeby w razie czego można było już tym razem tylko nanosić poprawki.
Czystego nieba dla wszystkich, a w szczególności dla wielbicieli i oby przyszłych obserwatorów Syriusza B !!!
Serdecznie pozdrawiam, Marek
-
48
-
3
-
2
-
Może zerknij tu.
-
1
-
-
2 godziny temu, zbignieww napisał:
Sądzę, że bez wzoru się obejdzie, wystarczy pomyślunek
(...)
Wzór właśnie wynika z nieco głębszego pomyślunku i jest bardzo pomocy, bo można się szybko przekonać, że nawet dla najprostszego cylindrycznego odrośnika jego długość wychodzi i tak bardzo duża.
Dla przykładu, dla ED80, który fabrycznie ma 105 mm odrośnika o zewnętrznej średnicy 116 mm, wychodzi przy ekstremalnych założeniach: okular 100*/40 mm (x15), że można go przedłużyć aż do 300 mm rurą nasuwaną na fabryczny odrośnik.Co do astrofoto, to we wzorze podanym przez @bartolini "Ogniskowa_teleskopu / Ogniskowa_okularu" jest powiększeniem, więc wg mnie można po prostu zastąpić "Ogniskowa_okularu" przez "Przekatna_matrycy".
Dla małych kątów wzór ten upraszcza się wtedy do wzoru podanego przez @Behlur_Olderys.
-
1
-
-
Jak to ma być teleskop "na próbę", to dobrym rozwiązaniem jest kupić na giełdzie coś standardowego dla początkujących, a jak Ci się nie spodoba, odsprzedasz za bardzo podobne pieniądze.
Do DIY trzeba wiedzy, doświadczenia i czasu. Wg mnie to jest zabawa dla zapaleńców, którzy już są dobrze w temacie.Do teleskopu będziesz potrzebował też jakieś okulary i szukacz. Może być ciężko zmieścić się w 500 zł za dwa okulary i szukacz przyzwoitej jakości.
Ale tu tak samo jest giełda, i tak samo w razie czego możesz odsprzedać.-
2
-
-
Ja też coś tam dłubię w temacie.
Przez tę plastikową soczewkę, która de facto jest lupą do skali, nie widzę ostro, więc pracuję nad wersją bez niej.
Ma to być "przystawka" do telefonu, bez możliwości obserwacji wizualnych. Mnie najbardziej kręci Słońce, więc taka wersja będzie też bezpieczniejsza.Pierwszy prototyp zrobiony i przetestowany:
- siatka wycięta z siatki zakupionej na astromedia
- szczelina zrobiona z dwóch segmentów noża segmentowego
- konstrukcja zrobiona z czarnej pianki modelarskiej 3 mm, poklejonej czarną "taśmą elektryka"
- wszystko przyklejone do etui telefonu
Teraz jak się znajdzie trochę czasu to zrobię drugą wersję, już zintegrowaną z dedykowanym etui telefonu.
W międzyczasie dumam nad kalibracją i skalą.-
3
-
-
Spektrometr z Astromedia - działa!
w Testy i Recenzje
Opublikowano · Edytowane przez Mareg
Po niemałej walce udało mi się wyskalować widmo słoneczne z mojej "przystawki spektograficznej" do telefonu, której zdjęcia wrzuciłem parę postów wcześniej.
Tak wyglądają wyskalowane widma, kolejno: jak na zdjęciu z telefonu, kanały R, G, B, i na końcu wersja "monochromatyczna" z ważonego sumowania kanałów RGB.
Zrobiłem tez wykres z uśrednienia poszczególnych widm:
Dla zainteresowanych opisuję, jak zrobiłem skalowanie.
Okazało się, że wcale to nie jest takie proste jak chce się to zrobić w miarę dokładnie.
Najpierw porysowałem kreski na widmie pokrywające się z liniami Fraunhofera i zrobiłem sobie tabelkę z pikselami zdjęcia widma i odpowiadającymi im długościami fali w nanometrach.
Z danych w tabelce zrobiłem sobie wykres i zależność położenia linii Fraunhofera na moim zdjęciu widma w pikselach od długości fali w nanometrach była prawie liniowa.
I właśnie przez to "prawie" zrobiłem sobie parę "matematycznych wieczorów", bo koniecznie chciałem wiedzieć, jak taka zależność powinna wyglądać "teoretycznie".
Zacząłem od równania transmisyjnej siatki dyfrakcyjnej, potem rzutowałem odchylenia siatki na sensor aparatu i dostałem równanie, które trzeba było jeszcze przeskalować i przesunąć tak, żeby pasowało do danych pomiarowych z tabelki.
Na końcu dostałem taki wykres przedstawiający zależność położenia w pikselach maksimów widma z siatki w zależności od długości fali światła w nanometrach, zrobiony według wzoru na wykresie.
Stałą A (skala) i B (przesunięcie) znalazłem przez dopasowanie "teoretycznego wzoru" do pomiaru.
Stała 1/pierwiastek_z_dwóch to jest sinus kąta 45* a 45* to jest kąt odchylenia "kanału optycznego" od prostopadłej do siatki dyfrakcyjnej w moim "instrumencie", czyli też kąt padania światła na siatkę.
Liczba "1000" we wzorze to jest stała mojej "foliowej" siatki dyfrakcyjnej z Astromedia w nanometrach (1000 linii na mm = 1 linia na um = 1 linia na 1000 nm).
Taka zgodność teorii z pomiarem bardzo mnie ucieszyła, bo przecież nie uwzględniłem zniekształceń wprowadzanych przez obiektyw telefonu, który na pewno nie jest szczytem doskonałości optycznej.
Jak można zobaczyć za chwilę na wykresie z błędami, maksymalna odchyłka pomiarów od teorii jest około 5 pikseli, co odpowiada błędowi około 0.4 % w porównaniu do 1121 pikseli całkowitej długości zdjęcia widma.
Dla zabawy do tabelki z pikselami i nanometrami dopasowałem jeszcze prostą, parabolę i wielomian 3-go stopnia.
Tak one wyglądają na wykresie, razem z linią teoretyczną i pomiarami. Wykres, podobnie jak poprzedni, jest zrobiony dla długości fali od 350 nm do 750 nm, sporo poza pomiary, żeby było wyraźniej widać jakieś różnice pomiędzy liniami.
A tak wyglądają odchyłki poszczególnych "metod dopasowania" od pomiarów:
Jak widać, parabola i wielomian trzeciego stopnia wiele się nie różnią i zapewniają skalowanie widma słonecznego w nanometrach z błędem mniejszym niż 1 piksel.
Ostatecznie do skalowania pokazywanych tu widm użyłem paraboli.
Te malutkie czarne kreseczki na wyskalowanych widmach w nanometrach, leżące na liniach Fraunhofera, też są już wyliczone z tej parabolicznej zależności.
Jak widać, pokrywają się bardzo dobrze. W ten sposób też sprawdzam, czy wszystko na końcu całej procedury skalowania się dobrze zgadza.
Wszystkie obliczenia, widma i wykresy zrobiłem w programie "Mathematica", którego używam też zawodowo.
Przygotowanie skryptu z opisanymi tu procedurami zajęło mi trochę czasu, ale teraz wygenerowanie wszystkich widm i wykresów zabiera 12 sekund.
Ostatnio dorobiłem trochę zdjęć widm słonecznych i z takim narzędziem będę mógł je teraz sprawnie poprzeglądać.