No cóż ten dzień był z lekka inny.
Ustawiając sprzęt o 14 na tarasie przypomniałem sobie o Księżycu, jako że jest trzy dni po zaćmieniu powinien być jeszcze blisko ekliptyki i ... bingo. Szybko rzuciłem okiem o której godzinie będzie na azymucie 210 stopni i 7 minut. Wyszło że będzie na wysokości 11 stopni i 56 minut. Idealnie dla dzisiejszej miejscówki gdzie Słońce było na wysokości około 12 minut. Powinienem złapać dokładnie o 16.36.
Dla przypomnienia u mnie na tarasie powinien być conajmniej na 12 i pół stopnia żeby dobrze wyszło.
Około 16 wychodzę na taras, łapię kilka ujęć Saturna z Jowiszem i zdejmuję sprzęt do wyjścia.
Ubieram się, patrzę przez okno : cholerna mgła, nic nie widać, tylko lekko niebiesko w zenicie. No to z powrotem rozbieram się , wyjmuję z plecaka zestaw i podłączam do zgrywania. Mniej więcej po kilku minutach a było już w pół do piątej czyli 6-8 minut do tranzytu wyjrzałem przez okno i ... żyleta.
Więc znowu ubieram się, lecę na miejscówkę koło kościoła i na miejscu jestem dwie minuty przed czasem. Łapię Łysego oraz kilka razy naszą parkę planet i wracam do domu po 10 minutach.
Dzień jak nie co dzień.
dziś tylko dwa ujęcia
I nasze Słoneczko na filmie.
Foty ze zjawiska dam jak zwykle w tym temacie.