Naprawdę fajne zdjęcia. Widzę, że prognozy sprawdziły się bez pudła Tranzyt oglądałem już przed jego "oficjalnym" geocentrycznym i topocentrycznym startem dzięki SDO. Później relacje ze SLOOH i Nowego Meksyku, krótka pogawędka z koleżanką będącą na stażu w USA, w National Center for Atmospheric Research (NCAR) w stanie Colorado. U nich końcówka tranzytu była widoczna 5 czerwca przed zachodem Słońca, ale za to niebo było mocno zachmurzone i niewiele widzieli.
Około 2:15 położyłem się spać nastawiając budzik na 4:15. Wówczas byłem już praktycznie pewien, że pogoda będzie sprzyjająca, bo w nocy co chwilę sprawdzałem, czy czyste niebo i blask Księżyca dzień po pełni nie śnią mi się
Mieszkam 2-3 km od Radka w linii prostej, miałem więc identyczne warunki, bez mgły, temperatura 3-4 stopnie powyżej zera, całkowity brak wiatru. Ubrałem kalesony, zimową kurtkę, czapkę i rękawiczki, z których musiałem szybko zrezygnować ze względu na niewygodę podczas majstrowania przy sprzęcie. Na balkon wystawiłem Coronado PST, studził się Celestron NexStar 6SE, którego koniec końców nawet nie włączyłem, a w przedpokoju stał "Mirosław", czyli Tał-1 z dwoma autografami gen. Mirosława Hermaszewskiego na tubusie. Kilka minut po wschodzie Słońca nie było widać przez szkło spawalniczne nr 13, o 14 nie wspominając; filtr mylarowy też był nieprzydatny przez dłuższy czas. Obraz w Coronado falował wręcz psychodelicznie, Wenus dosłownie pływała, ledwo dostrzegałem plamy.
Mimo, że obiecałem sobie nie robić zdjęć Słońca i Wenus, nie udało mi się utrzymać się w ryzach. Mam po prostu słabą silną wolę Podobną obietnicę składam zawsze podczas wyjazdu na całkowite zaćmienie Słońca - mam nie robić zdjęć wychodząc z założenia, że głównym moim celem jest przeżywanie i chłonięcie otoczenia, a na zdjęcia sto razy lepszej jakości robione przez profesjonalistów dysponujących świetnym sprzętem czas będę miał po powrocie chcąc odświeżyć wspomnienia. Dziwne, że nigdy mi się to nie udaje, a zdjęcia zjawisk są nędzne i gdyby nie Internet z jego nieprzebranymi bankami zdjęć po każdym bardziej spektakularnym zjawisku, mógłbym być sfrustrowany
Po kilku minutach dołączyła do mnie żona, też ubrana jak na silny mróz. Chwilę oglądaliśmy tranzyt wspólnie, używając jeszcze m.in. camera obscura skonstruowanej według instrukcji podanej jakiś czas temu na forum przez Lecha Mankiewicza, a później wyszliśmy przed budynek, ponieważ zjawili się widzowie zaproszeni przez nas dzień wcześniej plakatami wywieszonymi w klatkach schodowych i osiedlowym sklepie. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że ktokolwiek przyjdzie; tym przyjemniejsza była to niespodzianka.
Do pracy zostały zaprzęgnięte dwa sprzęty - "Mirosław" i Coronado, do tego szkła spawalnicze. Wenus była widoczna bez najmniejszych kłopotów, a pogoda wręcz idealna. Przed 6:00 włączył się lekki wiatr i przygnał nieco chmur, ale w niczym nie przeszkadzały - Słońce było częściowo przesłonięte łącznie przez 10-15 minut. Poranek był wspaniały, niebo na NE i E oświetlone łagodnym miękkim światłem.
Kilku sąsiadów wychodziło do pracy, ale - co ciekawe - nie wszyscy byli zainteresowani tym, co się dzieje. Okazało się, że dobrze jest mieć psa; to pretekst, by wstać rano i wyjść na spacer Łącznie tranzyt oglądało ok. 15 osób, w tym 5 dzieci. Pod koniec wyglądaliśmy dziwnie ubrani w zimowe ubrania na początku czerwca, szczególnie że do pracy jechałem pół godziny po zakończeniu zjawiska w krótkim rękawie
Podsumowując: 100% tranzytów Wenus możliwych do zobaczenia w moim życiu / obecnym wcieleniu "odfajkowane" Widziałem "czarną kroplę", rejestrowałem 3. i 4. kontakt. Czułem, że mieszkam na ruchomej Ziemi i widzę poruszającą się Wenus; że to nie symulacja w programie komputerowym, ale rzeczywistość odczuwana niemal fizycznie. Tym razem emocje czułem nawet większe niż 8 lat temu, może dlatego, że sam robiłem dużo szumu wokół zjawiska, informowałem lokalne media, miałem wykład w ośrodku kultury dla uczniów szkół średnich, rozdawałem własnoręcznie przygotowane ulotki, rozwieszałem plakaty itp.
Fajnie było wziąć w tym udział. Do zobaczenia "na Merkurym" za 4 lata!