Z pełnym szacunkiem, ale stwierdzenie
kompletnie do mnie nie przemawia !!! To, że coś się Komuś nie podoba bez poparcia tego konkretnymi argumentami nie powinno dawać podstaw do dyskwalifikacji pomysłu... Znam co najmniej jedną osobę, która wykonała „ślimacznicę” z pręta, wytoczyła do tego ślimak i działa to rewelacyjnie właśnie w paralaktyku. Tajemnicą sukcesu jest tu moduł ślimaka... Głowica jest dość duża, ale przecież im większa tym lepsza, bo stabilniejsza. Namówię kumpla do cyknięcia fotek w/w napędu i powieszę w tym wątku...
Tymczasem służę szybkimi fotami mojej głowicy – monta samoróbki, której dokładność oceniam na +/- 5arcsek, z autoguiderem +/-1 arcsek !!! To już nie domysły, lecz wykres online w czasie expo.
Osobiście uważam, że pomysł Leszka z wygiętą śrubą jest po prostu genialny (Leszku !!!). Dawno temu zupełnie niezależnie wpadłem na coś podobnego, choć dopiero Leszek podsunął mi, jak go fizycznie zrealizować.
W moim moncie oś Ra jest napędzana tradycyjną przekładnią śłimakową, a De właśnie przekładnią śrubową.
Jak widać na fotce po wygiętej szpilce M8 „sunie” zgrabne kółko zębate grubości 3mm, precyzyjnie-osiowo przewiercone i nagwintowane, zazębione bezpośrednio z zębatką na osi silnika. Luz pomiędzy nimi jest kasowany małą sprężynką.
Kółko jest „utrzymywane” przez dwa wygięte płaskowniki („rowerowy widelec”), a luzy pomiędzy nimi kasują pół milimetrowe podkładki wytoczone z teflonu.
Resztę niedokładności niweluje B. LEKKIE przeważenie tyby teleskopu.
Pozwolę sobie zauważyć, że z oryginalną przekładnią ślimakową mam wieczne problemy mimo, że jej oś jest ułożyskowana 2 łożyskami stożkowymi, z absolutnie „0”-wym luzem. Albo się przycina, albo ma za duży luz, choć kasuję go wahliwym rozwiązaniem dociskanego przez sprężynę slimaka, który obraca się w „pancernych” panewkach, gdzie luz wystąpić nie może. Backlash Ra mam na poziomie ~40 arcsek. Na szczęście luz jest cały czas kasowany przez „biegnący” silnik Ra, a nagrany PEC na bieżąco koryguje niedokładności wykonania ślimaka.
W De (śruba) precyzja korekt jest autoentycznie na poziomie 1 arcsek.
Zobaczcie, http://astro-forum.org/Forum/index.php?showtopic=8153
że pół godzinna fotka jest lekko rozjechana w Ra, a nie w De, co dowodzi dużo większej precyzyji właśnie tej drugiej.
Reasumując, z mojej samoróbki jestem b. zadowolony, choć to dość totalna koństrukcja a’la McGyver. Ale z refraktorem 80ED i MTO (jednoczenie ok. 9kg) na obecnym etapie mojego astrorozwoju radzi sobie świetnie. Przekładnię ze śruby można zorganizować za parę groszy, a frezowanie na obwiedniówce ślimacznic i toczenie ślimaków z np. 5 klasą dokładności (bo takiej oczekujemy) to cała kasa świata. Gorąco zachęcam do tego rozwiązania chyba, że ktoś ma fundusze na precyzyjne przekładnie, ale wtedy chyba lepiej coś dołożyć i kupić MONT RENOMOWANEJ FIRMY...
Chętnie odpowiem na ewentualne pytania. Myślę, że Leszek (jako ojciec pomysłu) też...?