Wreszcie bezchmurna noc, dobry seeing na Marsie.

[Charon_X]

Wczoraj ICM się pomylił i niebo było całą noc bezchmurne. Początkowo myślałem, że się szybko zachmurzy. Więc wyszedłem z psem biorąc tylko lornetkę i refraktorek. Wyjście było bardzo krótkie po w drodze na łąkę wdepnąłem w kałużę i od razu był w tył zwrot do domu . Potem było wystawienie Synty na balkon. Syntę ustawiłem na fotelu. Ale cięzko było coś namierzyć, był lekki cirrus, a najciekawsze obiekty były poza zasięgiem balkonu. Padła tylko gromada kulista M15 - ale nie było widać rozbicia na gwiazdki. Dość szybko zwinąłem sprzęt do domu. Po paru godzinach o dziwo niebo nadal nie było pokryte chmurami, więc o 23.00 postanowiłem wyjść na konkretne obserwacje z Syntą na łąkę. Kluczem do wyjścia okazało się znalezienie jakiejś pary kaloszy - konieczne do przebycia wyżej wspomnianej kałuży grodzącej wejścia na łąkę. I tak raz o mało nie poślizgnąłem się na błocie. No ale nic, w końcu udało się dojść na miejsce. Na obserwacjach rządził Mars. Już pierwszy rzut okiem jeszcze niewychłodzonym teleskopem na Marsa zapowiadał dobrą obserwację. Po wychłodzeniu teleksopu obraz Marsa był stabilny nawet przy 200x. Tego dnia dałoby się przynajmniej 300x, ale niestety nie mam krótszego okularu, ani Barlowa. Widoczne były czapy polarne, większy ciemny region tuż pod północną czapa polarną i kilka ciemnych obszarów na południowej części globu. Zresztą przez całe obserwacje często wracałem do Marsa. Poza Marsem obserwowałem trochę DSów - M42, M43, M1, M44, M67, M3, Eskimos i eMki nisko nad horyzontem jak gromady otwarte w Rufie M46 i M47 i gromada kulista M79 w Zającu. M79 widziałem po raz pierwszy - ale widać było tylko jako słabą kulistą mgiełkę - za słabe warunki na DS i eMka dość nisko nad horyzontem.

Potem było trochę galaktyk M31 z M32 i M110, M33, M51 z NGC5195, M94 i M63 (pierwszy raz). Ale galaktyki były dość słabo widoczne - słaba przejrzystość powietrza i wschodzący Księżyc. Oczywiście Księżyc też się pooglądało chwilę, ale tu seeing był dość słaby, bo był jeszcze nisko nad horyzontem. Powyżej widoczny był Saturn - tu obraz też był dosyć średn - widoczny był 1 pas na planecie. Wenus, która była miesiąc temu w pobliżu Saturna teraz była niewidoczna. Pod koniec obserwacji przypomniałem sobie jeszcze o komecie (17P Holmes). Kometa fajnie widoczna, ale otoczka już jest strasznie rozrzedzona. Jedyny szkopuł, że nie mieściła się już w całości w polu widzenia w moich okularach. Na długoogniskowy okular muszę poczekać do połowy Grudnia. Około godziny 3.00 wróciłem do domu. Po drodze tylko Dobson mi wpadł w kałużę i było trochę czyszczenia w domu.

Jeszcze potem był spacer z psem i chwilowe obserwacje Marsa i Saturna przez refraktorek 60/700. Jakieś dziwne abberracje były na tym Marsie i jakiś łukowaty odblask w pobliżu planety. Saturn też taki niewyraźny - ledwo ten pierścień widać.

Po powrocie do domu jeszcze na balkon ten refraktorek na balkon wyniosłem - zapomniałem komety zobaczyć . Kometa mieściła się tutaj w całości w polu widzenia, ale strasznie ciemna i niewyraźna. No i jeszcze raz zerknąłem na Marsa - o dziwo trochę lepiej niż na dworzu. Ale łukowaty odblask pojawił się w innym miejscu. No i na samej planecie coś ciemnego na tarczy zamajaczyło, ale obraz strasznie się trząsł - wiaterek się pojawił . Oj na refraktorek chyba już przychodzi kres .... trzeba jakiś lepszy trawelek sobie sprawić.