Skocz do zawartości

trochę historii


Rekomendowane odpowiedzi

Pierwsze fotki astro zrobiłem rosyjskim Lubitielem 6x6. Nie miałem statywu, ale w śniegu aparat się fajnie ustawiało, a przy okazji "matryca" miała chłodzenie :)

Żeby odciąć się od świateł miejskich, musiałem przejść kilkaset metrów przez las. Miałem wtedy 14 lat i solidnego pietra, gdy sam maszerowałem w ciemności. Odkryłem, że im szybciej idziesz, tym więcej hałasu robisz, tym więcej "głosów" słyszysz. Wyobraźnia pracowała na całego.

Fotografowałem ze 100 metrów od krawędzi lasu i co rusz wydawało mi się, że coś lezie. Któregoś razu byłem pewien, że słyszę głosy moich kumpli. Wyraźnie słyszałem jak nadchodzą, jak sobie śmiechy urządzają idąc... ale nikt nie przyszedł. Ech, ta wyobraźnia... :)

Jak zobaczyłem na negatywie pierwsze kreski, myślałem że posikam się z radości. Powiększałem, naświetlałem - po jaką cholerę - nie wiem. Toż to tylko kreski gwiazd były. Ale moje, własne.

Potem udało mi się do jakiegoś szkolnego Maksutova dorwać (przypuszczam, że 100/1000). Strzelałem nieostre fotki Księżyca w projekcji okularowej. Inni za piłką ganiali, a ja ślepiłem w niebo z mapką obrotową i książeczką o gwiazdozbiorach. Pewnej nocy w całej północnej części miasta siadło zasilanie. Ciemno się zrobiło jak w rzyci. Natychmiast wyskoczyłem na podwórko, bo polowałem wtedy na Preasepe. Ledwo z bloku wybiegłem, podniosłem durny łeb do góry i zobaczyłem mgiełkę gromady jak na dłoni. Nieosiągalne przy miejskim LP. Takie tam, po 30 latach wspomnienia się ostały.

  • Lubię 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja szczylem będąc konstruowałem kartonowe lunety posiłkując się instrukcjami z Młodego Technika i kupując nieoszlifowane szkła do okularów w sklepach optycznych. Jedna to mi nawet wyszła i coś tam było widać :). Wyczerniałem plakatówkami. Ponieważ nie miałem problemów ze światłami miejskimi pół nocy latem potrafiłem przeleżeć na dachu pokrytego smołą garażu gapiąc się w niebo. Dostało mi się, bo leżałem na kocu położonym na ciepłej latem raczej smole:).

Szczątki map nieba miałem z 4 tomowej encykolpedii PWN i do dziś pamiętam ten dzień (z 13-14 lat miałem może) jak gapię się w te mapy i wychodzę i wchodzę po kilka razy do/z domu próbując znaleźć tego Oriona... szukam i szukam, takie małe mi się wydawało na mapie więc patrzę raczej wąsko szukając szczegółow a tu nagle jest taki wielki... :). Wielkie emocje. Potem już poszło łatwo.

Zdjęc nigdy porządnie nie zacząłem robić.

Edytowane przez Grzegorz.Wwa
  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.