Skocz do zawartości

Łysy/matpio7 - relacje z obserwacji


matpio7

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie!
Niedawno stałem się posiadaczem achromatu 102/500 produkcji Sky-Watchera. Do tego kątówka 2" GSO, okular GSO SV 30mm oraz TMB Planetary II 5mm. Wcześniej używałem domowej roboty refraktora 67/300, który powstał z połączenia dwóch radzieckich obiektywów - dokładniej opisałem to w temacie http://astropolis.pl/topic/50635-diy-refraktor-67300-f45-z-dwoch-radzieckich-obiektywow-fotograficznych/

Mieszkam prawie w centrum 140-tysięcznego miast, więc LP jest dość spory. Mieszkanie na 9. piętrze, balkon zwrócony na południe. Całe szczęście, że dane mi jest dostać się na dach (odpowiednik piętra 12.), więc mam prawie niczym nieograniczone niebo. Sprzęty wybierany był pod kątem mobilności i rowerowych wypraw pod ciemniejsze niebo, a także uniwersalności.

1. Wczoraj miała miejsce pierwsza obserwacja nieba świeżym sprzętem. Już od popołudnia pogoda dobrze wróżyła. Słońce nie zdążyło porządnie schować się za horyzontem, gdy nisko nad innymi blokami zaświecił się Saturn. Wiele nie czekając, wyciągnąłem teleskop na balkon i rozpocząłem namierzanie obiektu bez czekania na wychłodzenie się teleskopu. Szybkie wycelowanie szukaczem, przeskok na TMB 5mm i... jest! Piękny Saturn, ze świetnie odseparowanymi pierścieniami. Wprawdzie nie dopatrzyłem się przerwy Cassiniego, ale obraz był wręcz oszałamiający. W końcu był to pierwszy w moim życiu tak wyraźny obraz tej planety. Pozycja 10* nad niebem nie jest najlepszą do obserwacji, temperatura teleskopu również nie pomagała. Obraz dość mocno skakał, ale to było nieważne. Liczył się widok. Szybko zawołałem mamę, która była dość sceptyczna do mojego nowego nabytku, jednak szybko zmieniła zdanie po tym, co zobaczyła. Komentarze "Widzę! Widzę! To jest niemożliwe, że to tak wyraźnie widać!" świetnie oddają zachwyt amatora.
Po tym wszystkim podjąłem szybką decyzję - idziemy na dach! Zapakowałem teleskop do plecak, statyw do ręki. Jeszcze latarka, jakby coś spadło i kombinerki do otwarcia kłódki. Sama tuba po zdjęciu odrośnika i wyjęciu wszystkiego z wyciągu idealnie mieści się w plecaku. Obok głowica AZ4, butelka wody i reszta akcesoriów. Statyw w ręce nie przeszkadza w dotarciu dwóch pięter w górę. Problem stanowi jedynie wejście po drabinie jakiś trzech metrów, jednak jedną ręką też się da.
Dotarłem. Rozstawiam statyw, wszystko skręcam w lekkim pośpiechu drżącymi z emocji rękoma. Wszystko gotowe. Jeszcze szybkie zgranie lunetki szukacza z samym teleskopem i lecimy. Na pierwszy ogień układu podwójne, podesłane przez @JSC. Epsilony w Lutni. Wymierzam szukaczem, troszkę problemów, za dużo innych gwiazda, ciężko odnaleźć te właściwe. Obrazo odwrócony, lekka dezorientacja. Ale w końcu zauważam dwa bliskie punkciki w szukaczu. Myślę "to chyba to, ale rozdzielone już przy powiększeniu 6x?". Zakładam Erfla 30, rozdzielenie bardzo wyraźne. Zmieniam na TMB i nie ma wątpliwości widaczę dwie gwiazdki w odległości około promienia pola widzenia. No ale szału nie ma, w szukaczu to można było dostrzec. Pomyślałem, że ta zabawa w gwiazdki to widocznie dla wyjadaczy, albo ten przykład jest jakiś super łatwy. Zostawiam Epsilony w spokoju, przechodzimy dalej - na Albireo. Ma mieć wyraźne kolory obydwu składników - niebieski i pomarańczowy. Nie wiem, gdzie gwiazdki leżą. Wiem tyle, że w Łabędziu, ale nie wiem, gdzie go szukać. Odpalam aplikację Star Chart i przeglądam. Znalazłem Łabędzia, a Albireo to w sumie jego głowa. Sam kształ charakterystyczny, od razu odnalazłem. Spoglądam przez 30mm i widzę dwa punkciki. Majaczą coś te kolorki, ale słabiutko. Nie byłem pewien, czy to aberracja chromatyczna nie płata mi figla. Pierwsza myśl - za mało poweru. Przeskok na TMB i tu myśl - przecież w większym powerze będzie gorzej, mniej światła pada na siatkówkę. Spojrzałem w okular i byłem pozytywnie zaskoczony - świetnie widoczne dwa składniki, jednak te kolory niewiele mocniejsze. Odniosłem delikatne wrażenie, jakby niebieski składnik wyostrzał się minimalnie wcześniej niż pomarańczowy. Jak się przyjrzeć, to faktycznie widać niebieski, a drugi ma pomarańczowo-żółtą obwódkę. No nic, starczy tego dobrego. Kolejną gwiazdą był Granat - ponoć "przepiękny kolor" ma. Odnalazłem wszystko po chwili i patrzę - faktycznie, widać kolor. Wyraźniejszy niż w Albireo, ale jakoś tak bez szału. Przyjemny kolorek, ale to raczej barwna obwódka niż faktyczny kolor. No nic, widocznie tak to jest (albo apertura za mała do kolorków).
W każdym razie plan został wypełniony w stu procentach. Z drugiej strony jednak głupio tak szybko wracać. Wycelowałem teleskop w Wegę i postanowiłem przyjrzeć się krążką Airiego. Spoglądam przez TMB i widzę potężną fioletową obwódkę. Po przyzwyczajeniu się wzrku i dokładnym ustawieniu wyciągu zobaczyłem kilka - 4-6 cieniutkich krążków, które leciutko drgały. Nie znam się, ale to chyba oznacza, że seeing jest dobry. Poaptrzyłem jeszcze chwilę, i zwątpiłem - iść do domu?

Odpowiedź brzmi: nie! Postanowiłem odnaleźć Mgławicę Pierścień. Zawsze mnie fascynowała, od kiedy zobaczyłem jej zdjęcie. Wiedziałem, że nie zobaczę kolorów i dobrze będzie, jeśli cokolwiek zobaczę. Ciągle nie byłem pewien, czy 100mm wystarczy. Przeglądam szukaczem Lutnię, ustawiam mniej więcej środek między dwie gwiazdy, przeglądam dalej w 30mm. Coś dostrzegłem, ale malutkiego. Próbuję zerkani i faktycznie gdzieś tam majaczy jakać ciut większa kropka. Nie jestem pewien, czy to nie czasem rozmazana gwiazda. Dostrajam ostrość i już prawie nie mam wątpliowości - to Ona. Ustawiam, by obiekt był w centrum pola. Szybko zmieniam na TMB i jest! Teraz jestem pewien, to M57. Delikatna mgiełka, jednak wyraźnie odcina się od ciemnego (w tym powiększeniu) nieba. Kształt się zgadza. Stosując technikę zerkania w okolicach wyraźnie dostrzegłem jaśniejszą obwódkę wewnątrz samej mgławicy. Przepiękny widok, bo do samego końca nie byłem pewien, czy cokolwiek znajdę. Musiałem ładnych kilkanaście minut ją oglądać.

Niestety wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Zapomniałem dodać, że na obserwacje udalem się z osobnikiem płci przeciwnej, której to płci jest dość często zimno. I tak zaczęły się sugestie, że pora już wracać, że zimno i w ogóle. Trochę to przeszkodziło mojej radości, jednak od krótkiej chwili przeglądałem aplikację w poszukiwaniu jakiś ciekawych obiektów. Na ekranie mignęła jasna, duża plama - Galaktyka Andromedy. No tak! Że też wcześniej o niej nie pomyślałem. Odmierzam mniej więcej odległość od Kasjopei i zaczynam przeglądanie Erflem. W końcu odnalazłem ją, jednaczk wcześniejsze deliaktne sugestie zmieniły się w dość silne naciski. Tak więc nie nacieszyłem się widokiem, a zacząłem pakować wszystko do plecaka.
I tak oto zakończyła się moja pierwsza obserwacja.

2. Dziś pogoda również dopisała, choć popołudniowe cirrusy nie wróżyły zbyt dobrze. Obawiałem się, że po wieczornm ochłodzeniu pojawi się dużo więcej gęstych chmur. Na szczęście myliłem się, niebo było bardzo przejrzyste. Na "wyprawę" zaprosiłem dwójkę znajomych, którzy kompletnie nie mieli pojęcia o astronomii. Tak więc pokazywałem im wszystko to, czego się wczoraj nauczyłem. Zacząłem od Saturna, jednak gdy zacząłem, był dużo niżej, niż czoraj. Dość sporo problemów sprawiło mi oddzieleni pierścieni. Niestety seeing był chyba nieco gorszy niż wczoraj, krążki dyfrakcyjne były mniej stabilne, momentami się zlewały. Przeszedłem do Epsilonów. Dziś już wiedziałem, że każdy z nichy należy ponownie rozdzielić, czego wczoraj nawet nie próbowałem znaleźć. Znalezienie ich nie sprawiło mi już najmniejszego problemu. Zaczęłem ustawiać ostrość aż do uzyskania krążków i dostrzegłem przerwę między składnikami. Patrząc minimalnie obok byłem pewien - świetnie widoczne oddzielone tarczki jednej parki, druga była nieco ciaśniejsza, ale zerkając dała się całkowicie rozdzielić. Takie wioczki były już dużo ciekawsze, niż wczoraj. Znajomi również docenili fakt, że widziana gołym okiem gwiazda staje się w powiększeniu czterema.
Później pokazałem im Andromedę i M57. Tutaj zaczęły się problemy, bo zerwał się wiatr, który lekko trząsł teleskopem, a oczy zaczynały mi mocno łzawić. Jednak mimo tego udało mi się odnaleźć mgławicę i pokazać kolegom. Również i ten widok szczerze docenili (tak samoj jak Andromedę). Teraz przyszła kolej na Granata i Albireo. Wiadomość o gwieździe podwójnej, z której jedna jest niebieska, a druga pomarańczowa zaintrygował ich, a sam obraz był dla nich chyba dużo ciekawszy niż wcześniejsze DSy. Osobiście uważam, że poprzedniego dnia kolory były dużo wyraźniejsze, jednak może to kwestia zmęczenia. Czas dobiegał końca, więc postanowiłem poszukać jeszcze jakiegoś ciekawego obiektu głębokiego nieba. Przeglądając kiedyś pobieżnie tabelę wimmera utkwiło mi w pamięci, że w Herkulesie jest jakaś łatwa do odnalezienia gromada. Po upewnieniu się w Star Chart rozpocząłem poszukiwania. Faktycznie, znalezienie gromadki było dość łatwym zadaniem. Lepiej widoczna była w TMB, dawało się zauważyć nawet poszczególne gwiazdy samej gromady, które mieniły się niczym drobniutki brokat. Trzeba było jednak dość szybko omiatać okolice obiektu. Tak czy siak, widok był przedni. Po szybkiej prezentacji zaczęliśmy się pakować.

Tak się zakończyła moja druga obserwacja. Odczuwałem braki czegoś do pośredniego między 30mm a 5mm, gdyż podczas przekładania okularów zdarzało się, że wybrany obiekt uciekał z pola widzenia. Również zaczynam myśleć nad szukaczem typu Star Pointer, troszkę problemów sprawiało zgranie gwiazdy docelowej z odwróconym obrazem w szukaczu, który pokazuje multum innych gwiazd niewidocznych gołym okiem.

  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano · Ukryte przez DuRuS, 6 Października 2015 - bład
Ukryte przez DuRuS, 6 Października 2015 - bład

Witajcie!

Niedawno stałem się posiadaczem achromatu 102/500 produkcji Sky-Watchera. Do tego kątówka 2" GSO, okular GSO SV 30mm oraz TMB Planetary II 5mm. Wcześniej używałem domowej roboty refraktora 67/300, który powstał z połączenia dwóch radzieckich obiektywów - dokładniej opisałem to w temacie http://astropolis.pl/topic/50635-diy-refraktor-67300-f45-z-dwoch-radzieckich-obiektywow-fotograficznych/

 

Mieszkam prawie w centrum 140-tysięcznego miast, więc LP jest dość spory. Mieszkanie na 9. piętrze, balkon zwrócony na południe. Całe szczęście, że dane mi jest dostać się na dach (odpowiednik piętra 12.), więc mam prawie niczym nieograniczone niebo. Sprzęty wybierany był pod kątem mobilności i rowerowych wypraw pod ciemniejsze niebo, a także uniwersalności.

 

1. Wczoraj miała miejsce pierwsza obserwacja nieba świeżym sprzętem. Już od popołudnia pogoda dobrze wróżyła. Słońce nie zdążyło porządnie schować się za horyzontem, gdy nisko nad innymi blokami zaświecił się Saturn. Wiele nie czekając, wyciągnąłem teleskop na balkon i rozpocząłem namierzanie obiektu bez czekania na wychłodzenie się teleskopu. Szybkie wycelowanie szukaczem, przeskok na TMB 5mm i... jest! Piękny Saturn, ze świetnie odseparowanymi pierścieniami. Wprawdzie nie dopatrzyłem się przerwy Cassiniego, ale obraz był wręcz oszałamiający. W końcu był to pierwszy w moim życiu tak wyraźny obraz tej planety. Pozycja 10* nad niebem nie jest najlepszą do obserwacji, temperatura teleskopu również nie pomagała. Obraz dość mocno skakał, ale to było nieważne. Liczył się widok. Szybko zawołałem mamę, która była dość sceptyczna do mojego nowego nabytku, jednak szybko zmieniła zdanie po tym, co zobaczyła. Komentarze "Widzę! Widzę! To jest niemożliwe, że to tak wyraźnie widać!" świetnie oddają zachwyt amatora.

Po tym wszystkim podjąłem szybką decyzję - idziemy na dach! Zapakowałem teleskop do plecak, statyw do ręki. Jeszcze latarka, jakby coś spadło i kombinerki do otwarcia kłódki. Sama tuba po zdjęciu odrośnika i wyjęciu wszystkiego z wyciągu idealnie mieści się w plecaku. Obok głowica AZ4, butelka wody i reszta akcesoriów. Statyw w ręce nie przeszkadza w dotarciu dwóch pięter w górę. Problem stanowi jedynie wejście po drabinie jakiś trzech metrów, jednak jedną ręką też się da.

Dotarłem. Rozstawiam statyw, wszystko skręcam w lekkim pośpiechu drżącymi z emocji rękoma. Wszystko gotowe. Jeszcze szybkie zgranie lunetki szukacza z samym teleskopem i lecimy. Na pierwszy ogień układu podwójne, podesłane przez @JSC. Epsilony w Lutni. Wymierzam szukaczem, troszkę problemów, za dużo innych gwiazda, ciężko odnaleźć te właściwe. Obrazo odwrócony, lekka dezorientacja. Ale w końcu zauważam dwa bliskie punkciki w szukaczu. Myślę "to chyba to, ale rozdzielone już przy powiększeniu 6x?". Zakładam Erfla 30, rozdzielenie bardzo wyraźne. Zmieniam na TMB i nie ma wątpliwości widaczę dwie gwiazdki w odległości około promienia pola widzenia. No ale szału nie ma, w szukaczu to można było dostrzec. Pomyślałem, że ta zabawa w gwiazdki to widocznie dla wyjadaczy, albo ten przykład jest jakiś super łatwy. Zostawiam Epsilony w spokoju, przechodzimy dalej - na Albireo. Ma mieć wyraźne kolory obydwu składników - niebieski i pomarańczowy. Nie wiem, gdzie gwiazdki leżą. Wiem tyle, że w Łabędziu, ale nie wiem, gdzie go szukać. Odpalam aplikację Star Chart i przeglądam. Znalazłem Łabędzia, a Albireo to w sumie jego głowa. Sam kształ charakterystyczny, od razu odnalazłem. Spoglądam przez 30mm i widzę dwa punkciki. Majaczą coś te kolorki, ale słabiutko. Nie byłem pewien, czy to aberracja chromatyczna nie płata mi figla. Pierwsza myśl - za mało poweru. Przeskok na TMB i tu myśl - przecież w większym powerze będzie gorzej, mniej światła pada na siatkówkę. Spojrzałem w okular i byłem pozytywnie zaskoczony - świetnie widoczne dwa składniki, jednak te kolory niewiele mocniejsze. Odniosłem delikatne wrażenie, jakby niebieski składnik wyostrzał się minimalnie wcześniej niż pomarańczowy. Jak się przyjrzeć, to faktycznie widać niebieski, a drugi ma pomarańczowo-żółtą obwódkę. No nic, starczy tego dobrego. Kolejną gwiazdą był Granat - ponoć "przepiękny kolor" ma. Odnalazłem wszystko po chwili i patrzę - faktycznie, widać kolor. Wyraźniejszy niż w Albireo, ale jakoś tak bez szału. Przyjemny kolorek, ale to raczej barwna obwódka niż faktyczny kolor. No nic, widocznie tak to jest (albo apertura za mała do kolorków).

W każdym razie plan został wypełniony w stu procentach. Z drugiej strony jednak głupio tak szybko wracać. Wycelowałem teleskop w Wegę i postanowiłem przyjrzeć się krążką Airiego. Spoglądam przez TMB i widzę potężną fioletową obwódkę. Po przyzwyczajeniu się wzrku i dokładnym ustawieniu wyciągu zobaczyłem kilka - 4-6 cieniutkich krążków, które leciutko drgały. Nie znam się, ale to chyba oznacza, że seeing jest dobry. Poaptrzyłem jeszcze chwilę, i zwątpiłem - iść do domu?

 

Odpowiedź brzmi: nie! Postanowiłem odnaleźć Mgławicę Pierścień. Zawsze mnie fascynowała, od kiedy zobaczyłem jej zdjęcie. Wiedziałem, że nie zobaczę kolorów i dobrze będzie, jeśli cokolwiek zobaczę. Ciągle nie byłem pewien, czy 100mm wystarczy. Przeglądam szukaczem Lutnię, ustawiam mniej więcej środek między dwie gwiazdy, przeglądam dalej w 30mm. Coś dostrzegłem, ale malutkiego. Próbuję zerkani i faktycznie gdzieś tam majaczy jakać ciut większa kropka. Nie jestem pewien, czy to nie czasem rozmazana gwiazda. Dostrajam ostrość i już prawie nie mam wątpliowości - to Ona. Ustawiam, by obiekt był w centrum pola. Szybko zmieniam na TMB i jest! Teraz jestem pewien, to M57. Delikatna mgiełka, jednak wyraźnie odcina się od ciemnego (w tym powiększeniu) nieba. Kształt się zgadza. Stosując technikę zerkania w okolicach wyraźnie dostrzegłem jaśniejszą obwódkę wewnątrz samej mgławicy. Przepiękny widok, bo do samego końca nie byłem pewien, czy cokolwiek znajdę. Musiałem ładnych kilkanaście minut ją oglądać.

 

Niestety wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Zapomniałem dodać, że na obserwacje udalem się z osobnikiem płci przeciwnej, której to płci jest dość często zimno. I tak zaczęły się sugestie, że pora już wracać, że zimno i w ogóle. Trochę to przeszkodziło mojej radości, jednak od krótkiej chwili przeglądałem aplikację w poszukiwaniu jakiś ciekawych obiektów. Na ekranie mignęła jasna, duża plama - Galaktyka Andromedy. No tak! Że też wcześniej o niej nie pomyślałem. Odmierzam mniej więcej odległość od Kasjopei i zaczynam przeglądanie Erflem. W końcu odnalazłem ją, jednaczk wcześniejsze deliaktne sugestie zmieniły się w dość silne naciski. Tak więc nie nacieszyłem się widokiem, a zacząłem pakować wszystko do plecaka.

I tak oto zakończyła się moja pierwsza obserwacja.

 

2. Dziś pogoda również dopisała, choć popołudniowe cirrusy nie wróżyły zbyt dobrze. Obawiałem się, że po wieczornm ochłodzeniu pojawi się dużo więcej gęstych chmur. Na szczęście myliłem się, niebo było bardzo przejrzyste. Na "wyprawę" zaprosiłem dwójkę znajomych, którzy kompletnie nie mieli pojęcia o astronomii. Tak więc pokazywałem im wszystko to, czego się wczoraj nauczyłem. Zacząłem od Saturna, jednak gdy zacząłem, był dużo niżej, niż czoraj. Dość sporo problemów sprawiło mi oddzieleni pierścieni. Niestety seeing był chyba nieco gorszy niż wczoraj, krążki dyfrakcyjne były mniej stabilne, momentami się zlewały. Przeszedłem do Epsilonów. Dziś już wiedziałem, że każdy z nichy należy ponownie rozdzielić, czego wczoraj nawet nie próbowałem znaleźć. Znalezienie ich nie sprawiło mi już najmniejszego problemu. Zaczęłem ustawiać ostrość aż do uzyskania krążków i dostrzegłem przerwę między składnikami. Patrząc minimalnie obok byłem pewien - świetnie widoczne oddzielone tarczki jednej parki, druga była nieco ciaśniejsza, ale zerkając dała się całkowicie rozdzielić. Takie wioczki były już dużo ciekawsze, niż wczoraj. Znajomi również docenili fakt, że widziana gołym okiem gwiazda staje się w powiększeniu czterema.

Później pokazałem im Andromedę i M57. Tutaj zaczęły się problemy, bo zerwał się wiatr, który lekko trząsł teleskopem, a oczy zaczynały mi mocno łzawić. Jednak mimo tego udało mi się odnaleźć mgławicę i pokazać kolegom. Również i ten widok szczerze docenili (tak samoj jak Andromedę). Teraz przyszła kolej na Granata i Albireo. Wiadomość o gwieździe podwójnej, z której jedna jest niebieska, a druga pomarańczowa zaintrygował ich, a sam obraz był dla nich chyba dużo ciekawszy niż wcześniejsze DSy. Osobiście uważam, że poprzedniego dnia kolory były dużo wyraźniejsze, jednak może to kwestia zmęczenia. Czas dobiegał końca, więc postanowiłem poszukać jeszcze jakiegoś ciekawego obiektu głębokiego nieba. Przeglądając kiedyś pobieżnie tabelę wimmera utkwiło mi w pamięci, że w Herkulesie jest jakaś łatwa do odnalezienia gromada. Po upewnieniu się w Star Chart rozpocząłem poszukiwania. Faktycznie, znalezienie gromadki było dość łatwym zadaniem. Lepiej widoczna była w TMB, dawało się zauważyć nawet poszczególne gwiazdy samej gromady, które mieniły się niczym drobniutki brokat. Trzeba było jednak dość szybko omiatać okolice obiektu. Tak czy siak, widok był przedni. Po szybkiej prezentacji zaczęliśmy się pakować.

 

Tak się zakończyła moja druga obserwacja. Odczuwałem braki czegoś do pośredniego między 30mm a 5mm, gdyż podczas przekładania okularów zdarzało się, że wybrany obiekt uciekał z pola widzenia. Również zaczynam myśleć nad szukaczem typu Star Pointer, troszkę problemów sprawiało zgranie gwiazdy docelowej z odwróconym obrazem w szukaczu, który pokazuje multum innych gwiazd niewidocznych gołym okiem.

 

Odnośnik do komentarza

Cześć. Kiedy zaczynałem przygodę z Astro-optomechaniką, Ktoś na forum napisał: widziałeś na Saturnie aberrę (aberracje) mam Maksutowa 102 i trza się uczyć, ale Twój artykuł formalny jest extra!!!

PS. na zlocie kiedyś Atropine, brali do oczu. To dopiero wariactwo?:))) Wiadomo, każdy będzie probował maksymalnych możliwości sprzętu, ale ja zostałem przy 32 Baader i BARLOWA Vixena plus Maksutow, choć mam też 130 Newtona, ale to w Zimę bardziej i ciężkie:)

 

Artek.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do problemu poprzez patrzenia przez szukacz polecam trzymanie obu oczy otwartych (o ile szukacz nie jest kątowy), wtedy zdaje się, jakby krzyż był przy obu oczach i jakoś łatwiej trafić na obielty widpczne gołym okiem. (Trudno to opisać :))

 

Ja też tak robię :)

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Też tak robię, jednak słabe obiektyw gubię (mózg ignoruje słabe bodźce z lewego oka na rzecz mocnych bodźców z prawego oka). Na wycieczce w bieszczadach kolega zabrał swój chiński zielony laserek, który nawet nie był specjalnie dobrze zamocowany - tylko opieraliśmy na obejmach. Celowanie to była bajka wtedy. Tylko jak tak zacznę świecić laserem z dachu, to zaraz sąsiedzi podzwonią gdzie trzeba i dach mi zamkną. Dlatego też za 100zł zakupiłem używany celownik kolimatorowy do replik ASG - teraz muszę znaleźć sposób na jego mocowanie do teleskopu.

Pozdrawiam.
Maciek

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.