Skocz do zawartości

Behlur_Olderys

Moderator
  • Postów

    5 170
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Odpowiedzi opublikowane przez Behlur_Olderys

  1. Dodam, że dzisiaj mamy 2015 i sekwencjonowanie genomu poniżej 1000$ oczywiście już się ziściło jakiś czas temu :) Nawet w Warszawie jest firma, która robi "przegląd" genetyczny za wspomniane 1000$. A to dopiero marny początek nowej ery.

     

    Gdybyśmy taką dyskusję prowadzili w 2007 roku nie byłbyś w stanie uwierzyć, że 6-7 lat później sekwencjonowanie genomy nie będzie kosztować 10 milionów dolarów (ci, którzy nie rozumieli wykładniczego charakteru zmian nie byli w stanie wierzyć, nawet takie głosy były wśród naukowców). A wg realnych danych dało się przewidywać graniczne ceny z dokładnością do roku, czy dwóch. Zresztą - na bazie takiego wykresu oszacowano konieczną inwestycję, a tam gdzie są pieniądze, ryzyko musi być możliwie najmniejsze.

     

    Dokładnie na takiej samej zasadzie dzisiaj przewiduje się postęp w cyfryzacji i co za tym idzie, inteligentnych maszyn komunikujących się z nami naszym naturalnym językiem ze zbliżoną sprawnością kognitywną.

     

    Inny przykład - w latach 80 i początek 90 było kilka osób na świecie, które przeliczało dane nt Internetu i twierdziło, że poddaje się specyfice wzrostu wykładniczego. To oznaczało, że już w 2 połowie lat 90 multiplikacja podłączonych nodów doprowadzi do eksplozji. Inni twierdzili, że przy takim tempie wzrostu (zakładali liniowy charakter) Internet nigdy nie stanie się istotny, bo podłączenie masy krytycznej serwerów zajmie dziesiątki tysięcy lat.

     

    Ciekawe jest to, że takiego wzrostu wykładniczego nie jest w stanie zaburzyć praktycznie nic - nawet wielki kataklizm, jak krach internetu w 2000 i 2001 roku - po którym twierdzono, że to już ostateczny koniec internetu. Na wykresie nie widać, żeby cokolwiek mu to zaszkodziło, a raczej można zauważyć, że pojawiła się dziwna górka w tych krytycznych latach, a nie dołek, jakby można się spodziewać (to była nienaturalna spekulacja giełdowa).

     

    Ciekawe, prawda?

     

    Mimo tych wszystkich wykresów nie nawiązujesz do głównego zarzutu. Co nam da osiągnięcie iluśtam operacji na sekundę przez komputer? Zbliżona moc obliczeniowa? Jestem programistą, nie przekonasz mnie takim argumentem. Prędkość czy pamięć to tylko zmienne powodujące, że program działa szybko albo wolno. Nic nie zastąpi dobrze napisanego programu i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sztuczna inteligencja działała powoli. Np. udzielała odpowiedzi raz na godzinę. Sugerujesz, że AI "samo" wypłynie z komputera? Emergencja inteligencji z dostatecznie złożonego środowiska? Może emergencja niepojmowalnej doskonałości obliczeń, ale samoświadomość - raczej nie. Jest tu potrzebna zmiana dużo bardziej fundamentalna, niż moc obliczeniowa. Zdolność samorekonfiguracji to też nie wszystko.

     

    Już od dawna pracują systemy samorekonfigurujące się. Piszę oprogramowanie pracujące z "czarnymi skrzynkami" które praktycznie mało kto wie, jak działają, wypluwają kolejne liczby i uzyskują optymalizację zysków, jakiej żaden człowiek nie wymyśliłby ani nie opisał formalnie. Bazując na trendach sprzedaży modyfikują ceny czy też reguły doboru klienta. Takie systemy działają, ale nie są w żaden sposób inteligentne. Nie przejmą kontroli nad światem, bo zawsze można je wyłączyć, kontrola użytkownika nad systemem jest totalna. Bariera krew-mózg w przypadku oprogramowania jest naprawdę gruba i wysoka.

     

     

    • Lubię 3
  2. Gucio prawda. Po 2020-25 roku będziesz miał w domu komputer o wydajności 10^14 (może nawet 10^15) cps. Jeżeli do tego czasu AI nie powstanie w wielkich laboratoriach na bazie wstecznego R&D mózgu za te wspomniane miliardy miliardów, to potem będzie już tylko gorzej - powstanie w garażu przypadkowego kowalskiego (na bazie genetycznych/ewolucyjnych algorytmów). Takiego scenariusza boi się świat, bo to oznacza całkowicie niekontrolowaną sytuację w której nawet twórca nie będzie miał zielonego pojęcia, co narobił. W taki sposób ewolucja będzie postępować już wykładniczo szybko, co oznacza, że po kilku godzinach od narodzin AI powstanie ASI.

     

    Wyobrażam sobie, że podobne zdanie wypowiada ktoś w roku 1960: "Za 10-20 lat będą takie komputery, że AI samo się wynajdzie w czyimś garażu".

    Z dzisiejszej perspektywy to co najwyżej godne politowania. Jaką masz gwarancję, Adamie, że za kilkadziesiąt lat ludzie nie będą podobnych przewidywań pokazywać sobie palcami i śmiać się z ich nietrafności?

    Co jakiś czas da się słyszeć: gdy moc obliczeniowa wzrośnie jeszcze X-krotnie, to już będzie AI na bank". 10 MHz, 100MHz, 1GHz, 4 rdzenie po 2GHz, japońskie i chińskie superkomputery - kiedy będzie już NAPRAWDĘ tyle, ile trzeba? Miliardy dolarów nie wystarczą.

    Już za parę dni, za kilka lat miała być tania energia syntezy jądrowej. Od kilkudziesięciu lat to samo. Miliardy dolarów badań.

    Od lat 30. wydawało się, że zaraz odkryjemy wszystko - teoria względności, mechanika kwantowa, grawitacja - wszystko w kilkanaście lat, bach, bach, bach!

    A jakoś kwantowej grawitacji nie ma, a też słyszało się: już wkrótce, to tylko kwestia czasu. Bozon Higgsa w porównaniu do STW to przecinek w książce, a przecież wydano na jego odkrycie miliardy dolarów!

    Kierowany tymi przykładami jestem całkowicie sceptyczny do technofilskiej wizji współczesnych proroków opierających się na naiwnej ekstrapolacji.

    I tutaj popieram zdanie Penrose'a opierającego się na twierdzeniu Goedla. Być może trzeba czegoś więcej, niż maszyny Turinga, żeby stworzyć inteligencję.

    • Lubię 3
  3. Biorąc pod uwagę dotychczasowe osiągnięcia ludzkości w tej dziedzinie mogę powiedzieć z pewnością:

    1. Postęp się dokona, nie zależy to od niczyjego wyboru, tak jak to działo się od wieku. Przetrwała cywilizacja z kołem, a nie bez.

    2. Nie przewidzimy, w którą stronę wszystko pójdzie, bo nie da się przewidzieć ewolucji. Dziwnym trafem jesteśmy ssakami a nie np. gadami.

    3. Z czasem postęp może dokonać nawet tego, co dziś wydaje się niemożliwe, a jeszcze pewniej: coś, o czym nam się nawet nie śniło.

    4. Na odwrót, niektóre rzeczy, które dziś wydają się "o krok" wkrótce okażą się niemożliwe z nieznanych dotąd powodów lub niepotrzebne.

    5. Nie jest pewne, czy ludzkość doczeka wszystkiego, ani że to, co tego doczeka będzie ludzkością.

    I teraz uzbrojony w te argumenty mogę stwierdzić, że większość do tej pory argumentów w tej dyskusji to malowanie palcem po wodzie.
    Kiedyś była na forum podobna dyskusja, i ten sam problem się przewijał.
    A moim zdaniem - paradoksalnie - każde czasy są dla ludzi takie same. Zmieniają się technologiczne możliwości, ale podstawowy problem, pytanie człowieka: jak żyć? dlaczego? nie zmienia się.
    I zawsze człowiek staje przed podobnym wyborem i tajemnicą. Wieszczenie, że kiedyś ludzie przestaną sobie zadawać to pytanie i szukać na nie odpowiedzi jest dla mnie jednoznaczne ze stwierdzeniem, że ludzkość dąży do samozagłady - nie fizycznej, ale zagłady człowieczeństwa.

    Pozdrawiam!

    • Lubię 1
  4. Ojej, dopiero jak zobaczyłem treść zadania to zrozumiałem, jak bardzo niepotrzebne są te wszystkie obliczenia :)
    Rozwiązanie leży zupełnie gdzie indziej i, jak ktoś zresztą słusznie stwierdził, jest teoretyczne, czysto rachunkowe, i stosunkowo proste.

    Trzeba tylko przeczytać uważnie treść :)

    • Lubię 1
  5. To zależy, czy mówimy o obróbce zdjęcia, czy bezpośrednio obrazu np. z teleskopu.

    W pierwszym wypadku raczej chodzi mi o histogram (jak już pisałem, pierwsze próby w tym kierunku okazały się - moim zdaniem - bardzo obiecujące)

    W drugim przypadku chodziłoby mi o "najzwyklejszą" spektrometrię. Nie do końca znam ograniczenia, jakie nałożone są na to tytułowe zapytanie.
    Kolejna kwestia to dokładność takich pomiarów.

    O ile histogram byłby rozwiązaniem dość prostym, to osiągnięta dokładność pomiaru byłaby równa dokładności oddzielenia kolorów od siebie: przy zgrubnej regulacji nasycenia kolorów pewnie dałoby się wydzielić dość dobrze piksele plam, tarczy i pochodni. Dodatkowym czynnikiem limitującym dokładność jest liczba pikseli, ale przy dostatecznie dużej rozdzielczości problem jest marginalny - miliony pikseli policzone co do jednego, to bardzo dokładna metoda.

    Co do spektrometrii, to po pierwsze jest to praktycznie niewykonalne bez specjalistycznego sprzętu. Po drugie, wspomniana filtracja w dziedzinie częstotliwości musiałaby się opierać o splot widma z zakładanym rozkładem emisji samych pochodni, a to już może być skomplikowane, chyba że pochodnie mają bardzo wydzielone pasmo emisji, łatwo odróżnialne od reszty. Po trzecie, trudno mi powiedzieć, jaki stosunek intensywności mógłby łatwo dać się przeliczyć na stosunek pól pochodni do reszty. Tutaj jestem zupełnie bezradny. Wydaje się jednak, że przy sprzyjających warunkach i odpowiedniej, rygorystycznej metodyce, wyniki byłyby bardzo dokładne.

    Domyślam się, że ta druga metoda ma większy sens fizyczny czy też wartość naukową, bo daje nam bardzo dużo informacji, ale wydaje się, że napotykane problemy w porównaniu do metody z histogramem całkowicie - moim zdaniem - dyskwalifikują ją do zastosowań, jak domyślam się, wyłącznie ilościowych.

    Pozdrawiam!

    • Lubię 1
  6. A co, gdyby "progowania" dokonać w dziedzinie częstotliwości, a nie przestrzeni?
    Należałoby spróbować, moim zdaniem, sprawdzić, jaką długość fali mają wspomniane pochodnie - skoro mają inny kolor, to na pewno też inna temperatura, więc inna długość fali.

    Jako bądź co bądź informatyk, spróbowałbym "przefiltrować" widmo światła ze słońca i "wyciągnąć" składową charakterystyczną dla pochodni (podobno są chromosferyczne i fotosferyczne, nie wiem, czy ma to znaczenie w zadaniu). Następnie być może jakoś interpolować pozostałe składowe, czy też ekstrapolować wyniki dla pochodni na całą tarczę i ze stosunku intensywności obliczyć stosunek pól.

    Niestety, moja wiedza dotycząca atmosfery gwiazdy jest praktycznie żadna, więc może się okazać, że z jakichś względów to podejście jest z góry skazane na niepowodzenia, ale próbowałem! :)

    Pozdrawiam!

     

    EDITED:
    Alternatywnie, bo widzę, że są tu promowane podejścia "przestrzenne":
    Najłatwiej piksele zliczyć wykonując histogram zdjęcia słońca. Jaśniejsze piksele na pewno utworzą łatwo rozróżnialny pik w okolicy koloru odpowiadającego kolorowi pochodni. Stosunek pola zajmowanego przez pochodnie do pola całego słońca odczytujemy praktycznie wprost z histogramu! :)
    Oczywiście dokładność zależy od precyzji "wycięcia" określonego koloru, ale, moim zdaniem, i tak lepiej wycinać kolory na histogramie, niż piksele na zdjęciu.

     

    EDITED 2:
    Po krótkim sprawdzeniu na przykładowym zdjęciu (pierwsze lepsze z internetów) oraz darmowym programie IrfanView dostałem bardzo ciekawe wyniki, więc wydaje mi się, że ta metoda jest bardzo kusząca :)

    • Lubię 1
  7. Ani akceleratory, takie jak LHC, ani siła grawitacyjna czarnej dziury nie rozpędzą niczego do prędkości większej, niż prędkość światła.

    Cząstki poddane takim ekstremalnym siłom po prostu będą nabierały coraz więcej energii kinetycznej, ale prędkość zawsze będzie mniejsza niż c.

    Wynika to ze wzoru na pęd relatywistyczny:
    p = mv/sqrt(1 - v^2/c^2), gdzie sqrt to oczywiście pierwiastek kwadratowy. Wyrażenie to może mieć dowolnie wielką wartość, gdyż prędkość dążąc do c będzie powodowała, że mianownik dąży do zera, a zatem pęd dąży do nieskończoności. Jak wiadomo, zmiana pędu jest równa sile działającej (drugie prawo Newtona, dp/dt = F/m). Zatem dowolnie wielka siła działająca na cząstkę będzie zwiększała jej PĘD, ale nawet niewyobrażalnie wielkie wartości pędu będą wciąż dotyczyły prędkości mniejszej, niż c.
    Pozdrawiam!

    • Lubię 1
  8. Chciałbym jeszcze tylko zamieścić pewne wyjaśnienie odnośnie wzoru E=mc^2. W kontekście energii pojedynczego ciała i rachunku czterowektorowego jest to szczególna postać ogólnego wzoru na całkowitą energię o postaci: E^2 = m^2c^4 + p^2c^2. Jest to przekształcony wzór na czasoprzestrzenną normę czterowektora pędu DOWOLNEJ cząstki. Widać, że na równej stopie wkład do energii mają masa i pęd. Dla nieruchomej cząstki będzie to tylko masa, dla fotonu - tylko pęd (hv/c). Teoria względności łączy energię, masę i pęd w jeden twór - czterowektor pędu, który jest zachowany w reakcjach, w których może np. nie być zachowana masa (np. anihilacja). Biorąc pod uwagę fakt, że w składowych tego czterowektora nie pojawia się "goła" masa, to jeśli odpowiednie pochodne tego wektora utożsamimy z tensorem energii-pędów(napięć, ciśnień, są różne nazwy), który w OTW jest źródłem krzywizny, to okaże się, że krzywizna ta zależna jest nie od masy spoczynkowej, ale od odpowiedniej kombinacji pochodnych energii i pędu. A zatem brak masy nie przeszkadza fotonowi zakrzywiać czasoprzestrzeni. Pozdrawiam cierpliwych czytelników! :)

    EDITED: Po sprawdzeniu widzę, że czteropęd wchodzi do tensora napięć-energii bez różniczkowania, więc zagalopowałem się używając słowa pochodna (nie każdy wzór trzeba znać na pamięć:) ), niemniej ogólny wniosek zostaje ten sam: rzut okiem na równania pola Einsteina i postać tensora energii-pędu pozwala stwierdzić ponad wszelką wątpliwość: foton też zakrzywia czasoprzestrzeń.

    • Lubię 8
  9.  

    "Literówka", powinno być p=hv/c :)

    W zasadzie masz rację (jestem osobą niedbałą), chociaż z drugiej strony wybór jednostek i wartości stałych jest arbitralny; równie dobrze mógłbym napisać p = v, albo nawet R = ćź/ż, bo przecież wybór liter reprezentujących zmienne fizyczne też jest arbitralny. Znaczenie fizyczne ma jedynie proporcjonalność - z dokładnością do pewnej stałej - pędu i energii fotonu od jego częstotliwości.

    • Lubię 1
  10. Fotony oczywiście mają pęd równy hv, w związku z tym dają wkład do tensora energii-pędów, a zatem są źródłem pola grawitacyjnego.

    Używanie wzoru E=mc^2 w argumencie dotyczącym tak naprawdę Ogólnej Teorii względności to delikatnie mówiąc, nieporozumienie.

    Obowiązującymi tutaj wzorami powinny być równania pola Einsteina.

    Są na tyle skomplikowane, że nie ma sensu nawet ich objaśniać, jeśli problemy ze zrozumieniem są wiele poziomów niżej.

    Powiem tylko tyle: źródłem zakrzywienia czasoprzestrzeni jest rozkład energii.
    Wszystko z tego wynika.

    • Lubię 4
  11. Wielkie dzięki za pomoc, teraz poszukam jakiegoś topiku w rodzaju "czym kierować się przy kupnie używanego aparatu" :)

    Trochę szkoda, że koniec końców wracamy do dużej lustrzanki, zawsze marzyłem o małym, eleganckim bezlusterkowcu..

    Kiedyś był tu temat o tym, że te aparaty to przyszłość fotografii, ale parę lat później wydaje się, że nie do końca, a na pewno nie dla tej astronomicznej :)
    Pozdrawiam!

  12. Jeszcze w ramach odpowiedzi na oryginalne pytanie o uwzględnienie masy wypromieniowanych fotonów w totalną masę Wszechświata.

    Wg powszechnie dostępnych kalkulacji, przeciętna gwiazda taka, jak Słońce wypromieniowuje przez całe swoje życie ok. 0.0061% masy spoczynkowej w postaci energii.

    Można oczywiście kwestionować poprawność obliczeń, ale nie wierzę, żeby wynik różnił się od rzeczywistości o więcej, niż rząd wielkości. Czyli, powiedzmy, maksymalnie 0.06%.

    A zatem jest to znikomo mała wartość.

    Wniosek?

    Niedoszacowanie masy świecącej Wszechświata przez nieuwzględnienie fotonów wypromieniowanych w trakcie życia wszystkich gwiazd jest zaniedbywalnie małe.

    Dopiero proces, który zamieniałby masę na energię w dużo większym procencie, np. akrecja materii na czarną dziurę, i to dziejący się na masową skalę we Wszechświecie, mógłby być uzasadnieniem twierdzenia, że dużo więcej jest wkładu od 'zwykłej' materii i energii (w kontraście do ich "ciemnych" odpowiedników), niż te wspomniane 4,9%.
    Ale jakoś na masową skalę takie procesy nie zachodzą, bo - przynajmniej z naszej perspektywy - Wszechświat jest dosyć ciemnym i zimnym miejscem.
    Z drugiej strony nie widzę, aby takiego uśrednionego strumienia fotonów docierającego do Ziemi nie można byłoby wziąć pod uwagę, podstawić jako średnie "stężenie" fotonów we Wszechświecie i najzwyczajniej "dodać" do jego całkowitej masy:)

    Tak czy inaczej, wszystko wskazuje na to, że nie będzie to robiło wielkiej różnicy.

    • Lubię 2
  13. "Dlaczego grawitacja oddziaływuje na światło choć nie posiada masy..."

     

    http://ifd.fuw.edu.pl/fizyka/zapytaj-fizyka/pytania-wiato/329-wiato-i-grawitacja

    Podane wyjaśnienie jest takim dopasowaniem wyników teorii względności do tzw. zdrowego rozsądku. Osobiście mi się nie podoba, bo jest tylko połowiczne, prowadzi do nieco niedokładnych wyników:

    Naiwne przypisanie fotonowi masy na zasadzie m = hv / c^2 i zastosowanie praw Newtona rzeczywiście wykaże zakrzywienie toru w obecności np. Słońca, ale już pierwsze testy OTW podczas zaćmień słońca pokazały, że zakrzywienie zmierzone jest ok. 2x większe, niż przewidywane przez tą na pół klasyczną, na pół kwantową teorię.

    Dopiero traktowanie grawitacji jako geometryczna krzywizna tak, jak postuluje Einstein pozwala prawidłowo obliczyć zakrzywienie toru fotonu w obecności masy.

    Tak, jak mrówka idąca PROSTO przed siebie po powierzchni ziemniaka, tak foton lecący PROSTO przed siebie w obecności Słońca będzie poruszał się po torze zakrzywionym.

    • Lubię 5
  14. Wg OTW grawitacja to zakrzywienie przestrzeni. A zatem fotony nie oddziałują z czarną dziurą, ani nie są "przyciągane" przez żadną planetę. Natomiast energia w różnej formie (np. masa, ale nie tylko) powoduje zakrzywienie przestrzeni. W zakrzywionej przestrzeni foton dalej leci "przed siebie" ale patrząc na to z boku widzimy, że jednak "skręca" zupełnie tak, jakby ciało, które zakrzywiło tą przestrzeń go "przyciągało" w jakiś magiczny sposób :)

     

    Biorąc pod uwagę zasadę zachowania energii, eksperyment myślowy ekologa MUSI być poprawny.

    • Lubię 4
    • Zmieszany 1
  15. Nie widziałem jeszcze podobnego tematu, więc zaczynam swój.

    Mam do wydania jakieś 1500 zł ( powiedzmy).

    Interesuje mnie aparat nieco lepszy niż najtańszy kompakt, bo takie coś już mam, zresztą chyba każdy ma w komórce coś podobnego.

    Maksymalne docelowe zastosowanie w astronomii tego mojego "wymarzonego" aparatu, to coś, o czym kiedyś wspomniał zdaje się użytkownik Krawat:

    niekierowane ekspozycje po kilka minut na jakimś biednym montażu z - w sumie - dość ciekawym efektem.

    Nie mam złudzeń, że będę miał kiedyś kasę, czas czy chęć bawić się w super optykę, super obróbkę, super montaże, super przybliżenia itp.

    Fotki jakie bym chciał zrobić to szlagiery w rodzaju Orion, M31, Plejady (z daleka), jakieś szerokie kadry ładne.

    Oczywiście aparat będzie też robił - pewnie przede wszystkim - zdjęcia z podróży, ewentualnych dzieci czy urodzin cioci.

    Ale chciałbym aparat, który w razie jakiejś super okazji, np. pojadę na wczasy w Bieszczady albo np. do RPA i nie będzie akurat chmur, to żeby dało się posadzić na czymś w rodzaju Astrotraka, zrobić zdjęcie i żeby było widać coś na takim zdjęciu, a nie wszystko czarne, oczywiście po obróbce krótszej niż 3h przy kompie bo już w pracy się nasiedzę przed monitorem :)
    Pewnie najlepiej jakąś używaną starą lustrzankę Canona, ale czy jakiś ciekawszy nowy aparat niższej klasy nie wystarczyłby do moich niewygórowanych potrzeb?
    Czy bezlusterkowce są całkowicie skazane na niebyt w astrofoto na maksa amatorskim?

     

  16. Dziwny pomysł, przecież można wykorzystać grawitację planetoidy - wejść na jej orbitę i tak sobie lecieć, jak sztuczny księżyc. Albo w ogóle wylądować. Szarpnięcie liny to mały pikuś, bo można to zminimalizować przez odpowiednie zgranie prędkości obu obiektów, ale dużo poważniejsza wydaje mi się kwestia siły napinającej linę, która po prostu przyciągnie sondę prosto w kierunku asteroidy. Trzeba by nieustannie regulować położenie silnikami, żeby się nie rozbić ani nie zerwać liny, a wydatek paliwa pewnie byłby dużo większy, niż na utrzymanie stabilnej orbity. Oczywiście, pewnie da się te kwestie załatwić w jakiś sposób, NASA przecież ma najlepszych inżynierów, ale czy gra warta zachodu? Ja bym wolał wejść na orbitę. Już nie mówiąc o realistycznym wykonaniu całego harpuna, 1000 km linki i ryzyka, że się nie uda całe zaczepianie.

  17. Jeśli interesuje Cię energia (E [J]), jaką pulsar traci w czasie jednego cyklu to znajdź czas (T ) trwania takiego cyklu i pomnóż go przez moc wypromieniowaną (P [W/m^2]) z jednostki powierzchni razy powierzchnia pulsara (A [m^2]): E = T*P*A.

    Oczywiście, te dwie ostatnie zmienne (P i A) nie są łatwe do poznania - trzeba by mierzyć przy powierzchni pulsara :)
    Można je zastąpić mocą, jaka dociera do nas na jednostkę powierzchni (Pdoc [W/m^2]) razy powierzchnia sfery o promieniu równym odległości (R [m]) do pulsara:
    E = T*Pdoc*A, przy czym A = 4*pi*R^2

    Moc, jaka do nas dociera to już łatwiej policzyć lub znaleźć. Mgławica emituje w całym spektrum EM, więc pewnie jest to dość duża wartość.

    Najlepszy byłaby funkcja mocy od czasu (Pdoc(t)), wtedy policzenie energii w czasie rozbłysku i spokoju byłoby kwestią całkowania.

    Najpierw znalazłbym moc fazy spokoju, czyli jakiś w miarę płaski fragment tego wykresu. Przyjąłbym tą wartość jako Pspo.
    Espo (Energia spokoju) = Pspo * T * A
    Energia pulsu wymagałaby już całkowania:

    Epulsu = A * całka od początku do końca pulsu ( [P(t) - Pspo] dt ) .

    Na zaprezentowanych wykresach masz dane spektrometryczne w pewnym zakresie promieniowania, na ile mówią one o całkowitej mocy docierającej do nas?
    Jeśli na osi pionowej mamy jednostkę energii na jednostkę czasu na jednostkę powierzchni [erg / (s * m^2)], to jest to wymiar mocy na jednostkę powierzchni.

    Na osi poziomej mamy jakiś zakres energii, więc całka z wykresu po energiach powinna dać totalną (całego spektrum) moc na jednostkę powierzchni.

    Ale, jak to słusznie zauważył Piotrek, trudno po samych wykresach stwierdzić, co tak naprawdę liczylibyśmy całkując te energie :)

    Moim zdaniem nie potrzeba w tym zagadnieniu wchodzić w szczegóły, tj. spektrometrię, a poszukać gdzieś mocy całkowitej w funkcji czasu.
    Obliczenia tak na oko:

    T = 33*10^-3 s
    P/s*cm^2 = 1 MeV / s*cm^2. = 1,6*10^-13 J/ s*cm^2
    R = 2200 pc = 2200*3*10^16 m = 6,6*10^19 m

    A = 4*3,14*R^2 ~~ 4*10^40 m^2 = 4*10^44 cm^2

    P całkowita emitowana ~~ 5*10^31 J/s

    Jak widać, obliczenia nienajgorsze, bo Słońce emituje ~4*10^26 J/s. Wynikałoby z tego, że pulsar emituje 100 000x silniej, a przecież łatwo znaleźć dane, że emituje on ok 75000x więcej, więc pomyłka rzędu 1/4 wyniku - w tego typu obliczeniach to praktycznie dokładny wynik :)

    Pozdrawiam, i życzę szczęścia w szukaniu dobrych danych!

     

     

     

    • Lubię 1
  18. ekologu, czemu nie możesz sobie założyć bloga? Na pewno wszyscy byśmy go odwiedzali, czytali i oglądali obrazki, a poza tym mielibyśmy to wszystko w jednym miejscu zamiast rozsiane po całym forum. Nie myślałeś nigdy o tym? Co ciekawe, a może bardziej przykre, ostatnio w ogóle mniej odwiedzam forum, bo zamiast porozmawiać na ciekawy temat znajduję dziesięć tematów w których udzielasz się praktycznie tylko Ty, a do tego są to tematy w dużej mierze niedyskutowalne - jakieś przeklejki z gazet, mnóstwo obrazków, cytatów. To nie jest wartościowy content. Są to ciekawe rzeczy, ale na poziomie bardziej pudelka, niż forum o astronomii. Regulamin trzeba oczywiście respektować, ale są też pewne zasady ogólnie przyjętej kultury, umiaru, tudzież tzw. netykieta. Wydaje mi się, że masz problem z tym wyczuciem. Tym bardziej wierzę, że Twój własny blog, na Twoich zasadach lepiej by Ci służył w wymianie myśli z innymi, niż dziesiątki rozsianych postów czy tematów.

    • Lubię 3
  19. Może mój monitor, ale widzę takie brązowe, dość szerokie paski poziome po całym zdjęciu, wtf? Kolor mniej więcej jak tych pyłowych pasm w galaktyce, ale zupełnie nie na miejscu. Czy tylko ja to widzę? Szczególnie patrząc "pod włos" widać te pasy, najbardziej tuż pod trzema jasnymi gwiazdkami w lewym górnym rogu...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.