Moim zdaniem b. sensowna i potrzebna próba standaryzacji kolorystyki w astrofotografii - dotąd traktowanej b. subiektywnie (choć nie wszystkie szczegóły rozumiem, a nawet nie chcę się wgłębiać w coś co na razie niezbyt mnie interesuje). Inna sprawa czy to się przyjmie, bo raczej narzucić się nie da....
Ale, ale, pozwalam sobie wtrącić tu swoje 3 gr tylko dlatego, że to co napisał Adam b. przypomina mi problem który mnie od dawna intryguje – możliwość standaryzacji możliwości wizualnych teleskopu. Zaraz wyjaśnię na co mi chodzi.
Jeśli dobry fotograf opublikuje astrofotografie zrobione danym teleskopem przy pomocy dobrej kamery o znanych właściwościach, to daje a priori świetny pogląd ewent. nabywcom tego teleskopu, o jego potencjalnych możliwościach astro-fotograficznych.
Natomiast takie zdjęcia nie mówią nic (albo b. niewiele) o użyteczności wizualnej tego sprzętu. Odpowiednikiem takiej informacji a priori (zanim się coś kupi i spojrzy przez to osobiście) byłyby zdjęcia pokazujące wybrane obiekty niebieskie przez dany sprzęt możliwie tak, jak widzi przeciętne oko. Paradoksalnie, do tego celu pewnie dużo lepszy niż jakiś wypasiony SBIG będzie tani „okular elektroniczny” B&W. Ale to też tylko przybliżenie i trochę przypadkowe podobieństwo, bo np. oko patrzące przez jakąś półmetrówkę na mgławicę planetarną zobaczy w sprzyjających okolicznościach ślady koloru, czego żadna kamerka B&W nie pokaże.
Pytanie brzmi: czy istnieje takie „sztuczne oko”, ewent. czy można tak skonfigurować kamerę CCD aby pod względem i detalu i koloru utrwalała obraz max. podobny do tego jaki widzi „przeciętne” ludzkie oko?
Albo najbardziej syntetycznie: czy można wykonać astro-zdjęcia tak, aby symulowały to co przeciętne oko zobaczy patrząc przez dany teleskop z danym okularem?
PS. Wiem że astro-szkice teoretycznie mogą pełnić taką funkcję, ale ze względu na subiektywizm i brak powtarzalności nie nadają się do obiektywnej standaryzacji.