Witam po urlopie.
No właśnie, słaby to był urlop. 18 dni daleko od miast, na skraju kurpiowskiego lasu. Niestety przez te 18 dni SW150/750 robił czasem za nocny stolik przy łóżku. Albo chmury, albo burze. 3 podejścia do astrofotografii i z jednej coś udało mi się zebrać. Oczywiście przez chmury.
Potraktowałem to jako zbieranie doświadczenia i postanowiłem wybrać coś "jasnego" - padło na M33.
D700, ISO1600, 12x600 sek, SW 150/750, MPCC, HEQ5, guider QHY5v
I dla chętnych większy format:
I taki o to efekt wyszedł. Pomimo tego, że dałem ISO 1600 jak i 10 min naświetlania na pojedynczych klatkach galaktykę widać słabo - to przez chmury.
Pierwszy raz zastosowałem korektor komy MPCC. Na szczęście okazało się, że wyciągu w SW150/750 ruszać nie muszę (ufff). Aczkolwiek na pełnym kadrze widać, że gwiazdki w rogach (i bliżej środka) nie są idealne. Ale zastanawiam się czy (nawet z korektorem komy) SW 150/750 na pełną klatkę to nie za duże wyzwanie i po prostu tego już nie przeskoczę. Drugie co się nauczyłem to to, że robienie darków już o świcie przy podpiętym aparatem do teleskopu to głupi pomysł. Światło gdzieś dostaje się do środka i ciemne klatki nie są... ciemne. Przy okazji zrobiłem sobie "przyrząd" do robienia flatów. Kawałek rury (o średnicy ciut większej niż teleskop) i pleksi z Meliny Liroja pozwala uzyskać dobre efekty jak i wygodę w pracy. "Przyrząd" czeka na uniwersalne źródło światła.
I jeszcze jeden problem doszedł. Przy 10 min klatkach przy ISO1600 Iris znajduje mi ponad 10 000 hotów. Iris może zapisać tylko 10 000 hotów i tu zaczyna się problem pt. "ręczne usuwanie hot pixeli" - ktoś ma pomysł jak to obejść?
Dziękuję wszystkim za rady i pozdrawiam.