Dawno niczego nie skrobałem dla potomności. Z lekka straciłem zapał do tłuczenia nowych i trudnych celów na niebie i zwykle sączę klasyczne mgławice, galaktyki, gromady gwiazd, czy chociażby planety w Niedźwiadach podczas każdego nowiu, jak stare wino. Dzisiaj skrobię jak najęty, bo to co zobaczyłem przez Tereskę (TS 22x85) wywaliło mi gały z orbit i endorfiny poza skalę Stacja ISS przelatywała właśnie nad Bydgoszczą przy Słońcu będącym zaledwie 1 stopień pod horyzontem o godzinie 21:05.
Niebo było więc jeszcze bardzo jasne. Na zachodzie wdzięcznie błyszczała widoczna bez problemów gołym okiem Wenus. Początkowo nie mogłem namierzyć ISS, dopiero gdy przekroczyła najwyższe położenie nad horyzontem udało mi się ją wypatrzeć gołym okiem i była widoczna z łatwością o nieco mniejszej jasności od Wenus. Szybko wycelowałem lornetą i od tego momentu już 100% skupienia na prowadzeniu za 400 tonami masy pędzącymi 400km nad Ziemią z chwilową prędkością liniową 7,66 km/s... Poziom detalu widoczny przez lornetę zwyczajnie przerósł moje oczekiwania. Na ułamki sekund, gdy udawało mi się idealnie zgrać prędkości, doskonale widoczne były jako maleńkie postrzępienia moduły stacji. O całościowej bryle nawet nie warto dłużej pisać. Kształt całości ostro rysował się na biało na jasnym tle nieba. Nie potrafię znaleźć teraz w sieci zdjęć stacji, które by zbliżyły się do tego co widziałem na jasnym tle nieba. Coś w ten deseń jak na tej stronie z tym, że znacznie więcej detalu i ostrzejszy obraz bez szumu:
https://blogs.scientificamerican.com/but-not-simpler/the-transit-of-the-iss-enterprise/
Przy czym zdecydowanie miałem odczucie większej skali obrazu niż na tym zdjęciu.
Momentalnie odżyło we mnie to samo pobudzenie, które miałem, gdy to wszystko zaczynałem. Pierwsze księżyce Jowisza w 10x50, pierwszy sierp Wenus na jasnym niebie, pierwsza M31
Jeszcze!