Skocz do zawartości

MateuszW

Biznes
  • Postów

    9 964
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    41

Odpowiedzi opublikowane przez MateuszW

  1. 1 minutę temu, sullifan napisał:

    ok, czyli podsumowując taki zwykły aku będzie ok pod kątem samego działania (tak samo jak żelowy czy AGM), a jedyne różnice wynikają z pozostałych kwestii - ciężar/bezpieczeństwo itp

    Nie, taki zwykł, "samochodowy" będzie do bani, bo nie nadaje się do głębokiego rozładowywania i używania cyklicznego.

    AGM już się nadaje pod względem rozładowywania, ale wciąż nie zapewnia pełnego bezpieczeństwa z uwagi na płynny kwas.

    Żelowy to już rozwinięcie AGM i dzięki unieruchomieniu kwasu jest w pełni bezpieczny.

    • Lubię 1
  2. Do rozważań proponuję dorzucić Tokinę 11-20 lub starszą 11-16. Mam ten obiektyw już trochę czasu. Pod APSC to chyb najszerszy możliwy obiekty na rynku. Światło f/2.8 może nie jest tym samym co 1.4 czy 2, ale w tej ogniskowej niemożliwe jest uzyskanie jaśniejszego szkła (nie ma takich na rynku). Obiektyw jest bardzo uniwersalny, super w dzień i w nocy. Mały zoom przy stałym świetle również jest cenny.

    Z wad, niestety posiada widoczną komę, choć na szerokie kadry mi nie przeszkadza. Aberracja chromatyczna jest umiarkowana. I niestety jest mało wytrzymały mechanicznie, więc kupując używkę warto umówić się na test, czy pokrętła chodzą lekko, silnik nie zgrzyta itp.

     

    Mam też Samyanga 35 f/1.4 (manual rzecz jasna). Odnośnie wykorzystania w dzień, to niestety, ale zazwyczaj nie chce mi się ręcznie ostrzyć, a przy czymś mniej statycznym jest to w ogóle niemożliwe. Zazwyczaj wolę użyć gorszego i ciemniejszego obiektywu z af, niż męczyć się z ostrością. Ostrzenie jest też trudne przez jasną przysłonę, jest bardzo czuły. Trzeba przymknąć, żeby była jakaś głębia. W nocy 35 jest rewelacyjny :)

     

    Ogólnie uważam, że ogniskowa 24 to już za wąsko na krajobrazy nocne do apsc. Często będzie brakować.16 już lepiej, ale to 11 jest fajne :) Zależy oczywiście co focisz.

     

    Jest jeszcze Sigma 20 mm f/1.4, o której marzę. Jest af i świetna korekcja. Najszerszy obiektyw o świetle 1.4. Ale to już bardziej do pełnej klatki ma sens, gdzie osiągnie pole widzenia prawie takie jak Tokina 11 przy apsc, będąc jednocześnie 4x jaśniejszy!

    • Dziękuję 1
  3. 3 godziny temu, antwito napisał:

    Ciekawe czy na InSight nie przybyło coś z Ziemi, mimo starania aby wszystko było sterylne ;)

    Kiedyś o tym dyskutowaliśmy na forum. Lądowniki Marsjańskie poddawane są najsurowszym, jak to tylko możliwe procedurom sterylizacji. Nic lepszego ludzkość nie wymyśliła. Nie wiem, czy mamy 100% pewności, że nic nie przeżyło, ale tak myślę. A ciekawe jest to, że ta procedura sterylizacji stanowi bardzo dużą część kosztów misji!

    W przypadku Curiosity np zdecydowali się oszczędzić i zastosowali nieco obniżone normy. W efekcie łazik nie może zbliżać się do miejsc o zwiększonej szansie odnalezienia życia.

    To zagadnienie ma zapewne spory dział w NASA :) To jest bardzo ważna kwestia.

    • Lubię 1
  4. 1 godzinę temu, count.neverest napisał:

    Muszę przyznać, że jak dostałem ten montaż, to byłem lekko rozczarowany statywem.

    Masz rację, sposób mocowania nóg jest źle rozwiązany. Jednakże, po dociśnięciu półeczki, stają się one sztywne. W statywach SW z kolei niby jest wszystko sztywno, ale kosztem tego, że rur żadną ludzką siłą nie da się wyjąć z korpusów. Są ciasno wciśnięte i prawdopodobnie zaklejone. Cieszy mnie, że w iOptronie są luźne, bo dzięki temu miałem możliwość przeróbki i odchudzenia statywu na wyjazdy. W SW można użyć co najwyżej piły :)

    Godzinę temu, Tayson napisał:

    Co myślisz żeby nogi/mocowanie na nogi zalać jakimś klejem epoksydowym? Trwałe wszystko się złączy. Tego elementu i tak nigdy nie rozkrecasz. 

    Jeśli kolega choć rozważa możliwość wyjazdów ze sprzętem, to broń boże nie zalewać! Tym samym bezpowrotnie utraci się możliwość jakichkolwiek modyfikacji statywu.

  5. Czytając ten wątek jestem cały we łzach :(
    Chyba w czwartek potrzebowałem sprawdzić typ jakiejś złączki na stronie Astrokraka. Zamiast sklepu zobaczyłem komunikat o czasowej niedostępności strony. Zdziwiłem się, bo nie pamiętam, żeby był tam kiedykolwiek taki komunikat. Później zobaczyłem wpisy na forach, załamałem się :(

     

    Janusza poznałem kilka lat temu osobiście w jego sklepie. Często do niego zaglądałem, za każdym razem z zamówieniem na inną, nietypową złączkę lub coś innego. Bez względu na nietypowość moich projektów, Janusz zawsze nienagannie wykonywał potrzebne elementy. Widać było również jego fachowość, zarówno w samej astronomii, jak i w obróbce metali - często zdarzało się, że zwracał mi uwagę na błędy lub nieprzemyślane elementy w moich rysunkach. Nie chciał odwalić roboty, chciał żeby produkt był zawsze idealny i spełniał swoje przeznaczenie! Takiego podejścia do klienta nie spotkałem w żadnym innym sklepie, czy to astronomicznym, czy zupełnie innym. Nigdzie. Nauczył mnie tego samego - za jego przykładem zawsze staram się stawiać na pierwszym miejscu dobro osoby, dla której coś wykonuję. A błędy brać na siebie, jak On!

     

    Podczas wizyt w sklepie zawsze ucinaliśmy miłą pogawędkę. Czasem rozmawialiśmy o astronomii, czasem śmialiśmy się z głupot. Zawsze było miło u Niego zawitać. Bardzo mnie cieszy, że mieszkam blisko Krakowa i miałem możliwość tych odbycia wielu wizyt. Często również dzwoniłem do sklepu, pytając się np o zlecone elementy, czy dostępność jakiegoś produktu, którego potrzebowałem. Zawsze otrzymywałem życzliwą odpowiedź, a kontakt z Januszem powinien być wzorem dla wielu sklepów. W zeszłym roku musiałem pilnie wykonać kilka złączek na zaćmienie Słońca, co uświadomiłem sobie 3 dni przed wylotem. Dzwonię do Janusza i pytam, czy jest w stanie coś zrobić - mówi, żebym słał rysunki, a złączki będą gotowe jutro rano. I były, Janusz uratował mi wyjazd!

     

    Żałuję tylko, że nigdy nie wybrałem się na zlot Janusza. W zeszłym roku zadzwonił do mnie z pytaniem, czy bym nie wpadł na zlot. Niestety musiałem odmówić, nie było mnie wtedy w domu. Wcześniej też jakoś nie mogłem się zebrać na wyjazd. Szkoda, wielka szkoda, że nigdy nie będę miał okazji z nim poobserwować nieba.

     

    Podczas dzisiejszej próby łapania zakrycia Saturna, na które wybrałem się z Tomkiem Aurorą, przyjacielem Janusza, długo go wspominaliśmy i rozmawialiśmy o nim. Dowiedziałem się wielu rzeczy o tym, co Janusz zrobił dla polskiej astronomii w dawniejszych czasach, gdy ja jeszcze nie byłem świadomy tego hobby. Dowiedziałem się, że był to na prawdę wielki człowiek, szkoda, że w tamtych czasach nie było mnie na świecie, albo byłem od niedawna.

     

    Januszu, bądź szczęśliwy w lepszym świecie! Tutaj już dość dla nas zrobiłeś! Nigdy nie zapomnimy, a tysiące, a może i dziesiątki tysięcy teleskopów, które naprawiłeś, zmodyfikowałeś lub wyposażyłeś w nietypowe złączki, niech będą Twoim Pomnikiem!

    • Lubię 9
    • Smutny 1
  6. 18 minut temu, Rafał Kornel napisał:

    3) sky watchera 80/400

    Wybij sobie z głowy. Ogromna aberracja i krzywizna pola. Brak możliwości zastosowania flattenera, badziewny wyciąg itp. Obraz będzie fatalny.

    Niestety, niebo jest bezwzględne dla optyki. Tair powinien być bardziej sensowny, ale to wciąż niezbyt super obiektyw. No ale lepsze to i droższe. Ale dopłacić warto.

  7. Pojawiły się pierwsze relacje osób próbujących odnaleźć Saturna, poniżej przytaczamy jedną z nich:

     

    Ja, wraz z Tomkiem @Aurora postanowiliśmy udać się w (wg nas) najlepsze możliwie miejsce pod względem prognoz na moment zakrycia. Był to obszar na północny zachód od Bielsko Białej. Miejsce to miało znaleźć się w wąskim pasie lekkiego przejaśnienia. Niestety, nawet tam prognozy były niezbyt dobre i do tego stwarzały wrażenie bardzo niepewnych. A biorąc pod uwagę wysokość zjawiska, przewidzenie wyglądu pokrywy chmur na tak długim wymaganym obszarze było całkowicie niemożliwe. Pojechaliśmy więc w to miejsce, 2,5h w jedną stronę, nie mając większych nadziei na realne zobaczenie zakrycia. Ale zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby to prawdopodobieństwo zwiększyć. Po drodze był momenty dość czystego nieba, jednak generalnie przewaga chmur.

     

    Na miejscu okazało się, że górna część nieba jest pogodna, ale na wschodzie znajduje się spory wał chmur, bardzo dynamiczny. Była też luka, w której dosłownie przez 30 sekund było widać Księżyc na jakieś 30 min przed zjawiskiem. Niestety, najlepsze zdjęcie jakie zdążyłem zrobić, jest nieostre, jednak i tak sam Saturn był za chmurą.

    DSC_2672s.thumb.jpg.50cea0063657a70da2154c454020f49b.jpg

    No i to właściwie tyle. Rozłożyliśmy cały sprzęt, poustawialiśmy jak się dało i z resztami nadziei próbowaliśmy błagać niebiosa o rozstąpienie. Niestety, nasze prośby nie zostały wysłuchane. Pozostało tylko zrobić zdjęcie grupowe dwóch wariatów :) 

    DSC_2007s.thumb.jpg.a7834b10c2b804bdf26cd5a98efe1787.jpg

    DSC_2009s.thumb.jpg.7b7d43f7808689adac1fce498e601e1e.jpg

    Czujemy się moralnie spełnieni - zrobiliśmy wszystko, co było możliwe, żeby zjawisko zobaczyć. Niestety, pogoda w całej Europie była tak fatalna, że musiały się zdarzyć cud. A nasze modele prognoz są jeszcze daleko przed możliwościami przewidywania takich drobnych przejaśnień...

     

    Ktoś wie, kiedy następne zakrycie? Ja nie umiem zupełnie tego nigdzie znaleźć. Wiem tyle, że na zakrycie Jowisza przyjdzie nam poczekać do roku 2037... kto wie, ile się do tego czasu zmieni w astronomii amatorskiej i w nas samych?

    • Lubię 5
    • Kocham 1
  8. Kuba, cieszę się, że w końcu miałeś okazję pobawić się sprzętem :) Na moje oko wynik jest bardzo dobry, biorąc pod uwagę, ile (nie) miałeś pogody na testy i poprawki. Co do kolimacji gwiazd w pierwszym poście, ja nie miałbym zastrzeżeń. Za to oczywiście pod względem ich punktowości nie jest tak dobrze, jak mogłoby być. Pytanie, na ile to kwestia ostrości, a na ile podły seeing. Ja się w takie skale poniżej piksela nigdy nie pakuję, nie mam nerwów do seeingu :)

     

    A co do kolimacji jeszcze, to z jednej strony, małe piksele są bardzo czułe na błędy, ale mała matryca akurat zachowuje się odwrotnie - zwiększa tolerancję. ASI 1600 będzie obejmować gorzej skorygowane rogi zdjęcia, ale nie aż tak drobnymi pikselami, które tyle wad nie zobaczą. To są takie dwa "zwalczające się" czynniki podatności na kolimację - rozmiar piksela i rozmiar matrycy.

    Wydaje mi się, że tak na prawdę można powiedzieć, że miarą podatności na kolimację jest rozdzielczość matrycy, bo to ona łączy te dwa parametry (rozmiar piksela i matrycy). Ktoś się zgodzi z moim pomysłem?

  9. @Adam_Jesion to, co piszesz jest ważne, ale trochę nie na temat :) Tu już nie chodzi mi o doskonałość techniczną zdjęcia. Jako pierwszy powód o tym pisałem, że na mniejszej rozdzielczości łatwiej ukryć niedoskonałości, ale to raczej jest mniej ważną kwestią (rzadziej jest to powód).

     

    Ważniejsza sprawa to samo "cieszenie się" zdjęciem. Idealnie podsumował to szuu:

    2 godziny temu, szuu napisał:

    wszystko mamy w wysokiej rozdzielczości - komórki, aparaty, monitory, telewizję.

    zdjęcie 800 pikseli powiększone na cały ekran było okej w roku 1990 ale dzisiaj to rozczarowanie, nawet jeżeli zdjęcie jest ładne (albo zwłaszcza wtedy!)

    To jest sedno sprawy, nic dodać, nic ująć.

    2 godziny temu, RomekAstrobaza napisał:

    Ale wracam do pytania mojego nadrzednego.

    Jaka rozdzielczosc nie jest juz miniaturowa. Szerszy bok 1000, 1500, 2000, 4000 pix ?

    Dla mnie, jako właściciela monitora fullHD, rozdzielczość optymalna to ok 2000 pix, a minimalna akceptowalna ok 1500 pix. Wszystko <=1000 to już poniżej krytyki. Pewnie gdybym miał monitor 4k, to inaczej bym gadał i miał jeszcze większe wymagania :) No ale umówmy się, że 4k jeszcze nie jest standardem, a do tego przy "standardowym" rozmiarze monitora niewiele zmienia, bo i tak oko prawie nie dostrzega różnicy.

  10. 6 minut temu, Gajowy napisał:

    EDIT: Firmware Loader komunikuje się z pilotem...

    No to jedyne, co by mogło być logiczne, to wina EQModa lub ASCOMa. Przeinstaluj ten soft. EQMod trzyma gdzieś plik konfiguracyjny i nie wiem, czy go usuwa przy wyinstalowaniu. Zwróć uwagę, czy ustawienia wrócą na domyślne, bo jak nie, trzeba go będzie znaleźć i ręcznie wywalić.

    • Lubię 1
  11. 47 minut temu, Agent Smith napisał:

    Ludzie sprzedają sprzęt zajeżdzony na śmierć albo z fabrycznymi wadami.

    No nie zgodzę się. Sam sprzedałem dwa montaże w świetnym stanie :) Ale pomijając mnie, ludzie sprzedają montaż albo jak się przesiadają na większy, albo mniejszy, albo jak rezygnują. W tych 3 wypadkach montaż nie ma powodu być wadliwy, jest taki, jakiego używał z powodzeniem właściciel. Oczywiście może się zdarzyć, że ktoś sprzeda montaż bo mu źle prowadził i kupi inny egzemplarz. Ale to raczej by było łatwo zauważyć. Duża część montaży na giełdzie pochodzi od wiarygodnych ludzi. I większość z nich jest wyregulowana, z wymienionymi smarami, czasem łożyskami, a czasem czymś więcej. To cenne rzeczy.

     

    Pokaż mi montaż zajeżdżony na śmierć, bardzo chętnie go obejrzę. Po prostu nie wyobrażam sobie, co musiałby ktoś robić, żeby tego dokonać. Jedyne co jest możliwe to gdy wieszał jakąś gigantyczną tubę ponad max nośność.

  12. 8 minut temu, Gajowy napisał:

    ale próba wyszukania portu w konfiguratorze EQMOD zawiesza go

    Zdarzało mi się, że się zawieszał na szukaniu, nawet jak port był ok. Ale rozumiem, że ręcznie też wskazałeś i również się nie łączył?

    9 minut temu, Gajowy napisał:

    BTW, czy wie ktoś w jakich jednostkach jest wyrażony Timeout? Można wybrać 1000 albo 2000.

    Milisekundy. Spokojnie możesz dać 1000, to i tak więcej, niż trzeba.

    10 minut temu, Gajowy napisał:

    Połączenie przez PC Direct też nie działa :( chociaż za pomocą pilota sterować montażem można.

    Ma ktoś jakiś pomysł co mogło nawalić i kto to naprawia?

    Czyli nie działa kabelek BT wpięty zamiast pilota, oraz PC Direct poprzez zwykły kabel podłączony przez pilot? No to w takim wypadku musi nawalać komputer :) Jeśli byłby problem z samym PC Direct, to można by myśleć nad uszkodzonym złączem, no ale przecież tu używasz dwóch różnych (a to w montażu działa, bo pilot chodzi).

    • Lubię 1
  13. 19 minut temu, ekolog napisał:

    A czy przypadkiem nie jest tak, że oni nie mają dużego wyboru bo FB degraduje zdjęcia ale te mniejsze mniej i wolą nie oglądać "masakry" jaką robi automat po swojemu?

    Z tego, co znalazłem, maksymalna rozdzielczość zdjęcia na FB to 2048x2048 pix. A co do kompresji, to im większy plik się wgra (mniejsza kompresja), tym lepiej będzie wyglądał po zmasakrowaniu przez FB. Być może istnieje jakiś inny próg, poniżej którego kompresja staje się mniejsza, chętnie się dowiem! Ale w takim wypadku autor mógłby dawać link do dużej wersji, a tego nie robi.

    22 minuty temu, ekolog napisał:

    Komu/gdzie i jak i za ile mógłbyś sprzedać zdjęcie 4000x4000 - dopytam jeszcze - zakładając, że jest bardzo dobre?

    Nie mam pojęcia, bo to zupełnie nie moja "działka" :) Ale wiem że np Adam sprzedaje swoje zdjęcia w formie wydruków. Niektórzy też udostępniają zdjęcia do jakiś wielkich wydawnictw (nie wiem czy im wtedy płacą). Widziałem też strony zagranicznych astrofotografów, którzy oferowali zakup swojego zdjęcia (w wersji cyfrowej).

  14. Miała być pogoda, a są tylko dziurwy w chmurwach, także trzeba się zająć filozofią :)

    Zastanawiam się co sądzicie na temat rozdzielczości publikowanych zdjęć. My tu na forum zazwyczaj publikujemy całkiem duże pliki, rzędu 2000 pix lub większe. Tak to wygląda w obiektach DS. Obserwując różnego rodzaju grupy FB (tak, ten nieszczęsny FB :P ) zauważam jednak zupełnie odwrotną tendencję, w przypadku astrokrajobrazów - publikacji wręcz miniaturek zdjęć. Mam wrażenie, że im bardziej "znany i zasłużony" astrofotograf - krajobrazowiec, tym mniejsze wrzuca zdjęcia. Mam też wrażenie, że niektóre z tych osób mogą być profesjonalnymi fotografami lub chociaż w jakiś sposób zarabiać na zdjęciach. Nie piszę o nikim konkretnym, chodzi o takie ogólne zjawisko.

     

    No i teraz sedno sprawy. Zakładam, że celem publikacji takich małych zdjęć (czasem tylko kilkaset pix!) mogą być dwie rzeczy

    1) Uniemożliwienie kradzieży/przywłaszczenia/użycia bez zgody zdjęcia (bo po co komu miniaturka, a nawet jak ktoś ją weźmie, to łatwo udowodnisz, że to twoje)

    2) Udostępnienie pełnej wersji odpłatnie, np na wydruku ale też cyfrowo, może też do jakiejś gazety/portalu.

     

    Doskonale rozumiem oba te powody i uważam, że są słuszne. Jednakże rodzi się tu spory problem - zdjęcia astronomiczne w rozmiarze pocztówki są znacznie mniej warte, niż duże. Znacznie mniej, tzn po pierwsze łatwo ukryć np potężny szum/jakieś artefakty, czy inne techniczne problemy i i tak zdjęcie wydaje się być perfekcyjne. Z tego powodu zawsze patrzę na takie małe zdjęcia z pewnym dystansem - nie potrafię się nad nimi zachwycić w pełni.

    Po drugie zakładając, że zdjęcie jest faktycznie super technicznie wykonane, to miniaturka zwyczajnie nie pozwala się nim cieszyć. Co z tego, że mamy świetnie zarejestrowane struktury drogi mlecznej, jak mają one po kilkadziesiąt pix i nie widać prawie żadnych szczegółów. Co z tego, że mamy idealne zdjęcie, jak musimy na nie patrzeć przez lupę.

    No i teraz powiedzmy, że jestem super, światowej sławy astrofotografem i robię najlepsze zdjęcia na świecie. Ale co z tego, skoro nikt tych zdjęć nie może zobaczyć? Co z tego, że wykonałem genialny astrokrajobraz, skoro ludzie zobaczą tylko jego "intro"? Dla kogo robię te zdjęcia? Dla siebie? Czy jednak żeby mogli je oglądać inni?

     

    Także kończąc mój wywód filozoficzny, co myślicie o tej sprawie? Czy publikowanie takich "pocztówek" ma sens? Czy to nie zwyczajne ukrywanie naszych prawdziwych osiągnięć przed innymi? A może wystarczy tylko odpowiednio wyważyć proporcje i dawać publicznie powiedzmy 2000 pix, a w płatnej wersji full już 4000 lub więcej?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.