Skocz do zawartości

MateuszW

Biznes
  • Postów

    9 964
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    41

Odpowiedzi opublikowane przez MateuszW

  1. 1 godzinę temu, Rybi napisał:

    i sposobów unikania spalenia superczułej elektroniki odbiorników w radioteleskopach.

    Spalenia? Nie zdawałem sobie sprawy, że to jest możliwe. Czyli sprawa satelitów jest jeszcze poważniejsza, niż myślałem.

    33 minuty temu, radio-teleskop.pl napisał:

    ...i przy okazji język polski.

    Tyle lat czytam wypowiedzi szuu i nigdy tego nie zauważyłem :) 

  2. 1 godzinę temu, szuu napisał:

    timelaps robimy z naświetlaniem nie dłuższym niż 5 sekund, a nie że musi być 30 sekund bo taki czas stosowali nasi dziadowie i pradziadowie :D

    Wybacz, ale czas naświetlania dla timelapsa dobieram na podstawie kilku ścisłych kryteriów i nie są to zapiski naszych przodków. Tak więc nie mogę się dostosować do kaprysów starlinków.

    Godzinę temu, Krzysztof z Bagien napisał:

    Płaszczyzna orbity jest nieruchoma (powiedzmy - w stosunku do gwiazd), Ziemia się obraca (a montaż i cała reszta sprzętu razem z nią) - więc ścieżka każdego następnego satelity też będzie przesunięta.

    To jak w końcu jest. Płaszczyzny są nieruchome w stosunku do gwiazd, czy do Ziemi? Jeśli do gwiazd, to przy timelapse faktycznie nie będzie efektu nakładania, ale już przy prowadzonej ekspozycji z montażu - będzie nakładanie.

    Godzinę temu, Krzysztof z Bagien napisał:

    mówimy o wysokości 550km.

    Mnie interesuje orbita 340 km, na której będzie 7500 satelitów, czyli kilka razy więcej, niż na 550 km.

    Godzinę temu, Krzysztof z Bagien napisał:

    czyli każdy kolejny satelita z danej orbity będzie się pojawiał co cztery minuty z kawałkiem.

    W sam raz żeby zepsuć każdą klatkę z teleskopu, jeśli fotografujemy coś na ich trasie.

     

    • Lubię 2
  3. 33 minuty temu, Behlur_Olderys napisał:

    Dla mnie większą ingerencją jest zmniejszanie gwiazd :)

    Zmniejszanie gwiazd to tak na prawdę substytut użycia większej ogniskowej i mozaiki. Zauważ, że wiele osób robi dość szerokie zdjęcia jako mozaikę ze średniej ogniskowej, zamiast zrobić jedną klatkę z krótszego obiektywu. To właśnie powoduje zmniejszenie gwiazd w stosunku do obiektów. A że robienie mozaik jest dużo bardziej czasochłonne i trudne, to prościej zmniejszyć gwiazdy. No a przy dłuższych ogniskowych, to już mamy barierę seeingu i zmniejszenie gwiazd to alternatywa dla wysłania setupu w kosmos :) 

    Zauważ, że gwiazdy same w sobie są idealnymi punktami. To, że na zdjęciu mają jakiś rozmiar wynika z dyfrakcji skończonych rozmiarów optyki, oraz seeingu (i jakiś tam aberracji).

    Natomiast usuwanie sladów satelity (w postprocesie) może doprowadzić do domalowania lub usunięcia jakiś gwiazd. W przypadku timelapsa byłoby to już mocno widoczne, bo niebo by się zmieniało z klatki na klatkę na miejscu tego śladu. Dlatego w przypadku tiemlapsa musiałby to być jakiś inteligenty program, który odtwarzałby niebo pod śladem na podstawie sąsiednich klatek (o ile sąsiednie będą czyste...).

    9 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał:

    Trzeba by się postarać i chyba specjalnie to policzyć, żeby tak zgrać fotografowany obszar, czas ekspozycji i moment przelotu satelitów, żeby któryś satelita z kolejnej orbity wyrysował na zdjęciu dokładnie taką samą ścieżkę jak jakiś z wcześniejszej. Bo w przypadku satelitów na tej samej orbicie to się po prostu nie da (przy założeniu, że montaż śledzi gwiazdy, a nie satelity czy ich orbitę).

    Ale ja pisałem o timelapsach - tam w założeniu montaż nie śledzi gwiazd :) Podstawowe pytanie to jaka jest przerwa między przelotem jednego satelity, a drugiego w tym samym miejscu. Jeśli to czas kilkadziesiąt sekund, to ten efekt wystąpi na większości timelapsów jakie się robi. Ale jak mamy np kilka minut przerwy, to już nie ma tego problemu.

    • Lubię 1
  4. 1 minutę temu, AdamK napisał:

    Super działa!

    Dziękuję Mateusz. trzeba by tylko poprawić coś, bo podczas otwierania przekręca o kąt trochę mniejszy niż 180stopni, o jakies 10-15 mniej. na tomiast podczas zamykania wraca dokładnie do pozycji wyjściowej. Gdzie to można zmienić, to spróbuję dobrać?

    Fajnie :) No to musisz zmienić (zwiększyć) te wartości 180, które występują w obu pętlach for. One określają, jaka jest pozycja po otwarciu. A że to się nie zgadza, to wynika już z niskiej dokładności serwa, trzeba to dobrać pod konkretny egzemplarz.

    • Lubię 1
  5. 28 minut temu, astroartur napisał:

    Pewnie będziesz musiał za każdym razem chcąc zmienić pozycję maski wgrać od nowa program do mikrokontrolera.

    Nie no, to jest bez sensu. Potrzeba programu, który po prostu będzie odczytywał polecenia z portu szeregowego (który masz dostępny poprzez kabel USB) i je wykonywał. Napisałem taki program, ale nie mam jak przetestować. Mam nadzieję, że działa :)

    #include <Servo.h>
    
    Servo myservo;  // tworzy objekt servo do kontroli naszego serwa
                    // na większości płytek można stworzyć takich obiektów 12
    
    void setup()
    {
      Serial.begin(9600);
      Serial.println("Aby otworzyc wyslij \'o\', aby zamknac wyslij \'z\'");
      myservo.attach(9);  // zdefiniowanie do którego portu podłączone jest serwo
    }
    
    void loop()
    {
      if (Serial.available() > 0)
      {
        char cmd = Serial.read();
        if(cmd == 'o')
        {
          Serial.println("Otwieram");
          for(int pos = 0; pos <= 180; pos += 1) // obrót od 0 do 180 stopni
          {                                  // w krokach co 1 stopień
            myservo.write(pos);              // przekazanie do serwa obrotu o tyle ile jest zapisane w zmiennej 'pos'
            delay(15);                       // poczekaj 15ms, aby serwo osiągnęło ustaloną pozycje
          }
        }
        else if(cmd == 'z')
        {
          Serial.println("Zamykam");
          for(int pos = 180; pos >= 0; pos -= 1)  // obrót od 180 do 0 stopni
          {                                  // w krokach co 1 stopień
            myservo.write(pos);              // przekazanie do serwa obrotu o tyle ile jest zapisane w zmiennej 'pos'
            delay(15);                       // poczekaj 15ms, aby serwo osiągnęło ustaloną pozycje
          }
        }
      }
    }

    Po wgraniu programu włączasz sobie monitor portu szeregowego (wybierasz prędkość 9600) i wysyłasz "z" lub "o". Możesz też wysyłać te polecenia z innego programu, np https://sites.google.com/site/terminalbpp/, żeby nie musieć za każdym razem uruchamiać arduino ide.

    • Lubię 5
  6. 1 godzinę temu, szuu napisał:

    mamy niebo ze świecącymi punkcikami poruszającymi się wszystkie tak samo i trzeba tylko usunąć te, które poruszają się inaczej. jeżeli ciągle nie ma do tego przycisku w fotoszopie to może jakieś chwilowe przeoczenie ale w porównaniu do tego co już oferują automatyczne algorytmy takie usuwanie to małe piwo.

    No zobaczymy, czy to będzie takie proste. Wszystko wydaje się łatwe bez wejścia w szczegóły. Niemniej czekam z otwartymi ramionami na taki program, oby tylko usuwał jedynie to, co powinien i nie uszkadzał przy okazji innych rzeczy.

    Bierz też pod uwagę, że nie wszyscy fotografujemy doskonałymi obiektywami (a szerokie obiektywy z natury nie mogą być doskonałe) i o ile usunięcie śladu bliżej środka, gdzie obraz jest ostry, będzie możliwe, to już gorzej z peryferiami, gdzie z powodu komy taki ślad będzie bardzo gruby i zasłaniający sporo gwiazd (lub co gorsza obiektów).

    A jeśli czas ekspozycji i kadr będą pechowe w stosunku do Starlinków, tzn będzie łapał się ciągły, nakładający się ślad kolejnych satelitów z jednej orbity, to nie widzę już żadnej możliwości, żeby to sensownie usunąć (bez dużej ingerencji "twórczej" w obraz).

    • Lubię 1
  7. 3 godziny temu, szuu napisał:

    z astrofotografią nie ma problemu, jeżeli ktoś nie daje rady przy stackowaniu usunąć poruszających się elementów to jest dupa a nie astrofotograf. przecież cały czas chodzi o pokazywanie nierealnego obrazu nieba więc co za problem pokazywać go bez satelitów.

    Z astrofotografią DSową w dużej skali owszem. Ale już na krótszej ogniskowej, jeśli wiele Starlinków przeleci po identycznej orbicie, to ich ślad będzie nie do usunięcia (znaczy zawsze się da, ale to już mordęga i rzeźbienie). Największy problem jest w astrofotografii krajobrazowej, gdzie polegamy na pojedynczej klatce. Tutaj będzie już bardzo ciężko z tym walczyć. Natomiast wszelkie timelapsy będą z góry skazane na porażkę, tam śladów nie da się usunąć (w skończonym czasie).

    Ps: I w astrofotografii nie chodzi o pokazywanie nierealnego obrazu nieba, tylko wręcz przeciwnie - maksymalnie realnego, pozbawionego wszelkich wad optyki, wad przetworników (szum), syfu (chmur, LP itp), oraz śmieci (satelitów, samolotów, promieniowania kosmicznego). Czyli nie chodzi tu o wierne pokazanie, jak dany obiekt wyglądał z naszego miejsca obserwacji o określonej godzinie, w naszym ułomnym teleskopie, tylko jak wygląda on w rzeczywistości, gdyby nie istniały wszelkie źródła zakłóceń, z jakimi się mierzymy.

    • Lubię 1
  8. Godzinę temu, sp3uca napisał:

    tak  Radioastronomia.

    To o czym piszesz ma oczywiście wpływ na radioastronomię, ale w sposób lokalny. Nadal jest sporo bezludnych obszarów na Ziemi, które są wolne od tych zakłóceń i tam właśnie stawia się duże radioteleskopy. Zapewne mniejsze radioteleskopy mają mniej szczęścia, bo wybudowały się za blisko miast i teraz miasta je zjadają, podobnie jak z LP, ale na szczęście te duże buduje się z głową. Natomiast to, co robi Musk i zrobią kolejne firmy jest zjawiskiem globalnym i poczuje to każde obserwatorium na całym świecie (optyczne i radiowe).

    Przed szumem radiowym, podobnie jak przed LP można uciec (jeszcze...), ale przed satelitami nie uciekniemy, bo nie ma gdzie (jedynie w kosmos).

  9. 3 godziny temu, Rybi napisał:

    satelita "ledwo dostrzegalny" goły okiem (jasność 5 mag. ? na orbicie docelowej 550km).

    Co za bzdura. 5 mag to bardzo jasny, ewidentny obiekt dla gołego oka. Gdyby to było > 6 mag to można by go nazwać ledwo dostrzegalnym. Ale jakie to ma znaczenie, skoro na każdym zdjęciu będą one i tak dominujące.

    Ale po co w ogóle mówimy o orbicie 550 km, skoro kilka razy więcej satelitów będzie na 340 km i będą on miały jasność 2,6x większą?

     

    2 godziny temu, szuu napisał:

    i liczba satelitów widocznych w przeliczeniu na stopień kwadratowy nieba wychodzi mniej szokująca :)

    Otóż to. Nie siejmy nieprawdy dla potwierdzenia naszej tezy. Niech prawda obroni się sama.

    3 godziny temu, Rybi napisał:

    Ten link na prawdę warto przeczytać, daje on sporo nadziei. Nie mogę tylko zrozumieć, jakim cudem SpaceX może "być zaskoczone" taką jasnością ich satelitów (tak twierdzą wypowiedzi pracowników SpaceX). Czy to taki problem zrobić symulację oświetlenia modelu satelity i dokładnie wyliczyć jasność jeszcze na etapie projektowania? Przecież mamy już raytracing liczony w czasie rzeczywistym, a co dopiero statyczna symulacja, która może się liczyć tygodniami. Oświećcie mnie, co jest takiego skomplikowanego i nieprzewidywalnego w wyliczeniu modelu oświetlenia satelity?

  10. Tak na prawdę największym problemem jest orbita 340 km, bo będzie tam najwięcej satelitów i będą one najjaśniejsze (rzędu 4 mag). Ta 550 km "ujdzie", bo jasność jest mniejsza a satelitów kilka razy mniej. Być może te 22 stopnie dotyczą orbity 340 km. Ok, wszystko super, ale największy problem mamy w lecie, kiedy to Słońce prawie nie chowa się na taką głębokość, a góruje wtedy Droga Mleczna, czyli najciekawszy obszar do wszelkiego typu astrofotografii i badań. Właśnie z tym jest problem. Gdyb Satrlinki były widoczne głównie w zimie, a w lecie nie, to byłoby zdecydowanie lepiej i mniej inwazyjnie.

  11. Godzinę temu, szuu napisał:

    teoretycznie tak, bo przecież widzieliśmy to wiele razy na filmach, jednak patrząc na:

    - listę rzeczywistych dotychczasowych przypadków uniknięcia katastrofy dzięki astronomii, to jest ich ZERO

    - prawdopodobieństwo że znając zagrożenie uda się coś zrobić - raczej też zero ^_^

    - oraz jak długo istnieje nasz gatunek i nie wyginął mimo braku środków na obserwację asteroidów - kilkaset tysięcy lat

    to dochodzimy do wniosku że nie ma to jakiegoś specjalnego znaczenia.

    Z taką krótkowzrocznością to daleko nie zajedziemy. W punkcie pierwszym i trzecim masz rację, ale niczego to nie dowodzi. Oczywistym jest, że prawdopodobieństwo uderzenia jakiejś asteroidy za naszego życia jest bardzo małe, ale w skali czasowej w jakiej (oby) będziemy żyli na Ziemi jest już bardzo wysokie (w historii naszej planety było chyba kilka takich sytuacji). Tak więc to jest zupełnie losowe, czy coś nas rozwali dzisiaj czy za milion lat. Dlatego powinniśmy być gotowi cały czas. Tak samo jest z wirusami (odnośnie tego chińskiego wirusa) - odpowiednio "podrasowany" wirus, który może zagrozić ludzkości jako całość zdarza się bardzo rzadko (choć częściej niż asteroidy), jednak mimo to wydajemy ogromne ilości pieniędzy na badania i środki zaradcze, aby być zawsze gotowym.

    A co do punktu drugiego to nie jest tak prosto. Bo o ile mówimy o ogromnej asteroidzie, która zniszczy fizycznie całą planetę (zamieni ją w kulę lawy), no to na razie nic zrobić nie umiemy. Ale jeśli będzie ona średniej wielkości i spowoduje "jedynie" wielkie zmiany klimatu, oraz zniszczy jakąś część Ziemi, to możemy się na to częściowo przygotować, przesiedlić ludzi z miejsca uderzenia i pochować się w schronach, czy stworzyć jakieś zamknięte ekosystemy, które pozwolą chociaż części ludzi przetrwać. Tu musielibyśmy wejść głębiej w temat, żeby coś powiedzieć. Jest jeszcze trzeci gatunek asteroidy, czyli taka mała, która jedynie rozwali jakiś kawałek Ziemi, ale nie spowoduje globalnych następstw. Tutaj dzięki astronomii możemy uratować wszystkich ludzi, dzięki ewakuacji.

    Godzinę temu, szuu napisał:

    naciągane - tak można powiedzieć o każdej branży.

    Ja bym powiedział odwrotnie - dlatego właśnie każda branża naukowa jest cenna, bo rozwija technologię związaną z jej działaniem.

    50 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał:

    Źle postawione pytanie. Należałoby raczej zapytać, czy skoro wszyscy to mają albo będą mieć, to Ty (jeśli byłbyś takim dużym graczem) możesz sobie pozwolić na to, żeby nie mieć. A im szybciej się zdecydujesz, tym szybciej uzyskasz (choćby na chwilę) przewagę nad innymi.

    Nie rozumiem. Obecnie wszyscy mają miej więcej równe szanse i duży ping. Ze Starlinków wszyscy będą mieć dalej równe szanse i mały ping. Więc siłą rzeczy ja też będę miał to co inni.

    20 minut temu, szuu napisał:

    masz na myśli cały system giełdowy czy tylko jego wynaturzenia? ^_^

    Chętnie się dowiem w kontekście jednego i drugiego :)

    • Lubię 1
  12. 25 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał:

    O ile dobrze pamiętam, to (nazwijmy to) konsumencka stacja naziemna do Starlinków ma być mniej-więcej rozmiarów pudełka od pizzy i musi po prostu widzieć niebo (czyli można ją zamontować np. na dachu). Antena jest kierunkowa, ale nie posiada ruchomych części - wykorzystuje coś, co się chyba po polsku nazywa "szyk fazowy" (phased array). Takie same anteny kierunkowe są na satelitach. Niska orbita jest tu niezbędna właśnie po to, żeby nie stosować dużych anten i dużej mocy sygnału.

    Inna sprawa, że będą też istniały (czy nawet już istnieją) duże stacje naziemne z wielkimi antenami - ale to chyba bardziej do zarządzania całą siecią, routingiem itp. niż do samej transmisji danych.

    No nie jest to ogromna antena, ale mobilnym urządzeniem już jej nie nazwiesz i do telefonu nie wsadzisz. Na budynku czy samochodzie można sobie taką sprawić. Ok, wydawało mi się, że ta kierunkowość wymaga śledzenia nieba, ale jak rozumiem kąt widzenia tej anteny jest dość spory.

    27 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał:

    Iridium obecnie zapewnia transmisję na poziomie kilku kilobitów na sekundę; właściwie tylko połączenia głosowe (mocno skompresowane, więc o słabej jakości dźwięku) i SMSy; do tego lagi są spore - 1-2 sekundy.

    Da się tym otworzyć stronę www, jeśli się uprzesz :) Tak, parametry są tragiczne, ale odbiornik to taki przerośnięty telefon, czyli jest mobilny. Dla służb ratunkowych i nadajników awaryjnych to wystarczające parametry.

  13. Godzinę temu, Agent Smith napisał:

    Kluczem jest tu CENA! Miałeś kiedyś Thuraję albo Iridium albo raczej czy widziałeś kiedykolwiek rachunek za telefon satelitarny ???

    Zdaję sobie z tego sprawę, bo nawet rozważałem użycie Iridium do komunikacji w pewnym projekcie i cena była nie do przyjęcia :) 

    Niemniej moim zdaniem Starlinki będą wciąż zbyt drogie dla biednych regionów, które obecnie nie mają internetu. Moim zdaniem niewiele będzie takich ludzi, którzy internetu obecnie nie mają, a mają pieniądze na Starlinki. Ale tu by się przydały jakieś dane statystyczne.

    8 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał:

    Nie bzdurnych. Mówimy o milionach czy nawet miliardach dolarów.

    Jasne. "Bzdurnych" napisałem w kontekście tego, że to taka wirtualna zabawa, wymyślona przez ludzi, która nie przynosi żadnego globalnego zysku, ani niczego materialnego nie oferuje. Takie przelewanie pieniędzy z jednych kont na inne. W kontekście rozwoju cywilizacji to cokolwiek daje?

    10 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał:

    W przypadku naprawdę dużych graczy giełdowych te milisekundy naprawdę mogą mieć znaczenie.

    Ale co tym graczom da zmniejszenie pingu, skoro zmniejszy się ona również dla wszystkich innych? Teraz zamiast 50 ms każdy z nich będzie miał 10 ms i jeden względem drugiego nic nie zyska.

    A w sumie dlaczego ten super gracz giełdowy nie może sobie wybudować domu pod serwerem, który akurat obsługuje interesujące go operacje? Albo wykupić miejsce na wielu serwerach na całym świecie, zlokalizowanych blisko serwerów giełdowych i zapuścić na nich te swoje programy?

    14 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał:

    Drugim takim scenariuszem, gdzie liczą się jak najniższe opóźnienia są gry on-line (też są w tym biznesie ogromne pieniądze)

    Ok, tutaj masz rację. Niemniej cały czas się zastanawiam, skoro cały problem jest w "prędkości prądu" w kablu, to czemu nie można wybudować naziemnych nadajników do komunikacji szkieletowej? To z pewnością byłoby tańsze, niż satelity.

  14. 6 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał:

    No tak. Musk nie odpowiada tylko za gradobicie, trzęsienie ziemi i koklusz.

    Musk odpowiada za to, co robi i skutki, jakie jego działania wywołują. Gdybym palił śmieci, to odpowiadałbym za zatruwanie powietrza moich sąsiadów, nawet jeśli energię z palenia wykorzystywałbym w jakimś szczytnym celu. A Musk postanowił "zapalić" na całym niebie "zatruwając" każde miejsce na świecie.

    • Lubię 3
  15. 5 godzin temu, Agent Smith napisał:

    Tam gdzie nie ma internetu i gdzie żyją ludzie nieprzyspawani (jeszcze!) do smartfonów ten biznes kuleje.

    Ok rozumiem. Czyli Starlinki zapewnią dostęp do nowych ludzi, których dane można będzie sprzedawać. No tylko że zyski z tego będą czerpać właściciele Google i FB, a nie Musk, bo Musk nie ma żadnej tego typu strony internetowej gromadzącej dane. Ale nie wiem, może podpiszą jakąś umowę, że np 30% zysków z ludzi pod odpowiednim IP trafia do Muska :)

    Niemniej byłbym ostrożny z tymi smartfonami w dzikich miejscach, bo zanim to nastąpi, to jeszcze długa droga. Najpierw trzeba tam doprowadzić prąd i sprawić, że kogoś będzie w ogóle stać na zakup tego internetu (wraz z dużym i drogim urządzeniem odbiorczym).

    4 minuty temu, quad napisał:

    Cierpi bo nie widzi lub nie chce widzieć iż swoim postępowaniem utrudnia "życie" innym

    Myślę, że prawdopodobnie widzi, ale ma to gdzieś, bo wykalkulował, że mu się to opłaci. I tyle. Jego plan się powiedzie, a reszta niech się goni.

    45 minut temu, Krzysztof z Bagien napisał:

    Stwierdzenie, że satelity telekomunikacyjne to niepotrzebny złom też jest raczej słabe.

    Oczywiście. Ja uważam je za jak najbardziej wartościowe, ale mające równocześnie bardzo duży, negatywny wpływ.

     

    Niemniej nie rozumiem już, po co jest ich tak dużo na tak niskiej orbicie. Ktoś obeznany w temacie sieci radiowych umiałby wytłumaczyć? Dotychczas sądziłem, że niska orbita wynika z tego, aby zapewnić małą odległość do "klienta" i żeby mógł on odbierać i nadawać sygnał małym urządzeniem (lub nawet telefonem z jakimś modułem wbudowanym). Tymczasem to bujda, bo do komunikacji potrzeba jest dość duża i droga antena kierunkowa. Aby pozbyć się tego problemu zbudowana zostanie również sieć naziemnych przekaźników, z którymi to właśnie będą łączyć się nasze telefony, już w standardowy sposób. A tam gdzie nie ma przekaźników naziemnych, ktoś zainteresowany może sobie kupić duże urządzenie do łączności bezpośredniej. Czy tylko ja widzę w tym absurd? Tam, gdzie wybudowane będą stacje naziemne, tam zapewne już dawno jest konwencjonalna sieć komórkowa (bo musi się to opłacać). Jedynie tam gdzie jej nie będzie, ktoś bogaty może skorzystać. No ale do łączności kryzysowej to mamy od lat sieć Iridium, więc służby ratownicze itp raczej niewiele zyskają. Tym bardziej, że Iridium można odbierać dużo mniejszym urządzeniem, bez kierunkowej anteny (a satelity latają dużo wyżej i jest ich kilkadziesiąt...). A wracając do wielkości anteny - do odbioru sygnału z satelitów telewizyjnych wymagana jest podobnego rozmiaru antena, a te satelity latają na orbitach geostacjonalnych i obsługują pół świata. Co więcej, nie trzeba śledzić ich pozycji, bo się nie ruszają. Dlaczego więc Musk nie mógłby wysłać 4 satelitów geostacjonarnych, takich dużych o dużej mocy obliczeniowej, które obsłużą wszystko bez szkody dla astronomii? Albo chociaż jakiś pośredni wariant, jakaś średnia orbita i kilkaset satelitów? Czy odpowiedzią na to i jedynym celem jest walka o 10 ms pingu dla bzdurnych graczy giełdowych? Jeśli to z ich powodu rujnuje się astronomię, to ja dziękuję za ten zepsuty świat... Ale może czegoś nie widzę, naprostujcie mnie.

    • Lubię 1
    • Dziękuję 1
  16. Przecież w tym montażu ślimaka się nie reguluje. Docisk sprężynowy gwarantuje zerowy backlash.

    count.neverest może piszesz o odpowiednim przykręceniu ślimaka i reszty do koprusu? Tam są istotnie 3 śruby z regulacją pozycji ślimaka, no ale jak ktoś tego nie odkręcał, to nie ma po co regulować.

    Po zakupie warto sprawdzić docisk pasków i go ewentualnie poprawić. To prosta czynność. Smarów wynieniać moim zdaniem nie ma sensu, bo są dobrej jakości i bez opiłków. Wymiana łożysk to byłby absurd, są perfekcyjne.

  17. 22 minuty temu, adams napisał:

    no właśnie 11 cali ...

    w sumie to producent powinien w obudowie umieszczać grzałkę.

    No to potrzebujesz tak około 30W grzałki na krawędzi korektora. Kiedyś robiłem grzałkę na SCT 12" o mocy 20W i po 2-3h środek zaczynał rosić.

    Ale jakby dodać jeszcze odrośnik, to może 20W wystarczy.

  18. Godzinę temu, Agent Smith napisał:

    Oczywistym, cichym celem programu Starlink jest totalna inwigilacja...

    Wyjaśnij mi proszę jak to technicznie miałoby wyglądać. Ja nie widzę żadnej różnicy między przesyłaniem danych poprzez obecną infrastrukturę internetu, a satelity Muska. Musk nic nie zyskuje na ruchu sieciowym na własnym sprzęcie w kwestii możliwości "inwigilacji", czyli jak rozumiem podglądania zawartości przesyłanych pakietów. Obecnie większość ruchu sieciowego, nawet totalnie bzdurne dane, są szyfrowane. Musk nie jest w stanie nawet sprawdzić treści strony Facebooka, która mi się wyświetliła, bo wszystkie dane od serwera FB do mojego komputera był zaszyfrowane. Deszyfracja tej treści jest na masową skalę niemożliwa i nieopłacalna. Jakieś tam wybrane dane można próbować deszyfrować, jeśli mamy w tym sensowny cel i ogromne zasoby obliczeniowe.

    "Inwigilacją" można się zająć na bazie publicznie dostępnych danych lub pozyskanych od właścicieli stron, albo zgromadzonych na własnej stronie (np Facebook). Do tego nie potrzeba infrastruktury sieciowej.

    Godzinę temu, szuu napisał:

    przy takim podziale misje na inne planety to też "astronomia", tylko taka bliższa. wysłanie łazika na marsa to współpraca astronomii z astronomią a nie z astronautyką. dlatego mówię że nie ma specjalnie dużej łączności między tymi dziedzinami.

    Otóż nie. Gdyby nie łaziki i sondy marsjańskie, a wcześniej teleskopy, to Musk nawet by nie myślał o wysyłaniu tam ludzi, bo nawet by nie wiedział, czy Mars ma stałą powierzchnię, a może pokrywa go ocean lub jakiś pył na którym nie da się wylądować. Tfu! Bez astronomii Musk nawet by nie wiedział, jak ma sterować swoją rakietą, bo nie znałby praw Keplera i nigdzie by nie doleciał! A wysłanie ludzi na Marsa może już przynieść te "praktyczne" korzyści, jak pozyskiwanie rzadkich zasobów czy w późniejszym czasie założenie samowystarczalnej kolonii (Muskolandu :P ). Podobnie ma się sprawa z asteroidami. Bez astronomów nie wiedzielibyśmy gdzie są, jakie mają parametry, ani z czego się składają (i do czego można je w efekcie wykorzystać).

    Astronomia obserwacyjna pozwala wykrywać obiekty bliskie Ziemi, które mogą nam zagrażać.

    Pominąłeś zupełnie część, którą napisałem na temat wpływu astronomii na rozwój techniki (optyki, elektroniki, informatyki, mechaniki itp). Wiele rzeczy i technik projektowanych dla celów instrumentów badawczych przeniosło się do życia codziennego lub zostało ulepszone.

    Astronomia otwiera nam też oczy na bardzo dalekosiężne sprawy, których zapewne nikt nie bierze pod uwagę, ale kiedyś mogą nadejść. Czyli kwestia odnalezienia pozaziemskiego życia (prymitywnego, ale działającego na innej zasadzie, którą można jakoś wykorzystać lub inteligentnego), kwestia podróży międzygwiezdnych itp. Na razie są to tematy sci-fi, ale dzięki setkom/tysiącom lat badań i rozwoju może się to stać rzeczywistością. Jeśli zaprzestaniemy badań i skupimy się tylko na prymitywnej egzystencji, to prędzej czy później coś nas na tej marnej Ziemi wybije. My sami, jakaś choroba, jakiś kataklizm, asteroida, czy w końcu wypali się nasze Słonce. A przypominam, że nadrzędnym celem życia jest przetrwanie. Astronomia zapewnia nam przetrwanie w długofalowej perspektywie.

    • Lubię 5
  19. 3 minuty temu, adams napisał:

    Czy nie grozi przegrzaniem i pęknięciem wskutek naprężeń szkła ?

    Nie ma szans :)

    3 minuty temu, adams napisał:

     A opaska daje radę zabezpieczyć przed rosą ?

    Jak najbardziej. Tylko o jakiej średnicy mowa? Choć w refraktorach raczej nie ma problemów. Gorzej jest np z dużymi SCT, tam trzeba dużej mocy, żeby ogrzać środek.

  20. 52 minuty temu, quad napisał:

    Znając życie obudzimy się, jako ludzkość, jak zawsze z ręką w nocniku. Krótkowzroczność, głupota, chciwość, chęć zysku, władza, brak poszanowania natury to dziś już norma wśród niektóych jednostek, takich jak Elon Musk. Wg mnie nic dobrego z tego projektu nie będzie.  

    Akurat na krótkowzroczność to Elon Musk na pewno nie cierpi :) Niemniej miałem nadzieję, że więcej jest w jego planach miejsca na dobro ogólne, niż własny zysk. Innym jego projektom nie mam nic do zarzucenia.

    • Lubię 1
  21. 46 minut temu, Paether napisał:

    Chętnie poznałbym jakieś szersze info, czy i w jaki sposób projekt Muska wpłynie na badania prowadzone przez największe obserwatoria (np te wymienione wyżej). Jeśli ktoś poratuje linkiem do konkretnej analizy to będę wdzięczny, sam też poszukam :g:

    Jak na coś trafię, to wrzucę. Niemniej, nawet patrząc bardzo optymistycznie, jeśli wpływ Starlinków okaże się niewielki, to nie zmienia to faktu, że zaplanowane jest już kilka podobnych projektów i liczba satelitów będzie rosnąć lawinowo. Oprócz internetu na pewno znajdzie się wiele innych zastosowań wymagających ogromnej konstelacji. Cena wynoszenia ładunku spada, więc coraz więcej firm będzie chciało tworzyć swoje projekty. Dlatego też uważam, że musimy jak najszybciej zrobić coś z tym tematem i ukrócić nieograniczoną swobodę w wynoszeniu satelitów. Potrzeba tu dobrze skonstruowanego prawa i porządnej instytucji nadzorczej, biorącej pod uwagę różnego rodzaju negatywny wpływ na inne rzeczy.

    Nawet w durnym prawie budowlanym są normy odnośnie wielkości cienia, jaki może rzucać Twój dom na działki sąsiadów, normy odległości Twoich okien od sąsiada i wielkości powierzchni zielonej. Są również inne decyzje określające np maksymalną wysokość budynku w danym miejscu. Dzięki temu nie ma samowolki i choć częściowo ogranicza się negatywny wpływ budowli jednego człowieka na innych. Oczywiście jest też wiele nieuregulowanych kwestii, jak LP i np sprawa szklarni, ale coś przynajmniej jest. Natomiast na orbitach okołoziemskich można robić co się komu podoba. Jedynie dobiera się częstotliwości radiowe, aby satelity wzajemnie się nie zakłócały (a o radioastronomach to już zapominają...), oraz dobiera się orbity tak, aby uniknąć kolizji. Poza tym wolna amerykanka.

    Po to właśnie między innymi istnieją państwa i prawo, żeby regulować życie obywateli tak, aby mogli oni ze sobą współegzystować. Po to właśnie mamy prawo budowlane, rodzaje działek, normy odnośnie emisji różnych gazów, normy czystości wody, zakaz polowania na zagrożone gatunki, ograniczenia w wycince lasów. To wszystko po to, żebyśmy mogli razem żyć i nie pozabijali się. Dzięki odpowiednim przepisom, na La Palmie ilość światła w miastach jest mocno ograniczona, Kowalski nie może sobie postawić halogenu w ogródku, a nad Teneryfą nie lata żaden samolot, wydłużając ponad dwukrotnie czas przelotu (i cenę paliwa) z Gran Canarii. Dla wyższego dobra obok któregoś z obserwatoriów radiowych (nie pamiętam którego) ludzie w pobliskiej wiosce nie mają sieci komórkowej, aby nie zakłócać obserwacji. Dlatego też nie mogę sobie wybudować domu z halogenami wiele kilometrów od Paranal. Państwo jest też po to, żeby można było wysiedlić kilkadziesiąt osób, aby powstała nowa autostrada. Żeby można było wysiedlić wioskę, aby wybudować tamę na Solinie. Po to, żeby przeznaczać pieniądze na ogromne projekty naukowe, których żaden indywidualny człowiek nie byłby w stanie podjąć.

    Tak samo powinno być z orbitami okołoziemskimi. Powinno się tak nimi zarządzać, żeby jeden człowiek nie powodował globalnych strat u innych. Do tej pory żyliśmy w romantycznym świecie, gdzie pojemność orbit była nieskończona, a wpływ satelitów zerowy. Niestety te czasy właśnie się kończą i trzeba zmienić to podejście, zanim będzie za późno.

    Antarktyda też jest obszarem eksterytorialnym, ale na szczęście tam nikt się nie garnie, żeby przeprowadzać wielkie inwestycje :) Ale gdyby ktoś postanowił wybudować sobie tam szklarnię i z tego powodu roztopić kilometry lodu, rujnując pracę wszystkich badaczy i przy okazji niszcząc klimat? Teoretycznie mógłby to zrobić.

     

    "Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka."

    • Lubię 5
    • Dziękuję 1
    • Kocham 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.