Problem zaczyna się, gdy ktoś zamawia kilkanaście rzeczy na miesiąc, lub przedmioty o wartości niższej niż / zbliżonej do 8.50zł. Generalnie większość moich przesyłek była zwolniona z cła. Kuriozum było kilka lat temu, jak dostałem list, żeby opisać co jest w paczce i przedstawić dowody. Wysłałem wszystko na maila (oczywiście ten podany w ich liście był nieprawidłowy i musiałem go znaleźć w internecie). Paczkę oclono i wysłano do placówki pocztowej. Gdy przyszedłem odebrać przesyłkę dowiedziałem się, że muszę zapłacić:
- podatek,
- koszty obsługi celnej,
- koszt wysyłki listu, który mi przysłali na początku,
- koszt przelewu powyższych kosztów na konto bankowe poczty (zapewne w "banku pocztowym", no bo gdzie),
Mnie takie coś wkur... . I poczta i cały ten ustawodawca.
Może inaczej rozumiemy pojęcia takie jak prawo, wolność, normalność.