Pierwsze zdjęcie od trzech miesięcy. Raz, że pogoda taka sobie a dwa (co znacznie bardziej uciążliwe) covidowe szaleństwo. Dostęp do wiejskiej miejscówki mam obecnie mocno ograniczony (teściowie obawiają się odwiedzin), ale mimo wszystko udało mi się wyrwać na święta. Niestety pogoda nie zna litości i użyczyła mi bezchmurnego nieba tylko na godzinę. No w zasadzie na 1,5 godziny - 30 min na obserwacje wielkiej koniunkcji a reszta na Oriona.
Ja wiem, że dobre zdjęcie potrzebuje czasu, ale jak się jest na głodzie to cieszy nawet wróbel w garści. Oczywiście będę chciał dozbierać więcej materiału, idealnie byłoby 10x tyle. Zobaczymy co czas pokaże.
SW ED80 + Nikon D610 (mod) na HEQ5.
11 x 300s + 10 x 30s; solidny crop