Skocz do zawartości

lulu

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 488
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    10

Treść opublikowana przez lulu

  1. Warto byłoby porównać jak wygląda detal bez użycia Barlowa. Teoretycznie masz niemal idealnie dobraną ogniskową do średnicy i wielkości piksela w ASI 178, więc Barlow nic nie wnosi poza niepotrzebnym obcięciem pola widzenia i dodaniem swoich własnych wad.
  2. Można to pewnie sprawdzić patrząc jak wygląda obraz gwiazdy na krańcach pola widzenia - bardzo możliwe że masz rację. Natomiast w pierwszej chwili efekt jest taki, że teleskop ustawiony na podstawie kolimatora, po założeniu całego majdanu fotograficznego daje obraz centralnego krążka otoczonego pierścieniem który często wychyla się mocno w jedną stronę, czyli nie jest centralny względem krążka. Ruszając lustrem głównym jestem w stanie doprowadzić do sytuacji gdy cały ten układ staje się w miarę wycentrowany - oczywiście na tyle na ile pozwala to ocenić ruszające się stale powietrze. Więc wydaje mi się że to i tak jest postęp w porównaniu z zawierzeniem kolimatorowi.
  3. Tutaj zaczyna mieć znaczenie nie tylko sam wyciąg, ale i to co się do niego powkładało - precyzja wykonania kolejnych tulejek, a może ich być ich w sumie nawet 3 - Barlow 2'', adapter 1,25'', nosek kamery... Na każdym z tych elementów mogą pojawić się nieosiowości rujnujące to, co się ustawiło za pomocą kolimatora. Samo ustawienie matrycy w kamerze ma znaczenie - nie musi być idealne, więc nawet przy idealnej kolimacji i osiowości, na końcu może pojawić się problem z prostopadłością matrycy względem osi optycznej. Takie rzeczy jest szansa korygować jedynie z podglądem na żywo, na ekranie.
  4. Focuser w tym modelu jest faktycznie prosty, zębatkowy (to jest to samo co obecnie sprzedaje się jako Sky Watcher rack&pinion focuser), a w dodatku dość długi ze względu na dodatkową tuleję redukującą średnicę do 1,25 lub 2''. Więc wobec braku łożyskowania utrzymującego tuleję na całej jej długości, nie zapewnia wystarczającej stabilności osiowej. To prawda. Ale szczerze mówiąc nie wierzę aby łożyskowany wyciąg crayforda ją zapewnił jeśli dowiesić mu ciężkiego i długiego, 2-calowego Barlowa z kamerą. Przecież nawet w najlepszym wyciągu wystarczy obrócić kolimator w tulei okularowej albo adapterze, aby wynik się zmienił - a co dopiero po wymianie takiej obciążającej zawartości... Ja w każdym razie kolimuję na lekko rozogniskowanej gwieździe w dokładnie takim układzie akcesoriów i pozycji tubusa, w jakiej będzie potem używany podczas zdjęć - i wówczas widzę co się dzieje. Oczywiście lusterko wtórne wobec głównego można sobie ustawić kolimatorem. Ale drugą część wykonuję "na żywo", na ekranie. Oczywiście im mniejsze pole widzenia kamerki tym jest to bardziej uciążliwe, bo obraz łatwo ucieka z pola widzenia po minimalnym nawet ruszeniu lustrem, ale w sumie jest to robota na parę minut.
  5. Panorama w wykonaniu Celusia C8-N i nowo nabytej kamerki ASI 183 MC. Tak gigantyczna matryca jest jednak wyzwaniem w wypadku teleskopu o kiepsko skorygowanym polu - jak mój njutek. Nawet z 2x soczewką Barlowa krzywizna pola daje się we znaki, manifestując się choćby przy próbie ułożenia mozaiki z kilku zdjęć. Okazuje się, że ich geometria - zwłaszcza w zewnętrznych obszarach kadru - jednak minimalnie się różni, a precyzyjne spasowanie dużych brytów staje się niemożliwe. No ale po co pasować bryty, skoro matryca daje imponujące pole widzenia? Cóż - ta kamera jest wymagająca... Musiałem poświęcić chwilę żeby skolimować njutka na gwieździe, bo stosowanie kolimatora to jednak kompletna fikcja. Po jego wyjęciu i włożeniu ciężkiego Barlowa z kamerką, całą kolimację szlag trafia. Aby walczyć z utratą ostrości na brzegach tej wielkiej matrycy, muszę jednak pilnować kolimacji dość precyzyjnie, a to znaczy: z takim wyposażeniem i w takiej pozycji, w jakiej będzie przeprowadzana obserwacja. Więc ASI 183 to nie jest to sprzęt "bezobsługowy" i kamerka dla początkującego. Poprzedniczkę - ASI 178 MC - mógłbym polecić śmiało każdemu, nawet początkującemu astrofotografowi. Tutaj mamy sprzęt dla tych, którzy chcą uzyskać troszkę więcej - i są gotowi włożyć nieco więcej uwagi i wysiłku.
  6. Znacie pojęcie fotobomba? Określa się tak zdjęcia, na których ktoś pojawił się nieoczekiwanie w kadrze, wbrew intencji autora. Ostatnio jeden z kolegów na CN zwrócił uwagę, że w taki właśnie sposób zachowuje się na moich zdjęciach Rupes Recta. No faktycznie - co zdjęcie to Rupcia gdzieś się pokazuje... Kolejne zdjęcie spod lustra Meadzia:
  7. No właśnie - to są niby nieuchwytne niuanse, a przy tak mizernym kolorze ktoś powie że to w ogóle fantasmagorie - ale ja mam stale wrażenie że oprócz delikatniejszego i wrażliwszego sposobu "rysowania" obrazu przez Meadzia, miał on również większą czułość na kolor. Te wcześniejsze zdjęcia z njutka C8-N też są oczywiście kolorowe, ale te z Meadzia miały jednak takie niuanse jakie się C8-N, czy nawet C9,25 nie trafiały... Ujmę to tak: obrazki z C8-N są powtarzalne, kolor jest do przewidzenia. A w wypadku zdjęć z Meadzia kolejne ujęcie potrafi zaskoczyć i wymusić odmienny sposób postępowania z kolorem.
  8. Kolejne majowe wspomnienie Meadzia i Zatoka Centralna na pierwszym planie...
  9. Cóż pozostaje w taką pogodę, jak nie sięgnąć do starych, nieobrobionych materiałów i sprawdzić wreszcie co tam za skarby się poukrywały. Sięgłem i ja - gdyż, nie miałem co robić! I jakiegoż tam Misia znalazłem? Oczywiście takiego na miarę swoich możliwości. Ale bardzo kochanego, bo to przez Meadzia wykonane jeszcze w maju, zanim się z nim zdradziecko rozstałem. I mam nadzieję, że to nie jest Meadzia ostatnio słowo, bo sięgam odważnie dalej! Zobaczymy czy coś jeszcze wyłuskam z naszych starych z Meadziem zaszłości. Ech - to był jednak wyjątkowy instrument. Co tu gadać - wystarczy spojrzeć...
  10. Dzięki za pozdrowienia i ciekawe obserwacje. Ja również bardzo lubię takie widoki z rejonu krawędzi tarczy, gdzie obiekty zaczynają być widoczne z płaskiej perspektywy - jak byśmy obserwowali je z księżycowej orbity. Bardzo rozbudza to wyobraźnię i prowokuje do snucia hipotez co dzieje się kawałek dalej - za horyzontem :-)
  11. Północne rejony Morza Deszczów, Morze Zimna i dzielący je pas wyżyn z kraterem Plato i doliną Vallis Alpes na wschodzie oraz Zatoką Tęcz na zachodzie. Tereny niezwykle widowiskowe - i co za tym idzie obfotografowane na tysiące sposobów. Także przeze mnie :-) Ale nie mogę się powstrzymać, aby przy każdej okazji nie podejść od nowa do tego tematu. Wyeksponowanie błękitnych tonów materiału wyrzutowego wokół położonego obok Plato krateru Bliss i towarzyszących mu kraterów Plato B, Y i M, albo wydobycie świetlistej srebrzystości terenów okalających Sinus Iridum, jest dla mnie źródłem nieustającej radości...
  12. Trzeba powiedzieć z uznaniem, że pozując do tego zdjęcia wszyscy naprawdę się postarali. Każdy wydobył z siebie tyle koloru ile się dało. A najbardziej postarał się błękitny, jak się okazuje, krater Aristillus. Tylko INA - tajemniczy obszar wyróżniający się błękitnym zabarwieniem, z powodu którego nazywany bywa "Błękitnym Jeziorem", jak zwykle nie chce być niebieska...
  13. Morze Chmur - Mare Nubium z uskokiem Rupes Recta na wschodzie i kraterem Bullialdus za zachodzie. Ciąg kraterów Ptolemaeus-Alphonsus-Arzachel powoli wchodzi w strefę cienia, podobnie jak gigantyczny Deslandres i znajdujący się na jego terenie jasny obszar Cassini Bright Spot:
  14. Kopernik jako Król jasności oraz Manilius, Agrippa i Godin jako Książęta Ciemności...
  15. He he , dzięki - też mam takie przemyślenia i podejrzenia. Plus jeszcze jedno - że taki Księżyc bardziej nam się podoba bo trzeba się bardziej poświęcić siedząc do późna w nocy :-) Zdjęcia zrobione małym wysiłkiem, po pożywnej kolacyjce, nie cieszą tak jak plony zebrane bladym świtem. Ja mam wprawdzie zwyczaj dość długiego siedzenia w nocy przy robocie - nawet do trzeciej - więc nie jest to jakieś straszne wyrzeczenie. Ale świadomość, że zbiera się materiał w czasie kiedy inni śpią, dodaje satysfakcji. Po prostu - ktoś musi ofiarnie monitorować Księżyc, aby spać mógł ktoś ;-)
  16. Pogoda nie dopisuje, więc pozostaje niezawodny przyjaciel - Photoshop. Trzeba uczciwie powiedzieć, że z powodu obecnej polityki firmy Adobe, która aktualizuje swoje produkty częściej niż ja ich używam, Photoshop lubi się czasem zawiesić. Jednak nadal mogę na niego liczyć bardziej niż na dobrą pogodę i tak się też stało teraz, gdy wobec ciągłego zachmurzenia wróciłem do sesji obserwacyjnej z 17 września. Oczywiście jest prawdą że króluje tu Tycho. Ale dla mnie najważniejszym aktorem jest tu Clavius. To na niego zawsze patrzę, to w nim wyszukuję drobne detale pozwalające ocenić jakość zdjęcia...
  17. Okazuje się, że nawet w takim pionowym oświetleniu, praktycznie bez wyraźnego światłocienia, też można uzyskać ciekawy obraz księżycowej powierzchni:
  18. Klasyczny niutek Towa 114/900: https://www.olx.pl/d/oferta/teleskop-luneta-obserwacyjna-prezent-na-mikolaja-swieta-CID767-IDRME29.html?isPreviewActive=1&sliderIndex=0
  19. lulu

    Mars 2022

    Dobre pytanie. To co sublimuje do atmosfery z czap polarnych tworzy obłoki raczej w strefie równikowej. Ale może tutaj też widzimy jakiś udział chmur, nakładających się na czapę polarną?
  20. lulu

    Mars 2022

    Zapóźnienia w obróbce... 10 listopada:
  21. Anaxagoras i Plato - obaj z pretensjami do kontrolowania terenów Morza Zimna. Który jest tutaj szefem?
  22. Dwa następne ujęcia z 10 listopada. Na drugim zdjęciu u góry dość dobrze widoczne Morze Humboldta.
  23. Sesja z 10 listopada. Klasyczna trójca Langrenus-Vendelinus-Petavius:
  24. Niestety nigdy nie udało mi się uzyskać nawet śladu błękitu na tym jeziorku. Myślę że ono jest na moich zdjęciach po prostu za małe aby kolory miały szansę się ujawnić - to jest mikro-plamka w tej skali.
  25. Zdjęcia Księżyca na Fotopanie HL mam zaliczone - ale poza sentymentem który owocuje chyba moim ciągłym zamiłowaniem do fotografowania Księżyca, nie było to specjalnie konstruktywne doświadczenie, zwłaszcza że robiłem fotki z ręki, aparatem Zenit :-) Pewien szum jest, co widać na zdjęciu pierwszym czy drugim, natomiast jak się odpowiednio zmniejszy skalę to szum znika i jest to naturalne. Ważne, żeby nie uzyskiwać nienaturalnego efektu - żeby nie było widać że coś jest sztucznie wyostrzane, powiększane, albo żeby szum (bo trudno tu mówić o ziarnie) zaczynał wysforowywać się do roli autonomicznego rodzaju efektu czy dekoru. Ma być go tyle żeby nikt nie mówił - O! Szum! Osobiście uważam, że szum jest nawet przydatny - zwłaszcza tam gdzie za mocno powiększamy zdjęcie i gdzie przy takiej skali oko spodziewa się zobaczyć jakieś detale, których nie ma ze względu na ograniczoną rozdzielczość. Zdarza się, że zdjęcie jest doprowadzane w takiej sytuacji do sztucznego "ideału". Powierzchnia morza czy dna krateru doprowadzana jest do niemal szklistej, plastikowej gładzi, z rzadka usianej ostro zarysowanymi kraterkami. W rzeczywistości powierzchnie na Księżycu tak nie wyglądają, nawet gładkie powierzchnie mórz usiane są nieskończoną liczbą coraz mniejszych kraterków. Powiększając obraz powinniśmy je widzieć - a zamiast tego filtry usuwające szumy podtykają nam sztuczny obraz idealnych gładzi. Ratunkiem jest właśnie szum - rozpościera on nad najdrobniejszymi detalami "zasłonę tajemnicy" zwalniającą nas z obowiązku doprecyzowania czy drobiazgi na powierzchni są, czy nie. Widząc szum możemy się domyślać, że kryje drobne detale, ale ich nie widzimy, a zdjęcie nie kłamie z drugiej strony, że ich tam nie ma. Przyznam, że zdarzyło mi się "doprószyć" trochę ziarna żeby pomóc sobie w takich właśnie sytuacjach i uniknąć "plastikowego", sztucznego efektu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.