jakoś czarno to widzę - stawanie na uszch, czyli desperackie czyny, stawianie wszystkiego na jedną kartę jakoś mi nie pasuje do Niemców - może to stereotyp. Ale BMW jakoś brakuje polotu, autko im się nie udało w tym sezonie, raczej pozostaje łatanie braków i modły o pojedyncze punkty. Robertowi pozostaje chyba robić co może, znaczy dobre wrażenie przed sezonem trnsferowym. 2010 może być "ciekawy" nie wiadomo kto zostanie , na jakich zasadach (FIA i mr Mosley jakoś przypomina mi pzpn i prezesa Dziurowicza) , może będą nowe ekipy (lola, prodrive?) ferrari pewnie się pozbiera a jak naprawią ksero w garażu to i mclaren może się liczyć, brawn - kto wie na jak długo starczy technologii po hondzie znaczy zament totalny. Może gdyby Robertowi poważnie "groził" transfer do innej ekipy, to może by BMW jakoś zmobilizowało, jeżeli im zależy bo po tej akcji z zamienionymi oponami to coraz mniej śmieszą mnie teorie spiskowe.