Nie potrzebnie rozdmuchałem wątek i niestety w niewłaściwą stronę, gdyż chciałem posłuchać laików nie mających do czynienia ze sprzętem ...
Piszecie o tym zasilaniu i stabilizatorach że może tak albo że pewnie tak itp...niestety to bolączka for internetowych by się wypowiadać dużo i nie na temat.
Tak jak w tym przypadku najlepiej się wypowiadać nie mając pojęcia o tym co tam jest w środku. Czy naprawiał z Was ktoś moduł zasilający w takim aparacie?
Chciałbym uczulić Was że może ktoś źle zinterpretować te wypowiedzi i przez "cudownych doradców" spalić sobie aparat.
Mea culpa
Wracając do meritum sprawa jest taka - w obecnych czasach w takich urządzeniach nie stosuje się stratnych układów zasilania - zamiast stabilizatora (czy -ów) jest wielostopniowa przetwornica impulsowa dająca wszelakie potrzebne zasilania (nawet wysokie napięcie do lampy), zależnie od Canona (mówimy tu o seriach 3 cyfrowych) - maksymalne napięcie przy którym się nic nie dzieje to ok 9V.
Pamiętać należy że zazwyczaj takiego "zasilacza" użyjemy w ekstremalnych warunkach, ujemne temperatury, duża wilgotność powodujące zmiany charakterystyk układów elektronicznych co potęguje niebezpieczeństwo upalenia elektroniki aparatu.
Wystarczy dać wyższe napięcie do układu i włączyć flasha kilka razy - w Canonie uruchamia się procedura "magic white smoke", kto chce tego spróbować?