Skocz do zawartości

szuu

Społeczność Astropolis
  • Postów

    5 637
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Odpowiedzi opublikowane przez szuu

  1. Ledy raczej świecą kierunkowo przez jakieś soczewki więc podejrzewam, że nie musi to być taki zły pomysł biorąc pod uwagę nasze hobby.

    pod względem opraw i kierowania światła w dół może się polepszyć, ale "gdzie drwa rąbią tam wióry lecą", oświetlamy mury i ulice i światło padające na te obiekty nie "wsiąka" w nie tylko w końcu kiedyś leci do nieba.

    teraz miasta świecą w dużej części widmem sodu a w przyszłości będą świeciły na innych długościach fal, utrudniających lub uniemożliwiających odfiltrowanie (z powodu szerokiego widma) oraz co gorsza światłem zawierającym wiecej krótkich fal niebieskich bardziej rozpraszanych przez atmosferę (widać po kolorze nieba jaki kolor jest bardziej rozpraszany... w efekcie, bardziej osłonięty w nowoczesnej oprawie LED może zasyfić niebo równie skutecznie jak stara sodówka).

  2. no cóż, brawo za zwrócenie uwagi na szczegół który umknął krytykom i to w dziele czytanym przez miliony! :)

    (to jak znajdywanie błędów w filmach!)

    humanista czy nie, autor starał sie przedstawić sytuacje realne, i na przykład nie opisałby żniw w zimie tylko dlatego że pasowały do kompozycji. więc jest to nieszkodliwa ale jednak wpadka.

    za to takie drobiazgi bywają przydatne, np. do odkrycia nieznanych wcześniej szczegółów powstawania dzieła, może z tych gwiazdozbiorów da się wywnioskować o jakiej porze roku dana księga była pisana? podobnie jak zdarzało sie że charakterystyczny układ planet przedstawiony przez malarza gdzieś w tle pomogał przy datowaniu danego obrazu :)

  3. no, czyli prawie wszystko jasne (jak w teleskopie przy maksymalnym powiększeniu :P)

    i zauważ że typowa (a nawet trochę duża) obstrukcja 20% (liniowo) to zmniejszenie strumienia światła tylko o 4% (powierzchniowo), więc wcale sie nie zgadza z różnicą 1,6D-2D.

     

    jest jeszcze jeden czynnik, który powoduje że obraz w dużym teleskopie będzie zwykle jaśniejszy: seeing!

    w typowych warunkach, w dużym teleskopie nie użyjemy 1,6D tylko mniejszego powiększenia, np. 1D.

    a w tym samym czasie w małym refraktorku będzie można wykorzystać 2D (co przełoży się na ciemniejszy obraz).

  4. jednakowo najbledsze kolorki otrzymujemy przy maksymalnym powiększeniu (dla Newtonów średnica * 1.6 dla Refraktorów * 2.0)

    dlaczego jednakowo najbledsze?

    ten przelicznik 1.6-2.0 bierze się z teoretycznej rozdzielczości a nie z bladości-jasności-gęstości światła.

     

    poza tym, przyłaczam się do prośby o mniej chaotyczne wyjaśnienie do czego zmierzasz :)

  5. z tym topnieniem to oczywiście chodzi o lód który leży na ziemi, po jego stopieniu wody na pewno przybędzie. a trochę tego lodu przecież jest - zobacz sobie wszystkie te góry i cofające się lodowce. gdzieś ta woda musi się podziać.

    to że skandynawia rośnie o 0,1cm nie pomoże jakimśtam wyspiarskim krajom gdyby ocean podniósł się o metr (czyli powyżej całego ich terenu).

    ale cóż... tych wysp kiedyś nie było i wiadomo było że kiedyś przestaną istnieć. nic nie trwa wiecznie.

     

    myślę że nie mamy wystarczającej wiedzy żeby przewidzieć zmiany klimatu, zwłaszcza że chodzi o zjawiska dziejące się na przestrzeni wieków. jednak gdy zachodza jakieś zmiany to zawsze znajdzie się gość krzyczący "ja to przewidziałem xx lat temu!", na tej samej zasadzie jak wśród 1000 wróżek mówiących każda coś innego znajdzie się taka która dobrze trafi. tylko że nie można z góry powiedzieć która to będzie.

     

    ale jest jedna wskazówka: biosfera naszej planety przetrwała rzeczy straszniejsze niż jakieśtam wydzielanie CO2 do atmosfery (przecież on już tam kiedyś był!). więc tym razem też nie będzie katastrofy. najwyżej będzie inaczej. ale to nieuniknione, zawsze im dalej tym bardziej inaczej :)

  6. aaaa, jeżeli to było celowe sprawdzenie "co by było gdyby fotony się dzieliły" to przepraszam, nie zrozumiałem intencji :)

     

    mimo wszystko, jest to trochę schizofreniczne, bo jeżeli fotony mogą sie dzielić to tak naprawdę zaprzeczamy całej idei fotonów i możemy równie dobrze posłużyć się wartościami ciągłymi - a wtedy w ogóle nie występuje problem przypadkowego złapania lub nie złapania fotonu i pytanie na które odpowiadamy traci sens :P

     

    a czy zamierzasz przeprowadzić też symulację przeszkód?

    coś mi sie wydaje że nawet tutaj przewaga większej apertury nie jest aż taka oczywista, bo zobacz:

     

    przykład jednowymiarowy (nie chce mi się teraz rysować) przesuwanie sie przeszkody z lewej do prawej

    duża apertura: |---------|  mała apertura:   |---|    przeszkoda: XXX
    
    jedna duża przeszkoda:
    
    XXX                      XXX                     XXX
    |---------|           |---------|          |---------|
    strata:1/3            strata:1/3           strata:1/3
      |---|                 |---|                |---|
    strata:0              strata:100%          strata:0
    
    dużo małych przeszkód:
    
    X  X  X
    |---------|
    strata:1/3
      |---|
    strata:1/3
    

     

    przeszkoda psuje małą aperturę bardziej ale dużą aperturę częściej. przy dużej liczbie przeszkód efekt wyrównuje się nawet w ramach tego samego zdjęcia.

    czy przypadkiem nie jest tak, że również przy małej liczbie przeszkód efekt też się wyrówna statystycznie na przestrzeniu wielu zdjęć?

  7. Ten zarzut jest nieporozumieniem (a poniekąd nieprawdziwy bo nieudowodniony - patrz końcowa uwaga przed ...sky-watcher);

    zarzut jest udowodniony na dwa sposoby: poprzez wykazanie że program daje błędny wynik i poprzez wskazanie które miejsce w programie jest błędne. chyba bardziej się nie da udowodnić...

     

    mógłbym też spytać jaki masz dowód że program jest poprawny :P

     

    ale nawet gdyby był prawdziwy to nie ma znaczenia bo pominąłeś tok rozumowania czyli ku jakim WNIOSKOM zmierzamy w tym wątku:

    Właśnie o to chodzi żeby wszystkie wątpliwości rozstrzygnąć na rzecz dużego teleskopu, a mimo to wykazać że McArti się myli

    nie ma znaczenia nawet jeżeli zarzut jest prawdziwy? bo zmierza nie do tego do czego byś chciał żeby zmierzał? :blink:

    nie wierzę że można tak napisać w poważnej dyskusji :burza:

     

    Nemniej SZUU nie powinieneś zakładać że optyka musi ostro namieszać i źle porozrzucać na te 6 percików

    no dobra, czyli mamy jakiś moment który inaczej rozumiesz niż ja i sie go trzymajmy to może coś z tego wyjdzie.

     

    nigdy nie zakładałem że optyka wprowadza jakikolwiek czynnik losowy. jedyne zdarzenie przypadkowe to emisja fotonu, tak jak to opisałem w modelu nr 1, i w modelu tym szczegóły działania optyki są w ogóle nieistotne, liczy sie tylko średnica wejściowa i zdolność do zogniskowania obrazu.

    ponieważ jednak nie lubisz modelu nr 1 (dlaczego?) więc jeżeli przyjmiemy model nr 2, to przydział odebranego przez obiektyw fotony do danego receptora musi zostać wylosowany bo nie wiemy z którego miejsca obserwowanego obiektu ten foton pochodzi. w swoim programie nie przeprowadzasz tego losowania i dlatego wychodzą bzdury...

     

    wyobraź sobie że tworzysz program który ocenia zyskowność gry w totka z punktu widzenia pojedynczego gracza.

    żeby wynik był prawidłowy, musisz sprawdzać warunek trafienia za każdym razem, a nie dodać wszystkie wygrane i dopiero potem podzielić. jeżeli 100 osób zagra 100 razy i będzie w sumie 200 wygranych to nie znaczy że każdy wygrał 2 razy. to tylko średnia, i to samo ci wychodzi z fotonami.

     

    gdyż zdaj sobie sprawę, że te sześć pręcików widzi troszke inne podfragmenty całego kawałeczka ds-a zasilającego jeden pręcik za małym teleskopem. A skoro są to podrafgmenty - jednak minimalnie kątowo skądinąd - to optyka np SKY-WATCHER-a jednak musi to jako tako porządkować (taki jest jej cel konstrukcyjny)!

    no i właśnie - przydział fotonu do receptora zależy od miejsca w obserwowanym obiekcie, tylko od tego i od niczego więcej. wyobraź sobie na przykład rzutowanie obrazu słońca na ścianę. i mając to w pamięci przeczytaj mojego posta na temat modelu 1 i modelu 2. to wszystko już pisałem tyle razy że chyba zacznę już tylko przytaczać numery wcześniejszych postów...

  8. oooo, widzę że dalej drążysz temat :)

    niestety jedyne co robi twój program to potwierdza mniejsze odchylenie standardowe całkowitej liczby złapanych fotonów przy większej aperturze, a to już wiemy od dawna i nikogo to nie zaskakuje.

    jeżeli natomiast chodzi o pojedynczy receptor to wynik jest błędny i można to uzasadnić na dwa sposoby:

     

    1. jest niezgodny z teorią

    ...i jak to w matematyce bywa, takie uzasadnienie nie wymaga właściwie dalszych komentarzy bo zawsze jakakolwiek niezgodność jest dowodem błędu, którego mógłbyś teraz zacząć szukać, ale...

     

    2. po obejrzeniu kodu widać że chodzi o ten sam błąd co poprzednio - chcesz dzielić fotony a one są niepodzielne.

    konkretnie, warunek "(duzyma / wiecejdooswietlenia) < 10" oznacza ze najpierw zsumowałes wszystkie fotony a potem dzielisz sumę proporcjonalnie do roznicy w powierzchni obiektywu. dzielisz sume, czyli dzielisz fotony...

    poprawna implementacja, jezeli patrzymy z punktu widzenia receptora, musi uwzgledniac to, że nadlatujacy foton (czyli taki ktory spelnil wczesniej sprawdzany warunek "los < fotonow") trafi do receptora tylko z pewnym prawdopodobienstwem, u ciebie byloby to prawdopodobienstwo P=1/wiecejdooswietlenia. zamiast dodawac "duzyma" od razu, musisz jeszcze przeprowadzic to losowanie i zwiekszac licznik tylko wtedy gdy tak sie wylosuje.

    wtedy po z sumowaniu juz nie dzielisz duzyma/wiecejdooswietlenia tylko sprawdzasz od razu wartosc duzyma bo ona juz uwzglednia wieksza powierzchnie receptorow (poprzez zmniejszone szanse zlapania fotonu przez kazdy receptor).

     

    napisanie i sprawdzenie takiego programu jest moze i ciekawe, ale praktycznie niewiele daje, bo wynik mozna wywnioskowac w rozumowaniu zajmujacym raptem dwa zdania, a program jest 20 razy dluzszy i trudniejszy do zanalizowania i jeszcze mozna sie pomylic, a nawet jak sie nie pomylisz to i tak wynik nie będzie nigdy 100% pewny tylko z jakimś przybliżeniem bo bo to tylko symulacja losowości.

     

    co innego gdybyś zrobił program obliczania wpływu przeszkód - bo tu efekt jest trudniejszy do oszacowania teoretycznego, więc wynik mógłby być wartościowy. niestety program tez byłby o wiele trudniejszy i z dużą liczbą parametrów i samo ich prawidłowe ustawienie to już byłby temat do długich dyskusji, nie mówiąc już o udowodnieniu poprawności algorytmu i programu :unsure:

  9. Centralnie podejmowane decyzje zarówno WHO jak i krajowe oparte są na rzetelnych opiniach ekspertów

    w Związku Radzieckim też były tak podejmowane ^_^

     

    rozumiem argumenty i zgadzam się że WHO postępuje prawidłowo i pomaga, tylko nie podoba mi sie ta koncepcja hodowania ludzi jak zwierząt i podejmowania za nich decyzji dla ich dobra.

     

    To wszystko nie zmienia faktu, że homeopatia jest hańbą medycyny. Dotychczas jednak nie udało się jej usunąc z oficjalnego lecznictwa - chyba raczej ze względów historycznych, niż innych.

    za homeopatią stoi poważny przemysł (poważny w sensie zaangażowanego kapitału, nie "powagi" medycznej), nikt z tych miliardów dobrowolnie nie zrezygnuje a i głupio się narażać takim potentatom... więc nikt się nie wychyla.

  10. mam jednak odrobinę sympatii dla ludzi buntujących się przeciw obowiązkowym szczepionkom.

    nie, nie wierzę w spiski masonów, chemtraile i NWO.

    ale wierzę w potęgę głupoty.

    i na przykład takie coś:

    W powadze prawa i autorytetu Ministerstwa Zdrowia dopuszczone są w lecznictwie preparaty homeopatyczne, pomimo naukowo udowodnionej ich, wraz z całą „homeopatią”, bezskuteczności, czyli szkodliwości dla chorych (fałszywe nadzieje odwlekają skuteczne leczenie).

    - scentralizowana i zarządzana przez urzędników instytucja czasem podejmie dobrą decyzję a czasem złą i jeżeli złą to od razu dotyczy wszystkich bez wyjątku.

    (gdyby na przykład takie decyzje były podejmowane przez konkurujące ze sobą ubezpieczalnie, to ty sam wybierasz czy wolisz firmę która przeznaczy twoje składki na homeopatię czy na leczenie raka)

    WHO (fajne rozszyfrowanie skrótu: World Hell Organization :szczerbaty: ) chce dobrze ale to nie znaczy że na pewno wszystko zrobi dobrze i nigdy się nie pomyli, dokładnie tak jak nasze Ministerstwo Zdrowia. (pomijam tu nawet "pomyłki" zupełnie "przypadko" faworyzujące jakiegoś producenta). i gdyby się tak pomylili, to lepiej że pewna grupa ludzi będzie mogła ich bezkarnie olać. (a swoją drogą, ci z "buntowników", którzy przeżyją bez szczepionek po kilku pokoleniach grypowania, moga okazać się już odporni. bardzo przydatna cecha dla homo sapiens w razie załamania się cywilizacji i powrotu do wspólnoty plemiennej nie wytwarzającej szczepionek)

     

    ...to takie moje antytotalitarne 3 grosze :)

  11. tak, wpływ będzie zawsze, ale nie jestem na razie pewien jak ten wpływ się zmienia z odległością a to ma duże znaczenia dla określenia czy coś takiego powinno dać się zaobserwować czy nie.

     

    wielkość przeszkody jest ważna:

    - zakłócenie pochodzące od bardzo małej przeszkody jest praktycznie niezauważalne niezależnie od apertury. małych przeszkód musiałoby być więcej żeby były zauważalne ale duża liczba małych przeszkód powoduje uśrednianie również dla małej apertury i zaciera różnicę o którą nam chodzi.

    - przeszkoda podobna wielkością do apertury jest optymalna jeżeli chodzi o efekt, np. w skrajnym przypadku zasłania cały mały teleskop a dużego tylko część

    - gdy przeszkoda jest o wiele większa od apertury to różnica znowu znika bo zasłania wszystko niezależnie od teleskopu

     

    a teraz odległość:

    - przeszkoda średniej wielkości w pobliżu teleskopu zasłania część światła, zależnie od apertury

    - ten sam obiekt w pobliżu źródła fotonów, czyli atomu emitującego światło w mgławicy, zasłania to światło dla połowy wszechświata, łącznie z naszymi obydwoma teleskopami, czyli nie wprowadza efektu zależnego od wielkości teleskopu

    - patrząc z innej strony: obiekt ten, położony w pobliżu mgławicy ma tak małą wielkość kątową że prawdopodobieństwo że przeszkodził nam w obserwacji jakiegoś fotonu jest znikome (praktycznie niczego nie zasłania - jak gdyby go nie było)

     

    wracając do rzeczywistości: gdzieś tam są obiekty o różnych wielkościach i różnych odległościach - jak będzie wyglądał ich łączny wpływ?

    czy bardziej liczy się to że listek jest blisko (mimo że mały), czy to że asteroida jest duża i w dużych ilościach (ale daleko)?

    czy łączny efekt może być większy niż efekt seeingu czy też może jest mniejszy i żeby go zaobserwować trzebaby się wybrać na orbitę? (jeżeli nikt go dotąd nie odkrył to może znaczyć że mniejszy)

     

    z powodu zależności od odległości podejrzewam że praktyczne znaczenie maja tylko bliskie przeszkody. po prostu perspektywa. ale to tak tylko na czuja - nie mam dowodu. a mówimy przecież o kwantach i szumach w strumieniu fotonów i tu nie zawsze dzieje sie to co się wydaje na pierwszy rzut oka.

    wygląda że ta kwestia nie da się tak łatwo opisać prostą analogią jak poprzednie!

  12. że też sie komuś chciało tyle męczyć z kopaniem zamiast użyć jakiejś bomby - wyszłaby bardziej naturalna dziura no i wszyscy w okolicy mogliby potwierdzić że słyszeli upadek meteorytu.

    ale pewnie tysiące kolejnych figlarzy zachęceni medialnym szumem już kombinują jak tu spreparować prawidłowa dziurę i zlikwidować wszystkie niedociągnięcia - wkrótce usłyszymy o nowym, doskonalszym kraterze, może by tak u nas w kraju? :)

  13. przebrnąłem przez ten wątek i mogę jedynie stwierdzić, że tego nie da się czytać!!!

    wałkujecie wciąż ten sam szczegół nie dochodząc do żadnych konstruktywnych wniosków. Jest nawet wręcz przeciwnie:

    do odpowiedzi na pytanie które było przyczyną powstania wątku doszliśmy już baaardzo dawno temu.

     

    przez ostatnie kilka dni chodzi już tylko o to, czy pojedynczy receptor widzi jakąś różnicę. jak chcesz pomóc to zarzuć jakimś nowym argumentem :)

     

    byłaby to prawda gdyby pręcik miał rzeczywiście do dyspozycji całą aperturę tylko dla siebie.

    czy chcesz przez to powiedzieć, że tak nie jest?

    w dalszej częsci cytatu którą wyciąłeś pisałem dlaczego tak jest jeżeli przyjmiesz model pierwszy, oraz dlaczego tak nie jest jeżeli przyjmiesz model drugi.

     

    Typowym zakłóceniem jest mały listek* lecący kilkadziesiat metrów nad ziemią!

    Z 13 nadlatujących fotonów do pręcika, mniejszemu teleskopowi wytnie 5 a wiekszemu dwa fotony (wiadomo czemu).

    o, i to jest argument!

    nie mam pojęcia czy efekt jest w praktyce możliwy do zaobserwowania, ale nie zmienia to faktu że teoretycznie jakiś wpływ zawsze będzie. brawo!

     

    ale jednak się przyczepię do jednego szczegółu który wpływa na skalę zjawiska (ale nie na sam fakt że ono występuje):

    czy "kilkucentymetrowy kawałek materii" w pasie planetoid da ten sam efekt co listek? w przypadku punktowego źródła światła tak. w przypadku mgławicy albo czegokolwiek rozciągłego - wydaje mi się że nie, bo zgodnie z modelem drugim, taka przeszkoda na drodze fotonów będzie coraz mniejsza (w stosunku do obrazu obiektu). jeżeli tak jest, to największy wpływ mają przeszkody bliskie teleskopu (czyli właśnie listki czy ptaki) ale im dalej tym większa musiałaby być przeszkoda żeby dać ten sam efekt, znaczyłoby to, że praktyczne znaczenie ma tylko to co jest w najbliższym otoczeniu a przeszkody kosmiczne można pominąć.

     

    czyli jak narazie "odkryliśmy" następujące czynniki zależne od apertury które mogą wpływać na rozkład fotonów na pojedynczym receptorze:

    - efekty dyfrakcyjne (prawie na pewno niezauważalne)

    - seeing (nie wiemy czy zauważalne)

    - przypadkowe przeszkody po drodze (w sumie podobne do seeingu, i też nie wiemy czy zauważalne)

     

    Próba wyjaśnienia problemu przy pomocy matematyki "kubeczkowo-pręcikowej" nie ma tu sensu, ponieważ proces postrzegania/widzenia nie jest dokonywany na siatkówce tylko w mózgu, gdzie otrzymany sygnał jest poddany bardzo silnej obróbce a następnie interpretacji.

    i o to własnie chodzi, wiemy że przyczyną na pewno jest obróbka na wyższych poziomach przetwarzania obrazu ale ciągle nie jest rozstrzygnięta teoria że dodatkowo może w tym pomagać inna charakterystyka rejestracji fotonów przez pojedynczy receptor. albo raczej - wiadomo już że różnice są, ale nie wiadomo czy mają zauważalny wpływ czy tylko teoretyczny.

     

    Przy tej samej źrenicy otrzymamy z obiektu czterokrotnie więcej światła. Jednocześnie kąt, pod którym go oglądamy zwiększy się dwukrotnie, czyli jego powierzchnia wzrośnie czterokrotnie. [...] czyli jasność powierzchniowa obiektu pozostanie stała.

    właśnie takie rozumowanie prowadzi do błędnych wniosków sprzecznych z doświadczeniem. Możemy dla przykładu rozpatrzyć obiekt, który w całości nie mieści się w okularze większego teleskopu, czyli do oka nie dociera całe światło z tego obiektu, a tym samym obraz powinien być ciemniejszy niż w mniejszym teleskopie!

    nie wiem jak ze zdania Tomiego "jasność powierzchniowa obiektu pozostanie stała" można wyciągnąć wniosek że ta jasność się zmienia w zależności od pola widzenia okularu albo tego czy obiekt się w nim mieści. stała to stała... ale może inaczej rozumiesz pojęcie jasności powierzchniowej i stąd to nieporozumienie?

  14. super! bardzo dobry pomysł z tym porównaniem zdjęć!

     

    żeby być pewnym że dziura była płytsza, musiałoby się znaleźć zdjęcie gdzie w tym miejscu nie ma "czarnego" a jednak na każdym trochę jest, a to przy ograniczonej rozdzielczości nie pozwala na rozstrzygnięcie...

  15. Kwestionuje to. Konkretny kawałeczek DSa wysyla kwanty ktore mają szanse trafic w obszareczek rozpatrywanego precika precik nie konkuruje.

    [...]

    Tu nie ma konkurencji bo ja tą mape rozumiem post faktum

     

    bardzo słusznie ci konkurowanie nie podoba, ale jest to tylko konsekwencją modelu jaki przyjęliśmy wcześniej, czyli że "foton pada na obiektyw a potem wędruje do przypadkowo wybranego detektora". skoro "przypadkowo wybrany" to musi to być jakoś uwzględnione w modelu - na przykład jako "sitko". konwekwencje tego przypadkowego wybierania widziałeś - przywracana jest taka sama losowość jak dla małej apertury.

     

    ale według mnie o wiele wygodniejszy do zrozumienia co się dzieje jest model który opisałem później czyli że "miejsce na które padnie foton zależy wyłącznie od miejsca w mgławicy w którym powstał". nie ma tam mowy o żadnym konkurowaniu i nic się nie losuje w momencie padania fotonu na obiektyw bo w ogóle pojęcie obiektywu jest wtedy niepotrzebne.

     

    model pierwszy jest na pierwszy rzut oka bardziej życiowy bo występuje w nim obiektyw teleskopu, matryca, bieg promieni i można dużo narysować i kombinować różne przypadki i pewnie dlatego każdy intuicyjnie zaczyna od wyobrażenia sobie zjawiska w taki sposób. ale z powodu nadmiernej szczegółowości kryje w sobie więcej parametrów i warunków na które trzeba uważać bo inaczej przestaje odpowiadać prawdzie.

     

    w modelu drugim nie ma wielu okazji żeby coś zepsuć - miejsce lądowania każdego fotonu jest całkowicie przypadkowe (skoro zależy tylko od procesów kwantowych w mgławicy) oraz jest ono równe w każdym miejscu (z powodu jednolitej jasności obiektu). na podstawie apertury obliczamy ile w sumie będzie fotonów i dzielimy to przez powierzchnie receptora, a skoro powierzchnia receptora jest proporcjonalna do powierzchni apertury (warunek równej źrenicy wyj.) więc zawsze wyjdzie taki sam rozkład fotonów w receptorze.

    możnaby to narysować nakładając obraz mgławicy na siatkę receptorów ale skoro mgławica jest jednorodna to nawet nie ma czego rysować.

     

     

    Powiedzmy ze ja sie moge mylic ale my zarąbiemy tych moderatorow albo oni nam jakies swinstwo zrobią za zawlaszczenie forum

    e, mam nadzieję że za kulturalną dyskusję nic nam nie grozi, i przecież rozmawiamy prawie na temat astronomii :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.