Na wstępie powiem, że nie świece wiedzą, nie jestem fizykiem. Jestem astronomem. A wypowiadam się, bo co nieco z tych tematów wiem i znam.
Właśnie, proszę sobie przypomnieć jednofotonowe doświadczenie z dwoma szczelinami. W rolę nie wchodzi tu cząsteczka, a fala. Jeśli mówimy o interferencji, to tylko o fali. Tylko fale możemy rozkładać na składowe.
O, to to. Dziękuję.
Oprócz cząstek, które znamy, jak foton, elektron, proton itp idt, każda z nich posiada swoją antycząstkę. Wychodzi to wprost z równań teorii pól kwantowych, gdzie pole opisywane jest w równaniu gęstości ładunku przez operatory opisujące kolejno cząstki i antycząstki. Wiadomo również, że cząstki poruszają się zgodnie z czasem, antycząstki przeciwnie.
Fotony, które na drodze swojej napotykają "soczewkę", i przelatują z różnych jej stron to nie te same fotony. Każdy z nich został wyemitowany przez inny atom, i każdy z nich jest różny. Nie mamy tu do czynienia ze szczeliną. Co prawda przyjmujemy, że soczewki są "punktowe", ale znaczy to tylko i wyłącznie to, że są infinitezymalnie małe, w porównaniu z dystansem, który światło pokonuje. Stąd nie ma żadnej dyfrakcji fotonów. Jedynie ugięcie ich drogi.
Mam pewien pomysł. Wyobraźmy sobie dwóch bliźniaków jednojajowych. Identycznych w każdym względzie. Niech każdy ma do pokonania drogę od punktu A do B. Pierwszy z nich wybiera najkrótszą ścieżkę, podczas gdy drugi musi zahaczyć o punkt A', który z A i B tworzy trójkąt. Oczywiście drugi dojdzie co celu dłużej. Ale czy to znaczy, że jego brat poruszał się szybciej? Nonsens... Pokonał inną drogę, i tylko to jest prawdziwą interpretacją... Nie mamy i nie możemy mieć tutaj do czynienia z żadnym sprzężeniem zwrotnym.