Cześć
wspomniałem w wątku z M82 o niecodziennym doświadczeniu jakie miałem podczas zbierania tego materiału.
Po zrobieniu OSC przepiąłem kamerę na Ha i jedną noc w miarę OK coś tam uzbierałem. Kolejnej pogodnej nocy wlazłem do kopuły by jak zwykle obiecując małżonce, że wracam za kwadrans, ustawić i zapuscić sprzęt.
Już mam wykonać skok przez okno by pomknąć do domu na piwko, gdy patrzę i coś mnie razi. Co to mi tu wyszło na tej fotce? Ewidentnie coś nie tak. Zostałem i robię drugą - i to samo. Mam zaświetlone zdjęcie w Ha jakimś odblaskiem czy ki pieron.
No i tak serią ze 20 minut, po kolei zasłaniając kamerę, focuser, sprawdzając, czy telep nie wali w kopułę itd, itp. Wszystko co zdrowy człowiek z przejściami astrofoto by mógł uwzględnić.
Zmieniłem obiekt, i dalej ale umiejscowienie zaświetlenia się zmieniło.. Zmieniłem na kolejny i zniknęło, by po flipie i kolejnym subie powrócić znowu i w innym miejscu. Odkręciłem kamerę, szufladę filtrową itp.
Nic. Minęła godzinka, ja mam chwile paniki - padła kamera. Żona niezadowolona, że mi żarcie wystygło. Do tego odkryłem banding.
I wtedy pojawiła się myśl, będąca wynikiem setek godzin bólu kręgosłupa, nerwów i niezliczonych przekleństw sypiących się w spokojne podkrakowskie niebo z mojej kopułki w takt walenia głową w coś, co jest akurat dostępne.
Rozejrzałem się po kopule i zadałem sobie pytanie co tu może świecić. Uwagę moją przykuła mała kamerka wifi do nazdzoru, która jest tam już dwa i pół roku bezproblemowo, a jej śliczne oczko jest okolone małymi diodkami podczerwieni do zdjęć po ciemku. Nieśpiesznie ją wyłączyłem i ponowiłem próby. Bingo, temat zniknął.
i teraz nie wiem. Czy akurat kamerka ASI 2600 mono jest gorzej izolowana, i dlatego to wykryłem, czy moje zdjęcia w OSC też to miały, ale ja twardo uznawałem to za podkrakowski gradient bortle 6. Czy może kamera się jakoś uaktywniła i zwiększyła swój rażący zasięg IR tak by psuć mi zdjęcia. Czy cokolwiek.
Matryca mojej kamery była naświetlana za każdym razem gdy kamera na długim wysięgu RCka była w pobliżu kamery WIFI leżącej na ziemi. Zaświetlanie następowało przez obudowę. W RASA mam kamerę u góry i daleko, może dlatego się nie zorientowałem, ale może to magia chwili.
Nic mnie już nie zdziwi.