No i stało się.
Dwa tygodnie temu zdobyłem Giewont po raz drugi w życiu.
Wyprawa z trzema siostrami ( wszystkich jest pięć - szkoda że nie siedem ) Moniką, Dorotką i Marysią była bardzo miłym przeżyciem, pogoda idealna, turystów prawie brak, no może poza głośną wycieczką szkolną na szlaku spokojna i bez tłumów.
Po drodze mineliśmy się z misiem który polował na borówki i wzbudzał ogromny strach schodzących w stronę Kondratowej których oczywiście nie omieszkaliśmy mocno straszyć faktem iż ledwo uszliśmy z życiem zostawiając na jego pastwę pełne plecaki wypchane jedzeniem .
Byli i chojracy którzy nie wierzyli nam ( zapewne dostrzegali ten uśmiech z boku) ale po pokazaniu olbrzyma na wyświetlaczy miny im zrzedły od razu.
Miś był oczywiście bardzo młody i spokojny ,ale to nie wzbudziło by takiej atmosfery.
Dziewiećsił
Nie wiem co to
Miś przez lornetkę
I znowu miś
widoki były przecudne
my
tranzyt krzyża na tle Słońca - po raz pierwszy w Polsce
łupie mnie ... ... w krzyżu
ptok na giewoncie
Bociany , tutaj ?