Nocne niebo od zawsze przyciągało moją uwagę, nigdy nie zapomnę jak byłem w lesie z dziadkiem i zobaczyłem Plejady. Było to jakieś 20 kilka lat temu, jaki był cel wizyty w lesie nocą nie pamiętam, na pewno nie było to kłusownictwo . Jak dziś pamiętam, to czarne niebo usiane gwiazdami, wtedy też powiedziałem do dziadka, boje się kosmici nas śledzą, chodziło mi o Plejady. Lata mijały, była jedna szkoła, potem druga.
Był rok 1999 wakacje, wspólnie z rodzicami i bratem pojechaliśmy do Francji, jakieś dwa tygodnie u znajomych, okolice Normandii, później długa trasa powrotna wiodąca przez Alpy, Saint Tropez, Cannes, Monako i inne na Lazurowym wybrzeżu, to tam, a dokładnie w Saint Tropez widziałem moje pierwsze pełne zaćmienie Słońca, nie zapomnę starej szamanki, która stała między setkami ludzi i bełkotała coś w dziwnym nie znanym mi języku. Nastała ciemność, ludzie zamarli, szamanka również, widok niesamowity, tym bardziej, że na wprost nas była Cytadela. Wróćmy trzy dni do tyłu, jedziemy przez Alpy, nastała noc, wysokość n.p.m mi nie znana, szukamy bazy noclegowej, coś jest idziemy do właściciela i pytamy czy można się rozbić, mowa tu o rozbiciu namiotów, gość mówi oczywiście. Wjazd na pole, szybka akcja rozstawiania namiotów i....przychodzi właściciel, zaprasza nas na ich rodzinną imprezę, szok, człowiek nas nie zna jesteśmy zaledwie kilka chwil na jego terenie, a on nas prosi. Ok idziemy, impreza na całego, polali nam jakiś regionalny trunek koloru zielonego o smaku miętowym, było to coś czego już nigdy więcej w życiu nie próbowałem, nie miałem okazji a uwierzcie mi na słowo, było to dosłownie niebo w gębie. Oczywiście trunek był z procentami . Wtedy też pierwszy raz w życiu stałem przy stole DJskim i próbowałem swoich sił, zabawa była przednia, franki powiedzieli nam, że Polacy dla nich są jak rodzina, ale już Niemcy czy Anglicy nie i z pewnością ich by tak nie ugościli, ba opowiadali nam również o swoich interesach jakie robili w Krakowie. Po imprezie udaliśmy się do swoich namiotów i dostałem szoku, takiego nieba nigdy nie widziałem, tak wcześniej jak i teraz, gwiazdy były dosłownie na wyciągnięcie ręki. Nie mogłem zasnąć z zachwytu, ten widok pozostanie do końca moich dni.
I tak po objechaniu kawałka Europy wróciliśmy do domu. Wakacje się skończyły, trzeba było iść do szkoły, gwiazdy się skończyły. Zostały tylko wspomnienia.
Szkołę ukończyłem i myślę sobie zgłoszę się do wojska, poszedłem na ochotnika, trafiłem do marynarki. W tym czasie widziałem na żywo tylko jedną gwiazdę, a była nią Ania Wyszkoni , tak tak byłem na jej koncercie, nawet chciałem żeby mi dała autograf na klacie, niestety jej ochrona mnie wygoniła, wróciłem do portu, poszedłem spać.
Po wojsku zaczęła się praca, poznałem żonę, zaczęły się pierwsze zakupy astro zabawek, zabawek które od samego początku nabywam z trudnościami, jeden z moich astro kolegów ciągle mi mówi, Lukas napisz książkę i to dzięki niemu postanowiłem coś napisać, do tego powstał ten zacny dział, dzisiaj mam troszkę czasu więc piszę.
Pierwszy poważny sprzęt Breseer-Messier N-150 na montażu coś ala EQ5, tu wszystko jest OK. Następne zakupy, padło na filtr księżycowy i barlowa, zakupy postanowiłem zrobić w jednym z niemieckich sklepów astro, zamówienie złożone czekam dzwoni kurier, paczkę podpisałem otwieram ją w domu i dostałem szoku, to co zobaczyłem a raczej czego nie zobaczyłem ścięło mnie z nóg, przysłali mi pudełko wypchane folią bąbelkową, nie pamiętam już formy kontaktu z nimi ale po około miesiącu oczekiwania przysłali mi moje zamówienie i w ramach przeprosin malusieńką paczuszkę żelków Haribo, dosłownie 5 sztuk. Mijały miesiące, a ja coraz bardziej byłem uzależniony od astro zabawek, jedne się kupowało inne sprzedawało i padło na nowy zakup, a miał nim być refraktor stellarvue SV102ED z wyciągiem starlight. Zakupu dokonałem w jednym z angielskich sklepów, firmy nie będę podawał. Paczka doszła, była zima, otworzyłem paczkę przy kurierze wszystko OK, wtargałem sprzęt do domu poczekałem aż zejdzie para i prawie zawału dostałem, soczewka była zarysowana od wewnątrz, pisałem o tym na forum, ponieważ szukałem kogoś kto zna angielski i pomoże mi rozwiązać ten problem. Niestety, zgłosił sie tylko jeden człowiek, który powiedział że ma kolegę w Anglii i może coś załatwi, na tym się skończyło. Nie czekając już na pomoc innych, wziąłem słowniki i zacząłem pisać do gościa, ten zbywał mnie pustymi słowami aż w końcu powiedział żeby mu odesłać teleskop. Odesłałem ale pieniędzy mi nie zwrócił, wtedy też przypomniałem sobie że mam kolegę w UK, ten nie czekając długo dzwonił, rozmawiał i nic, tamten tylko obiecywał że wyśle mi nowy sprzęt. Wstyd mi było już prosić kolegę o pomoc, znowu zacząłem pisać, wymieniłem kilka emaili, gość w ciągu 2 tygodni naszej konwersacji wysyłał mi przynajmniej 5 nowych teleskopów, które nigdy nie dotarły. Moje nerwy nie wytrzymały, napisałem że podam go na policję, niestety i to nie pomogło. W końcu po około trzech miesiącach napisałem, że wysyłam zgłoszenie do firmy Stellarvue, że jest oszustem, jak minie potraktował itd. nie wiem na ile rozumiał, to co mu pisałem, dobrze wiecie jak to jest pisać w obcym jeżyku jak się go nie zna ale ta wiadomość zadziałała, odesłał mi pieniądze. Z refraktora Stellarvue zrezygnowałem, kupiłem TMB, którego mam do dzisiaj. Oczywiście były też inne zakupy, w tym montaż NEQ6, Astrotrack i wiele wiele innych. Odnośnie EQ6 chyba nie muszę pisać, bo było tu głośno, a nie chcę na nowo rozpętać wojny, napiszę za to moją przygodę z Astrotrackiem.
Od dłuższego czasu Adam zapowiadał otwarcie astro sklepu, jego zapowiedź była głośna i promocyjna, szybka akcja na AT, cena dobra, więc biorę nie ma sensu się zastanawiać. Byłem chyba na wakacjach jak przyszła paczka z AT, przyjechałem do domu otwieram WOW ale maszynka, podpina zasilanie, a on raz chodzi raz nie chodzi, napisałem o moim problemie na forum, były różne odp. AT działał dobrze, tylko na zasilaniu bateryjnym, próbowałem kilka zasilaczy i wydawało mi się że na jednym wszystko jest OK, niestety tak tylko się wydawało. Zadzwoniłem do Adama, rozmawialiśmy chwilę i Adam powiedział odeślij go nam, odesłałem i w ciągu kilku dni otrzymałem całkiem nową sztukę, pierwsza ponoć miała za krótki jakiś tam dzyndzelek, działający jako czujnik.
W tej całej mojej historii było jeszcze kilka zakupów z przygodami ale już dość napisałem. Na dziś dzień, mam całkiem spory arsenał astro "zabawek", niestety prawie z nich nie korzystam, postawiłem obserwatorium z myślą astro foto, sprzęt leży już dobre 3 lata i się marnuje, mam jednak nadzieje, że w ciągu 3 mc zrealizuję mój plan i obserwatorium będzie sterowane zdalnie.
Przez tych kilka lat poznałem wielu z Was, nie jestem częstym gościem zlotów pewnie też mało mnie kojarzycie, ale to głownie za sprawą mojej nieśmiałości wśród "obcych", zazwyczaj jestem cichym człowiekiem chyba, że znam kogoś od dawna, wtedy potrafię się rozkręcić
Na chwilę obecną postanowiłem zainwestować w Słońce, dlatego że częściej pogoda za dnia jest lepsza niż w nocy i przynajmniej, to ciało niebieskie bedę mógł obserwować.
Ale się rozgadałem
Pozdrawiam Łukasz