Skocz do zawartości

exec

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 579
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez exec

  1. Ekolog, sorry, zamieszałem się w tym wszystkim. Tym razem pisałem o energii w ogóle, a napisałem elektrycznej. Generalnie tak jak pisałem – z całkowitego zużycia energii w Polsce 22% idzie na ogrzewanie (dane GUS 2006). Spada z biegiem lat, więc pewnie dziś wynosi ok 20%. Moje 32% tyczy się całkowitego zużycia energii przez gosp. domowe na wszystko. Ogrzewanie zużywa 70% z tego, czyli ok 22, a dziś pewnie ok 20%. Ekologu. Bzdurność tego co napisałeś jest wręcz porażająca. Jeśli nie zaczniemy budować elektrowni teraz to wkrótce wiele elektrowni węglowych dokona swojego żywota (po prostu, ze ‘starości’). Skąd wtedy weźmiemy brakujący prąd? Zużycie prądu w gospodarce rośnie wraz ze wzrostem PKB, więc możemy założyć, że w najbliższych latach zapotrzebowanie na energie (generowane głównie przez przemysł i biznes) będzie rosnąć. Potrzebujemy nowych elektrowni, chyba że chcesz likwidacji polskiej gospodarki – wtedy ok, nic nie potrzeba… Ostatni gasi światło. Powiedz mi: jaki jest sens inwestować w droższe źródła energii (słońce, wiatr) skoro można mieć tańsze (węgiel, atom)? Jaki jest sens, no jaki? Ekologu, ostrzegam Cię, nie obrażaj mnie mówiąc, że ja kłamię. Spróbuj obalić jakiekolwiek moje dane które tu przytoczyłem. Pomijając nieporozumienie przy okazji energii całk./energii elektr. Pozdrawiam i mam nadzieję, że w końcu ustosunkujesz się do danych, które podałem. Bo wygląda to tak, że ja tu się produkuje i próbuje Ci pokazać różnymi danymi pewne sprawy, a Ty udajesz że tego nie zauważasz i dalej zarzucasz nas swoimi prawdami.
  2. Ja natomiast z telefonu (android) też nie mogę wejść na główną (biały ekran). Muszę wyszukać jakiś temat w google i przez niego wejść na forum i reszta już działa ok.
  3. 2” nie są lepsze od 1,25”. 2” standard stosuje się przy długoogniskowych okularach, aby móc uzyskać duże pole widzenia. Po prostu tak szeroki stożek światłą przy długoogniskowych okularach szerokokątnych nie mieści się w 1.25”. Możesz zastosować przedłużkę, ale zobacz czy po podniesieniu teleskopu 45-90 stopni do góry dasz radę wyginać głowę i patrzeć mocno w górę… Wg mnie lepiej zainwestować w lepszą kątówkę. Tyle, że przy tym wyciągu chyba bym został przy 1,25”, bo ciężka 2” kątówka i ciężki 2” okular może nieźle powyginać wyciąg. Ale to już musisz sam sprawdzić ile Ci wyciąg wytrzyma. Obserwowałem Jowisza tym teleskopem i przy powiększeniu ok 100x było już bardzo kiepsko (rozmyty obraz, aberracja chromatyczna). Przy większym będzie masakra. Możesz ratować się filtrami typu minus violet czy kontrast booseter.
  4. Moc zainstalowana w Polsce to nieco ponad 35 000 MW. Nie bez powodu. Przynajmniej tyle potrzebujemy. Wielkie 2MW turbiny nie wszędzie opłaca się instalować. Bezpieczniej liczyć bardziej popularne turbiny 1 MW. Średni ‘capacity factor’ dla farm wiatrowych to nieco poniżej 25%. W Polsce raczej tyle nie osiągniemy, ale dla obliczeń przyjmijmy te 25%. Mocy zainstalowanej w wiatrakach potrzebujemy więc ok 3.6 razy więcej (średni capacity factor elektrowni węglowej 90% / średni wiatrowej 25% = 3.6) Potrzebujemy więc 35 000 x 3.6 = 126 000 turbin. Odliczając lasy, góry, rzeki, jeziora, miasta daje nam to prawie 1 turbinę na 1km kwadratowy. Koszt tylu turbin wyniesie 252 miliardy euro, a i tak będzie ryzyko braku dostaw kiedy trafi się w całej Polsce bezwietrzny dzień. Za 252 miliardy euro mamy (licząc pesymistycznie) 60-80 nowoczesnych EPR-ów – czyli dwukrotnie więcej niż potrzebujemy. Turbiny będą do wymiany za 20-25 lat, EPR popracuje 60-80 lat. Solarne ogniwa posiadają jeszcze niższą sprawność. Dla słabo nasłonecznionej Polski dobrze będzie jak uda się uzyskać capacity factor rzędu 12-13% (w słonecznej Arizonie uzyskują 19%). Inaczej mówiąc potrzebujemy 260 000 MW mocy zainstalowanej, żeby średnio uzyskać z nich 35 000 MW mocy. Znowu – odliczając góry, lasy, jeziora, rzeki wyjdzie 1,5-2% powierzchni kraju. Bardzo dużo. Biorąc nawet optymistyczne koszty 5tys € / 1kw mocy zainstalowanej da nam to koszty rzędu 1300 miliardów euro (325 reaktorów EPR). W zamian dostaniemy system o żywotności do 25%, stracimy 2% powierzchni kraju (3-4% powierzchni rolnej) i w kiedy cały kraj znajdzie się pod chmurami będziemy mieć blackout. 1300 mld € to ok 18 całorocznych budżetów Polski. Inaczej mówiąc – absolutnie nie stać nas na takie rozwiązanie.
  5. Nie wiem skąd znowu Ci się ubzdurało, że 60% Polski to użytki rolne? Przecież ponad 30% to lasy a ok 20% to nieużytki (teren zabudowany, drogi, góry, rzeki, jeziora). Całkowita ziemia rolna to góra 16 mln hektarów, wykorzystywana pod uprawy ziemia rolna to 12mln hektarów. Ruszyć połowe lasów?? To mówi ekolog, czy "ekolog"? Czyli jednak postulujesz radykalne zwiększenie emisji CO2, poprzez rabunkową wycinkę lasów i skokową degradację środowiska? Powtarzam jeszcze raz - średnia plonu biomasy w Polsce to 10 a nie 15 ton. Trzymajmy się realiów a nie teoretycznych możliwości. Średnia wartość opałowa polskiego węgla to ok 24 MJ/kg. Jasne, że starczy - chwilę po tym jak większość ludzi wymrze z głodu z powodu braku żywności. To kto ma zamienić swoją żywność na biomasę, żeby Polska mogła ograniczyć emisję CO2? A może po prostu Brazylijczycy mają wykarczować resztki dżungli tropikalnej zwiększając w ten sposób bardzo mocno poziom CO2 w atmosferze, żeby Polska mogła przez spalanie biomasy niewielką część tego właśnie zwiększonego poziomu ograniczyć? W niewielkim stopniu. Niewiele to zmieni. Nie odniosłem się bo to de facto niewiele zmienia. Twoje "źródła" mówiące o ograniczeniu zużycia energii elektrycznej o 35% poprzez budowanie pasywnych domów są delikatnie mówiąc bzdurne, a mówiąc szczerze - musi to być po prostu jakiś pseudonaukowy, nie mający wiele wspólnego z rzeczywistością bełkot.
  6. Rozmawialiśmy o produkcji prądu i w pewnym momencie straciłem orientację czy chodzi Ci o energie elektryczną, czy o energie w ogóle. Jeśli chodzi o całkowite zużycie, to gospodarstwa domowe wg danych z 2006 roku to ok 32% całkowitego zużycia(i z biegiem czasu spada). Z tego 70% idzie na ogrzewanie, co daje nam 22% (a nie 40%). Jeśli Twoje publikacje mówią takie rzeczy to bardzo mi przykro. Może lepiej użyć danych na przykład GUSu? Wiem, że naprawdę poważne publikacje opierają się na danych statystycznych GUSu… Są możliwe tak samo jak możliwe jest zbudowanie 150 reaktorów w Polsce i zasilanie nimi Polski, Czech, Słowacji, Ukrainy, Białorusi, Litwy, Łotwy, Estonii i jeszcze pewnie na jakiś niemiecki land by starczyło.
  7. Ja się tam ‘halbic’ nie boję. W narodzie jest ich mało, więc strachu mi nie napędzają. Widać jednak, że w narodzie są też bardziej lękliwi ode mnie. Wierutna bzdura/kłamstwo/manipulacja. Nie można. Patrz sąsiedni wątek.
  8. Ekologu, spokojnie, nie wyprowadzaj mi się tu z równowagi. To nie ja znam jakieś dziwne i superowe liczby, tylko podaje dane źródłowe (polecam). Mówią one, że w samym Rajsku pozabilansowych złóż (tych dziś możliwych, ale nieopłacalnych ekonomicznie do wydobycia) jest 80-90 tys. Przyjąłem więc, że w całej Polsce takich złóż musi być przynajmniej 100tys ton(szacując pesymistycznie, żeby Cie nie drażnić). Ponieważ 1GW reaktor potrzebuje ok 25 ton uranu rocznie, a my potrzebujemy około 35GW, to jak łatwo policzyć gdybyśmy mieli same elektrownie atomowe zużylibyśmy rocznie około 875 ton uranu. 100 000 / 875 = 114 lat Jeśli chodzi o zasoby dla całego świata, to przyznaje Ci rację – trochę przeszacowałem, ale robiłem to na czuja(tak jak Ty to masz w zwyczaju robić ). Ponieważ w ziemi zasobów uranu o gęstości > 0.01% uranu (czyli takich, których wydobycie jest w ogóle sensowne przy dzisiejszych technologiach i z których uran kosztowałby aż 10x więcej niż dziś – z tak rzadkich złóż wydobywamy dziś np. srebro) jest ok 2mld ton to łatwo policzyć na ile to nam starczy. Moc zainstalowana na Ziemi to ok 15 TW. Łatwo policzyć, że rocznie cała Ziemia gdyby 100% energii elektr pochodziło z EA potrzebowałaby 375 tys ton uranu. 2mld ton starczyłoby więc na 5300 lat. To i tak tylko hipotetyczny scenariusz, bo kiedy Uran kosztowałby 5-6 razy więcej niż dziś całkiem opłacalny stałby się cykl torowy, a toru mamy w skorupie Ziemi 3 razy więcej niż uranu. Nie mówiąc już o tym, że uran można by odfiltrowywać z wody morskiej (notabene Japończycy mają ciekawą technologie do zrobienia czegoś takiego). W wodzie morskiej jest ok 4,5 mld ton uranu. Zakładająć, że uda się odfiltrować 1mld ton uranu z wody morskiej, tego uranu starczyłoby nam na 8000lat przy obecnym zużyciu. Jeśli wziąć pod uwagę ponowne przerabianie paliwa (przy pewnym koszcie uranu przerabianie paliwa staje się bardziej opłacalne od wydobywania uranu z rozrzedzonych złóż), to wtedy starczy nam go na ok 150 tys lat. Jeśli dodać do tego tor bęzie to ok 500 tys lat. Uran jest specyficznym surowcem – potrzebujemy go ilościowo bardzo niewiele. Co to oznacza? Możemy sobie pozwolić na wydobywanie go z bardzo rozrzedzonych źródeł. Coś takiego pociągnie za sobą mocny wzrost jego ceny, ale na to też sobie możemy pozwolić – wzrost jego ceny o 100% powoduje wzrost ceny prądu z EA o ok 1,5%. Po raz kolejny sięgnąłem do źródeł, żeby obalić bzdury przytaczane przez Ciebie. Kilka sekund – pierwszy wynik z google: No to co, liczymy od początku? A przepraszam bardzo, czy ja gdziekolwiek sugerowałem, że pali się zboża? Nie, więc proszę mi tu nic nie imputować. Średni plon roślin energetycznych to ok 10ton/ha, więc kilkukrotnie więcej niż żyta. I taki właśnie plon brałem pod uwagę przy moich obliczeniach.
  9. Nie wiem skąd te niesamowite dane. Większość źródeł jakie znam mówi, że gospodarstwa domowe zużywają około 25% energii (zależnie od kraju). Tak, to prawda, jeśli chodzi o energie potrzebną na wytworzenie ciepła to tu faktycznie leżą znaczne oszczędności. Zakładając, że de facto gospodarstwa domowe zużywają ok 25% z czego załóżmy, że aż połowa idzie na ogrzewanie to zakładając realistyczne 5-krotne oszczędności w energooszczędnym domu wychodzi 10% oszczędności - i to przy założeniu, że wszyscy przeniosą się do drogich (inwestycyjnie) oszczędnych domków, że zlikwidujemy bloki, kamienice itp itd. To i tak wg mnie szacunki zawyżone - bo jednak większość domów nie wykorzystuje energii elektrycznej do ogrzewania - raczej gaz lub energie z ciepłowni, więc domy pasywne raczej elektryczności zbyt wiele nie oszczędzą. Jak już wykazałem - w najbardziej optymistycznym wariancie 10% a nie 35%. Dwa - chcesz 'przesiedlić' ~10mln rodzin do budynków pasywnych? No problem. Każdy domek pasywny 1mln (250tys drożej niż normalny).... 2500 mld zł, w zaokrągleniu 625mld €, nawet licząc po kosmicznych 4mld za 1GW elektrowni atomowej daje to nam ponad 150 reaktorów. Mielibyśmy 5 razy więcej niż potrzebujemy.
  10. Ale dziesiatki tysięcy wypadków samochodowych nie są ani tak widowiskowe, anie nie są żadnym newsem. Nawet wypadki lotnicze już się ludziom i stacjom tv przejadły, więc coraz mniej ludzi boi się samolotów. Niestety 'atomówki' to gorący temat, bo ciemny tłum się ich boi.
  11. Kolejne raz piszesz coś 'bo Ci się wydaje'. Trzęsienie ziemi nie uszkodziło elektrowni. Tsunami zerwało linie zasilające chłodzenie reaktora. Niedługo później zalane zostały generatory zasilające zapasowe chłodzenie. To był główny powód przegrzania się paliwa. p.s. Tyle czasu minęło, a Tobie do dziś nie mieści się w głowie, że recycling przerobionego paliwa od pewnej ceny uranu robi się opłacalny. Jeśli jeszcze to paliwo odstoi kilkadziesiąt lat, tym lepiej i łatwiej je uzdatniać. Nie mieści Ci się w głowie, że z całego paliwa dostarczonego do reaktora jedynie 2-5% zostaje przepalone i zostaje jeszcze mnóstwo uranu, którego można wykorzystać później wielokrotnie. Dziś uran jest śmiesznie tani i mało komu opłaca się recycling i widzę, że masz spore problemy żeby pojąć, że kiedyś to się może zmienić. Albo 5x droższa - prawdopodobieństwo takie same... Sprężone powietrze obniżające sprawność o 50% już i tak mało sprawnego systemu, a potem przesyłanie energii kilka tysięcy km do krajów docelowych... jasne, bułka z masłem. Tanizna.
  12. No tak, ale chyba podświadomie pisałem o szybkim, ale nie natychmiastowym końcu wszelkich surowców. Jak widać, przy okazji takich tematów wychodzi szydło z worka, jeśli chodzi o ekologów... Dla wielu z nich skazanie na śmierć miliardów ludzi to żaden problem....
  13. Może i ogólniki, ale dobrze obrazujące to co by się stanie, kiedy naszą gospodarkę pozbawić źródła taniej energii. Co by się stało konkretnie? Pierwszą rzeczą byłby głęboki krach gospodarczy – podobny do tego z 1933, ale głębszy i o trwalszych podstawach. Niedługo potem załamało by się rolnictwo – ogromny wzrost cen żywności w połączeniu z dużym spadkiem realnych dochodów ludności byłby gwoździem do trumny światowej gospodarki(ograniczenie pozarolniczych wydatków konsumpcyjnych). W wielu rejonach świata okazałoby się, że lokalna populacja jest nie do potrzymania. Brak nawozów i rabunkowe korzystanie z ziemi rolnej w okresie kilku lat pogłębiłoby spadki w produkcji rolnej prowadząc do światowego głodu na niespotykaną skalę. Wojny surowcowe, wojny o żyzną ziemie, wojny domowe(to już się dzieje), pacyfikowanie zdesperowanej głodującej ludności. Biedniejsze państwa zamieniające się w totalitarne, zamordystyczne i bardzo niestabilne reżimy. W państwach zachodu tak samo przyśpieszy proces ograniczania praw i umacnianie władzy centralnej. Załamanie gospodarcze w państwach demokratycznych, likwidacja przywilejów socjalnych i emerytur kompletnie je zdestabilizuje(na długi czas) i większość z nich się rozleci lub zbankrutuje po kilka razy, a władzę zyskają różnego rodzaju populiści czy nacjonaliści. Dzisiejsza Grecja to przy tym co by się działo, to dziecinna piaskownica. Infrastruktura(drogi, koleje, mosty, porty, fabryki itd.) powoli będzie się rozlatywać, bo nie będzie z czego, ani po co jej utrzymywać. Wielu ludzi samoistnie (ta większość bez pracy) samoistnie przesunie się w kierunku rolnictwa (działki, ogródki, łąki) żeby nie przymierać głodem. To najpierw moje pytanie: ile 100lat temu było ludzi na świecie? Gdzieś tak 5 razy mniej. Do tamtego etapu NIE MA powrotu(chyba, że w perspektywie ponad stu lat degrengolady gospodarczej, społecznej i …demograficznej). Nasza gospodarka jest obecnie dużo większa, bardziej skomplikowana i infrastruktura, którą musimy utrzymać, aby gospodarka się nie załamała jest nieporównywalnie większa. Żeby cofnąć się do takiego etapu jak 100 lat temu musielibyśmy zlikwidować naszą gospodarkę i zbudować nową od początku(czyli taką, która się nie opiera na szybkim transporcie, masowym stosowaniu nawozów, mechanizacji rolnictwa itd. itd.). Nie mówiąc już o konieczności redukcji liczby ludności…
  14. Złoża uranu obecnie w Polsce szacuje się na ok 8-10tys ton. Natomiast wszystkie polskie złoża uranu, łącznie z tymi pozabilansowymi(czyli takimi, których wydobycie dziś jest ekonomicznie nieopłacalne) są o wiele większe. W samym Rajsku szacuje się, że jest ok 80-90 tys. ton uranu. Gdyby (hipotetycznie) w tej chwili przestawić całą polską energetykę na energie nuklearną to 100tys ton złóż starczyłoby nam na ok 115 lat – przy jednym cyklu. Wzrost cen uranu będzie oznaczał wzrost ekonomicznej opłacalności recyclingu paliwa, którego w takim przypadku starczyłoby nam na ok 3000 lat.
  15. Sawes, dobrze być albo samowystarczalnym, albo samemu produkować towary, które są innym niezbędne. Niestety pełnej samowystarczalności nie jesteśmy w stanie osiągnąć. Ot choćby ropa naftowa – jesteśmy skazani na jej zakup. Te 7 reaktorów zostało wyłączonych tymczasowo, żeby poddać je (jak i inne) ‘stess tests’. Niemcy nie mają jak powyłączać reaktorów jądrowych, bo musieliby je zastąpić elektrowniami węglowymi co spowodowałoby przekroczenie ich limitów produkcji CO2.
  16. Szuu, obawiam się, że to tak fajnie nie zadziała. Oszczędności prądu w stylu gaszenia świateł, energooszczędnych lodówek i telewizorów to trochę taki pic na wodę. Większość zużywanej energii pochłania przemysł. Obawiam się, że nasza gospodarka (jako całość) nie poradziłaby sobie z mocnym ograniczeniem dostępności energii. Zobacz co się działo w czasach kryzysu paliwowego, a przecież wtedy te wzrosty cen ropy i czas ich trwania były śmiesznie niskie i krótkie. Poza tym to działo się w czasach kiedy większość tej ropy zużywały Stany i Europa. Co będzie za jakiś czas w świecie, w którym każdy Chińczyk będzie chciał być jak Amerykanin? Znaczne ograniczenie dostępności energii dla naszej gospodarki oznaczałoby jej ruinę, masowe bezrobocie, biedę, głód i nędzę(bez taniej i łatwej energii nasze rolnictwo leży – ropa=nawozy, ropa=maszyny rolnicze itd.). Brak taniej i łatwej energii będzie oznaczał upadek i ruinę naszej cywilizacji w stopniu niespotykanym nigdy wcześniej w historii. Myślę, że taki scenariusz nas nie czeka. Zamiast tego myślę, że trzeba przyzwyczaić się do mniej więcej permanentnego kryzysu – długie fazy recesji z krótkimi fazami odbicia, które będą szybko zduszane przez szybko rosnące ceny surowców i kolejne bańki spekulacyjne. Inaczej mówiąc czeka nas scenariusz japoński, tyle że w ostrzejszej formie. Co to scenariusz japoński dobrze obrazuje wykres ich głównego indeksu giełdowego: Przy okazji: zawsze jak mi jakiś ‘doradca finansowy’ mówił, że giełda w dłuższym okresie zawsze rośnie to pokazuje mu wykres Nikkei. Niestety wygląda na to, że my nie będziemy mieli luksusu przeżywania degrengolady naszej gospodarki tak jak Japonia - w czasach tanich surowców i w czasach prosperity reszty świata, który ciągnął Japonie za uszy w górę. No cóż - życie.
  17. Kup ten drugi. To najgorszy możliwy wybór, więc jeśli chcesz kupić najgorszy możliwy teleskop, to ten sprzęt jest w sam raz dla Ciebie.
  18. Piotr, racja - bardziej niż 'radioactive fallout' grozi nam 'political fallout'. Zza Odry już odzywają się głosy jakichś oszołomiastych politykierów nawołujących Polskę do porzucenia planów budowy EA...
  19. To ciekawe. Jeśli możemy czekać z EA, to znaczy tylko tyle, że zamiast niej musimy wybudować elektrownie węglowe. Mniej więcej w czasie kiedy elektrownie węglowe mają szanse ruszyć, wejdzie pełna odpłatność za emisje CO2. Inaczej mówiąc – za 10 lat w Europie produkcja prądu z elektrowni węglowych stanie się najdroższym sposobem produkcji prądu. Nie musimy od razu budować EPR-ów, chociaż byłoby fajnie. Jest wiele sprawdzonych reaktorów generacji III i III+, które możemy zbudować. Polska jest krajem, który bardzo musi inwestować w nowe moce. Ty nie łapiesz skali problemu i wpływu masowego stosowania biomasy w produkcji energii. Rosnące ceny żywności, światowy głód, destabilizacja polityczna całego świata, wojny, kompletny kolaps gospodarki. Chleb za 10-15 (i więcej) zł, kg mięsa za ponad 100zł itp. oznacza dla kraju takiego jak Polska kompletny kolaps gospodarczo-społeczny oraz głód i nędze dla sporej części narodu. Inaczej mówiąc – ten scenariusz jest nierealistyczny, bo nikt do tego nie dopuści. Ponieważ pewnie: 1. Nie przyjmiesz tego do wiadomości 2. Nie wiesz o czym mówisz (nie znasz żadnych liczb, więc pleciesz co Ci się wydaje) To podrzucę Ci trochę liczb. Załóżmy, że rezygnujemy z produkcji żywności, przechodzimy na dietę 0 kcal i wykorzystujemy wszystkie 12mln ha na produkcje biomasy. Udaje nam się osiągnąć średnią wydajność 10ton z ha. Daje nam to w skali kraju ok 120mln ton biomasy. To jest mniej więcej energetyczny odpowiednik 60mln ton węgla kamiennego. Starczy to nam na zastąpienie 40% zużywanego w Polsce węgla. A gdzie (obecnie obowiązkowa) produkcja tzw biokomponentów do paliw? To jest właśnie ta biomasowa utopia, o której mówisz.
  20. Oczywiście. To są koszty inwestycyjne, które pojawiają się przy budowie tego typu obiektów i które bierze się pod uwagę. Co się tak Francuzów uczepiłeś jakby mieli monopol na budowanie EA? Nie no jasne, jak coś utknie to każdy Polak powinien sobie w łeb strzelić. W ogóle jak się coś robi i napotka jakieś trudności to należy sprawe olać i odpuścić, nie? Cały myk polega na tym, że za kilka lat, kiedy wejdą najpierw limity a potem opłaty za każdą tonę wyemitowanego CO2, to elektrownie węglowe (jeszcze dziś opłacalne) staną się kompletnie nieopłacalne. Natomiast to ogromne opodatkowanie e. węglowych niejako(sztucznie) zwiększy opłacalność e. słonecznych, wiatrowych(atomowych przy okazji też). Niemniej jednak problem pozostanie taki sam - opłacalność wiatru/słońca w porównaniu do opłacalności atomu będzie wyraźnie niższa. Elektrownie nam się starzeją i trzeba budować nowe 'na wczoraj'. Pytanie - co budować? Na rozrzutność pod tytułem słońce/wiatr w skali pozwalającej zastąpić e. węglowe nas najzwyczajniej nie stać. Na biomasę (chleb 10zł) też nas nie stać. Można jak dawniej budować elektrownie węglowe i wszystko by było ok. Tyle, że już nie będzie ok jak wejdą limity CO2.
  21. O widzisz, spalanie biomasy jedynie nie zwiększa, a nie redukuje. I to też pozornie. Zwiększenie udziału biomasy w produkcji energii spowoduje, że niedługo obudzimy z wykarczowanymi lasami pod uprawy biomasy. Totalny burnout. W zglobalizowanym świecie, przeznaczenie części upraw na produkcje biomasy wywinduje ceny żywności wszędzie. Jeśli wierzysz, że nas to nie dotyczy, to możesz wierzyć dalej. Na świecie wzrost cen zaczął się już 2 lata temu, u nas rok temu. A to dopiero początek. Zapamiętaj to co Ci tu powiedziałem i obserwuj ceny w tym i przyszłym roku. Jestem przekonany, że za rok-dwa zrewidujesz swoje biomasowe poglądy. Największy koszt w historii, czyli koszty budowy pierwszych prototypowych EPR-ów, czyli reaktorów nowej generacji to ok 4mln/1MW. Te koszty dla kolejnych jednostek będą niższe. Wszystkie dotychczasowe elektrownie atomowe, budowane seryjnie były wyraźnie tańsze. Nawet jeśli kolejne EPRy kosztowałyby aż 4mln/1MW to i tak jest to rozwiązanie tańsze od EW/ES. Koszt wybudowanie elektrowni wiatrowej, która w ciągu roku wyprodukuje taką samą ilość prądu to koszt ok 6-8mln/1MW Koszt wybudowania elektrowni słonecznej, która w ciągu roku wyprodukuje taką samą ilość prądu to koszt rzędu 9-16mln/1MW. I teraz: czas życia EPRa to przynajmniej 60 lat. Czas życia turbiny wiatrowej to max 20-25lat. Czas życia ogniwa słonecznego ok 20 do 25 lat. To samo można powiedzieć o reaktorach! A teraz porównaj awaryjność Toyoty i awaryjność reaktorów. Ano właśnie.... Co do modernizacje infrastruktury przesyłowej, to w przypadku EW/ES (systemy rozproszone) czekają nas o wiele większe wydatki niż w przypadku EJ, zrozum to wreszcie, bo się robi już żałosne... Bzdury, bzdury, bzdury. Gigantyczne subsydia idą w kierunku elektrowni słonecznych i wiatrowych, a nie jądrowych - te ostatnie radzą i radziły sobie bez nich. EW/ES bez subsydiów są ekonomicznie nieopłacalne. Bzdury. Rozmawialiśmy już o tym. Jakbyś zadał sobie trochę trudu, poszukał w internecie faktycznych źródeł - ile kosztowały EJ a ile EW/ES to byś nie pisał tych bzdur. Widzę jednak, że od tego czasu tego nie zrobiłeś. Ekologu, jeśli opierasz się na takich źródłach to ja dziękuje - o czym my tu w ogóle rozmawiamy. Po pierwsze: uran obecnie jest śmiesznie tani. Prawie nikomu nie opłaca się go wydobywać. Dlaczego? Ostatnimi laty przepalamy w reaktorach paliwo pochodzące z rozmontowywanych głowic nuklearnych. To zepchnęło ceny uranu do śmiesznie niskiego poziomu ok 60$ za funt. Szacowana ilość uranu ekonomicznie opłacalna do wydobycia przy tej cenie to ok 5,5mln ton. (nieco ponad 100lat przy obecnym zużyciu- ok 50 tys ton rocznie-cały świat zużywa kilka wagonów uranu rocznie, a jedne elektrownia Bełchatów zużywa kilka wagonów węgla na godzinę...). W złożach zawierających >0.01% uranu jest go około 2mld ton. Fakt, taki uran cenowo zbliży się do srebra (wydobywanego obecnie z podobnie rzadkich złóż), tyle że nawet taki kilkudziesięcioprocentowy wzrost ceny uranu spowoduje wzrost ceny energii z EJ o kilka procent. Tylko dwukrotny wzrost ceny węgla powoduje wzrost ceny energii z e. węglowej o 60%. A uważaj co chcesz. Mam wrażenie, że Ty i tak wierzysz w to co Ci pasuje, a nie w fakty.
  22. Ponieważ gotowych rozwiązań podgrzewających jest sporo, więc powiem jakie wg mnie jest najtańsze: kawałek drutu oporowego i jakaś bateria/baterie.
  23. Na 300 lat to może starczyć obecnych źródeł, czyli uranu, którego opłaca się go wydobyć przy jego dzisiejszych (śmiesznie niskich) cenach. Inaczej mówiąc - jeśli cena uranu wzrośnie kilkukrotnie, to będzie się opłacało sięgnąć do źródeł kilka razy rzadszych, których jest kilkadziesiąt razy więcej.
  24. Chwila. Czy nowoczesna elektrownia węglowa to nie duża i skomplikowana inwestycja? Czy elektrownia wodna to nie duża i skomplikowana inwestycja? A może elektrownia słoneczna? Nie wiem czy wiesz, ale budowa takiej elektrowni słonecznej to nie tylko o wiele większa inwestycja, wymagająca dodatkowo jeszcze większych nakładów na sieci przesyłowe. Koszt zarządzania odpadami to drobny okruszek w porównaniu do hipotetycznych kosztów, które trzeba by ponieść chcąc budować elektrownie wiatrowe/słoneczne zamiast elektrowni jądrowych. Uran zależny od koniunktury? Nie może być! A co nie jest zależne od koniunktury? Musisz sobie WRESZCIE uświadomić, że cena samego uranu to drobny okruszek kosztów prądu pozyskanego z EJ (poniżej 1%). Tak więc nawet jeśli cena uranu wzrośnie (super-pesymistyczny scenariusz) pięciokrotnie, to ceny prądu nie wzrosną z tego powodu prawie wcale. Wzrost cen węgla 5x spowoduje trzykrotny wzrost cen prądu z el. węgl. Z naszego punktu widzenia można uznać, że uran to niewyczerpane źródło. Tzn: uranu którego opłaca nam się wydobywać, a więc takiego uranu, którego koszt wydobycia dochodzi do 1000$ za kg mamy na ponad kilkanaście tysięcy lat. Nawet gdybyśmy "pstryk" i nagle zaczęli produkować prąd tylko z uranu, to i tak starczyłoby go na ok 4 tys lat. Nie mówię tu nawet o uranie możliwym do 'odfiltrowania' z wody morskiej. Nie mówię tu nawet o możliwości wykorzystania toru jako paliwa w reaktorze (toru mamy w skorupie ziemi 3x więcej niż uranu). To ja Ci wymienię inwestycje jeszcze droższe: -elektrownie wiatrowe -elektrownie słoneczne Nie wyrobi? Jeśli cokolwiek 'wyrobi' (czyli jeśli cokolwiek jesteśmy w stanie na tyle szybko wybudować) to tylko EJ. Żaden wiatr czy słońce nie jest alternatywą i może działać tylko jako uzupełniające źródło energii. Dlaczego? Ponieważ gospodarka nie może być uzależniona od niepewnych dostaw energii (świeci/nie świeci, wieje/nie wieje). Oczywiście można powiedzieć, że jest wyjście - budowa zapasowych e. sł. i wiatr. i rozbudowa linii przesyłowych (zawsze gdzieś wieje/świeci), ale to jest kuriozalny pomysł. Sprawiłby, że i tak nieopłacalny wiatr/słońce stanie się jeszcze bardziej nieopłacalny i koszty inwestycyjne okaża się absurdalnie wysokie. No to mój sweter też jest dla mnie "źródłem" energii. Pompa ciepła może być co najwyżej tanim sposobem ogrzewania domu. A w jaki niby sposób biomasa ma przyczynić się do redukcji CO2 lub uratować Ziemie przed ugotowaniem?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.