ale to dopiero kilkaset lat po supernowej... (chyba?)
po zastanowieniu się, stwierdzam, że gwiazda to nietypowy przypadek, z dwóch powodów:
1. jej obraz na siatkówce jest o wiele większy niż to wynika z geometrii (efekty interferencyjne), więc energia rozprasza się na większy obszar
2. łączna ilość energii jest niska wiec łatwo ją rozproszyć
ale na pewno istnieje próg jasności od której patrzenie na niepozornie wyglądającą kropkę zaczyna być szkodliwe, w końcu tak właśnie ludzie sobie psują oczy laserami.
nie wiem jak uwzględnić czynnik nr 2, ale nr 1 oznacza że jasność musiałaby być tyle razy większa od zwykłej gwiazdy ile razy powierzchnia krążka airego jest większa od powierzchni obrazu gwiazdy obliczonego geometrycznie. średnica betelgezy widoczna z ziemi to 0,055 sek kątowej, dysk airego dla oka to powiedzmy 60 sek kątowych, czyli powierzchnia różni się (60/0,055)^2 ~= milion razy, więc taki wzrost jasności gwiazdy (odpowiadający 15 wielkości gwiazdowych) jest potrzebny żeby do tego obszaru siatkówki docierała taka energia jak przy patrzeniu na fragment słońca.
jeżeli zgodnie z prognozami betelgeza osiągnie jasność -12 to będzie "tylko" 100 tys razy = 1/10 jasności słońca, czyli raczej niegroźnie, ale patrząc przez lornetkę lub teleskop oczywiście zwiększamy łączną ilość energii i zmniejszamy krążek airego (skupiamy energię lepiej niż gołym okiem) i to może być już za dużo - albo i nie (zależnie od czynnika nr 2 którego nie uwzględniłem - ktoś wie jak to oszacować?)