myślę że założenie że wszędzie nie będzie prądu to gruba przesada. w jednych miejscach będzie a w innych nie. w jednych miejscach szybciej będzie to naprawione, w innych później.
nie jest prawdą że bez prądu zaniknie władza państwowa i nie będzie żadnej możliwości komunikacji - zawsze można posłać kuriera i to nie pieszego. wojsko ma służby łączności których zadaniem jest działanie własnie w takich warunkach.
tak, człowiek bez skrupułów zabierze kobiecie jedzenie i mam nadzieję że wkrótce po tym dostanie kulkę od policjanta lub członka ochotniczej służby obywatelskiej na mocy przepisów stanu wyjątkowego.
tak, bez chłodziarek zepsują się tony żywności ale konserwom to nie zaszkodzi. żyjemy w epoce nadprodukcji, również żywności, to że wyrzuci się trochę więcej jedzenia niż zazwyczaj nie zrobi większej różnicy.
naprawa sieci elektrycznej nie będzie przecież trwać w nieskończoność. dopiero długa anarchia może doprowadzić do scenariusza typu Mad Max, ale nie ma szansy żeby doszło do tego z tak błahego powodu jak awaria prądu. do tego potrzebna byłaby prawdziwa katastrofa.
zgadzam się, że "cofnięcie" się w rozwoju jest nieuniknione, ale nie w tym sensie że wraca średniowiecze, a tylko większość wysiłków trzeba będzie kierować na odbudowę zniszczeń zamiast na rozwój i konsumpcję - zupełnie jak po wojnie lub powodzi - i to będzie bardzo bolesne no ale bez przesady...