Skocz do zawartości

Astronomiczne podsumowanie 2017 roku


slvmtz

Rekomendowane odpowiedzi

Jeszcze kilka dobrych dni, a o 2017 roku będziemy mogli mówić w czasie przeszłym. Właśnie kończy się pewien rozdział w astronomii, który postanowiłem na swój sposób podsumować w oparciu o własne doświadczenia i informacje dostępne w internecie. Podobną rzecz miałem okazję zrobić rok temu, cieszyła się ona dużym zadowoleniem, a więc cieszę się, że po raz kolejny mogę was “uszczęśliwić”.

Zacznijmy od stycznia…

Kwadrantydy, czy ktoś o nich słyszał? A może inaczej, czy ktoś je w ogóle widział? Z zachowanych wiadomości na ten temat wynika, że styczeń stał się pod względem obserwacyjnym bardzo nieudany. Przez większość miesiąca nad Polską kłębiły się chmury, które zwłaszcza w dniu maksimum Kwadrantydów zaoferowały słabe warunki obserwacyjne. Pomijając, jednak kwestię obserwacji skupiłbym się także na wyjątkowej dostępności aż 7 planet na styczniowym nieboskłonie. Już po zachodzie Słońca oczom obserwatorów z powodzeniem ukazywały się Uran, Mars, Neptun i Wenus. Dnia 1 stycznia doszło nawet do rekordowej koniunkcji Neptuna z Marsem, która niestety w kulminacyjnym momencie była poza zasięgiem obserwatorów z Polski. Oba obiekty zbliżyły się do siebie na odległość niespełna 2 minut kątowych, co jest rzeczywiście niewyobrażalną wartością. Dwanaście dni później Neptun spotkał się z Wenus z tym, że odległość pomiędzy obiektami była już o wiele wiele większa. Kolejne planety w postaci Jowisza, Saturna i Merkurego czekały na najbardziej wytrwałych obserwatorów, którzy nie bali się wczesnych poranków, albo późnej nocki. Około godziny 7 rano Jowisz wisiał już wysoko nad południowym horyzontem, a Saturn i Merkury dopiero wynurzały się spod horyzontu znikając szybko w objęciach blasku słonecznego. Styczeń stał się miesiącem, w którym panowały dogodne warunki do obserwacji komety 45P/Honda-Mrkos-Pajdušáková, która wieczorem 10 stycznia osiągnęła największą jasność. Była to pierwsza kometa z 2017 roku, a więc jak nietrudno się domyślić - potem także pojawiło się ich kilka.

Luty

Drugi miesiąc w anno domini 2017 wyglądał nieco lepiej od stycznia. Warunki obserwacyjne z tego, co pamiętam były nie najgorsze. Wspomnienie tego miesiąca zacząłbym od zjawiska półcieniowego zaćmienia Księżyca z dnia 11 lutego, które choć nie należy do zbioru niezwykle spektakularnych, było przeze mnie bacznie śledzone od początku, aż po sam koniec. W owym czasie zorganizowałem nawet transmisję na żywo, która do dziś dostępna jest w serwisie YouTube. Oprócz samego półcieniowego zaćmienia Księżyca w końcówce lutego oczom obserwatorów ukazało się niezwykłe trio w postaci Marsa, Urana i Wenus. Dwie pierwsze z wymienionych planet od 24 do 27 lutego znajdowały się w bliskiej koniunkcji przez co na przykład Uran, którego w normalnych warunkach trudno zlokalizować na nieboskłonie stał się doskonale osiągalny w sąsiedztwie Marsa.

Marzec

Trzeci miesiąc w rocznym kalendarzu tradycyjnie stał się okazją do ujęcia światła zodiakalnego. Po informacje na temat tego, czym ono jest i jak zaobserwować je w przyszłości odsyłam do filmiku dostępnego na zaprzyjaźnionym kanale RadioTeleskop.pl prowadzonym przez Pana Piotra Majewskiego z Radia PiK. Marzec w 2017 roku na samym początku dawał dość duże szanse na obserwacje Marsa i Urana. Planety te w miarę upływu czasu ulegały jednak coraz większej rozłące w kontraście do Wenus, która łączyła się ze światłem Słońca po to by w końcówce miesiąca na dobre zniknąć nam z nocnego firmamentu. Dnia 20 marca około godziny 11:28 wkroczyliśmy w sidła wiosny przekraczając granicę równonocy wiosennej.

Kwiecień

Miesiąc czwarty w rocznej kolejności stał się początkiem dostępności komet na nocnym nieboskłonie. Ogólnie, biorąc pod uwagę cały rok 2017 sądzę, że okazji do satysfakcjonujących obserwacji komet było całkiem dużo. W kwietniu mogliśmy stać się świadkami rosnącej w jasność 41P/Tuttle-Giacobini-Kresak, która wywędrowała z objęć Wielkiej Niedźwiedzicy do gwiazdozbioru Smoka. Wprawne oko mogło ją dostrzec już w końcówce marca, ale prawda jest taka, że dopiero w kwietniu warunki do jej obserwacji były najbardziej sprzyjające. Jakby tego było mało to około 15 kwietnia 2017 roku można było zaobserwować spotkanie 41P/Tuttle-Giacobini-Kresak z nieco słabiej świecącą kometą o nazwie C/2015 V2 (Johnson). Uznałem to za niezłą okazję do zrobienia fotografii, gdyż wcześniej z podobnym spotkaniem raczej nie miałem do czynienia. Oprócz tego dnia 7 kwietnia doszło do opozycji Jowisza, który dominował na niebie w pierwszej części nocy. Dodatkowo 28 kwietnia 2017 roku doszło do pierwszego w roku zakrycia najjaśniejszej gwiazdy z konstelacji Byka przez słaby sierp Księżyca. Obserwacje zjawiska udały się niestety średnio, gdyż jak wynika z relacji naocznych świadków, nad Polską zalegały wówczas chmury.

Maj

Zaraz po kwietniu nie należy jeszcze zapominać o C/2015 V2 (Johnson), gdyż piąty miesiąc w roku był okresem w którym z dnia na dzień kometa jaśniała. Szczególnie sprzyjającym w kontekście jej obserwacji czasem stała się druga połowa maja, ponieważ w pierwszej niestety, ale rządził Księżyc, który w międzyczasie odwiedził kilka planet Układu Słonecznego. Koniunkcje obiektów z Księżycem są jednak stosunkowo częste, dlatego z oczywistych powodów raczej w tym artykule je pominę. Warto jednak zwrócić uwagę także na to, że w miarę upływu czasu planeta Saturn zbliżała się do swojej opozycji, co oznacza że maj stał się czasem, w którym królowa pierścieni wschodziła jeszcze przed północą. Gdyby tego było mało to na samym początku maja na niebie choć, co prawda bardzo słabym światłem, ale pojawiła się kometa C/2015 ER61 (PANSTARRS), której oblicze z łatwością ująć można było na fotografiach nocnego nieba tak, jak zrobił to Gabriel Murawski. Z mniej ważnych, ale wciąż istotnych wiadomości można by jeszcze zwrócić uwagę na wybuch supernowej w NGC 6946, która oddalona jest od nas o 22 miliony lat świetlnych, a mimo to stała się osiągalna nawet dla amatorów astrofotografii, czego największym przykładem jestem już ja sam.

Czerwiec

Miesiąc stanowiący połowę roku stał się tym, w którym o komecie Johnsona mogliśmy powoli zapominać. Na samym początku czerwca przeszła ona przez maksimum swojej jasności, po czym zaczęła wizualnie słabnąć i odchodzić w niepamięć. Bardzo ważną rolę zaczęła jednak odgrywać planeta Saturn, która z dnia na dzień aż do 15 czerwca 2017 roku dążyła ku swojej opozycji. Od drugiej połowy czerwca istotną rolę zaczęły odgrywać również obłoki srebrzyste, których w ciągu trzech lat moich obserwacji, akurat w tym roku było chyba najwięcej. Mówię tak, ponieważ w gruncie rzeczy nie musiałem specjalnie na nie polować, a mimo to kilkukrotnie udało mi się je ująć i nawet skleić krótki timelapse. W drugiej części czerwcowych nocy, a właściwie tuż przed wschodami Słońca jedną z ważniejszych ról zaczęła odgrywać Wenus. W ten sposób na początku miesiąca na bardzo niskiej wysokości nad horyzontem spotkała się ona z Uranem i powędrowała dalej.

Lipiec

Obłoki srebrzyste to widowisko, które śmiało można nazwać aktualnym dla siódmego miesiąca w roku. Zgodnie z tym, co napisałem wcześniej pojawiały się one w obfitej okazałości przez co niemal trudno mi uwierzyć w to, że są ludzie, którzy ich nie zauważyli. Na początku miesiąca wprawne oko z pomocą lornetki mogło dostrzec niezwykłą parę na porannym nieboskłonie. Jeszcze przed wschodem Słońca planeta Wenus towarzyszyła Plejadom po to by szybko z ich zasięgu wywędrować do Hiad. W ten sposób 13 lipca 2017 roku uczepiła się ona gwiazdy Ain z centrum gwiazdozbioru Byka i trwała przy niej przez kilkanaście długich godzin. Oprócz tego, choć trudno mi w to uwierzyć raczej nic wielkiego na nocnym nieboskłonie się nie wydarzyło. Lipiec przeminął w charakterze odpoczynku i relaksu przygotowując nas tym samym na spotkanie z następnym miesiącem.

Sierpień

Zacznijmy z grubej rury, albowiem właśnie w taki sposób powitała nas astronomiczna strona sierpnia. Już w 7 dniu miesiąca chwilę po zachodzie Słońca nad południowo-wschodnim horyzontem pojawił się nadgryziony Księżyc. Była to ikona kolejnego w tym roku zaćmienia naszego naturalnego satelity, który tym razem przyprawił nas o nie lada emocje. Zjawisko odbyło się w postaci częściowej, ale należy też podkreślić, że przynajmniej w północnej Wielkopolsce nie było problemów z jego zauważeniem. Tegoroczne lato bywało grymaśne pod względem pogody, dlatego ową okoliczność należy uznać za niezwykłą - podobnie, jak ja ją uznałem nagrywając bezsłowne wspomnienie zjawiska dostępne na YouTube. Mimo to wszyscy, którzy interesują się astronomią z ogromną niecierpliwością oczekiwali na zupełny fenomen, który nastać miał już 20 sierpnia 2017 roku i co ciekawe - nie był bezpośrednio osiągalny dla obserwatorów z Polski. Mowa oczywiście o całkowitym zaćmieniu Słońca, które przecięło tereny Zjednoczonych Stanów Ameryki. Wielu z moich znajomych oglądało to zjawisko na własne oczy i ostatecznie warunki im dopisały, a obserwacje się znakomicie się udały. Jako ciekawostkę można tutaj dopowiedzieć o tym, że trochę po zachodzie Słońca na terenach Polski też doszło do małego, aczkolwiek nadal zaćmienia, a więc chociaż skrawek długo wyczekiwanego zjawiska był w stanie nas dotknąć w sposób pośredni. Oprócz tego sierpień stał się ikoną perseid, które w tym roku rozszalały się na dobre mimo, że w wielu regionach Polski aura pogodowa w trakcie maksimum roju była fatalna. Wiem coś o tym, bo w 12 sierpnia 2017 roku odbyło się pierwsze duże wydarzenie astronomiczne w gminie Czarnków o nazwie Gminnej Nocy Spadających Gwiazd, które współorganizowałam. Nie wiedzieć czemu, ale akurat na czas wydarzenia w dniu maksimum zrobiło się zupełnie pogodnie. Niestety był to czas, w którym aby coś zauważyć należało się spieszyć. Jowisz w sierpniu pomału odchodził do lamusa znikając krótko po zachodzie Słońca pod horyzontem, a Saturn za to utrzymywał się sporo dłużej. Duże nadzieje dawał Neptun i Uran, który przez teleskop dawał się wypatrzyć w satysfakcjonującej postaci.

Wrzesień

Już na początku roku szkolnego, a konkretnie dnia 5 września 2017 roku swoją opozycję osiągnęła ósma planeta od Słońca, co oznacza że wówczas Neptun osiągnął największe rozmiary kątowe w roku. Istniały zatem najlepsze warunki do tego, by namierzyć niebieskiego giganta i go zaobserwować. W pierwszym weekendzie września nad ranem doszło do spotkania Wenus z gromadą otwartą gwiazd M44. Kulminacyjny moment koniunkcji trwał około trzech dni, po czym siostrzana planeta Ziemi powędrowała dalej zbliżając się do tarczy naszej dziennej gwiazdy. Nad ranem 17 września na widnokręgu tuż przy północno-wschodnim horyzoncie spotkał się Mars z Merkurym w odległości kątowej wynoszącej nieco ponad 17-minut. Nie była to oczywiście ostatnia koniunkcja tego miesiąca, albowiem już trzy dni później można było spotkać się z Wenus majaczącą u boku Regulusa.

Październik

Miesiąc, w którym o letniej aurze pozostały nam tylko wspomnienia okazał się kolejną okazją do obserwacji komety. Na październikowym niebie rozbłysła C/2017 O1 (ASASSN), której co prawda nie można było złapać gołym okiem, ale za to z powodzeniem łapano ją przez amatorskie osprzętowanie astronomiczne i poza tym uwidaczniała się ona na fotografiach. Niektórzy mieli nadzieję na nieoczekiwany zwrot akcji w jej jasności, ale ostatecznie przeminęła ona bez większego splendoru.

Listopad

W momencie, kiedy redaguję ten artykuł mamy jeszcze listopad, a właściwie już jego końcówkę. W tym roku zatem zabrałem się za jego pisanie wyjątkowo wcześnie, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dnia 6 listopada w godzinach nocnych Księżyc spotkał się z najjaśniejszą gwiazdą z konstelacji Byka i co ciekawe lub typowe dla tego typu zjawisk - zakrycie było podwójne. W dużym uproszczeniu przynajmniej z północnej wielkopolski wyglądało to tak, że najpierw chmury zakryły Księżyc, a potem Księżyc zakrył Aldebarana i o ile nasz naturalny satelita był łaskaw Aldebarana odkryć to chmury już niestety nie były na tak uprzejme, a szkoda. Dnia 13 listopada 2017 roku w łunie słonecznego blasku doszło do bliskiego spotkania Jowisza z Wenus. Oba obiekty dzieliła odległość niespełna 16-minut kątowych, co uznać można za niezwykłą okoliczność. Niestety nie miałem okazji do obserwacji tego wydarzenia, gdyż prywatnie byłem w Krakowie wśród wysokich budynków bez możliwości szybkiego przemieszczenia się za miasto.

Grudzień

Ostatni miesiąc roku zaczął się dużą fazą Księżyca, który w momencie pełni ugrzązł w punkcie perygeum. Jak nietrudno się zatem domyślić - mieliśmy do czynienia z jedyną w tym roku i ostatnią superpełnią Księżyca. Obserwacje zjawiska udały się połowicznie, albowiem nad częścią Polski zalegała gruba warstwa chmur. Tak samo połowicznie udały się obserwacje zakrycia i odkrycia gwiazdy Regulus przez Księżyc. Niestety dnia 8 grudnia 2017 roku w północnej Wielkopolsce pomimo wielkich nadziei, które wystąpiły za dnia, nadeszły chmury i totalnie zakryły nieboskłon.


Wpis zostanie uzupełniony w miarę upływu czasu o wydarzenia z grudnia :)

Edytowane przez slvmtz
  • Lubię 5
  • Kocham 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sierpień dał możliwość dziennej obserwacji zakrycia Aldebarana przez Księżyc.

Wrzesień zapisał się bardzo aktywnym Słońcem. Na jego tarczy można było dostrzec plamy nawet gołym okiem, a liczba Wolfa osiągnęła wartości nie notowane od kilku lat.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.