Skocz do zawartości

sawes1

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 346
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez sawes1

  1. sawes1

    Słoneczne zagrożenie

    Marcinie, nie mów że niemożliwe. Niemożliwy był lot w kosmos i osiągnięcie prędkości dźwieku na lądzie. A jakie są szanse na to, że kogoś biegającego rano po plaży zabije spadający samolot? (to faktycznie miało miejsce). A jednak... Potężny bączek puszczony przez naszą gwiazdę spokojnie zdmuchnąłby naszą atmosferę.
  2. O M101 w okolicach Warszawy zapomnij. Nawet 10 cali w Sikorach nie daje rady. Ma zbyt małą jasność powierzchniową. W całej okazałości widziałem ją dopiero w zeszłym roku w Roztokach. Pod naszym, stołecznym niebem, najlepiej celować w otwarte. Na mgiełki można spokojnie polować przynajmniej ze 40 km od Wawy. I to w odpowiednim kierunku. Czystego nieba. PS. Na punkcie 101 mam hopla. Niestety rzadko mam okazję ją podziwiać.
  3. sawes1

    Słoneczne zagrożenie

    A jednak… Stało się… Potężny rozbłysk został zauważony przez SOHO i potwierdzony przez SDO. Fala upiornej energii pędzi w kierunku Ziemi. Naukowcy zaczynają informować swoje rządy o nadchodzącej katastrofie… Jan Kowalski już dawno nie był świadkiem tak gorącego lata. W telewizji, radiu i gazetach wszyscy trąbią o jakiejś niespodziewanie wielkiej aktywności słonecznej. – Co tam? – myśli Jan – Mam dzisiaj znów ciężki dzień w pracy. Wsiada do samochodu i rusza w miasto, odpracować kolejny dzień w firmie. Głowę zaprząta mu gderająca żona, mecząca go o wymianę mebli kuchni. Dojeżdżając do skrzyżowania, zatrzymuje się na czerwonym świetle. Pokornie czeka na zmianę. Światła zaczynają migać po czym gasną. Tymczasem w pole magnetyczne Ziemi uderza fala wiatru słonecznego. Pole potężnie się ugina, po czym zaczyna słabnąć. Nie daje rady powstrzymać takiej masy energii. W górze zaczyna się taniec naładowanych cząstek…. Kowalski wychyla się przez otwarte okno i przeciera oczy ze zdumienia. Nie wierzy to co widzi. To zorza polarna. – W dzień? W Polsce? Przecież to nie Norwegia - uśmiecha się pod nosem, obserwując kolorowy spektakl. Nawet nie zauważa, gdy silnik jego samochodu gaśnie. Podobnie dzieje się z innymi pojazdami. Gasną światła w witrynach i przydrożne reklamy. Nie pojmuje co się dzieje. W podobnej sytuacji znajdują się miliardy ziemian. Tylko nieliczni wiedzą na co się zanosi. W mieście ustaje wszelki ruch. Zapada niespotykana cisza. Nawet ptaki gdzieś się pochowały. Jan jest coraz bardziej zaniepokojony. Ze zdenerwowania coraz trudniej mu oddychać. Próbuje wziąć głębszy oddech, ale powietrze zrobiło się jakby rzadsze. Patrząc na ludzi wokół dostrzega, że nie tylko on ma kłopoty z oddychaniem. Feria barw na niebie zdaje się być coraz bliżej powierzchni gruntu. Jan walczy o każdy oddech. Pada na kolana i podpiera się o stojący samochód. Wokół niego ludzie wiją się błagając o jeszcze jeden oddech. Zamyka oczy i odlatuje w niebyt… Energia wiatru naciska na Ziemię coraz silniej. Padła pierwsza linia obrony – pole magnetyczne. Druga linia – atmosfera – właśnie jest zdmuchiwana z błękitnej planety. Ta w mgnieniu oka zaczyna pokrywać się lodem. Nawet jej wewnętrzne ciepło nie jest w stanie zrównoważyć zimnej próżni. Nie ma już nikogo, kto mógłby to opowiedzieć. Jedyna znana nam we wszechświecie żyjąca planeta zamieniła się w lodową pustynię. Odczuwam duszności. Padam na kolana obok Kowalskiego. Jak i on walczę o oddech. W ostatnim przebłysku próbuję otworzyć oczy, aby zapamiętać ten świat. Coś mi jednak je skleiło. Odzyskuję świadomość, lecz nie oddech. CHOLERA!!! Znów ten kocur położył mi się na twarzy jak zdrzemnąłem się po obiedzie… Scenariusz jak najbardziej możliwy. Oprócz ostatniego zdania. Nie mam kota, tylko królika.
  4. Paskudna pogoda pokrzyżowała mi plany. Miało być tyle zrobione, a wyszła tylko elektryka. Mało tego, wczoraj byliśmy na urodzinach szwagierki. Dzisiaj zaś od samego rana te przeklęte mewy strasznie głośno tupały... W związku z tymi hałasami, tynki będą musiały troszkę zaczekać. Podczas pracy przyszły mi do głowy następujące rozwiązania. Główne światła na parterze i piętrze będą włączane włącznikami krzyżowymi. Nię będę się zabijał po ciemaku chodząc w jedną i drugą stronę, właśnie po to, żeby je wyłączyć. Lampka którą będę się posługiwał w czasie obserwacji, będzie pracowała ze ściemniaczem. Da tyle światła ile będę potrzebował. Kilka gniazdek, bezpiecznik. Przewodów nie zdążyłem nawet poizolować. Grunt, że posuwa sie to wszystko do przodu.
  5. Coś na 1 maja: Kowalskiego wyrzucają z partii. - Dlaczego, towarzyszu sekretarzu? - Pamiętacie pochód pierwszomajowy?! Nieśliście portret towarzysza I Sekretarza a w drugiej ręce loda. Kiedy krzyknąłem - rzućcie to gówno, to coście rzucili?!
  6. Moja rada. Najpierw wizual. Poznaj niebo, zalety i wady sprzętu. Jeśli po jakimś czasie dojrzejesz, zajmiesz się foto. Sprzęt i osprzęt do tych dwóch dziedzin jest zupełnie inny. Fociarze nie potrzebują okularów dobrej jakości, wizualowcy idealnego prowadzenia. Za kwotę o której kiedyś pisałeś (ok. 5000zł), spokojnie kupisz 10 cali na dobsie. Ponieważ mieszkasz na czwartym piętrze i będziesz miał kłopoty z noszeniem, możesz kupić Meade LB. Ja swojego też noszę w częściach na dół. Znacznie prościej niż pełną tubę. Za resztę kasy masz komplet okularków LVW 22,13 i 8mm. Jeszcze jakieś nieduże kwoty na inne pierdułki (kolimator, latarka itp) i jesteś wyposażony. Jeśli chodzi o foto i myślisz o sprzęcie z górnego linku, pogadaj z Perkułą. Mieszka niedaleko Ciebie. Jako, że biedak jest chory (zdrowia Michał) wybierz się do niego z suwenirem ( ) na pocieszenie . Myślę że nie będzie miał oporów, aby Ci go zademonstrować.
  7. Jak widać porucznika Rżewskiego czeka ciężka wręcz tytaniczna praca. Macki imperialistycznych sił sięgnęły naprawdę głęboko. Jak zwykle mieszają i starają się zniszczyć naszą jedność. Ziarno wątpliwości zasiane w umyśle tow. Majera zdrowo kiełkuje. Tow. Majer!!!, przy następnej wspólnej obserwacji złożycie samokrytykę i poddacie się reedukacji. Wyplenimy największe zło tego świata z waszego umysłu...
  8. Porucznik Rżewski rozwija swoją siatkę agentury. Wszak tropienie imperialistów to jego powołanie. Właśnie zatrudnił kolejnego agenta. Jego zaletą jest to, iż bardzo łatwo wtapia sie w tłum. Proszę państwa, oto TW "Mucha" Pracujący dla porucznika japońscy naukowcy (zostali poddani odpowiedniej indoktrynacji ) długo się głowili w jaki sprzęt go wyposażyć. W ciągu kilku miesięcy udało im się zminiaturyzować aparat wraz z obiektywem. Jako wzór do miniaturyzacji wzięli to: Na zdjęciu jest również jedna z pań, która pracowała nad projektem.
  9. Nie pociągnąłem wyżej, gdyż wyszedłbym ponad dachy okolicznych altanek. A tam juz czają się zdradliwe lampy. Sodówy i inne paskudztwa. Założyłem sobie, że na obydwu kondygnacjach będę mógł się wyprostować. I cel osiągnąłem. W długi łyk-end (najpierw łyk i nie wiadomo jaki end ) planuję zrobić elektrykę i tynki. Księżniczek więzić nie zamierzam, choć gdy trafi się jakaś, to czemu nie...?
  10. Porucznik Rżewski jest pod dużym wrażeniem. Fotka numer dwa rządzi.
  11. No i mury wspięły się do góry. Cały dzień pracy okupiony zmęczeniem i bólem pleców. Całe szczęście, że dzielnie pomagał mi mój czternastoletni syn. Jak na pierwszy raz, całkiem nieźle sobie radził z obróbką suporeksu. Oto efekty: EDIT: Uchwały warszawskich trolli: 1. Nazwa tymczasowa zostaje uznana za stałą. 2. Zmienia się przenaczenie parteru budynku z gospodaczego na towarzysko - rozrywkowy.
  12. Jednak umiejętna obróbka zdjęcia to druga połowa suckecesu. Po wypalaniu. Ten sam materiał, trochę więcej dłubaniny i efekty widoczne gołym okiem. Duuużo lepiej.
  13. Ten rysunek mnie położył... Tak zejdzie z tego świata Chuck Norris. Nie umrze zwyczajną śmiercią. Kopnie w kalendarz. Z półobrotu.
  14. Porucznik Rżewski nie zdradził swych czerwonotrolistycznych idei. Jak zwykle knuje coś pod nosem, aby obalić niesprawiedliwą klasę posiadaczy. To oni swym rozpasaniem i konsumpcją powodują wrzenie klas niższych zaopatrzonych jedynie w Nostrusy. Budując „Trollandię” teoretycznie awansuję do klasy posiadaczy. Ale to tylko przykrywka, mająca zamydlić oczy prawdziwemu wrogowi. Miejsce to będzie służyło wszystkim uciśnionym trollom do nocnych , konspiracyjnych spotkań. Będzie można wtedy podyskutować nad sposobem przejęcia władzy. W chwili obecnej władza trzyma się mocno i nic nie wskazuje, aby miała ustąpić. Zręcznie lawirując nie dopuszcza do otwartego wrzenia. Organizując świetne zloty, wypuszcza całą parę gwizdkiem, a fachowo moderując forum niszczy w zarodku wszelki ruch oporu. Dodatkowo posiadając broń o dużo większym kalibrze i zasięgu, może razić swych przeciwników, nim oni dotrą do jej pozycji. Rewolucja trollistyczna jest nieunikniona, lecz jeszcze nie w tej chwili. Przyczaimy się gdzieś z boku i zaatakujemy pancerne podbrzusze bestii, kiedy nie będzie się tego spodziewać. Ten czas nadchodzi. Zdobyte obserwatoria przerobimy na trollowe jaskinie, sprzęt sprzedamy na Alle…, a zdobyte pieniądze zainwestujemy w obligacje w Zimbabwe.
  15. Pierwsza myśl wpadła mi do głowy jakiś rok temu, gdy na własne oczy zobaczyłem kolizję NGC 4038 i 4039, zwanych „Czułkami”. Galaktyki kolidujące nie są rzadkością na niebie. Jest ich naprawdę ogromna ilość. Niestety, większość z nich jest poza zasięgiem mojego teleskopu. Po przekopaniu Internetu, katalogów itd. wytypowałem kilka parek, które zamierzałem znaleźć i opisać. Pominąłem klasyka w tej dziedzinie M51 z jej koleżanką NGC5195. Ten zestaw widział już chyba każdy początkujący astroamator. Skupiłem się na obiektach mniej lub wogóle nieznanych. Miałem już temat, ale zupełnie nie wiedziałem jak go opracować. Napisać i wkleić zdjęcia z „gogla” potrafi każdy. Nie zależało mi na kopiowaniu treści. Każdy tych obiektów chcę zobaczyć i … no właśnie, co? Naszkicować? Są to tak delikatne plamki, że po prostu nie byłbym w stanie ich narysować. Zdjęcia? Fotograf ze mnie jak z rykszy dyliżans. Dopiero ostatni zlot podsunął mi pewne rozwiązanie. Nie wiem na ile skuteczne, ale ocenicie sami. Z pomocą przyszedł mi Karol – szary19. Na moja prośbę cyknął fotkę wskazanego obiektu. A była nim para NGC 3226, NGC 3227 Jest to kompletna surowizna, bez żadnej obróbki. I tu prośba do fotografów, nie komentujcie jakości tego zdjęcia. Nie chodziło mi o wyciągnięcie szczegółu, tylko o realizm. To nie ma być zdjęcie do kalendarza Astronomii Amatorskiej, tylko to, co potencjany obserwator zobaczy w okularze. Sam je troszeczkę poprawiłem, aby uzyskać w miarę możliwości obraz tego, co widziałem. Przez okular wyglądało to mniej więcej tak: Na fotce złapała się rónież NGC3222, ale szczerze mówiąc nie zwracałem na nią uwagi i nie wiem jak była widoczna. Sprzęt, którym obserwowałem to LB 10’ i Nagler 20T5. Jest to para galaktyk we Lwie. Konstelacja ta zawiera trzy pary, które można zobaczyć przez teleskop (przynajmniej tyle zakwalifikowałem jako możliwe do zobaczenia). Nimi zajmę się później. NGC 3227 jest galaktyką spiralną. Pożera swego towarzysza – galaktykę karłowatą - NGC 3226. Galaktyki znajdują się mniej więcej w podobnym stadium co układ M 51, czyli na początku konsumpcji. Odkrył je William Herschel, określając mianem „podwójnej mgławicy”. Bardzo łatwo ją znaleźć. Leży 50 minut od Algieby w kierunku Zosmy. A tak prezentuje się ta parka w „ogromnych teleskopach, które widzą gwiazdy ignorowane przez inne teleskopy”, które można kupić na Alle… Zachęcam do poszukiwań tych układów, ponieważ są bardzo ciekawe, a patrząc na ogólną liczbę dostępnych dla amatorskich teleskopów obiektów głębokiego nieba – niezwykle rzadkie. PS. Jak widać trolle oprócz zajmowania się samymi sobą, w grupie potrafią wymyśleć coś bardziej sensownego niż nowe metody zdobywania pożywienia. PS2. Dzięki Karolowi za fotkę. Mam nadzieję, że będzie to początek dłuższej współpracy przy tym temacie oraz Piotrkowi_L za grzałkę. Bez niej mógłbym sobie popatrzeć, ale przez "bino z Żywca".
  16. Jak na prawdziwego twardego czerwonotrolistę przystało, korzystam tylko z twardych materiałów. Zbrojony beton, utwardzane tytanowymi dodatkami, superwytrzymałe, wyprodukowane specjalnie dla mnie suporeksy i odporna na ogień, wodę, termity, termit, strajki i demonstracje płyta wiórowa. Spojone jest to wszystko "Ośmiorniczką". Przewody elektryczne będą ściągnięte z pobliskiej sieci wysokiego napięcia, a zasilanie podepnę do zapory we Włocławku. Wszystko zostało przemyślane. Tak poważniej to projekty mogę narysować z głowy, od ręki. Mam wprawę. Dodatkowo mam też dziwną(?), choć bardzo przydatną przypadłość. Zanim zacznę cokolwiek robić, rozpatrzę najgorsze aspekty sprawy. Dzięki temu jestem przygotowany na praktycznie każde zdarzenie, które może mnie zaskoczyć. Lata praktyki też są "in plus". Jedyne z czym mogę mieć problem, to z dachem, konkretnie z pokryciem. Na szczęście mam kolegę, który się tym zajmuje i zwalę wszystko na niego. Dzięki wszystkim za wsparcie. Hmmmm.... Gdzie ja pomieszczę wszystkich na otwarciu? Ejże, przecież trolle lubią tłok.... Trolle wszystkich krajów - łaczcie się. Zrobimy rewolucję.
  17. sawes1

    M94

    Ja pierdziu!!! Krzysiek, pierwszy raz coś takiego widzę. Halo wokół galaktyki... Warto było nie spać i zapałki w oczy wstawiać. Patrząc przestrzennie, wydaje się, że halo nie jest w jednej płaszczyźnie z galaktyką.
  18. Wygląd pierwszej fotki zwalmy na wulkan Ejcośtamcośtam. Druga po obróbce - rewelacyjna. Nic, tylko usiąść i pestki wydłubywać.
  19. Też dorzucę coś od siebie. Zdjęcia nie są najlepszej jakości, ponieważ robiłem je komórką. Tak czy siak, pamiątkę mam. Przed nocą obserwacyjną zostały wytaszczone działa największych kalibrów. Zmasowany ostrzał spowodował zniknięcie chmur i całkiem przyzwoite warunki. Na polu znalazły się również snajperki mniejszego kalibru. Było ich bardzo dużo. Na zdjęciu jedna z nich wraz z obsługą. One atakowały słabo widoczne obiekty głębokiego nieba. Tutaj widzimy trolle, jak zwykle poruszające się w stadzie. To mała część grupy, która wyruszyła na rekonesans okolicy w poszukiwaniu pożywienia i nowych miejsc godowych... Było to przygotowanie do największej wyprawy trolli na Połoninę Wetlińską. Droga na nią była na tyle trudna, ze większość stada podkuliła uszy i zawróciła do środków transportu. Na szczyt dotarła niewielka, sześcioosobowa grupa pod dowództwem ubertrolla (u z dwiema kropkami - umlaut) - wimmera. Trzy stuprocentowe trollice zawstydziły męską część stada, wchodząc na szczyt wzniesienia. To widoczki, które zrekompensowały nam trud wspinaczki. I na koniec wnętrze legowiska trolli. podobnie bedzie wyglądało wnetrze mojej "Trollandi". Krzesełko, takie jak na pierwszym planie już mam. Całą resztę uzbieram lub jak rasowy troll - ukradnę. Pozdrowienia dla wszystkich zlotowiczów.
  20. Roberciu porozumiewa sie bez słów. To co ma na ustach, wygląda prawie jak "LOL"...
  21. Żeby mi to było ostatni raz! A tak w ogóle to fajnie, że ktoś naszkicował JEDEN!!! rysunek ze zlotu. Ja jakoś nie miałem do tego głowy...
  22. Naszło mnie w zimie. Piękne bezchmurne noce i... -20 stopni. Wiem, że są maniacy , którzy idą w pole przy takiej temperaturze, ale ja do nich nie należę. Zbyt leniwy jestem i wygodny. Tyle jest opisów budowy obserwatoriów, więc dlaczego nie miałbym zbudować swojego? Wiedzę z zakresu budowlanki mam na tyle dużą, że w zasadzie tylko do pokrycia kopuły będę musiał ściągać fachowca. Z założenia moje obserwatorium będzie służyło do wizuala. Nie mam żadnej praktyki w foto, że o astrofoto nie wspomnę. Będzie to budynek o wymiarach 210 x 210cm. Mały, ale spokojnie się w nim zmieszczę ze swoim dziesięciocalowym LB. Wysokości jeszcze nie ustaliłem, ale napewno sięgnie 4 metrów łącznie z kopułą. Parter będzie służył jako podręczny magazynek do czegokolwiek, co jest potrzebne na działce, a piętro będzie już moim królestwem. Aby przekonać rodzinę do mego pomysłu, musiałem użyć właśnie tego argumentu. Wracając do działki. Znajduje się ona na północnych obrzeżach Warszawy. LP mam gratis. Jednak, o dziwo, byłem kilkukrotnie na działce w nocy i powiem, że jak na warszawskie niebo (10km od centrum miasta) niebo jest rewelacyjne. To zasługa sporej ilości ogródków działkowych, jakie znajdują sie w okolicy. Mam spokojny widok na wschód, południe i zachód. Północ przesłania linia drzew przy działce (do wycięcia ) i drodze (niestety nie do ruszenia). W każdym razie w zimie mogę spokojnie jechać po gromadach otwartych praktycznie w każdym kierunku. Zdecydowałem się na domek murowany, gdyż jego wykonanie jest dla mnie prostsze i odpada późniejsza konserwacja, impregnowanie itp. Podejrzewam też, że i finansowo jest dużo bardziej korzystny niż drewniany. W OBI widziałem byle kurnik za prawie 1000zł. Za te pieniądze postawię i otynkuję ściany pomieszczenia dużo większego i solidniejszego. Nie mówię o kosztach robocizny, bo przecież sam fakt budowania czegoś takiego sprawia mi ogromną radochę. Jak do tej pory koszty wyglądają tak: Styropian na szalunek wykopu + folia budowlana- 70zł Beton na fundament 0,75m3(transport własny, przyczepką) -150zł Izolacja fundamentu - 100 zł (jakby ktoś potrzebował folii to mam) Bloczki z suporeksu 59x24x12cm -150 szt + klej ( na razie dwa, przewiduję wraz z tynkowaniem 8-10 sztuk)- 750zł Elementy konstrukcyjne (wkręty, łączniki kółka do kopuły itp.) - ok. 300zł Płyty do konstrukcji kopuły (już zaczęta) - 800zł Do zakończenia planuje jeszcze wydać ok. 1000-1500zł. (drzwi, pokrycie kopuły itp.) Jak widać, budowa nie musi być niewiadomo jak droga. Oczywiście pod warunkiem, że się coś wie o tych sprawach. Dopiero teraz postanowiłem coś skrobnąć, ponieważ chciałem z budową wyjść z ziemi. Jeszcze bym się zniechęcił... tfu, tfu, tfu... Kilka fotek: Szalunek ze styropianu... Bardzo ciekawe i rzadko spotykane podejście do tematu. Za to szybkie do wykonania i tanie. Czas szalowania - trzy i pół godziny. Do tej pracy potrzebne są dwie osoby. Jedna co najwyżej może wypić piwo. Zazbrojony i lany przez fachowca - mojego teścia. Ja dowoziłem towar, on lał do wykopu. Beton bezwzględnie należy kupować gotowy w betoniarni. Życzę powodzenie w mieszaniu ręcznym. W betoniarni dowiedziałem się, że na ok. 530 - 550kg towaru, wlano.... 16 litrów wody. A i tak był rzadki. To dzisiejsze dzieło. Dowóz, rozładowanie bloczków i ich stawianie. Jeśli są równe, praca idzie dość szybko. Tutaj teściu pomagał przy wypoziomowaniu pierwszej warstwy. Reszta to moja praca. Za stawianym budynkiem widać "szklarnię", którą miałem przerabiać. Po namyśle stwierdziłem, że jednak łatwiej będzie wybudować nowy domek niż przerabiać istniejący. Na jutro zapowiadają deszcze, ale mam nadzieję, że uda mi się mimo to skończyć ściany. Jako ciekawostkę dodam, iż nie mam żadnych rysunków, szkiców itp. na papierze. Wszystko mam w głowie, w specjalnej przegródce. Nie ustalałem też żadnych harmonogramów prac. Po prostu - muszę skończyć do jesieni. I tyle. Wiem z doświadczenia, że im bardziej dokładne i szczegółowe jest planowanie, tym piękniej i efektowniej się wali. Spontan - to mój sposób na takie sprawy. Co jakiś czas pewnie wrzucę jakąś fotkę z postępu prac. Niestety (lub stety) zaczyna mi się praca i będę miał mniej czasu na kończenie "Trollandii" (A co? Tak je roboczo nazwałem)
  23. Alanie James, Twój opis od strony technicznej jest poprostu powalający. Powinni go przeczytać Ci, którzy już winą za katastrofę obarczyli pilotów, Rosjan, a niedługo pewnie Zulusów i Kosmitów. W necie krąży rozebrany na klatki film z katastrofy, na którym "widać postacie strzelające do tych co przeżyli". No cóż, idiotów na świecie nie brakuje.
  24. Poznałem nowych ludzi, zacieśniłem więzy ze starymi znajomymi, pogapiłem sie w niebo... Cóż więcej trzeba? . . . Natępnego zlotu... Gdzie są zapisy?
  25. CO????? JAK????? I NIC NIE MÓWIŁEŚ?????? A ŻEBY CIĘ!!!!!! Mam nadzieję, że to Prima Apłyłys... :rofl: Tak po za tym , które wypiliśmy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.