Skocz do zawartości

sawes1

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 346
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez sawes1

  1. Dzisiaj, po raz pierwszy w życiu wziąłem do pracy aparat. Miałem pokazać klientowi kilka zastosowanych przeze mnie rozwiązań. Po pokazie i decyzji zająłem się swoją pracą. Aparat położyłem przy wejściu do budynku. Nagle {r} usłyszłem ogromny huk. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem formację samolotów. "Jaka szkoda, że nie mam aparatu" - pomyślałem. "PRZECIEŻ MAM!!!" Pobiegłem po niego i przygotowałem. Na szczęście samoloty kręciły rundki. Za każdym razem było ich coraz mniej. Leciały na tyle nisko, że wprawny obserwator gołym okiem określiłby ich typy. Zdjęcia robione cyfrówką Canon A720IS robione były w bardzo krótkim czasie. Nadlatujace samoloty też słyszałem w ostatniej chwili, ponieważ z jednej strony sąsiad zaczął kosić trawę, a z drugiej trwała budowa domu. Przy każdym przelocie miałem czas na zrobienie dwóch klatek. I moim zdaniem wybrałem te lepsze. PS. Dopiero w domu skojarzyłem, że szykują się chyba do jakiejś defilady z okazji 1 września. PS2. Zdjęcia robione w Halinowie pod Warszawą.
  2. Kiedyś przeczytałem o jednej metodzie w książce. Należy złapać żywcem komarzycę tak, aby jej nie uszkodzić. Następnie za pomocą wosku zakleić trąbkę. Potem komarzycę trzeba wypuścić. Opowie ona swoją przykrą historię koleżankom i wszystkie ze strachu opuszczą to miejsce. Nie stosowałem tej metody i nie wiem na ile jest skuteczna. Może ktoś stosował?
  3. Myślałem nad samym kapeluszem. Wczoraj byłem ubrany tak, jak napisałeś. Po pół godzinie byłem mokry od potu, co dodatko przyciągało te bestie. Ciekawi mnie to, czy materiał z którego jest wykonany kombinezon jest tak gęsto utkany, że nie przepuści trąbki komara. Gdyby tak było, to wczoraj, po drodze na miejsce obserwacji rozebrałbym się do majtek i go założył I miałbym komfort, a nie Brakedance.
  4. Umieściłem ten wątek w tym dziale, ponieważ jest to sprawa niby drobna, ale jakże utrudniająca lub wręcz uniemożliwiająca obserwacje. Wczoraj owa rzecz wypędziła nas z pola po zaledwie półtorej godziny. Wiadomo, są środki do smarowania, dymienia, przyklejania i wszelakiego niszczenia tego paskudztwa, ale zawsze ta franca znajdzie jakieś niezabezpieczone miejsce. I ugryzie. A jak nie ugryzie, to zabrzęczy i zmusi do machania rękami tak, że całe skupienie przy okularze pryska. Jak się domyślacie, chodzi o komary. Dzisiaj, podczas luźnej rozmowy przy kawie, klientka podsunęła mi świetny pomysł. Mianowicie to: http://pszczelnictwo.com.pl/kombinezon_pszczelarski_z_kapeluszem_zapinany_na_suwak_l_cid_44_id_108.html Jak pszczoły nie dadzą rady, to komary chyba też. Po pewnej modyfikacji polegającej na wycięciu małego okienka na oko, aby można je było przyłożyć do okularu, mogłoby posłużyć do naszych celów. Oczywiście otwór ten byłby zasłaniany klapka z siatki na czas, kiedy nie obserwujemy. I niech sobie brzęczą. W ciepłą noc, można by praktycznie paradować w samej bieliźnie. , a mięśnioloty i tak by nas nie gryzły. Czy ktoś miał już doświadczenie z takim kombinezonem? Co sądzicie o tym zwariowanym pomyśle?
  5. Moim zdaniem jeśli chcesz iść w LVW, lepszym wyborem będzie 8 niż 5mm. Piątki użyjesz raczej rzadko, a ósemka często ląduje u mnie w wyciągu przy oglądaniu planet. A jak pałer potrzebny, to dodaję barlowa. I mam prawie 5mm. 8 jest bardziej uniwersalne. Patrzyłem wczoraj na Jupiterka przez 2mm. To była rozmazana, nie dająca się wyostrzyć plama. PS. Tranzyt zaliczony, podobnie jak i 34 kg komarów, które nas wygnały z pola.
  6. Z wtorku na środę ICM pokazuje bezchmurną noc. Choć pewnie jak zwykle się myli. Możebyśmy zmontowali jakieś Sikory?
  7. sawes1

    NGC 6910

    Powoli zaczynam porządkować kompa po wymianie dysku. Dzisiaj przyszła pora na zainstalowanie urządzenia wielofunkcyjnego. I wskoczył do niego mój PIERWSZY!!! nocny szkic. Robson i wimmer, zlitujcie się nad nowicjuszem Oto on: Bardzo fajna gromada otwarta w gwiazdozbiorze Łabędzia, tuż obok gwiazdy Sadr. Oglądałem ją dwukrotnie jednego wieczoru. Po raz pierwszy niedługo po zachodzie Słońca, gdy było widać tylko najaśniejsze gwiazdy i po północy, pod ciemnym niebem. Powiem szczerze, że bardziej przypadła do gustu przypadła mi wersja "jaśniejsza". Miała ciekawy kształt. Pod ciemnym niebem sylwetka gromady zlewała się z tłem. Widok był dużo obszerniejszy, ale skupiłem się na centralnym obszarze. Obraz z okularu, odwrócony.
  8. sawes1

    Veil

    Robson, zmień podpis z "niedzielnego" na "profesjonalnego" astroszkicowacza. Należy Ci się. Twoje szkice są coraz fajniejsze.
  9. Janko, a z jakiego powodu spotkał mnie taki zaszczyt?
  10. Właśnie zobaczyłem w "Faktach" sposób przyozdabiania samochodów naklejkami. I tak płetwonurkowie przyklejają sylwetkę nurka, myśliwi - myśliwego. A może i my byśmy się wyróżnili w podobny sposób? Np. naklejka z logo MRA 2009. Co o tym sądzicie? EDIT: No tak, wy we Wrocku macie..., a Olo się nie chwalił, że ma coś takiego (ja przynajmniej nigdzie nie widziałem takiej informacji). Ale jeśli ktoś ma na zbyciu i bedzie na zlocie, to bardzo będę wdzięczny
  11. Te eMki akurat pominąłem specjalnie. Tego wieczoru padły jeszcze: NGC 6934 - gromada kulista w Delfinie. Słaba plamka bez rozbicia na gwiazdy, nawet w okularze LVW 8mm. M 27 - ogryzek z OIII i bez. Nie wiem, która wersja jest lepsza. Każda ma coś w sobie. NGC 6830 - szczerze mówiąc mało ciekawa gromada otwarta. NGC 6823 - może sama gromada nie jest zbyt ciekawa, ale okolica bardzo. Parę kaskadowo ułożonych układów gwiazd. NGC 7006 - gromada kulista 10,4 mag. Podobnie jak NGC 6934 - nie do rozbicia. No i trochę klasyków, jak M 71, M 108,M 13, M 97, i ta na którą patrzę prawie zawsze (o ile ją widać - M 101) Pewnie było coś jeszcze, ale już nie notowałem wrażeń. Po prostu cieszyłem się widokami.
  12. sawes1

    Veil

    Własnie dla takich widoków warto mieć okular długoogniskowy. Bardzo ładny rysuneczek.
  13. No, nareszcie zbieg przychylnych okoliczności sprawił, iż mogłem wreszcie napatrzeć się na niebo. Weekend przyszło mi spędzić na pojezierzu włodawsko – łęczyńskim, około 30 km o Lublina. Jak ja to nazywam „Małe Mazury”. Noc bezchmurna, powietrze stoi, komarów śladowe ilości. Przygotowany wcześniej (dwie godziny nad Stellarium), zaczynam obserwacje. Kilka świateł zbytnio nie przeszkadza, choć mogłyby zgasnąć… Wytyczyłem sobie wycieczkę przez gwiazdozbiór Wężownika. I chciałbym Was również z nią zapoznać. -Proszę wsiadać, drzwi zamykać!!! Pociąg odjeżdża ze stacji o nazwie Cebalrai. Jest to gwiazda Beta Oph o jasności 2.75 mag, więc nie powinno być kłopotów z jej znalezieniem. Gdy już ją złapiemy, wystarczy mały ruch teleskopu w górę i już pierwsza stacja. Krótka to była podróż. Przystanek nazywa się IC 4665. Jest to gromada otwarta o jasności 4.2 mag. Jest w niej kilkanaście jasnych gwiazd w okolicach 7 – 8 mag. Mnie z wyglądu to skupisko przypomina lecącą mewę, rozrzucającą jedzenie na boki (taki asteryzm). Po nasyceniu wzroku widokiem ruszamy w dalszą podróż. -Podróżny pamiętaj, dziecko Twoim największym skarbem!!! Ruszamy w lewo. Nasz pociąg pędzi przed siebie. Po drodze mijamy stację, o nazwie NGC 6509. Nie poświęcamy jej zbyt wiele czasu, gdyż znajduje się poza zasięgiem (przynajmniej mojego) teleskopu. Ma ona jasność prawie 14 mag. Po pokonaniu dystansu ciut powyżej trzech stopni, zatrzymujemy się na małym przystanku. To NGC 6572. Mała mgławica planetarna. Mimo iż sam zarys nie był przeze mnie zaobserwowany, to łatwo ją znaleźć. Gwiazda wokół której się znajduje, jest w kolorze fioletowym. Gdyby nie to, pewnie nawet nie dowiedziałbym się o jej istnieniu. Po obejrzeniu fioletowej kropki, nasz wehikuł rusza dalej. -Podróżny, piłeś nie jedź, nie piłeś – wypij. WARS wita was!!! Dojeżdżamy do bardzo pięknego obiektu, jakim jest NGC 6633. Piękna gromada otwarta, dużej ilości gęsto skupionych gwiazd. Kształtem przypomina literę „S” (też asteryzm). Nie za bardzo ma chęć zmieścić się w okularze LVW 22mm. Oglądając ją jeździłem telepem w górę i w dół, próbując ją ogarnąć. Po nacieszeniu się widokiem, ruszamy ku ostatniej stacji naszej dzisiejszej podróży. -Uwaga!!! Opóźniony pociąg przyspieszony zwiększył swe opóźnienie do 1524 minut i tym samym uznaje się go za zaginiony. To gwóźdź programu i piękne zwieńczenie trasy, którą dzisiaj pokonujemy. To IC 4756. Nawet nie próbujcie ogarnąć jej w całości okularem LVW22mm. Po prostu się nie mieści. Jest to wyjątkowo piękna gromada otwarta, o bardzo dużej ilości gwiazd. Pierwsza rzecz jaka mi się nasunęła gdy ją zobaczyłem, to porównanie z którąś z hihiotek. Mnogość gwiazd mnie poraziła. Wpatrywałem się w nią jak zahipnotyzowany. Był to niewątpliwie najładniejszy obiekt tego wieczoru. A po tej trasie jeszcze ich sporo zaliczyłem. I tak dobrnęliśmy do końca turystycznej trasy w Wężowniku. Polecam ją wszystkim początkującym, gdyż jest to łatwa i przyjemna wyprawa. Dziękuję wszystkim, którym chciało się to wszystko przeczytać Pogodnego nieba PS. Zdjęcia z netu.
  14. Może byśmy się spotkali i razem wyruszyli w podróż? W końcu ktoś już dawno powiedział, że w kupie raźniej. Jadę ja i Perkuła. Ktoś jeszcze?
  15. A to dzisiejsze poranne Słonko. Bardzo wyraźnie zaznaczona proturberancja. Widoczna bez problemu. Jej wielkość oceniam na ok 10 średnic Ziemi.
  16. Rozzuchwalone motyle, które zaległy na łąkach całymi setkami. Tylko przez jeden dzień. To Rusałka Pawik. Od pięknej Rusałki Admirał oddzielał mnie strumyk i metrowe osty A to dla fanów gier RPG. Już wiem skąd autorzy "Obliviona" brali natchnienie do tworzenia pięknych scenerii.
  17. Niewielka aktywność słoneczna na urlopie została mi zrekompensowana pięknymi widokami Słońca pobocznego. Zaobserwowałem je trzykrotnie. Szkoda, że tylko z jednej strony. Niemniej jednak i tak bardzo mi się podobały. Co ciekawe, było widoczne tylko przez przyciemniane okulary. Gdyby nie one, na pewno ich bym nie zauważył. Zdjęcia robione cyfrówką Canon A720IS
  18. A to spotkałem w drodze nad Bałtyk. Okolice jeziora żarnowieckiego. Zgrana para
  19. Faktycznie, gramatycznie tak to wyszło, jakbym miał wstawić fotę żony.
  20. Urlop, urlop i po urlopie.... Słonko nad naszym morzem dopisało. Niestety, w czasie największej aktywności grzałem kości na plaży i moczyłem kuper w wodzie. Także na prawdziwe obserwacje miałem niewiele czasu. Zresztą po powrocie z plaży albo były chmury, albo wieczór A dzisiaj... Godzina 11, wszystko i wszyscy spakowani... Ale zaraz, żona potrzebuje jeszcze się uczesać. Czyli mam pół godzinki . No to pestka na statyw i jazda. A tam... nie... normalnie nie do wiary... ktoś zdetonował atomówkę... Jeszcze takiej erupcji nie widziałem (choć niewiele widziałem). Nie dość, że największa (ok. 12 średnic Ziemi), to jeszcze w takim kształcie. Po zobaczeniu tego cuda w te pędy poleciałem do samochodu po szkicownik i ołówek. Całe szczęście, że zawsze pod ręką. Aż się ucieszyłem, że moja żona potrzebowała czasu, żeby zrobić się na bóstwo. Wyglądało to mniej więcej tak: Poniżej dwie mniejsze proturberancje, też o bardzo ciekawej geometrii. Szkiców mam trochę więcej i wrzucę ję do mojego wątku. Ale już nie dzisiaj. Robione tradycyjnie przez PST i LVW 13mm. Technika: ołówek. Lokacja: Eeeeee, no ten, eeeeee, żono gdzie byliśmy? A dzięki, Kopalino koło Łeby.
  21. Bez przerwy trwa walka z niebem. Nie ważne, czy to z nocnym czy dziennym. Obydwa są podobne. CHMURY!!!!!!!! Mam już ich dosyć... Jak że rodzinka wyjechała na wczasy, sprzęt stoi bez przerwy rozstawiony i czeka na okazję. No i dziś się doczekał. Wykorzystując dziesięciominutową przerwę (hahaha, może cieńszą warstwę) w chmurach, złapałem to: Przeciętna proturberancja o wielkości 5-6 średnic Ziemi. Co chwilę przed okularem przelatywały mi różne obłoczki. To też pokazałem. I jak powiedział gmalan, astro zaczyna zmieniać się z obserwacyjnego w kolekcjonerskie...
  22. wimmer, kurier z paczką dla Ciebie. Tylko nie wiem który...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.