Skocz do zawartości

ekolog

Społeczność Astropolis
  • Postów

    8 591
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ekolog

  1. EDIT: żeby jednak całkowicie nie potępić Hawkinga (za fantazjowanie) to kontynuujmy - mu przyjaźnie - kwestię barier lotów z prekościami 99.999% pędkości światła. Załóżmy, że jakąś cywilizację stać na stworzenie i rozpędzenie także tej gigantycznie grubej (2 Km?) osłony. I co wtedy. Czy ten wodór będzie się w niej gromadził i "naelekryzuje" lub nagrzeje lub dociąży ją do nieakceptowalnych temperatur. A może ona odda ciepło (wyprominiuje w podczerwieni) i po kłopocie ? A jak to jest z tym napędzaniem. Załóżmy, że modułów napędowych mamy do woli a i materiał napędowy wykorzystujemy nawet w 99.99999% {np. OF anihilacja(E=m*c**2)}. Czy to wystarczy, czy tu nie ma jakiejś niemożliwości? Ktoś widzi inne bariery?
  2. orzesz... ups. Chyba myślałem, że artykuł jest o przeróżnych filmach - albo TYLKO PO ANGIELSKU - kto mu dał taki dziwny tytuł? Albo też krzaki widziałem: Tam ZbyT napisał komentarz 21 dni temu u mnie cały tekst jest rozjechany nie da się tego czytać Kuba J. napisał komentarz 21 dni temu U mnie też, jest pełno znaczników z HTML'a... Nie do końca (tak na szybko) zrozumiałem czemu te osłony muszą mieć tyle km - to pewne? Przecież wodór to nie kwanty (grubo grubszy)... aaa coś se sobie przypomniałem - podobno w atomie jest dużo pustki - między jądrem a elektronami - UFF Wiecie że hamowanie musi potrwać z pół roku bo ludzie nie lubią nadmiernych przyspieszeń. Częściowo wycofam się z mojego argumentu o katastrofalnym braku ochrony przy hamowaniu bo istnieje konstrukcja, która może nieco ratować problem jeżeli trafi w nas tylko trzysta kamyczków. Zostaje 700 dysz. Po prostu zasilanie jest za zasłoną (z szyb pancernych! ołowianych?), a liczne np 1000 dysz oczywiście są przed, ale każda zasilana jest oddzielnym - swoim - "przewodem" omijającym osłonę z boku. Taka plątanina nitek dookoła osłony z różnych stron. W sumie to na ten moment konkluzja jest nie tęga - Hawking marzy ostro fantazjując ??? {zawiodłem się} CHYBA MUSZĘ JAKĄŚ M-Kę ZŁOWIĆ - WŁASNORĘCZNIE - dla odreagowania ... to gdzie ta pogoda ? obrazek mi w końcu wszedł(firefox + zm.ustawień) ! Może nie dla tych 100% prędkości tylko ciut nieco mniejszych ma jakiś sens - oby
  3. Nikt nie odpowiedział na moje pytanie w Wiadomościach czy bliska światłu prędkość rakiety z załogą rodzi nierozwiązywalne problemy - jak chociażby "zderzenie z ziarenkiem piasku" itp. Wiec może tu wspólnie coś ustalimy. Skromnie - mogłem się w czymś pomylić - rzucam nieco przypuszczeń i dwa pytania. Dylatacja czasu zapewnia jego istotne skrócenie w rakiecie dopiero przy prędkościach powyżej 99.998 % prędkości światła. Dla liczby podanej powyżej czas w rakiecie płynie (niejako) 158 x wolniej. Dla 99% zaledwie 9 razy wolniej. A do pokonania jest znacznie więcej lat świtlnych. Zatem w praktyce musimy zakładac i osiągac prędkość niezwykle zbliżoną do maksymalnej. Energia ziarenka piasku o średnicy 1mm i wszystkiego innego co leci wyraża sie wzorem m*V*V / 2 Żeby łatwiej oszacować skutki zderzenia z tym ziarenkiem rozpatrzmy bardziej realny obiekt ale o tej samej energii czyli wolniejszy ale wiekszy z tego samego materiału. Powiedzmy z kamienia/kwarcu. O ile on będzie większy jeżeli będzie leciał z prękością 30 km/sek ? Prawdopodobnie takie obiekty o srednicy 10 km wybijały kratery o średnicy 200 km. Załóżmy, że uderzały w Ziemię z prędkością 30 km/sek Szybkiemu ziarenku piasku o masie m i promieniu r odpowiada energetycznie wolniejsza kula kamienna o masie M i promieniu R Skoro 30/kms jest D=10000 x mniejsze od prędkości światła to m*D*D = M*1*1 ale masa kuli to stała * promień do potegi 3 * gestosc. {potege czasami oznaczamy ** zamiast u góry} Zatem - co do wymiarów mamy - po podstawieniu i uproszczeniach mamy R**3 = r**3 * D*D zatem: (R/r)**3 = D**2 ale R/r to po prostu ile razy (K razy) większa jest ta zastepcza kula. czyli K = pierwistek 3 stopnia z D*D - gdzie D=10000 czli pierwiatsek3stopnia z 10000*10000 Wychodzi, że taka energetycznie równoważ kula jest 464 razy większa. Planetoida 10 km wybiła (w bok otwór przynajmniej 20x wiekszy) Większość pędu działała jednak w głąb. Tam musiała wybic wiekszą dziurę. Przyjmijmy (po ludzku 10 palców) że poruszyła Ziemię w głąb 10 x bardziej niz promien krateru czyli na głebokość 1000 km. Zatem na głębokość 100x wiekszą niż jej średnica. Zatem - budując pancerz ochronny ceramiczny (niechby 2 x odporniejszy niz materiał Ziemi) trzeba budowac go 50x grubszym niz 464x powiekszony największy obiekt z którym spodzieamy się zderzyć - czyli przeliczony energetycznie na mniej wiecej znaną planetoidę. Dla owego ziarenka piasku jest to 1mm x 464 x 50 = 2320 cm = 23 metry. Takim pancerzem trzeba otoczyc Rakietę z przynajmniej z przodu. Z boku może byc cienszy ale też też istotnie gruby - bo ukośne zderzenia są możliwe. To co bedzie jak zechcemy zabezpieczyc sie przed 5 mm kamyczkiem? 100 metrowy pancerz? Może wykonalny - ale z trudem Jak dodamy jeszcze "margines bezpieczeństwa" to może nie będzie musiał być grubszy ale z materialów doprawdy wyjątkowych. A jeśli te planetoidy wbijały sie głębiej? Jedno wiemy na pewno - Ziemi nie przebiły Drobna wątpliwość - pomijając problemy z napędem (bo tu widzę cień szansy) - co z tą osłoną podczas hamowana - może odrzut w przód "oddmucha" kamyczek, a jak nie? Drugi problem. Co się stanie przy prędkosci 99.999 % prędkości światła z protonami, neutronami, elektronami budującymi ludzkie komórki. Czy nie nastąpią jakieś niekorzystne zjawiska fizyczne - jakieś przesunięcia choćby o mały włos? (ja nie wiem ale tu widziałem kilku fizyków).
  4. Szuu - ja to odczytałem nieco inaczej - co do szczegółów (bez INTERFERENCJI!!!) : Jeżeli w jakimś punkcie przestrzeni dochodzi do zdarzenia powstania dwóch cząstuniek lecących w dwie strony i mechanika kwantowa mówi, ze jak je gdzieś dalej wyłapiemy to bedą miały (do końca nie wiadomo jaki) albo spin(lub cos takiego) PLUS albo MINUS to Everett mówi, ze w tym momencie kreacji powstają dwie konkretne cząstunie z konkretnym spinem tylko że wszechświat sie rozdziela na cztery wszechwiaty w pierwszym poleciały + i + w drugim + i - w trzecim - i + w czwartym - i - lub coś w tym stylu (oczywiście mogę sie mylić) a co z tym księżycem saturna jako naszą szansą na życie po rozdęciu (a dalej zgaśnięciu) Słonca - opisaną w poprzednim poście (APOD) i przedpoprzednim ?
  5. a co z drugą, ważniejszą częścią mojego postu - związaną z tematem wątku: Jednym nurtem - szykować plany ekspansji - na - wykazane na forum - okazje związane z bliskim mijaniem Słońca przez inne gwiazdy co około 60 mln lat. A drugim nurtem - pójść śladem E.Muska. Zaszczepiać roślinki na planetach i dużych Księżycach (EDIT: WSZĘDZIE na ich powierzchni) i z czasem tworzyć tam bazy pod kloszami. Ciekawe czy taki Księżyc Saturna - z ludźmi pod kloszami - przetrwa przedkońcowe rozdęcie Słońca? W dniu dzisiejszym Adam_Jesion(BOT) w wątku "APOD: Northern and Southern Owls" podaje link http://antwrp.gsfc.nasa.gov/apod/ap100506.html pokazujący u nas widzianą fajną planetarkę i analogiczną z Australii ale tam piszą straszne rzeczy - co do ich rozmiaru może Słońce aż na 2 lata świetlne się nie rozedmie (a gdyby nawet ... eee chyba nie) to da sie to przeżyć na tym zasianym księżycu Saturna (w szklarniach) czy nie ? Może po prostu niebo będzie wtedy mocno jaśniejsze i ciut, nieco cieplejsze i tyle ?
  6. odważnie wszedłem w ten link co podałeś Ten Twój naukowiec - jak widać - szeroko sięga. Prostszą, a nie docenioną koncepcje miał ten człowiek: "Hugh Everett – amerykański fizyk, który opracował kwantową teorię wielu światów. Porzucił fizykę tuż po obronie pracy doktorskiej, gdy jego teorie zostały przyjęte niezbyt przychylnie przez środowisko naukowe." W mechanice kwantowej (na trywialnym przypadku) drobiazg lecący w jakąś stronę może być przewidziany / "zdetektowany" tu lub obok tego tu tylko z prawdoopodobieństwem. Udowodniono nawet że jak z tego samego "rozpadu - lub czegoś w tym stylu" w dwie strony leca te drobiny/kwanty to wcale nie jest pewne że obie (wyłapane) ujawnią spodziewnae "uzupełniające" cechy. A ten Everett udowodnił, że jest prostsze wyjasnienie tych dziwnych zjawisk. Że po prostu nasz wszeczświat w każdym takim miejscu rozdwaja sie na kilka KONKRETNYCH WSZECHŚWIATÓW z konkretnie lecącym kwantem a nie jakąś chmurką prawdopodobieństw. Powstał spór ale ówczesne autorytety międy innymi znany B. "przydusili" całą ideę z pozycji poza fizycznych (moim skromnym zdaniem). Ponieważ tych rozwidleń jest wszędzie wiele więc i tych Wszechświatów jest kilka x biliony co ułamek sekundy więcej. To usprawiedliwia trochę opór tych - wtedy już starszych - uczonych. Konkluzja jest taka, że nie tylko (może) istnieją wszelkie możliwe wszechświaty "równoległe" o różnych "prawach fizyki" ale nawet wszelkie możliwe wszechśwaty realizujące nieco inne scenariusze na bazie wyjściowych. W jednym z nich potkniesz sie i złamiesz dwa palce ręki, a w drugi złamiesz aż trzy palce. {Twój klon z rozwidlenia}. Ale w pewnym sensie ten Twój Pan ma rację. Istotne sa tylko te z wszechśiwatów i scenariuszy, w których pojawią się życie i to rozumne - jak w naszym Ukladzie Słonecznym. A obok rozmnażania dającego wieczność drugą cechą jest (moim skromnym zdaniem) samonaprawialność życia { a nawet samoobrona w skali kosmicznej - o czym Twój Pan wspomina}. Więc może podyskutujmy jak zabezpieczyć życie w US przed rozpadem protonów, przemianą Słońca. Może zamiast dywagować - to: Jednym nurtem - szykować plany ekspansji - na - wykazane na forum - okazje związane z bliskim mijaniem Słońca przez inne gwiazdy co około 60 mln lat. A drugim nurtem - pójść śladem E.Muska. Zaszczepiać roślinki na planetach i dużych Księżycach (EDIT: WSZĘDZIE na ich powierzchni) i z czasem tworzyć tam bazy pod kloszami. Ciekawe czy taki Księżyc Saturna - z ludźmi pod kloszami - przetrwa przedkońcowe rozdęcie Słońca? Tu ukłon w stronę astro-biologów - dajmy im jeszcze parę lat na zbadanie czy na wspomnianych obiektach nie powstało (od zera - jak na Ziemi) jakieś marne ale życie. (Marne bo tam albo zimno albo ... ale niech szukają - a potem siejemy!! )
  7. wyrażam zgodę na manewr Hansa (zapewne obniżenie) średniego % zachmurzenia całej planety w zakresie w jakim ewidentnie nie pasuje ono do zadanej wilgotności
  8. Coś długo Ci nikt nie odpowiada. To może podejdźmy do sprawy uczciwie i po ludzku. I dajmy se spokój z Wikipedią - to nie jest pewne i ostateczne źródło informacji - a zatem szczególnie ostrożnie z nim w sprawach skomplikowanych. My ludzie rozumni doskonale wiemy co uznamy za życie. Będzie to coś co moze sie rozmnażać i trwać przez to wiecznie. Oraz wykazywać wiele cech podobnych do cech organizmów obserwowanych na Ziemi. Np odrębność(istnienie ewidentnych granic od otoczenia), ruchliwość, nieprzewidywalność , ciekawskość(jak już ma oczy), a nawet znamiona dbania o swoje interesy EDIT: , samonaprawialność(w ograniczonym zakresie). Rośliny też wykazują pewnien powolny ruch - zwz ich tropizmami czy jak to się zwie. Ze względu choćby na nieprzewidywalność, ciekawskość proponuję żebyś dał spokój z doszukiwaniem sie życia w robotach. Na razie znajdźmy życie niekontrowersyjne. Po co to uściślać ? Pozwolę sobie zdziwić sie że nikt nie zaatakował mojego doniesienia o jednokomórkowości (sensu stricte) organizmów wielo-komórkowych. To jest topowy temat ostatnio w biologii - kontekstowe różnicowanie się komórek. Mógłby powstac zarzut: Łatwo komórce "rozpoznać" że jest "w środku" gromady komórek (we wnętrzu). Ale jakim cudem jedne zbudowały przód (tam głowa) a drugie tył? Otóż podczas wzrostu takiego "roju" (kiedyś w oceanie obecnie jako embrion osłonięty) komórki na powierzchni mogą (jako powłoka) nie nadążyć rozciągać się dla pomieszczenia rosnącego wnętrza. Nastepuje pęknięcie w przypadkowym miejscu. Komórki w miejscu takiego pęknięcia znajdują się juz w innym (mieszanym) sąsiedztwie. I one zapoczatkowują "przód" np zalążek czegoś co ostatecznie utworzy głowę. Tak czy siak głowa jest (musi być) pochodną zwykłego przypadku EDIT: uśmieszek (po poważnym! ostatnim zdaniu!! sprowokował fajerwerki) to dodam, że różnicowanie wynika z jednego i tego samego zestawu (Kodu DNA) ale w późnym wieku tkanek takiego "roju" dochodzi niestety "kontekst historyczny" i komórka tłuszczowa nie zamieni sie już (po podzieleniu) w dwie nerwowe - jak w sąsiadującej tkance nerwowej powstanie luka po smierci jedenej z komórek. Na szczęscie krążą gdzieniegdzie (ale skąpo - to aktualnie badane problemy - więc piszę kolokwialnie) komórki "macierzyste".
  9. pytasz o starą (jak widzę) teorie to ja (stary) opowiem o niej tyle co "słyszałem". MSZ(IMHO) Jakiaś ogromna planetoida uderzyła w młodą - mniejszą Ziemię i po tym wszystkim na orbitę poleciało wiele drobiazgu. A potem to zapewne było to samo co z planetami, które (jak sie je definiuje to wspomina - o ile dobrze pamiętam - że wyczyściły swoją orbite z większości dużych obiektów). Dookoła największego z tych drobiazgów powstał duży obiekt i przez długi czas pozbierał wszystkie pozostałe. Przy tak dużym (masowo) zbiorze materiału kiulisty kształt (wyrównywanie) zapewnia sama grawitacja - przyciąganie wszystkiego co luźno "wystaje" w kierunku środka ciężkości całej materii. Ale mogę się mylić.
  10. liczymy sie z tym ze z tego Ksiezyca beda nam na głowy kawałki spadały - lubimy ryzyko - więc w czym problem - co spada nieprzełykalnie - wg Ciebie - Hans? Reszta (jesli czegos brak w tym co poniżej i w postach powyzej) to Marcin doda - ale jest juz chyba nieźle bo: Sądze że atmosfera jest już ustalona zamiast polowy azotu wchodzi argon reszta jak na ziemi aha - średnia temperatura atmosfery - tu daliśmy plamę bo raz pisaliśmy, że na równiku a potem że ogólna skoro potem pisaliśmy, że ogólna a jednak chcemy planety zimniejszej niz Ziemia (ktora ma 15 st C - wg wiki) to proponuje średnia temperatura atmosfery na całej planecie 5 stopni a na Kontynencie - zahaczającym o równik miejscami (zapewne) kilka razy większa ale nieprzesadnie kilka Jak Marcin tej (5 st C) nie zareklamuje w dniu, w którym sie tu pojawi to znaczy że tak (średnio 5stC) przyklepane Gwiazda identyczna co do joty z gwiazdą WEGA (jesli planety nie powstaly tu bo nie mogly to przechwycone - zatem są) planta 2 cięzsza od Ziemi wiec nieco "grubsza" 16tys km srednicy Księżyc zahcza ewidentnie o "strefe rozpadu" czy jak ją tam zwał Cisnienie 120% ziemskiego wilgotnosc wzgledna 40% srednio (kontynent 30) w sumie raczej sucho zatem. Zachmurzenie 50% srednio. Lodu sporo (50% ocean 10% Kontynent) a kontynent to 20% calej powierzchni inne jak podano Co do innych planet to przyjmijmy że jakaś o 30% bliżej niz nasza jest (tej samej masy) i jakies 10 x dalej jest inna - duża (50x masywniejsza - typu mniejszy Jowisz) NA USTALENIE ODLEGŁOSCI NASZEJ PLANETY OD WEGI - na razie sie nie porywamy - liczymy na kolegę p.s. może to bez sensu - sorry - ale zacytuje Wega jest 47 razy jaśniejsza od Słońca, ma ponad dwukrotnie większą masę i prawie 3 razy większą średnicę niż nasza Gwiazda Dzienna. Należy ona do typu widmowego A0 Va i jest gwiazdą ciągu głównego (zob. diagram Hertzsprunga-Russella). Temperatura jej powierzchni sięga 9600K. Wega jest gwiazdą bardzo szybko rotującą - na jeden obrót wokół własnej osi potrzebuje ok. 12,5 godziny. Tak prędka rotacja powoduje duże spłaszczenie biegunowe.
  11. w tym zakresie zgadzam sie na wszystko jednak nie mam nic przeciwko zebys podwyzszyl rozmiar statku matki o 50% a tym samym mase o 125%. (czujesz - jak z tą Ziemią). Poczekaj z kilka godzin jak nikt (w szczególności Hans {czekamy!} - wszak obiecał bawić się z nami) nie zgłosi jakiejś dramatycznej wpadki to ruszaj (a poprosimy go o podanie mniej wiecej ile godzin świetlnych jesteśmy od środka tej (jak rozumiem) VEGI i jak "jasno" i "barwnie" prezentuje się planeta z zewnątrz i z powierzchni - uwzgledniajac ten hel czy tez argon jak radzi) Aha - chyba musisz poprzepisywac potem wiekszośc ustalen do Bloga bo ten wątek kiedyś umrze (spadnie nisko) chyba że zdołasz umieścić w Blogu działający link do tego wątku. Tak czy siak razczej ciut, nieco, dużo przepisz.
  12. Wielkie dzięki Radku! To teraz minimalny manewr (lub doprecyzowanie danych o średniej gęstości gwiazd) i mamy być może NAPRAWDĘ wyjaśnienie prawie wszystkich katastrof impaktowych co destabilizowały Ziemie (albo - po prostu - powodowały wielkie wymieranie (LUB ROZTAPIANIE LODÓW???)) Jak co 50-80 milionów lat - bliskie minięcie {o nie dalej niż około miesiąc świtelny} jest najbardziej prawdopodobnym interwałem to obłok OORTA bywał wtedy destabilizowany - a z tego to wynika co ? Tu pytam wszystkich forumowiczów, a w szczególności mocniejszych ode mnie znawców dalkiego drobiazgu US ???
  13. Wilgotność względna średnio (w skali całej planety) to może jednak 40%, a na kontynencie średnio 30 % bo 20% to już jest naprawdę przesadnie mało - PUSTYNIA! Reszta ok Hans nie zakwestionował niczego to może coś poprostuje i przyklepnie dzisiaj (nawet tę Vegę, i poda conieco co wynika z) ... Myślałem, że wyprawa jest pełnoformatowa gdzieś dalej bezpiecznie duuuzy statek kosmiczny, a na Planetę/Ksieżyc poki co coś mniejszego niemniej pamiętaj, że ty tu rządzisz - a na Blogu w szczególności
  14. Ja ostrożnie poruszam się po internecie bo (szefostwo dajmy na to) za wirusa i formatowanie mi nie płaci a wręcz przeciwnie dlatego (jak pisałem raz na statusie - telpy za kredyt kupowałem) Może to masakryczne, ale naprawdę - jak Córkę Kocham - myślałem że jest to taki internetowy polski skrót. zgadywałem, że oznacza on Inaczej Mówiąc cHodzi O jest mi nieco przykro, ze nie czytasz mojego statusu - kilka dni temu napisałem na nim, że Wzruszyłem i Zawstydziłem się rozmową Adama z Theo że my (i ja) mu tu takie niekatastrofalne drobiazgi (krytyczne o działaniu AP) wypisujemy, a On tak Cieżko i gratis walczy z ogromną praca na naszą rzecz!!! tym postem chciałem mu po prostu - tylko i wyłącznie - BARDZO PODZIĘKOWAĆ (porównując go z wybitnycm człowiekiem, którego znałem) EDIT(1): Przy założeniu, że znałem znaczenie IMHO Twój post Hans wydaje mi się (teraz) całkiem słuszny. Za kilka dni sam miałbym wątpliwości co mój znaczy {chyba wolisz piwo od kwiatka; aaa i nikt mi tego nie podpowiedział na PW; sam wpadłem } p.s. żeby post nie pozostał w tonie dramatycznym (tym bardziej, że nie wszyscy pamietają, ze ja sie w ogóle nie obrażam ) to dodam - dla tych tu-nowicjuszy, że dowiedziałem się od znajomego który przysłal mi PW, że "IMHO" oznacza "moim skromnym zdaniem". Sprawdziłem, na wszelki wypadek, w papierowym słowniku, który tu posiadam. a swoja drogą wchodzi ten angielski w nasze pisactwo szybciej niż sie spodziewałem, no bo, tak na zdrowy rozum (Janko - co ty na to IMHO) , to niby piszemy tu z zasady po polsku (nie znaczy to, że natychmiast proponuję - tu u nas - bardziej POLSKI - "MSZ" - chyba że Janko mnie/nam zaaprobuje ) EDIT(2): całe zamieszanie wzieło sie z To IMHO mnie się najbardziej rzuciło w oczy i .... nie doceniłem skromności Zbyt-a //myślałem, że jego wypowiedź jest w konwencji wykładu, a wykładowca przecież "moim skromnym zdaniem" powinien unikać (żeby studenci nie musili wykreślać z zeszytów "nieważnych" zdań odruchowo zapisanych ) Skróty myślowe zawsze są niejasne. Myślałem, że to jest oczywiste, że on nie robił doktoratu bo nie miał czasu. A podlegali mu faktycznie WSZYSCY. Był równy z / i traktowany jak czołowi Profesorowie wydziału, w którego instytucie pracował. Przypomniała mi się mikro anegdota o tym człowieku (podsłuchne przez mojego kolegę) . Kiedyś przypadkowy człowiek pyta go - w jego budynku - gdzie jest pokój numer - powiedzmy - 456. Odpowiedź: "nie wiem, ale pierwsza cyfra oznacza zwykle numer piętra" {domyślacie się, że zajmował się głównie przetwarzaniem danych}
  15. Proszę o wyjaśnienie mi (jak mi) ale i tu-nowicjuszom co znaczy pojawiające się tu i tam na Astropolis słowo IMHO I - przy okazji - Czy - w poniższym tekście - ja je prawidłowo używam ? Na pewnej wyższej uczelni technicznej onegdaj (COBOL, początki C - uwaga - mnie tam nie było - ale znam uczestnika) pracował człowiek, który bardzo długo nie robił doktoratu mimo, że formalnie lub nieformalnie tacy mu podlegali. Był on bowiem głównym projektantem i węzłowym programistą wszystkich ważniejszych systemów realizowanych gwoli obsługi tejże uczelni. Miał charakter! Kiedyś powstał problem kto ma wnieść zakupioną szafę pancerną na wysokie piętro. Stała se i czekała by pewnie dobę. Ale późnym popołudniem onże sam wtachał ją na górę. Któregos dnia podczas zebrania całego szerokiego zespołu ktoś rzucił uwagę, że może za mało czytamy litertury światowej, może zamówić różne publikacje. Po skończonym zebraniu - w zdecydowanie mniejszym gronie - omawiany człowiek powiedział: To oni będą sobie k---- książki czytali, a ja będę za--------ł IMHO dzięki, że nie robisz doktoratu
  16. planeta 2 x większa była by 4 razy masywniejsza => siła ciązenia na powierzchni tez cos tego rzedu x więcej Najpierw oczywista korekta - prosze Marcina o zatwierdzenia - milczenie uznam za zgodę. Zebyśmy tam mogłi - z trudem ale jednak chodzić. Planeta ma masę 2 x większą niz ziemia. Zatem (zakłdając podobną gęstość) rozmiar musimy sobie wyliczyć. Objetość kuli = 4.19 x r*r*r. Zatem objetości: Ziemia = 4.19 * 6400*6400*6400 [km3] = 109838336000 Planeta owa = 4.19*R*R*R = 2 x 109838336000 zatem jej R = (2 x 109838336000 / 4.19)**(1/3) wychodzi mi okolo 8000 km. Czyli średnica tej planety to 16 tyś km. Dygresja. Chlor i wodór - nie spodziewałem się, że dużo/długo sie utrzymuje. Siarkowodoru nie za dużo niech już bedą te hele Hel3 ale może niech i Hel2 OK. Azotu mniej w sensie, że o połowe mniej niz na ziemi - w jego miejsce w wchodzą te Hele. Zachmurzenie 50% wilgotność 50%. Pokrycie lodem - ocean 50% kontynent 10% Przypominam, że na samiusieńkim końcu manewrujemy odległością od gwiazdy by otrzymać te śrdnio 10 St C na równiku. Czy ta Vega jest do przyjęcia ? (jeżeli planeta nie mogła tu wyewoluować to czyż nie mogła zostać ukradziona podczas jakiegoś mijania?) czy o czymś zapomnieliśmy ? p.s. Jeżeli ktoś tu powie, ze ten Hel zaraz nam ucieknie w kosmos to niech będzie taki miły i od razu zaproponuje INNY nieagresywny (dla płuc) gaz - wypełniacz w miejsce tej prawie połowy azotu co by była na Ziemi, a zastepujemy! Co do ciśnienia - być może wynika z Masy planety i mas cząsteczkowych gazów (te Hele hłe hłe hłe), ale jesli mamy tu dowolność to proponuję na ten moment 120% typowego ciśnienia Ziemskiego.
  17. Rozumiem, że kontynuujesz myśl z Twojego tu poprzedniego postu. I ją "potwierdzasz". (Dajmy na to ) Czyli powątpiewasz w ewolucyjne(mutacyjne) pochodzenie gatunków - od materii nieożywionej. Teoria jest taka, że kod genetyczny realnie żyjących organizmów powstawał przez ponad miliard lat. Metodą ciężkich prób i błędów za ogromną cenę - licznych śmierci. Może dlatego jest tam tyle starannie wypracowanych (przez elimniację) dobrych układów, że nie wszystkie rzeczy da sie SZYBKO zrozumieć, a tym samym pociąć i posklejać. Tedy! - to raczej spodziewany rezultat, a nie mocny argument za czymś rewolucyjnie innym ? Ja tam zapolemizowałem z Tobą powołując się na autorytet jednego (Wielkiego) Człowieka {i instytucji poniekąd}. Może jednak powinienem był nawiązać do pewnych badań dotyczących innej "instytucji". USA zbierają uczonych z całego świata. Oprócz swoich - rdzennych. "Wiodący uczeni USA" (jest taka oficjalna, nieprzypadkowa lista - zbiór ludzi zakwalifikowanych) oni byli mocno (i metodycznie) ankietowani przez naukowców - i - z wyników można wysnuć wniosek, że są zwolennikami teorii ewolucji w tak ogromnym procencie, że aż dziwnie mi to napisać - grubo ponad dziewięćdziesiąt procent. To nie jest argument merytoryczny ale cały czas wydaje mi się, że polemizujesz będąc tuż tuż przed zmianą poglądu - nie mam racji? Przyznaj, że Twój poprzedni post (te klocki Lego), tak ciut, nieco by wskazywał Pozdrawiam EDIT: To o uczonych amerykańskich ma poważne źródło, które zapomniałem podać: Świat Nauki (edycja Polska) 1999 rok nr 11 (listopad) strony od 72 do 78. SCIENTIFIC AMERICAN (edycja amerykańska) - słowa kluczowe do wyszukania w nim tego artykułu: "LARSON", "WITHAM", "LEADING SCIENTISTS"
  18. Zgadzam się na wszystko powyżej! {Moje ustalenia te co nie zmieniłeś ale Twoje wszystkie! - jakie w ostatnim poście podałeś} Zatem podaj może jeszcze tylko nieco dokładniejsze parametry tej gwiazdy - zważając tylko żeby nie była wielką jasną szybko ginąca pierwszej generacji - bo wtedy "metale" czyli cięższe pierwiastki w jej otoczeniu sa zbyt nieprawdopodobne raczej. Ten rozpadający się księzyc to super! Gratki!! Jak już podasz jej parametry (zerknąwszy np też do podanych tu linków Hansa) to ORBITĘ (dającą te średnio 10 stopni celsjusza) Hans lub ktoś równie mocny w rachunkach nam policzy. Zatem w Blogu nie pisz na razie ile kilometrów, a raczej minut świetlnych jest ona (planeta) oddalona. Ja nie wiem czy te czerwone karły są na ciągu głównym jak nie to nie ma sprawy. Natomiast bardzo chciałbym wiedziec jakie światło będziemy widzieli na tej planecie (przez atmosfere) i jakie odbite od niej. A to troche zalezy chyba od (koloru ) gwiazdy. Pamiętaj że planeta 2 x masywniejsza od Ziemi - sportowcy - w Blogu - mile widziani (O! Np tacy co pierwsi wchodzą na Śnieżnik!). Zapewne nie ma czerwono-swiecącej gwiazdy na ciągu głównym - czyli problem z głowy. Mój problem. Bo jak mnie nie było przy kompie to juz sie bałem, a zarazem przygotowywałem duchowo, że bądziemy zwiedzać coś w atrakcyjnym poniekąd, oryginalnym czerwonym - UFF - świetle (gdybyśmy pozastali przy tym czerwonym karle tylko nieco dalej odsuneli planetę). Jakbyś doszedł do wiedzy, że jednak przy czerwonym karle planeta ta nie będzie juz narażona na swojej orbicie na niszczące "wyrzuty materii" a jeszcze dobrze oświetlona to nie mam nic przeciwko, zebyś wrócił do pomysłu karlego. No bo to zawsze ciut inaczej niż nasze banalne Słońce (choć do życia obok to akurat przewspaniałe). Rozważ to wszystko spokojnie; ewentualnie coś POLICZ (co się da - jak podpowiadał Hans) i LET'S GO p.s. a tu mam żal do forumowiczów - nikt nie ustosunkował sie do mojej obawy czy przy czerwonym karle na planecie oddalonej tak by miala 10stC bedzie ciemno czy nie będzie! {co chyba wynika z tego, czym ona sie głównie podgrzewa, jakiej długości promieniowaniem}. Ponadto nikt nie podchwycił tematu rozpadajacego się Księżyca tego naszego nad Ziemią (sa jakieś teorie czy nie!?) - co jest - Panie i Panowie ?
  19. Mistrzu! - Sawesie I - Bomba. ale przypomniałeś mi co już dawno miałem tu wrzucić. Jak zwykle - znany mi - fakt autentyczny! W renomowanym, czołowym w kraju liceum mat-fiz był {wyłącznie}-"Pan Dyrektor" - niezwykle profesjonalny (Matma) ale też super-zadbany, dystyngowany, "ą" i "ę". Szacunko-pełny dystans rodził się sam. Być wysłanym do niego na dywanik to lepiej już było palca sobie odgryźć. Raz widziałem jak kolega ostro zadyskutował z nauczycielką, który natychmiast wyszła - za chwilę przyszedł Pan Dyrekotor - zabrał go - bez dyskusji - i przeniósł do innej szkoły w godzinkę lub dwie! Okazało się potem, że tam działała POP (nie musze Ci mówic co to). Oraz (co ja se akurat wtedy nie wyobrażałem), że do tej POP mogli nawet należeć uczniowie. I taki jeden - wcale niewybitny matematycznie - tam se należał! Kiedyś, na zebraniu POP, prelegent rzekł po cichu - niejako sam do siebie - że w sali jest duszno. Usłyszał to najbliżej siedzący ów uczeń. Spojrzał na siedzącego pod oknem Pana Dyrektora i - zgodnie z konwencją - powiedział: Może towarzysz otworzy okno! p.s. Tego ucznia to on tak łatwo przenieść nie mógł - oj czasy ...
  20. Coś musimy zmienić - bo nas obśmieją. I skonkretyzować. Proponuję masę 2 x większą od Ziemi (co nie oznacza że na powierzchni będzie 2 razy ciężej podnieść nogę). Temperatura średnia około dziesieć stopni celsjusza. Księżyc bez atmosfery ale jeszcze bliżej (WZGLĘNIE) niż nasz (tuż przed etapem rozpadu - nasz ponoć też kiedyś). Bez Atmosfery. Hel3 w atmosferze planety. Na księżycu liczne roboto-techno-systemy - nie wiadomo skąd i po co! Wody/Lodu na planiecie więcej niż na ziemi ale lądu też ze 20% ale inaczej niż u nas rozłożony - jeden ogromny, a pełno wysepek - pochodzenia ... - się wyjaśni ... podczas misji. Gazy na planecie (poza tlenem - ten OK) też niech się wyjaśnią z czasem (załóżmy że nieco siarkokowdoru i podtlenku azotu moze być a cyjanowodoru/chloru/wodoru {o ile to w ogóle realne} to raczej bardzo niedużo ) Jak uznasz, że starczy (po tej {lub innych} wypowiedziach to ruszaj tam z wyprawą - tylko z zapleczem please - jakis statek macierzyst z superkomputerami i zapasami w tle - także personalnymi ). A jak tu sie ktoś potem wypowie to przecież tam nie zaszkodzi. Wszak to już będą "wszechświaty Równoległe". Co nie znaczy, że z czegoś nie skorzystamy (podglądając międzyświatowo). Gwiazdę{typ} to jednak musimy jakąś ustalić czy ten karzeł czy może coś normalniejszego. Chociaż Karzeł kusi o ile nie udusi! I nie bedzie Ciemno. My - ludzie - w podczerwieni słabo widzimy. Co proponujecie (szanowna trójko i reszta?). Chyba da się dopasowac gwiazdę do tej masy planety i temperatury na powierzchni, przy sensownej orbicie. Jak już ustalimy {lub ktoś nam podpowie} TYP GWIAZDY {realny - wszak mamy tu metale!} to orbite sobie wyliczymy (a może Hans nam - po koleżeńsku - wyliczy !)
  21. Wiedziałem o tym Ale w mowie potocznej owe organizmy jednokomórkowe najbezpieczniej nazywać "bakteriami", jeżeli chce się, z przekazem, dotrzeć do ludzi, którzy akurat biologii uczyli się niechętnie Jak zwał tak zwał - w ludzkim organizmie - i nie tylko - mamy "rój" komórek - w pewnym sensie "pojedynczych" - jak w pradawnym oceanie (lub kałuży).
  22. No dobra - mamy tu kolektor słoneczny (albo szklarnię). Woda wchłania gorąc jak gąbka. Ale od zera do nieskonczoności na ogół (Logika) udaje sie znaleźć jakis punkt gdzie dostawy energii sa takie żeby średnia temperatura przypowirzchniowej warstwy oceanu była akurat te 26 st Celsjusza. Rozumiem, że pływy potrafią wyhamować planety i taki na przykład Merkury to (o ile dobrze pamiętam) jest (lub mógłby być) jedną stronną zawsze zwrócony ku Słońcu. Ale nie karz nam ZATRZYMYWAĆ - szucznie - obrotów planety znajdującej sie stosunkowo daleko od gwiazdy macierzystej. {chociaż to troche kusi - jeno, że nierealne więc wstępnie unikam ale nie mówie stanowcze nie} MarcinK - to co zmieniamy gwiazdę(i planetę)?, zatrzymujemy obroty?, odsuwamy ją? A może tu sobie ustalajmy dalej RAZEM (doceniając wszystkich trzech Nas! ... zapraszam i innych - spoza naszej bandy Trojga) drobne detale. A jednocześnie Ty Marcinie zakladasz dajmy na to Twój Blog. Tam niekonkretnie podajesz jej(planety) parametry podobne do tu sie kształtujących, podajesz te swoje kamery i inne urzadzenia i zapuszczasz podróż. Czemu tak proponuję? Bo Blog uchodzi na forum, za rzecz bardziej osobistą, mniej rzucająca się w oczy, mniej cenzorowaną. Dlatego Tam kolejni dospisujący się nie będą wstydzili się tworzyć (wspólnie) de fakto litaraturę SF. Sam Ci tam odpowiem odpalając jakiś silnik lub spadochron lub spierając sie z Dowodca załogi, który akurat coś przeoczył bo mu cebula załzawiła oczy ... Kontrowersja (na poważnie) - o planety zwrócone jedną stroną do gwiazdy, a daleko dalsze niz Merkury od Słonca, zostaje. EDIT: no chyba, że mialeś na myśli, że tam gdzie ona wstepnie jest to już ją pływy stopują! Ale czy wtedy bylaby tam woda - w sensie oceanu? Boczkiem ... boczkiem ... sączyła by się na jasną - piekielną stronę i po oceanie (raczej łaźnia).
  23. Kontunuując niejako ten temat ale "sprowokowany" wielowątkowym artykulem Hansa w "Artykułach" ("Themis , nosicielka dobrej nowiny"). Minimalnie wprowadziłem (tam) Prototype79 w bład ale prostuję. W sensie "genetycznym" ssaki sa kolonią (zlepkiem) jednokomórkowego organizmu. Natomiast spotyka sie organizm - w pewenym sensie - "wielokomórkowy" (dokładniej DWUKOMÓRKOWY)- POROST! (jest to skrajnie ścisła symbioza dwóch kolonii komórek - jednej grupy będącej GRZYBEM i drugiej grupy będącej GLONEM) Wsród pierwotnych bakterii pojawiła sie kiedyś mutacja sprawiająca, że podczas dzielenia sie nie oderwaly juz one sie od siebie. Potem pojawila się mutacja ze te "w środku" właśnie z racji bycia w środku - ksztaltowaly inaczej swoją specyfikę. Ale wszystko to wynikalo z tego samego jednego jedynego DNA pierwszej zalozycielki tych zlepionych komórek. I tak dalej. Dlatego organizmy wielokomórkowe nie są czyms cudownie innym od jednokomórkowych. A kolejne etapy rozwoju zarodka ssaka to wlaśnie etapy różnicowania sie tych komórek w zależności od położenia. To że Człowiek jest w pewnym (genetycznym) sensie kolonią zlepionych komórek jednokomórkowego zaledwie organizmu (dzieci tej komórki po poczęciu) skonsultowałem kiedyś (pozytywnie!) z osobą która studiowała medycyne w Polsce a nastepnie Biotechnologie w USA i pracowała w najznamienitszym koncernie farmaceutycznym świata (Bayer). Ponadto - "można by powiedzieć, że niejako służbowo" - zostałem kiedyś poproszony o przygotowanie prezentacji o eweolucji (przez kogos kto wiedzial, że się tym interesuje i przeczytalem tony doniesień naukowych) i ją zrealizowałem. I nie była to szkoła średnia - to miejsce - więc musiałem postarać się - spodziewając się poważniejszej krytyki. Tak więc nie znam sie na wszystkim. Ale tu ciut,nieco,dużo - akurat przypadkiem - wiem
  24. (autentyk - widziałem to na własne oczy) Informatycy są raczej daleko od realnego życia Pewnien młody informatyk - ale już trochę po studiach - przyszedł do właściciela firmy (zarazem prezesa) z wydrukowanym pismem nastepującej treści: "Proszę zwolnić mnie z pracy!" Ludzie są pazerni! Pewien znany mi astro-amator poszedł obserwowac M44 przez lornetkę. Ponieważ było zimno zasłonił - jak zwykle - twarz szalikiem aż po oczy. Dziwił się, że lewy okular ciągle mu zaparowuje. Ale nie dziwił się, że prawy okular mu nie zaparowuje "filmowe" dowcipy, z życia wzięte: Fajne marzenie Leszka Kołakowskiego - "Gwiezdne wojny"! Ludzie walczą między sobą o to, któremu bogu mają okazywać posłuszeństwo. Bogowie wojują między sobą o ludzi, którzy mają ich słuchać. Jednak jedno i drugie - bójki bogów między sobą i ludzi między sobą - ostatecznie dokonują się rękami ludzi. Tej sytuacji nie dało się dotąd odwrócić. Szwedzcy naukowcy powbijali złote druciki w komórki zielonych alg oświetlone światłem słonecznym. Uzyskali z nich prąd, ale po godzinie komórki przestały być żywe. Redaktor opisujący to doniesienie zakończył tekst następująco: ... algi dobrze się sprawiły ... Tylko trochę ich żal, bo naukowcy zrobili im MATRIX
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.