Skocz do zawartości

astrotripper

Społeczność Astropolis
  • Postów

    248
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez astrotripper

  1. Na astromarkecie go nie było (znaczy jest jako niedostępny) to mi umknął. Poczytałem sobie trochę o barlowach i to APO to nic innego jak marketingowe określenie trzyelementowej konstrukcji, która w praktyce oznacza, że całość jest sporo krótsza. Zresztą dobrze to widać na zdjęciach, gdzie "apo" GSO 2,5x jest wyraźnie krótszy niż zwykły 2x. Niestety nie jest to konstrukcja ze szkła niskodyspersyjnego, więc chyba nie ma się co spodziewać cudów? Cena w sumie też nie sugeruje, żeby to miała być jakaś rewelacja. Ale chyba to by było najpewniejsze i najtańsze rozwiązanie. Przy tak krótkiej konstrukcji też jest mniejsze prawdopodobieństwo ugięcia i mniejszy problem z ostrzeniem. Może by też zniknął problem z rurą wyciągu wchodzącą w tor optyczny. A i pewnie dało by się wyciągnąć to trzykrotne powiększenie oddalając trochę dalej okular. Chyba pójdę tą drogą, przy tej cenie niewiele ryzykuję, a na pewno będzie to lepsze niż kitowiec Sky-Watchera. Jest jeszcze jedna kwestia. Czy w tym GSO da się odkręcić tuleję zawierającą soczewkę? Mój kitowiec jest w pełni rozbieralny (soczewka + chromowana tuleja z gwintem filtrowym + "korpus"), więc gdyby tę tuleję w GSO dałoby się odkręcić i przykręcić do "korpusu" kitowca, to odpadła by konieczność zakupu noska. Zawsze to jakaś opcja, bo z tego co widzę za nosek zapłaciłbym tyle co za całego barlowa
  2. Jako, że posiadam newtona, to kombinowanie z nasadką kątową odpada, aczkolwiek dobrze wiedzieć. Natomiast zmierzyłem dokładnie jakie powiększenie otrzymuję przy fotografowaniu przez mojego kitowego barlowa, i wyszło mi ok. 2,4x. Co wydaje się sensowne, bo odległość od soczewki barlowa do matrycy jest większa niż do soczewki okularu. Czy ktoś miał styczność z tymi barlowami i może się wypowiedzieć na temat ich jakości, i czy są one rozkręcalne? I czy warto dopłacić stówkę do barlowa apochromatycznego?
  3. No, wreszcie skończyłem składanie mozaiki z wczoraj. Waxing gibbous moon - 2013-11-13 by AstroTripper2000, on Flickr Bezpośredni link do wersji w pełnej rozdzielczości (4000x4000) dla tych, którym się nie chce do niego przeklikać.
  4. O tym nie wiedziałem. Sprawdziłem jak to wygląda w moim setupie w przypadku fotografowania. Mam dwa t-ringi to swojego aparatu, różnią się długością o 20mm. Przy zastosowaniu dłuższego rzeczywiście powiększenie jest większe, ale ostrość łapie dopiero przy prawie maksymalnie schowanym wyciągu (to był też powód dla którego spreparowałem sobie krótszy t-ring). Jednym słowem stosując barlowa x3 i tuleję kitowego barlowa do spięcia z aparatem najprawdopodobniej nie będę w stanie wyostrzyć obrazu. Ale jeżeli sprawy tak się mają, to czy to jest tak, że barlowy x2 i x3 mogą mieć tę samą soczewkę i różnić się tylko długością tulei? Czy jeżeli przełożę samą soczewkę z barlowa x3 (przy założeniu, że cały układ ma zwykły gwint filtrowy) do mojej tulei z gwintem i tak podłączę aparat, to czy rzeczywiście będę miał inne powiększenie niż z moim kitowym x2?
  5. Potrzebuję nieco pomocy w doborze sprzętu do obserwacji planet i Księżyca. W tej chwili dysponuję Sky-Watcherem 150/750, kitowym barlowem x2 i okularem Celestron X-Cel 12,5mm. Kitowego okularu 10mm już praktycznie nie używam, bo jeszcze się nie zdarzyło, żebym zobaczył przez niego więcej niż w X-Celu. Jednak te 12,5 mm plus barlow pozostawia niedosyt przy obserwacjach, chciałbym uzyskać większy power. Pierwsza myśl, to na początek wymiana barlowa na coś lepszego, o powiększeniu x3. Kolejna, to dokupienie później kolejnego okularu o krótszej ogniskowej. Z barlowem mam jeszcze ten problem, że kitowy posiada gwint T2, z czego korzystam przy fotografowaniu Księżyca. Jednak nie znalazłem barlowa x3 z gwintem. A chciałbym mieć możliwość fotografowania przez barlowa x3. Da się to jakoś pogodzić? Mogę z kitowca wykręcić soczewkę i użyć go jako adaptera T2, tylko nie wiem, czy da radę wyostrzyć przy tak dużej odległości od wyciągu. W moim zasięgu byłyby te modele: Barlow 3x ED TS Optics Barlow 3x ED 1,25" Altair-EX Barlow ED 3x 1,25” GSO Czy któryś z nich jakoś się wyróżnia na plus, czy to wsio ryba? No i zakładając, że barlow x3 znajdzie się w moim zestawie, to czy jest sens kupować okular o ogniskowej w przedziale 4-6 mm?
  6. No to dorzucę jeszcze swoją próbę z wczoraj. Na razie z avika, mozaika z fotek się jeszcze robi.
  7. No to Maka 102 jeszcze powinien pociągnąć, bo wg specyfikacji na astromarkecie waży on 1,9 kg.
  8. Jeżeli ktoś miał już styczność z tym sprzętem (choć chyba jeszcze za wcześnie na to), to też chętnie bym usłyszał jakieś opinie z jego użytkowania. Jestem w tej samej sytuacji co Emu, też mam SW 150/750 i przyszło mi do głowy, że ten Virtuoso byłby fajnym balkonowym rozwiązaniem do obserwacji Księżyca. Zwłaszcza, że sama głowica to ciekawa zabawka do zwykłej fotografii i timelapsów. Że sprzęcik ma potencjał widać też po tym co ludzie z nim robią: http://armazemdotelescopio.com.br/loja/index.php/artigos-astronomia/projetos/152-o-controle-automatico-dos-telescopios Nie dość, że można zrobić sobie GoTo i podpiąć pod kompa, to i znalazł się sposób, żeby zrobić z tego montaż paralaktyczny do astrofoto Ale mnie by interesowało, czy ten maczek 90/1250 do czegoś się nadaje? Bo byłoby trochę słabo, gdyby trzeba było od razu wydać drugie tyle (np. na maka 102), żeby mieć sensowny obraz.
  9. astrotripper

    C 2013 R1 Lovejoy

    Tak ma być, przy stakowaniu na kometę raczej zależy nam na tym, aby gwiazdy jak najbardziej wtopiły się w tło. Możesz jeszcze spróbować Kappa-Sigma clipping. Akurat dla mojej serii ta metoda bardziej wtopiła smugi gwiazd w tło. Natomiast dla gwiazd Kappa-Sigma powoduje artefakty w okolicach komety, więc lepiej używać metody Median. Pozwoliłem sobie pobawić się z tymi obrazkami które załączyłeś, chciałem sprawdzić, czy moja metoda da radę w tym przypadku. Efekt obróki na szybko wyszedł taki. Trochę problematyczny okazał się ślad komety na stacku z gwiazdami. Zdecydowanie za duży obszar i zestackowana kometa go nie pokrywa. Cały proces wyglądał tak: 1. Na samym spodzie warstwa z gwiazdami 2. Jako druga jest warstwa z pojedynczą fotką komety, zamaskowana tak, żeby tylko obszar pokrywający ślad komety był widoczny, przezroczystość tej warstwy ustawiona jest na jakieś 70%. Celem tej warstwy jest przygaszenie rozlazłego śladu komety. Oczywiście Ty możesz do zamaskowania użyć osobnego stacka z gwiazdami, składającego się tylko z kilku fotek, gdzie ślad zostawiany przez kometę jest dużo mniejszy. 3. Kolejna warstwa to stack na kometę, zamaskowany tak, żeby widoczna była tylko kometa, tryb warstwy ustawiony na "lighten", żeby kometa nie zakryła gwiazd w jej okolicy, poza tym akurat te zdjęcia co wrzuciłeś miały inną kolorystykę, i w trybie "normal" to wychodziło. Przezroczystość tej warstwy ustawiona na jakieś 50%. Normalnie ta warstwa powinna raczej być w trybie "normal", a potem na wierzchu jeszcze jedna warstwa z gwiazdami do odtworzenia, no ale w tym przypadku to było bez sensu. Generalnie myślę sobie, że do następnej próby złapaniem komety podejdę w ten sposób, że zrobię sobie przed lub po serię zdjęć tego samego obszaru nieba bez komety i dorzucę je do stacka z gwiazdami. W ten sposób ślad po komecie powinien być znacznie mniej widoczny, co ułatwi potem obróbkę.
  10. Strzał na szybko z sobotniego wieczoru. Księżyc był już dość nisko nad horyzontem, od czasu do czasu przesłaniany przez chmury, więc tylko zrobiłem na szybko 2 filmiki przez barlowa i oto rezultat. The Moon - 2013-11-09 by AstroTripper2000, on Flickr
  11. astrotripper

    C 2013 R1 Lovejoy

    Byłoby szkoda, gdyby taki materiał pozostał niewykorzystany. Już pojedyncza klatka fajnie wygląda, a kilka takich zestakowanych pozwoliłoby pokazać więcej szczegółów. Zrobiłem podobne, szersze ujęcie: Tylko trochę mi ostrość nie wyszła. 41x60s, 135mm f/3.5, Olympus E-PL1. O ile ze zdjęciem w ognisku głównym miałem duży problem i sporo się namęczyłem przy składaniu, to w tym przypadku zadanie okazało się dużo prostsze. Ogólnie proces co do idei wygląda tak jak opisał MarcinSn, ale jest kilka drobiazgów o które można się potknąć. Generalnie można to zapewne robić na wiele sposobów. Ale może się to komuś przyda. I może ktoś ma jakieś sugestie jak usprawnić ten proces. Po pierwsze, im większy zakres ruchu komety, tym większy problem, więc najlepiej zacząć od złożenia kilku klatek, zamiast kilkudziesięciu. Po drugie, jeżeli kometa przechodzi bardzo blisko jaśniejszych gwiazd, to znowu będzie to dodatkowa robota, więc lepiej na początek wybrać serię zdjęć na których kometa nie smyra gwiazdek. Jak już wybraliśmy sobie serię zdjęć do zestackowania, to musimy w DSS ustawić klatkę referencyjną (prawy klik na nazwie pliku i "Set as reference frame"). Najlepiej, żeby to była fotka ze środka serii. Potem w ustawieniach stackowania ustawiamy tryb "Normal" (pierwsza zakładka chyba). Chodzi o to, żeby po zestackowaniu na kometę była ona we właściwym miejscu względem gwiazd. Trzeba jeszcze pokazać DSS kometę. W sumie nie wiem, czy DSS sam potrafi kometę wykryć, ale za wyjątkiem kilku fotek z ogniska głównego musiałem sam wymusić ustawienie pozycji komety - trzeba w trybie edycji komet kliknąć na komecie trzymając klawisz Shift. Dla takiej fotki na liście w kolumnie z liczbą gwiazd pojawi się dodatkowo "+©", co oznacza, że na tym zdjęciu jest zarejestrowana kometa. Potem wystarczy zrobić dwa stacki, jeden na kometę, drugi na gwiazdy. Ja akurat nie korzystam z funkcji obróbki zdjęcia w DSS, więc ładuję po prostu plik Autosave.tif i zapisuję go bez żadnych zmian. Ale to wg. gustu, jak kto woli. Po tym wszystkim mamy 2 obrazki, jeden z ładnymi gwiazdami i rozmazaną smugą zamiast komety, a drugi z ładną kometą , ale rozmazanymi śladami po gwiazdach. Ładujemy fotkę z gwiazdami do programu graficznego a następnie fotkę z kometą dodajemy jako warstwę na wierzch. Teraz cała sztuka to zrobienie maski dla warstwy z kometą, aby ta płynnie wpasowała się w tło. Można oczywiście utworzyć czystą maskę i pędzelkiem odkrywać obszar z kometą, ale to jest upierdliwe. Ja robię to inaczej. Robię kopię warstwy z kometą i pozbywam się z niej koloru a następnie za pomocą poziomów tak manipuluję obrazem, żeby obszar komety z jednej strony wyraźnie odcinał się od tła, a z drugiej żeby gradacja jasności była bardzo widoczna. Wygląda to jak na obrazku (tu z ostatecznym zaznaczeniem). Ta warstwa służy tylko i wyłącznie jako pomoc przy tworzeniu odpowiedniego zaznaczenia. Następnie "Magiczną różdżką" (albo innym analogicznym narzędziem zaznaczania obszarów o podobnym kolorze) zaznaczamy obszar "komety właściwej", czyli ten obszar, który w całości musi zostać wkomponowany w gwiezdne tło. Ale to nie wystarczy, musimy pozbyć się ostrych krawędzi i sprawić, żeby kometa płynnie wtopiła się w tło. W tym celu musimy zmiękczyć zaznaczenie, w moim przypadku funkcja ta nazywa się "Feather" i powoduje, że obszar zaznaczenia zwiększa się płynnie tracąc "intensywność". Wystarczy spróbować namalować coś na takim obszarze, żeby zobaczyć, jaki jest efekt tej operacji. Mamy już zaznaczenie, teraz musimy je wykorzystać do stworzenia maski dla warstwy komety. Akurat w sofcie którego używam dzieje się to automatycznie. Dodanie maski do warstwy inicjuje ją na podstawie aktualnego zaznaczenia. Jeżeli Twój soft tak nie działa, to żaden problem. Tworzysz maskę, która jest całkiem "przezroczysta" (znaczy, warstwa z tą maską staje się przezroczysta, zdaje się, że to z generalnie oznacza czarną maskę) i po prostu wypełniasz obszar zaznaczenia białym kolorem, co sprawi, że ten obszar warstwy stanie się widoczny. Wygląda to jak na obrazku. Gotowe. Pod warunkiem oczywiście, że obszar komety zakrywa ślad komety na warstwie gwiazd, jeżeli nie, to trzeba kombinować. No i jeżeli kometa zakrywa jakieś gwiazdy, to trzeba je odtworzyć. Nie musiałem jeszcze tego robić, ale zabrałbym się do tego kopiując na wierzch fragment warstwy z tą nieszczęsną, zakrytą gwiazdą, zamaskowałbym tło, żeby została tylko ta gwiazdka i ustawiłbym na tej warstwie tryb "Lighten". To chyba by załatwiło sprawę, ale głowy nie dam. [Edit: Coś się peengi nie ładują, podmieniłem na jotpegi. A jak ktoś zastanawia, dlaczego mój opis obróbki zawiera konkretów jeżeli chodzi o to co, gdzie i jak, dlatego, że do takich zadań używam Krity, raczej nikomu by sprawy ułatwiło, gdybym napisał, trzeba klikać w tym programie.]
  12. astrotripper

    C 2013 R1 Lovejoy

    Wczoraj pogoda zaskoczyła. Wybrałem się za miasto z nadzieją, że może uda mi się trafić godzinkę czy dwie przerwy w chmurach (takie były prognozy). Zamiast tego siedziałem do rana. Tym razem spróbowałem złapać kometkę przez teleskop. Mimo usilnych prób, dokładna orientacja na biegun spełzła na niczym, ale było na tyle dobrze, że jakoś te 30 sekund pociągnęło. Najpierw sam stack na kometę. Sporo klatek nastrzelałem, a i okoliczne gwiazdy nie były mega jasne, więc się całkiem ładnie wtopiły w tło. Comet C/2013 R1 (Lovejoy) [comet only stack] - 2013-11-10 01:06 CET by AstroTripper2000, on Flickr A tu połączone stacki na gwiazdy i kometę: Comet C/2013 R1 (Lovejoy) [merged comet and star stacks] - 2013-11-10 01:06 CET by AstroTripper2000, on Flickr Sky-Watcher 150/750, EQ3-2, Olympus E-PL1, 57x30s, ISO 1600
  13. astrotripper

    C 2013 R1 Lovejoy

    Pięknie ją złapałeś. Na Twojej fotce widać już chyba zaczątki ogona (no chyba, że mam zwidy). Jeżeli mnie Stellarium nie kłamie, to 24 listopada kometa będzie przechodziła w okolicach M63 i M94, a 25-tego znajdzie się w odległości niecałego stopnia od M63, więc będzie kolejna szansa złapać ją w ciekawym towarzystwie.
  14. astrotripper

    C 2013 R1 Lovejoy

    Nie wierzę, jakiego farta miałem wczorajszej nocy. Na jakieś 3-4 godziny warunki poprawiły się na tyle, że możliwa była obserwacja. Co prawda pogoda była mało stabilna, jak zajechałem na nową miejscówkę to przywitał mnie deszcz, ale po kilku minutach niebo się przejaśniło i na szybko rozłożyłem sprzęt. Kometę bez najmniejszych problemów odnalazłem w lornetce, w której była widoczna jako rozmazana plamka. Przez teleskop spojrzałem na nią przelotnie podczas rozkładania sprzętu (spieszno mi było, żeby posadzić aparat i pstryknąć jej fotkę w towarzystwie M44). Była bardziej wyraźna niż przez lornetkę, ale oprócz tego nie dostrzegłem nic ponad to co zobaczyłem w lornetce. Nie byłem w stanie dostrzec żadnych śladów warkocza, choć na fotce coś tam chyba majaczy. Na szczęście udało mi się ją sfotografować. Ale niestety prze pośpiech zaniechałem kontrolowania, czy obiektyw nie zaczyna parować. I niestety z 48 ekspozycji tylko 16 się nadawało do wykorzystania. Połowa była przez zaparowane szkło, a kilka zepsutych przez przewalające się chmury. Akurat tak wypadło, że warunki przez ostatnie 30 minut były najbardziej stabilne, także zmarnowałem najlepszy moment. Kometa porusza się na tyle szybko, że w trakcie obserwacji przez lornetkę jej ruch był dla mnie oczywisty. Na zdjęciach wyszło to jeszcze wyraźniej, co przeklinałem podczas składania DSS coś mi szwankował i przy stackowaniu gwiazdy+kometa generował kwadratowe artefakty w kilku miejscach, więc ręcznie łączyłem stacki na gwiazdy i kometę. 16x60s, ISO 800, Olympus E-PL1, Konica Hexanon 135mm
  15. Skoro mieszkasz na wsi i ciemne niebo jest w zasięgu, to lornetka to niegłupi pomysł. Sam od razu pod wpływem impulsu kupiłem teleskop, ale z perspektywy czasu wydaje mi się, że lornetka byłaby lepsza na początek. Skończyło się na tym, że i tak kupiłem dodatkowo lornetkę, Nikon Action Ex 10x50. I z tego zakupu jestem zadowolony. Mam sporą wadę wzroku, a ta lornetka pozwala mi na obserwacje zarówno w okularach jak i bez nich, choć z okularami nie jest tak wygodnie. Wykonanie jest solidne, jakość optyki też jest bardzo dobra jak na tę półkę cenową. Nie jest to jeszcze astro kolos, więc można bez większych problemów trzymać ją w łapkach. Przy powiększeniu 10 razy można jeszcze utrzymać ją w miarę stabilnie. Statyw nie jest koniecznością, jak w przypadku modeli 15x70, które są znacznie cięższe i większe. Ale również polecam jakiś leżak czy fotel ogrodowy z odchylanym oparciem, najlepiej z podparciem na łokcie. Wtedy obserwacje są dużo bardziej komfortowe i można spędzić sporo czasu gapiąc się w niebo bez obawy, że ręce nam odpadną, albo że kark będzie bolał przez następne 3 dni. Jak już koledzy zauważyli, lornetka do planet i księżyca słabo się nadaje. Ale pod ciemnym niebem można nią zobaczyć naprawdę sporo. Można już spokojnie próbować wyłapać obiekty z katalogu Messiera. Galaktyka w Andromedzie czy Gromada Podwójna w Perseuszu prezentują się fantastycznie. Na komety też można polować. Przy dobrych warunkach można też dostrzec strukturę Drogi Mlecznej (ciemniejsze pasma w mrowiu gwiazd). Okolice Łabędzia zachwycają mnie za każdym razem, jak zerkam na nie przez lornetkę. Jak na razie chyba największym moim lornetkowym osiągnięciem było wyłapanie galaktyk M81 i M82. I to na podmiejskim niebie (choć akurat warunki były bardzo dobre). Chciałbym się kiedyś przekonać, co by się ukazało moim oczom na ciemnym niebie przy dobrych warunkach. O obserwacjach lornetkowych możesz też poczytać na Astronocach, gdzie są tłumaczenia artykułów Phila Harringtona, speca od obserwacji lornetkowych.
  16. astrotripper

    C 2013 R1 Lovejoy

    W czwartek rano będzie przechodziła blisko M44 (w odległości ok. 1,5 st) w Raku. Nie obraziłbym się na bezchmurne niebo w tym czasie. Specjalnie na tę okazję szukałem dziś miejscówki z sensowniejszym niebem w kierunku południowym.
  17. Zainspirowany przeróbką fotki Cefeusza wykonaną przez Marcina, postanowiłem pobawić się jeszcze z obróbką. Na pierwszy rzut poszła ta właśnie fotka. Chciałem przekonać się, ile będę w stanie wyciągnąć bez pojawienia się niechcianych artefaktów. Myślę, że jest poprawa w stosunku do pierwszej wersji. Kolejna na tapecie wylądowała mgławica w Orionie. Tam problemem był niewystarczający dithering, co objawiało się paskudnym wzorzastym szumem w tle, który wychodził przy próbach wyciągania. Postanowiłem pobawić się w odszumianie, więc wrzuciłem zdjęcie do Darktable (normalnie używam go do wywoływania RAWów). I odkryłem wtedy fantastyczny mechanizm maskowania udostępniany przez ten program. Maskę można zastosować praktycznie do każdej operacji, zarówno do wejścia, jak i wyjścia, a samo generowanie maski jest tak fajnie zrobione, że nie ma problemu z wyłuskaniem obszaru, który nas interesuje. Bez problemu usunąłem szum z tła, następnie wyciągnąłem ile się da szczegółów, a potem jeszcze odszumiłem mgławicę, tym razem zdecydowanie mniej agresywnie. Do porównania fotka przed: i po: I na koniec druga wersja Gromady Podwójnej, trochę inaczej wykardowałem, zminimalizowałem winietę, poprawiłem kolory i podciągnąłem gwiazdki. Cała obróbka w Darktable. Podobają mi się możliwości tego programu i chyba będę z niego częściej korzystał.
  18. Dzięki za słowa zachęty. Z focenia w ognisku nie zrezygnowałem, ale niestety wymaga to bezwietrznej pogody, a z tym różnie bywa. Cały czas ostrzę sobie ząbki na mgławicę w Orionie, zarówno szerszy kadr przez teleobiektyw, jak i przez teleskop. Gromada Podwójna też jest w kolejce, ale następnym razem planuję wykadrować każdą z osobna i zrobić dwie serie. No i zebrać odpowiednią ilość materiału, co najmniej te 30 ekspozycji. Przy odpowiednim ditheringu już można wtedy wyciągać szczegóły. Nie mam nic przeciwko przeróbce Cefeusza, którą zrobiłeś. Dobrze pokazuje potencjał tego zdjęcia i ile tam się zarejestrowało. Generalnie z Cefeuszem jeszcze nie skończyłem i planuję dopalić jeszcze co najmniej dziesięć takich 4 minutowych ekspozycji, a najlepiej byłoby dobić do 30-tu. Niestety, aby pozbyć się bandingu, który wychodzi przy agresywnym wyciąganiu potrzeba sporo klatek. Poszło by szybciej, gdybym mógł obracać aparat wokół osi optycznej, ale niestety siedzi on przytwierdzony do szyny i nie da rady. Musiałbym jakoś głowicę foto tam posadzić. Ale przede wszystkim to szykuję się na komety, dlatego chcę teraz opanować sprzęt, żeby nie spaprać jak przyjdzie co do czego. Bo jak nie wyjdzie to drugiej szansy może nie być. Mam nadzieję, że nie zawiodą i będą jasne, wtedy nawet nie będę się specjalnie musiał martwić, że nie mogę pociągnąć długich czasów.
  19. Jako laik nie będę komentował strony technicznej, ale zdjęcie na mnie zrobiło ogromne wrażenie. Detale w pasmach pyłu po prostu rewelacyjne, takich Plejad jeszcze nie widziałem. Gratuluję fantastycznego rezultatu i dzięki za inspirujący widok
  20. Wczorajszej nocy udało się złapać trochę czystego nieba. Wiało potwornie, więc sobie odpuściłem wizuala i postanowiłem tylko potestować jeszcze trochę sprzęt. Tym razem skierowałem obiektyw na mgławicę w Orionie. W związku z tym, że ustawienie na biegun zrobiłem z grubsza jedynie lunetką biegunową, to czas ekspozycji ustawiłem na 25s. Łuna od miasta i tak nie pozwoliłaby na więcej. Wciąż mnie zadziwia, jak jasny jest to obiekt. Mimo przymknięcia obiektywu do f/5.6 i krótkich ekspozycji, na zdjęciu złapało się sporo szczegółów. Mimo zestackowania 60 klatek, za bardzo nie mogę wyciągać szczegółów, bo nie zadbałem o porządny dithering. Ale na pewno będę na ten obiekt polował, ale już z innej miejscówki, i wtedy zadbam też o porządny dithering. Mgławica w Orionie - Olympus E-PL1, Hexar 200mm, f/5.6, iso 800, 60 x 25s
  21. W czwartek testowałem nowe szkiełko, Hexara 200mm. Warunki były bardzo słabe, a kiedy po 23-ciej zaczęły się poprawiać, padła mi bateria. Ale te 200 mm to fajna ogniskowa do tak rozległych obiektów jak gromada podwójna w Perseuszu, które sobie obrałem za cel. Niestety ten obiektyw, podobnie jak 135-tka, generuje paskudne obwódki dookoła najjaśniejszych gwiazd. Na Plejadach na przykład wygląda to paskudnie. Po przymknięciu do f/5.6 jest już dużo lepiej, również pod względem winietowania, ale chyba sobie zrobię zewnętrzną przysłonę, żeby uniknąć spajków. Poniżej pierwsza fotka z tego obiektywu. Tym razem nie wycinałem, jest to cały kadr, jedynie zmniejszony dwukrotnie. Wyszło całkiem nieźle, biorąc pod uwagę, że na pojedynczej klatce niebo było właściwie pomarańczowe. Gromada Podwójna w Perseuszu - Olympus E-PL1, Hexar 200mm, f/4, 15x60s, ISO800
  22. Tak się ostatnio zastanawiałem, czy ja jako kompletny amator mam jakąś możliwość dołożenia choćby malutkiej cegiełki do rozwoju naszej wiedzy o wszechświecie. Można zająć się obserwacją gwiazd zmiennych, takie obserwacje mają naukową wartość, jeżeli przeprowadzone poprawnie. Jest też fotometria, ale z tego co czytam nie jest to aż tak proste jak mi się na początku wydawało. Są też obserwacje meteorów, które gdy przeprowadzone prawidłowo mają wartość naukową. Ostatnio stałem się posiadaczem rybiego oka, więc może spróbuję swoich sił na tym polu. Ale właśnie odkryłem jeszcze prostszy sposób na wsparcie nauki. Mowa o różnego rodzaju projektach polegających na przetwarzaniu rozproszonym. Większość pewnie kojarzy projekt SETI@Home. Zasada jest ta sama. Do przystąpienia wystarczy komputer, na którym instalujemy specjalny program, który pobiera dane do przetwarzania. Jednym słowem użyczamy moc obliczeniową naszego komputera. Na razie moją uwagę zwróciły następujące projekty oparte na platformie BOINC. Są to: Asteroids@home Projekt ma na celu stworzenie modeli 3D asteroid oraz wyliczenie okresu i osi ich obrotu. Dotychczasowe wyniki publikowane są na tej stronie Einstein@Home Ten projekt ma na celu zidentyfikowanie gwiazd neutronowych na podstawie danych z detektora LIGO, teleskopu radiowego Arecibo oraz satelity Fermi. Przykładem odkryć dokonanych przez ten projekt jest zidentyfikowanie 24 nowych pulsarów w okresie od grudnia 2010 do lipca 2011. Nowe odkrycia są na bieżąco ogłaszane na tej stronie Jest jeszcze kilka projektów związanych z astronomią na platformie BOINC, ale jeszcze nie miałem czasu im się przyjrzeć. Na razie zainstalowałem sobie klienta i przystąpiłem do powyższych dwóch projektów. Trzeba oczywiście być świadomy, że taka "zabawa" ma swoje koszty. Komputer, który pracuje na pełnych obrotach ciągnie dużo więcej prądu i bardziej się grzeje. A BOINC jest w stanie zagonić go do roboty. Kiedy wszystkie rdzenie procesora i karty graficznej pracują na maksa to może się zrobić gorąco Na szczęście oprogramowanie można skonfigurować tak, żeby nie przeszkadzało w normalnym użytkowaniu komputera. Ja przydzielam mu z reguły 4 lub 5 z sześciu rdzeni i ustawiam limit wykorzystania jego mocy na 80%. Przy normalnym korzystaniu nie widzę żadnej różnicy w pracy kompa, oprócz zwiększenia temperatury na procku. Co myślicie o takim sposobie na wspieranie nauki?
  23. No to gratuluję, będziesz miał teraz niezłą frajdę (i zapewne trochę frustracji). Do uzyskania sensownych fotek kluczowe jest poprawne złapanie ostrości i to będziesz musiał wyczaić. Ja w tym celu używam maski Bahtinova domowej roboty, ale jak będzie Ci szło z APT to też super. Problemem może być to, że ruszanie pokrętła przy wyciągu powoduje spore drgania, co bardzo utrudnia ten proces. Ja u siebie rozwiązałem to w ten sposób, że na tym pokrętle zamocowałem sobie dźwigienkę (z klocków lego), co pozwala mi na bardzo dokładną zmianę ustawień ostrości z użyciem minimalnej siły. Zero drgań. Teraz ustawianie ostrości to bajka. Zresztą przy wizualu też się to przydaje, zwłaszcza przy dużych powiększeniach. Kolejna pułapka to blokada wyciągu. U mnie wkręcenie śrubki blokującej powodowało zauważalne podniesienie rury wyciągu, co automatycznie rozwalało ostrość. Okazało się, że wyciąg był tak wyregulowany, że miał trochę luzu. Dokręciłem trochę śrubki regulujące (na dole pod osią pokrętła), dociskając oś pokrętła do rury wyciągu. Problem znacząco się zmniejszył. Na początek, przy krótkich czasach wystarczy ustawienie na biegun za pomocą lunetki biegunowej. Ja przed wyjazdem sprawdzam w Stellarium mniej więcej w jakiej pozycji będzie Polaris względem bieguna o planowanej godzinie rozpoczęcia zabawy. Z dotychczasowych moich doświadczeń wynika, że jest to wystarczające do focenia krótkimi ogniskowymi, ale i w ognisku głównym da się wyciągnąć te 20-30 sekund (zależy jak daleko od bieguna i na ile dobrze się trafiło w biegun). Wciąż nie jestem pewien, czy dokładne nastawianie metodą dryfu ma sens przy tym montażu. Wczoraj się tym bawiłem, ale na pewno nie zrobiłem tego dokładnie, bo wiatr dawał się we znaki. W każdym razie zrobiłem potem 3 fotki po 4 minuty teleobiektywem 200mm i jedna z nich była niepojechana. Za to wszystkie dwuminutowe ekspozycje były ok, co mi się wcześniej nie zdarzyło, więc coś chyba to dało. Tu na forum metoda dryfu jest dokładnie opisana, jakby co: http://astropolis.pl/topic/16692-metoda-dryfu-jak-uatwi-sobie-ycie/?hl=+metoda++dryfu Co do DSS, to na sam początek nie musisz się chyba przejmować flatami, darkami czy biasami. Ale darki i biasy bardzo prosto zrobić, więc nie będziesz miał z tym problemu. Oba rodzaje robisz bez dostępu światła. Biasy służą do estymacji szumu odczytu, robi się je przy najmniejszej wartości migawki. Najlepiej zrobić ze 200, jak już raz DSS wygeneruje Ci MasterOffset czy jak on to zwie, to używasz tego pliku. Darki natomiast robisz z tymi samymi parametrami co fotki, najlepiej w tej samej temperaturze. Nie potrzeba ich tak wiele jak biasów. Z flatami jest trochę więcej zabawy, dlatego ich nie stosuję, z resztą nie wiem, czy warto przy tak krótkich czasach. I jak będziesz miał okazję, to spróbuj złapać mgławicę w Orionie. Ona jest naprawdę jasna. Nawet na pojedynczej klatce 20-30s widać już sporo szczegółów (i to na fotce z mojego słabiutkiego Pena). Myślę, że swoim Canonem będziesz w stanie sporo zarejestrować, zwłaszcza, że spokojnie możesz podbić ISO do 1600, a może nawet 3200. Powodzenia i czystego nieba życzę.
  24. Jeżeli takie rezultaty osiągasz przy tragicznym seeingu, to przy dobrym pewnie czerep urywa. Jak ja ostatnio próbowałem złapać Księżyc przy tragicznym seeingu, to i rezultat był tragiczny Szkoda, że nie udało Ci się uchwycić całości, ale i tak rewelacja jak dla mnie, bo jest na co popatrzeć. Zwłaszcza okolice terminatora robią wrażenie.
  25. Nie sądzę. W zestawie jest tylko malutki MAK, który zapewne znacznie lepiej będzie sobie radził z planetami i Księżycem, niż z DSami. Ciężko mi też cokolwiek powiedzieć na temat jakości jego optyki. A sam jestem ciekaw.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.