Tak sobie to czytam, i przyszło mi do głowy coś interesującego:
Gdy w jakimś punkcie Ziemi (pomijamy wpływ atmosfery i nieregularność powierzchni) górna krawędź Księżyca jest na horyzoncie, to przesuwając po jej powierzchni się około 56km w strone Księżyca, zobaczymy go już całego nad horyzontem (ściślej: jego dolna krawędź będzie na horyzoncie).
Gdyby podobnie zrobić na powierzchni Księżyca, a obserwowanym ciałem byłaby Ziemia, wymagana odległość po powierzchni Księżyca wynosiła by też około 56km.
WOW
Działa to ogólnie i zawsze, tzn gdybyśmy mieli zadanie, że po powierzchni pewnej z planet, aby zobaczyć całą tarcze jej któregoś księżyca, od miejsca w którym jest widoczna tylko jego górna krawędź, trzeba się przemieścić o X km, no ta tymże księżycu, będzie to również X km, aby zobaczyć całą tarcze planety Nie zależy to ani od średnic ciał, ani od ich wzajemnej odległości.
Kto chce nie pomyśli dlaczego tak jest, wystarczy chwila zastanowienia
Pozdrawiam :)