Skocz do zawartości

diver

Społeczność Astropolis
  • Postów

    3 921
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    63

Treść opublikowana przez diver

  1. Właściwie dopiero na tym forum dowiedziałem się, że Astrokrak to Janusz Płeszka. Wizerunek Janusza poznałem na Astromaniaku i czytywałem jego rzeczowe wypowiedzi. W zestawieniu z innymi sklepami astronomicznymi Astrokrak zawsze wydawał mi się jakąś legendą, czymś pierwotnym, pionierskim. Teraz już wiem, kto za tym stał. Smutno. Tym bardziej, że młodo odszedł...
  2. Zwróć uwagę jak duży jest mimośród osi RA względem osi statywu. Przy większym obciążeniu montażu stawia to trochę pod znakiem stabilność całości. W AZ-EQ5 czy AZ-EQ-5 zadbano o jak najmniejszy mimośród, bo te montaże były projektowane z myślą o hybrydowym zastosowaniu. Ale powiedz mi krzkrz (jestem cholernie ciekaw), dlaczego tak napierasz w stronę hybrydy? Do czego używałbyś ustawienia ALT-AZ?
  3. Dzięki za pouczające odpowiedzi. Napisałem, że sprawdzałem kilkukrotnie poprawność ustawienia na biegun, ale nie napisałem że za pomocą pilota. Tam w zdaniu jest przecinek. Żeby oszczędzić sobie ustawiania bieguna za każdym razem gdy wystawię montaż na taras, po ustawieniu stosownej wysokości trójnogu, spoziomowaniu podstawy i ustawieniu na biegun, ustaliłem pozycję trójnogu na płaszczyźnie tarasu za pomocą stalowych stoperów przykręconych do tarasu na stałe. W ten sposób zawsze ustawiam trójnóg w stopery w tym samym kierunku i nie muszę od nowa szukać polarnej po azymucie. Więc kilkukrotnie po wstawieniu trójnogu w stopery sprawdzałem poprawność ustawienia, i zawsze polarna obraca mi się dokładnie po środkowym okręgu reticle'a (nowego typu). Więc stwierdziłem, że nie mam błędu wyśrodkowania samego reticle'a w lunetce biegunowej ani błędu ustawienia lunetki na biegun. Poniżej fotka z ekspozycją 30 sekund. Mało widać, bo ustawiłem czułość matrycy na ISO 100. Ale nie o to tutaj chodzi. Dokładnie tak. Napisałem przecież, że analiza fotek pokazuje wyraźny ruch po równoleżniku (porównywałem z mapą), czyli chodzi o RA a nie DEC. Stąd był mój wniosek, że chodzi o PE a nie inny błąd. Ale nie byłem pewien, stąd była moja prośba o ewentualne inne sugestie. Obydwie pokazane przeze mnie fotki zostały obrócone (zorientowane wg mapy nieba). No to mnie Pav pocieszyłeś! Ponieważ to moje pierwsze próby z montażem EQ, nie bardzo wiedziałem czego należy się spodziewać. Myślałem jeszcze o cone error (oś lunety nie prostopadła do osi DEC). Ale mniemam, że ten błąd geometryczny ma wpływ na dokładność celowania, a nie prowadzenia. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że w astrofoto DSO bez guidingu ani rusz. Mój zestaw do giudingu jest przygotowany, ale pierwsze próby możliwości montażu postanowiłem przeprowadzić bez guidingu. Przy pierwszym okienku pogodowym sprawdzę jeszcze, czy prowadzenie z zastosowaniem PEC przyniesie zmianę na lepsze. Na razie tak jak zapewne wszyscy, czekam na odrobinę bezchmurnego nieba.
  4. W nielicznych i krótkich okienkach pogodowych ostatniego miesiąca bawiłem się moim nowym nabytkiem: HEQ-5 (z paskami napędowymi). Po poprawnym i sprawdzonym kilkukrotnie ustawieniu montażu na biegun, za pomocą pilota SynScan podjąłem pierwsze próby GoTo i astrofoto, mające na celu sprawdzić, ile można wycisnąć z montażu bez guidingu. Na montażu mam zawieszony refraktorek ES 127/825 z dodatkami, co daje łączną masę 8,5 kg (zważone na wadze). Próby foto pokazują, że do ok. 30 s ekspozycji poruszenie jest niezauważalne. Do 60 s jak cię mogę, powyżej gwiazdki zaczynają wyraźnie jechać. Przedstawiona powyżej fotka fokalna została zrobiona z czasem 240 s matrycą lustrzanki SONY A57, która z moją tubą daje po długości kadru FOV ok. 1,5 stopnia. Analiza fotki pokazuje, że gwiazdki są "pojechane" wyraźnie po równoleżniku, co wskazuje raczej na PE. Fotka była robiona bez uruchomionej korekcji PE - tylko sidereal. Jak sądzicie, czy tego rozmiaru błąd PE jest rzeczą normalną w tak amatorskich napędach jak SW HEQ-5? A może ktoś zasugeruje, że to innego rodzaju niedokładność układu (nie PE albo nie tylko PE)?
  5. Ok. A sądzisz, że prędkość obrotu sfery w Stellarium jest dokładnie taka jak w realu? Teoretycznie program powinien poprawnie to liczyć i prędkość obrotowa powinna być ta sama... Czyli odwzorowanie na ekranie monitora powinno oddawać rzeczywistość. Do tej pory traktowałem Stellarium raczej jako narzędzie poglądowe, a nie pomiarowe. Ale Twój post sprowokował mnie do takich właśnie przemyśleń.
  6. Przyznam, że nie bardzo rozumiem ten obrazek. Wielką tajemnicą są dla mnie również inne sprawy, związane z Twoim eksperymentem. A w szczególności to, w jaki sposób i w jakiej odległości od aparatu zamontowałeś ekran komputera (laptopa), żeby był prostopadły do osi teleskopu (obiektywu aparatu)?
  7. MateuszW dobrze pisze. Żeby przekształcić montaż EQ w ALT-AZ montaż musiałby mieć możliwość ustawienia osi RA w pionie tak, żeby celowała w zenit i była tożsama z osią podstawy (lub bardzo blisko niej), aby uniknąć mimośrodu obciążenia w mocowaniu montażu do podstawy (trójnogu). Po postawieniu osi RA w ponie staje się ona osią AZ, a oś DEC osią ALT. Taki montaż działa jak ALT-AZ, więc możesz celować w obiekty posługując się współrzędnymi azymutalnymi. Niestety żaden z montaży rodziny SW EQ nie daje takiej możliwości. Taką możliwość dają jednak np. montaże SW AZ-EQ5 lub AZ-EQ6, ponieważ ma odpowiednio zaprojektowaną konstrukcję podstawy. Odwrotnie, czyli przekształcić ALT-AZ w EQ jest łatwiej. Do montaży ALT-AZ można często dokupić tzw. klin paralaktyczny, umożliwiający ustalenie odpowiedniego pochylenia głowicy montażu. Więc jeżeli zależy Ci na posiadaniu hybrydy, celuj w AZ-EQ5 lub dużo mocniejszy AZ-EQ6. Jeżeli nie, to HEQ5 dla obciążenia do max. 9-10 kg (w astrofotografii) może być dobrym wyborem.
  8. Czyli Stellarium zamiast realnego nieba? Ciekawe... :) I co, sprawdziło się?...
  9. Przed ponad rok bawiłem się ręcznym montażem ALT-AZ. Zabawa była przednia, polegała głównie na zlokalizowaniu żądanego obiektu na niebie i wzięciu go na cel, a potem ręczne śledzenie za pomocą pokręteł mikroruchów. Nie było to wcale łatwe i wymagało czasem wiele cierpliwości. Stale jednak myślałem o astrofotografii, więc wybór systemu montażu musiał być jeden - EQ. Prowadziłem podobne jak Ty rozważania w zakresie zakupu montażu EQ. Przejrzałem w necie wiele różnych montaży, czytałem instrukcje, opisy i opinie. Ostatecznie rozważałem HEQ5 i EQ6-R. Cena nie była dla mnie kluczowym kryterium - byłem w stanie zapłacić więcej, jeżeli montaż spełniałby moje oczekiwania. Doszedłem do wniosku, że przy łącznym obciążeniu do 10 kg lepszy będzie dla mnie lżejszy HEQ5 - przerażała mnie wizja targania (na taras tylko co prawda) ciężkiego EQ6-R. Ostatecznie ponad miesiąc temu nabyłem nowy HEQ5 z upgrade na przekładnie paskowe tutaj: https://www.firstlightoptics.com/skywatcher-mounts/sky-watcher-heq5-pro-with-rowan-belt-mod-upgrade.html (jak widzę ten link nie działa bezpośrednio, skopiuj go więc i wklej do przeglądarki). Przy korzystnym kursie funta cena PLN wyszła nieznacznie większa, niż w Polsce za montaż nie modyfikowany. Jeżeli chodzi o system sterowania, to SynTrek jest już raczej nie do kupienia. Wszystko co znalazłem, było oferowane z SynScan. Ale w bardziej zaawansowanych obserwacjach ma to zupełnie drugorzędne znaczenie. Ponieważ do poważniejszych rzeczy pilota raczej nie będziesz używał. A nawet jeżeli będziesz, to SynScan zapewni możliwości sterowania znacznie większe niż SynTrec.
  10. Fenomen Facebooka był już analizowany wielokrotnie i właściwie wiadomo na czym się opiera. Za "darmo" dostajemy możliwość prezentowania własnych dokonań i poglądów na skalę globalną. Sama nazwa produktu o tym świadczy. Jest zupełnie niezawoalowana, dosłowna. Oferta trafia w naturalną potrzebę każdego człowieka. Każdy chce zaistnieć. Jednocześnie produkt ma cechę komunikatora, za pomocą którego niemal "on line" możemy prowadzić "grupowe" konwersacje. On line oczywiście nie jest, ponieważ wszystkie treści przelatują przez serwery usługodawcy. Tam są przecież zapisywane i stamtąd pobierane. Cała nasza facebook'owa konwersacja siedzi na serwerach u Amerykanów. Wracając do meritum fenomenu - Facebook stara się więc zaspakajać potrzebę łatwej komunikacji między ludźmi. Buduje wrażenie "społeczności". Facebook oferuje nam usługę niematerialną, pozwalającą zaspakajać zarówno naszą próżność jak i realne potrzeby. Czy ona jest za darmo? Ktoś mądry (nie pamiętam) powiedział, że jeżeli bierzesz coś za darmo, stajesz się towarem. Ja ten pogląd w pełni podzielam. Na własne życzenie na facebook'u najczęściej bez żenady i zahamowań wywlekamy nasze potrzeby i preferencje. Ktoś to "czyta". Więc dostaniesz potem stosowną ofertę w postaci wyskakujących reklam. Ci, którzy za nią facebookowi płacą, mają nadzieję że coś od nich kupisz. Na podobnie elementarnych potrzebach człowieka (w części tych samych, w części innych), swoją ofertę w zakresie usług niematerialnych opierają np. wszystkie bez wyjątku organizacje kościelne. To są oczywiście zupełnie innego rodzaju usługi, ale grunt jest ten sam. Ludzkie potrzeby emocjonalne. Ale nie musisz tego brać...
  11. W7 to był ostatnia sensowna wersja, choć już architektonicznie udziwniona w stosunku do starego dobrego XP, którego zresztą do dziś używam. W8 - totalna "kafelkowa porażka". W10 to dalsza ewaluacja Microsofta w stronę "chmury" i instalacji aktualizacji systemu bez żadnej kontroli ze strony użytkownika. To znaczy zabrano kontrolę i ustawienia aktualizacji z interfejsu użytkownika (panelu sterowania). Pozostawiono na szczęście zasady grupy (gpedit.msc), gdzie można permanentnie automatyczne aktualizacje wyłączyć. Co gorąco polecam. Zajmuję się informatyką zawodowo i wielokrotnie cierpiałem z powodu automatycznych aktualizacji, po których coś przestawało działać bądź zaczynało działać inaczej niż przedtem. Wiele razy okazywało się, że Microsoft wypuszczał potem aktualizacje do poprzednich aktualizacji, obarczonych błędem. Konia z rzędem temu, kto śledzi na bieżąco, co mu się tam aktualizuje i wie dokładnie, czego te aktualizacje dotyczą. Moje doświadczenia wskazują, że Microsoft nie panuje nad swoimi aktualizacjami. Więc podstawowe zalecenie, pozwalające uwolnić się od problemów: wyłączyć!
  12. Wrzuciłeś tu mnóstwo pytań na zasadzie "powiedzcie mi, jak to wszystko się robi". Nie sądzę, że powyższe odpowiedzi kolegów z forum rozjaśnią Ci w głowie na tyle, żeby pozwoliło Ci to zrozumieć materię ukrytą w Twoich pytaniach. Twoje pytania mówią, że jest Ci potrzebne całe podstawowe kompendium wiedzy na tematy zarówno teoretyczne jak i praktyczne. A takiego kompendium na pewno nie znajdziesz w żadnych dyskusjach na żadnym forum. Będziesz zbierał "wycinki", z których złożenie jasnej całości nie będzie łatwe ani tym bardziej jednorazowe. Ja też jestem początkującym astroobserwatorem i astrofotografem z ambicjami do czegoś więcej. Musiałem więc najpierw odświeżyć swoją wiedzę z zakresu astronomii ogólnej i trochę fizyki (optyki). I poczytać mnóstwo, mnóstwo na temat aktualnych rozwiązań technicznych. Z fotografią było mi łatwiej, bo fotografuję od wielu lat. Niemniej musiałem włożyć sporo własnej pracy, żeby rozumieć o czym na forach i w instrukcjach sprzętu jest mowa. Moj proces rozumienia, kupowania właściwych (albo niewłaściwych) narzędzi trwa około 1,5 roku. Troszkę już rozumiem, troszkę mam doświadczeń, więc spróbuję po swojemu odpowiedzieć na Twoje pytania. 1. Fajne zdjęcie dla każdego oznacza coś innego. Ktoś uzna, że jego fotka zrobiona smartfonem jest fajna, a ktoś inny (profesjonalista) uzna, że jego dobrze wystudiowana fotka zrobiona profesjonalnym sprzętem nie jest fajna. 2. To jest pytanie z gatunku "czy jest jest fajny i tani samochód za powiedzmy 10.000 zł, który nie szwankuje i fajnie jeździ". 3. Da się. Wystarczy nabyć stosowny montaż i system mocowania tuby. Prawda, że ta odpowiedź Cię nie usatysfakcjonuje? 4. Nie. Ten nie będzie dobry do realizacji celu, o którym mówisz. Dlaczego? Zastanów się. 4.a Spróbuj to po prostu obliczyć. Jeżeli zdołasz to sam obliczyć, będzie to znaczyło że rozumiesz podstawowy aspekt astrofotgrafii. 5. Większe ISO to większa czułość materiału rejestrującego obraz, ale i większe zakłócenia (szum). I odwrotnie. Prawda, że ta odpowiedź Cię nie usatysfakcjonuje? 6. To stosunek średnicy obiektywu do jego ogniskowej. Czy to rozumiesz? 7. Ktoś przede mną pokrótce objaśnił tę metodę zbierania i przetwarzania sygnału cyfrowego. Prawda, że ta odpowiedź Cię nie usatysfakcjonuje? 8. Niemal wszystko. Gdyby komuś udało się napisać dobre i praktyczne kompendium wiedzy na temat astrofotografii, może na kilkuset stronach udałoby się to zmieścić. Sam czegoś takiego szukam. I nie znajduję. Twoja fotka, na której oprócz Księżyca odnajdujesz jeszcze znaną Ci z imienia gwiazdę świadczy o tym, że obserwujesz niebo. A to podstawa, więc do roboty!
  13. Ekologu, pytanie zadane w inicjalnym poście tego wątku jest powyżej. A tytuł tego wątku brzmi: "Jak obliczyć powiększenie przy fotografowaniu w ognisku głównym" Dotyczyło powiększenia przy robieniu zdjęć w ognisku głównym teleskopu. Sam zadawałem sobie takie właśnie pytanie, szukając odpowiedzi. Tak właśnie trafiłem na to forum i na ten właśnie temat wypowiadam się, zaprzęgając do tego moją wiedzę z poziomu podstawowego nauczania optyki i zasad fotografii, którą czasem przyznaję muszę sobie odświeżyć. Dziś odświeżanie wiedzy jest dość łatwe, a źródła z których korzystam przy odświeżaniu cytuję. Jest bardzo istotna dla Twoich rozważań o pikselozie, czyli rozdzielczości. Tak samo, jak ważna w Twoich nie związanych z tym wątkiem istotna jest rozdzielczość matrycy (albo ziarnistość błony fotograficznej). Ale to jest temat zupełnie z tym wątkiem nie związany. Bo nie ma nic wspólnego z zagadnieniem powiększenia w ognisku głównym teleskopu.
  14. Nie, na obydwu obrazkach szuu obraz psa jest w takim samym powiększeniu. Dwa obrazki przedstawiają ten sam obraz z matrycy aparatu w różnej skali. Skali wtórnej, osiągniętej przy pomocy jakiegoś programu do obróbki obrazów. Ale... Co na ten temat szuu? Wrzucił dwa razy tę samą fotkę, czy dwie różne??
  15. W objaśnianiu elementarnych pojęć fizycznych nie ma czegoś takiego jak specyfika astronomiczna czy naziemna. Kąt widzenia układu obiektyw-matryca zawsze oznacza to samo. No właśnie, "finalne zdjęcie"... Co to jest "finalne zdjęcie"? To co oglądasz bezpośrednio na matrycy aparatu, czy raczej przetworzony i zawsze wtórnie powiększony obraz z matrycy na ekranie komputera? To ile kraterków (100 czy 10) zostanie odwzorowanych (zmieści się) na matrycy zależy tylko i wyłącznie od kąta widzenia układu obiektyw-matryca. Jeszcze raz: taki sam kąt widzenia uzyskamy za pomocą obiektywów o aperturach 1000 mm i 100mm, jeżeli będą miały taką samą ogniskową, a obraz będzie odwzorowany na matrycę o tych samych rozmiarach. Pojawiło się tutaj pojęcie apertury obiektywu. A jaka cecha obrazu jest Ekologu zależna od apertury obiektywu?
  16. Ok, ale nie zapominajmy o wymiarze matrycy! Taki wzór porównawczy możemy zastosować, jeżeli matryca aparatu będzie miała przekątną identyczną jak "matryca" oka. Jeżeli więc chcemy porównywać odwzorowanie obrazu ("zoom factor") pomiędzy okiem a aparatem, to dla zastosowania Twojego prostego wzoru musielibyśmy najpierw założyć, że rozmiar matrycy aparatu jest taki sam jak rozmiar "matrycy" ludzkiego oka. Ale aparaty miewają matryce o różnych rozmiarach... Powiększenie jest oczywiście pojęciem relatywnym. Dlatego tak jak napisałem wcześniej, jeżeli chcemy uzyskać pojęcie o tym jakie będzie powiększenie na matrycy aparatu w ognisku głównym teleskopu w stosunku do powiększenia nie uzbrojonego oka, porównujmy po prostu kąty widzenia obydwu układów. Czyli m = Ao / Aa, gdzie Ao to kąt widzenia nie uzbrojonego oka, zaś Aa to kąt widzenia aparatu o dowolnym rozmiarze matrycy wyposażonego w obiektyw o dowolnej ogniskowej. Podana wcześniej definicja kąta widzenia jest chyba prosta i jasna. Dla mnie raczej EOT.
  17. Jeżeli dwie prezentowane przez Ciebie fotki zostały wykonane na dwóch różnej wielkości matrycach, to wniosek jest poniżej. Obydwa zaprezentowane przez Ciebie fotografie mają takie samo powiększenie, bowiem na obydwu "matrycach" znalazł się dokładnie taki sam obszar "rzeczywistości". Pierwszy obraz został jednak odwzorowany na większej matrycy przez dłuższy obiektyw, drugi na mniejszej przez krótszy obiektyw. Ale ja w to nie wierzę. Prezentujesz dwa razy dokładnie tę samą jedną fotkę, przeskalowaną na inny fragment ekranu komputera, co jest zabiegiem zupełnie wtórnym do momentu wykonania tego zdjęcia. Tym samym wprowadzasz do tematu zbędne zamieszanie i niczego nie wykazujesz. Przyznaj się szuu, wrzuciłeś tutaj dwa razy tę samą przeskalowaną na swoim kompie fotkę?...
  18. Trzy wieki temu obiektywy też powiększały mimo tego, że o pikselach (elementarnych fragmentach uzyskanego obrazu) nikt jeszcze nie dyskutował. Wtedy nie było jeszcze nawet aparatów fotograficznych, nie mówiąc już o takich pojęciach jak rozdzielczość obrazu na płaszczyźnie odwzorowania, czyli o ziarnistości błony fotograficznej w zastosowaniu fotografii "chemicznej" czy o "pikselozie" w zastosowaniu fotografii cyfrowej. O pikselach nikt nawet nie myślał, a powiększenia obrazu były jednak już wtedy. Obiektywy powiększały bez pikseli!
  19. Na co dzień człowiek prowadzi obserwację w ognisku głównym swojego nieuzbrojonego dodatkowo oka. Układ w aparacie fotograficznym jest tożsamy. W pewnym przybliżeniu liczbowym można to ująć tak: człowiek patrzy przez obiektyw (rogówka+soczewka) o ogniskowej przeciętnie ok. 17 mm, obraz rzutowany jest na matrycę (siatkówkę) o średnicy ok. 24 mm, stąd kąt widzenia oka to ok. 70 stopni (nie kłóćmy się o dokładność tych liczb, bo nie w tym rzecz). Dygresja: obraz na siatkówce jest pomniejszony i odwrócony, ale to nie dotyczy tematu głównego. Taki kąt widzenia spróbujmy więc przyjąć jako punkt odniesienia do stwierdzenia, jakie relatywne (!) powiększenie osiągniemy przy pomocy układu obiektyw-matryca o mniejszym kącie widzenia. Podobny kąt widzenia będziemy mieli dla aparatu o przekątnej matrycy np. 28 mm i obiektywu o ogniskowej ok. 20 mm. Przy zachowaniu rozmiaru matrycy, każdy obiektyw o większej ogniskowej da nam więc mniejszy kąt widzenia. Tym samym na matrycy zostanie odwzorowany mniejszy wycinek rzeczywistości (pola). To daje nam pojęcie o "powiększeniu", czy z fotograficznego punktu widzenia mówiąc "spłaszczeniu perspektywy". Tak więc przybliżone relatywne powiększenie mierzyłbym stosunkiem liczby 70 do miary kąta widzenia w stopniach układu obiektyw-matryca w aparacie fotograficznym. Taka metoda i dokładność w zupełności wystarcza mi do przewidywania zmiany perspektywy widzenia.
  20. Poruszony tu problem "powiększenia" w ognisku głównym rozpatruję w odniesieniu do elementarnych zasad optyki. Chodzi tylko o tylko, żeby uzmysłowić jak zmienia się kąt widzenia przez obiektyw w stosunku do kąta widzenia gołym okiem. I jak w związku z tym zmienia się wielkość obrazu obserwowanego obiektu na płaszczyźnie umieszczonej w ognisku głównym teleskopu (obiektywu). To daje pojęcie o "powiększeniu". Wzór który podałem, jest dokładnym wzorem geometrycznym na kąt widzenia dla obiektywu przy założeniu, że funkcja zwraca nam kąt w stopniach. Dla radianów wygląda on tak: 2*atan(PM/2/OO)*180/pi. https://www.szerokikadr.pl/poradnik/kat-widzenia-obiektywu-i-perspektywa-wszystko-co-warto-wiedziec http://www.fotografuj.pl/Article/Pole_kat_widzenia_obiektywu_aparatu/id/69 http://www.fotoporadnik.pl/kat-widzenia-obiektywu-en.html Kąta widzenia ludzkiego oka w wielkości 70 stopni nie przyjąłem arbitralnie. Napisałem "Zakładając że kąt widzenia ludzkiego oka wynosi 70 stopni...", bo moim zdaniem to jakaś sensowna wartość kąta widzenia oka dla zdrowego człowieka. Dlatego obliczając "powiększenie" porównuję kąt widzenia układu matryca-obiektyw właśnie do 70 stopni. Ale jeżeli chcesz, możesz oczywiście przyjąć nieco inny kąt widzenia oka. Np. 80 stopni, wtedy "powiększenia" będą nieco inne. Ale dla zrozumienia zagadnienia nie ma to żadnego znaczenia. Nie zgodzę się z tezą, że rozdzielczość matrycy ma jakikolwiek wpływ na "powiększenie" definiowane w powyższy sposób. Bo jest oczywiste, że nie ma. Pozdrawiam
  21. Fotografowanie w ognisku teleskopu to tak jak założenie teleobiektywu na aparat fotograficzny. Powiększenie obrazu na matrycy aparatu można zinterpretować jako stosunek kąt widzenia ludzkiego oka, do kąta widzenia przez obiektyw aparatu. Ważne są rozmiary matrycy aparatu na którą odwzorowujemy obraz, nie są ważne piksele. Od ilości pikseli (tak jak kiedyś od ziarnistości błony fotograficznej) zależy wyłącznie jakość uzyskanego obrazu. Kąt widzenia aparatu można obliczyć ze wzoru 2*atan(PM/2/OO), gdzie: PM - przekątna matrycy (np. w [mm]); OO - ogniskowa obiektywu (np. w [mm]). Mam np. lustrzankę Sony a35 o przekątnej matrycy 28,2 mm. Więc dla obiektywu fotograficznego 135 mm kąt widzenia wynosi ~11,9 stopnia. Dla teleskopu o ogniskowej 2030 mm kąt widzenia wynosi ~0,8 stopnia. Zakładając że kąt widzenia ludzkiego oka wynosi 70 stopni, odpowiednio otrzymujemy powiększenia ~5,9x i 87,5x. Czyli w polu obserwacji gołego oka zmieści się nam 140 ziemskich Księżyców. Na matrycy mojej lustrzanki Sony a35 z teleobiektywem 135 mm 24 Księżyce, a z teleskopem 2030 mm niecałe 2.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.