Skocz do zawartości

PrismoSal

Społeczność Astropolis
  • Postów

    182
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez PrismoSal

  1. PrismoSal

    Słońce w WL

    Dołączam swoje zaległe zdjęcia Słoneczka. Zaczynając od wczorajszego, postanowiłem zrobić eksperyment i materiał łapać samym obiektywem, bez telekonwertera: Rozdzelczość finalna może nieco w dół ale wydaje mi się, że kontrast jednak lepszy: A teraz dziś, znów z telekonwerterem: Tu wręcz przeciwnie: rozdzielczość wyższa, ale jakoś kontrastu brakuje i szczegółów i mam wrażenie, że jednak bez TC jest lepiej.
  2. PrismoSal

    Słońce w WL

    Piękne są te wielkie, okrągłe plamy wielko kilku Ziemi. To Słońce wygląda jak ostrzelany znak wjazdowy Alabamy 😉
  3. 16go lipca zbierało się coś nad głową. Wyglądając przez okno zobaczyłem coś takiego, było więc wiadomo, że nadchodzi niezła burza. Nie minęło wiele czasu gdy nad miastem zawitały takie chmury: Oczywiście, chwilę później zaczęła się ulewa, wtedy jednak nie wiedziałem, że najbardziej malownicze widoki na chmury będą później. Gdy już podjeżdżałem pod dom, oczom mym ukazał się widok który musiałem utrwalić! Szybkie parkowanie w garażu, aparat do ręki i z powrotem na drogę uwiecznić com widział. Ta ściana chmur robiła piorunujące wrażenie, zdawała się wznosić na 20 km do góry, w tle zaś, oświetlane ciepłem Słońca chmory, dodawały kontrastu: Bezpośrednio nad głową też było fajnie, tutaj szeroki kąt: (część tej chmury wygląda jak fragment statku Inżynierów z Prometeusza / Aliena) Jeszcze zbliżenie na czoło burzy. Jaskółki, jak zwykle, zdawały się tańczyć na wietrze albo nie przejmując się wcale nadchodzącą burzą, albo oddając jej cześć energicznymi akrobacjami, drąc się przy okazji na całego. Ale to nie wszystko co dzień miał jeszcze przygotowanego dla oka. Jak gdyby w nagrodę za wcześniejszego focha, pogoda pomalowała jeszcze niebo delikatniejszymi chmurkami, ciepło oświetlanymi promieniami Słońca. Wiat również ucichł, widocznie zmęczony wcześniejszymi popisami. Na koniec taka "lekko artystyczna" wizja. Krzywe pociągnięte jak pędzlem malarza po drugiej połówce z dodatkiem heroiny.
  4. Czego chcieć od kitowca? Jak dla mnie wcale nie jest tak źle, może w rogach już trochę rozciąga ale to nie konkurs na najbardziej perfekcyjne technicznie ujęcie 😉
  5. PrismoSal

    Słońce w WL

    Moje skromne słoneczko z obiektywu, 22 lipca 2024, około 9:00
  6. Nie wiem co tu tak cicho skoro od dwóch dni mamy supermoon... Wiem, terminator lepiej kreśli kratery, ale dziś jest doskonała okazja, by całą tarczę złapać z bezprecedensowym szczegółem. Oto moja wersja, PIPP -> AS4.0 -> Photos (podkręciłem odrobinę kontrast, nic więcej). Łapane głównym zestawem Nikkor H 300mm + TC 1.6x.
  7. PrismoSal

    Słońce w h-alpha

    Niezła robota Animacja mogła by pewnie użyć nieco wyrównania kontrastu między klatkami ale i tak efekt jest świetny! To aktywność protuberancji z godziny właśnie?
  8. Najmocniej przepraszam ale muszę jechać z synem na SOR także... postaram się nastepnym razem dołączyć.
  9. Z tym piórem wygląda trochę jak pingwin 😉
  10. Generalnie nie miałem dziś zamiaru latać z aparatem, bawiłem się więc z synem w ogrodzie. Kiedy jednak na pieńku zobaczyłem to coś, natychmiast pobiegłem z synem po aparat, licząc na to, że w międzyczasie nie ucieknie. Owad, nie syn 😉 Generalnie identyfikacja tego gatunku to męka - Gąsienicznikowate to w Polsce ponad 3000 gatunków w 34 podrodzinach. Szczerze, różnice między nimi wyglądają tak, jakby Bóg pobawił się w No Man's Sky, tworząc każdy gatunek z zestawu gotowych części i kombinując losowym mieszaniem tychże. Gdy tylko znajdowałem okaz spełniający większość kryteriów - jak białe części czułek, czarny odwłok czy czerwone nogi - coś innego nie pasowało Poddałem się więc, nie dam rady przejrzeć wszystkich 3000+ Jedno co pewne, to że pozuje dla nas samica - długie pokładełko na końcu odwłoka służy do składania jaj tej odmiany osy. Najchętniej w gąsienicach (stąd i nazwa) innych owadów. Jeśli pechowiec trafi na idiobiontyczny gatunek ichneumonidae, będzie miał szczęście bo larwy tej osy sparaliżują i zabiją go dość szybko. Mniej szczęścia będą miały ofiary koinobiontów - tam larwa pasożytuje na żyjącej i wciąż rozwijającej się gąsieniczy. Brrrr! Nieciekawa wizja. Ciekawa budowa ciała, z tylnymi nogami umieszczonymi inaczej niż przednimi, a nie jak w przypadku większości owadów - w centralnej części drugiego członu ciała.
  11. Dołączam się do podziękowań, wrócę do domu i poeksperymentuję z tymi ustawieniami!
  12. Mam dokładnie ten sam problem z AS-em, straszliwie prześwietla jaśniejsze obszary. U mnie jeszcze wygląda jak szkic ołówkiem. Póki co tutoriale niewiele pomagają...
  13. Wrzucam kilka zdjęć z wczoraj i dziś Na Słoneczniku, jak zwykle, nie brakuje gości. W miarę jak kolejne rzędy kwiatów (wkrótce nasion) otwierają swe podwoje dla zgłodniałych owadów, więcej i więcej przylotnych korzysta z darmowej stołówki (a przynajmniej tak myślą :D). Tutaj na przekąskę zdecydował sie zmięk żółty. Zauważyć można też paru bohaterów drugiego planu A tymczasem do balkonowych doniczek zawitał przepiękny trzmiel - jeśli dobrze rozróżniam cechy fizyczne, to jest to trzmiel leśny. Kręcił się straszliwie, ewidentnie gdzieś się śpieszył. Ciężko było ręcznie wyostrzyć, i choć złapałem kilkanaście zdjęć, większość raczej nie do pokazania, ale zam zaszczyt oglądania tego gatunku był wielki. I znowu na drugim planie fotobombuje kto inny 😉 Wracamy do Słonecznika, tym razem dziś posila się zielonek bylicowiec (chyba starałem: się zidentyfikować, mam nadzieję, że dobrze): Wracając przez ogród postanowiłem przyjrzeć się ściętej gałęzi jabłoni. Odpoczywający na mchu owad (niestety, tutaj Lens wysiada a ja sam nie dam rady tego zidentyfikować) był mikroskopijny i nie zauważyłem go przy pierwszym podejściu, póki nie zbliżyłemi zdjęcia na ekranie, by sprawdzić ostrość detali. Skoro jednak już go zauważyłem, za drugim razem trafiłem w punkt z ostrością (na tyle, na ile można było tego kilkumilimetrowego maluszka "trafić"): Pozostałe fotki z kategorii luźniejszej. Mchy to przepiękny temat do fotografowania, zwłaszcza gdy trafia się jakieś dobre światło: Powyżej był detal (crop) tej pięknej zieleni chlorofilu, a kadr ogólny był taki: Trawa może nie zachwyca niczym specjalnym, zrobiłem to zdjęcie jako ostatnie dziś, idąc z ogrodu do domu. Pomyślałem, że może podkręcenie go w RT da jakiś materiał na tapetę.
  14. Dla mnie Wiesiek był sławny od pierwszego wejrzenia w Avatar, bo wygląda bardzo podobnie do Mike'a Ehrmantrauta z "Breaking Bad" / "Better Call Saul".
  15. To wszyscy nauczą się doceniać ukazanie obiektu z innej perspektywy Jedna z niewielu rzeczy, jakich nie znoszę w życiu, to betonoza poglądów. Rób swoje i nie przejmuj się, jak wszyscy będą tak samo obrabiać te same obiekty to nie wiem po co zbierają nocami materiał jak można wkleić czyjeś zdjęcie... PS: Taką samą szczoteczkę mam do czyszczenia z kurzu, tylko pamiętam skąd ją mam. Z golarki Phillipsa?
  16. Zacznę może od nieco zabawnej obserwacji, choć zapewne jej bohater miałby obiekcje co do takiej interpretacji. W rogu okna w domu zauważyłem małego pajączka. Pracowity przyjaciel miał już jeden kokonik "w piekarniku", drugi zaś świeżo zawijał w tortiję na później. Zrobiłem mu kilka zdjęć, by udokumentować jego dzielną pracę, musiałem jednak zwracać uwagę na bawiącego się syna, wróciłem więc do pająka po chwili (ku uciesze syna, który absolutnie musiał sam obejrzeć "pajonka" z bliska, czyli z nosem w pajęczynie). Po powrocie zauważyłem jednak, że świeżego kokonu brak. Szybkie rozeznanie tematu i smuteczek - kolega zgubił drugi kokon, który leżał na oknie poniżej. Po chwili chyba zorientowął się, że gdzieś się matematyka rozjechała, mignął szybko w stronę starszego kokonu i wziął się za pałaszowanie. Żal mi go było, chciałem oddać zgubę ale zbyt maleńkie to było, żeby "ręcami" się za to brać. Obiad obiadem, ja swój zjadłem, Romek (chrzest tymczasowy) zabierał się za swój, musiałem więc wrócić do pracy i na sesję ogrodową wrócić później. Warto było poczekać. Oto bowiem stałem się świadkiem nieodzownej części spektaklu życia, czyli igraszek Bohaterami są, prawdopodobnie, Tephritis formosa – Nasionnica mleczówka, a przynajmniej tak twierdzi Lens, a dla laickiego oka mego nawet by się zgadzało. Szybkie zdjęcie i zostawiamy państwa w tym intymnym akcie samym sobie. Na liściu tuż obok - bo w ogrodzie ciągle coś się dzieje, zwłaszcza gdy zacząć się rozglądać - przycupnęła sobie Pachówka strąkóweczka. Ten maleńki motylek jest szkodnikiem i atakuje rośliny strączkowe, głównie groch. Ten egzemplarz widocznie był mocno zmęczony bo pomimo popołudniowej pory i ciepłoty, siedział zupełnie nieruchomo i nie zamierzał się ruszać. Dzięki! Nie mogło zabraknąć bardzo typowego przedstawiciela wkur... denerwujących o tej porze roku much należących do ścierwicowatych... ... i padlinówek: Skoro już przy muchach na chwilę jesteśmy, mała ciekawostka: ich czas reakcji jest niewyobrażalnie błyskawiczny, co zostało zademonstrowane na poniższym filmie: 8ms! Czas reakcji sportowca na poziomie 200ms uważany jest za dobry! Wracając jednak do ogrodowych obserwacji, zawitałem na chwilę do Słonecznika (tak, z dużej litery, czyli "tego"). Działo się tam (nie)zwykle dużo, jednak pierwsze obserwacje wypadały słabo, w związku z czym przełączyłem sie na ręczne ostrzenie, rzec by można - prawilnie. Niech sobie AF poleży trochę, napracował się jak głupi a efekty mnierne. Pora pobalansować do tyłu i przodu na mych dzielnych nogach. Kilku żuczkom już odpuściłem, tym razem napatoczył się bowiem pseudosmuklik, czyli pociotek pszczół. Zuważyłem też motyla, ale ten uporczywie zwiewał z kadru smagany wiatrem, który nieco działał mi na nerwy utrudniając robotę. Niestety, musiałem obejść się smakiem ale pogoń za nim zaprowadziła mnie pod furtkę, gdzie - WRESZCIE! - wylądowała na kwiecie nasza ukochana, poważana, szanowana pszczoła! Niestrudzenie zbierała pyłek, jak na pszczółkę przystało, i ewidentnie zmiana popołudniowa dopiero się zaczęła, nie nagromadziła bowiem jeszcze "kupki" pyłku na tylnych odnóżach: Ciężko jest nie czuć sentymentu do tego niestrudzonego zapylacza, tak niesamowicie ważnego dla całego ekosystemu, zrobimy więc jeszcze rundę honorową (crop): Musiałem już wracać do roboty, w drodze do domu jednak trafiłem jeszcze na tego żuczka odpoczywającego na kloszu lampy ogrodowej. To zmorsznik czerwony: Gdyby nie Google Lens, nie byłbym w stanie niczego nazwać poza pszczołą, ale to właśnie sam fakt uwieczniania zwierzątek pozwala nieco się nauczyć (jak słusznie zauważył @suchyy) Zaczynam doceniać, jakim jestem wielkim szczęściarzem, mając ogród zaraz za domem (mimo że to jednak centrum miasta) i mogąc po prostu wyjść i pstryknąć sobie kilka fotek. Życie toczy się swoim tempem i nie zwraca uwagi na ludzkich ignorantów, takich jak ja. Ale wystarczy na chwilę przestać gonić za pieniędzmi, spojrzeć wokół siebie i można dostrzec tak ogromne bogactwo życia, na wyciągnięcie ręki!
  17. Zajrzałem zarówno do wątku jak i na Flickr i o matko, jest różnica! Wiadomo, laik jestem, mogę skrótem myślowym wybrać się dwie przecznice za daleko Mimo to 2% winy zwalam na producentów obiektywów którzy w zwykłych dodają słowo "macro" Od dziś nie mam problemu ze zmianą terminologii bo faktycznie zdaje się to wpisywać logicznie w fakty, dzięki! Niestety, nie mam Lightrooma. Zbyt dużo na miesiąc kosztuje by uzasadnić taki wydatek na parę amatorskich zdjęć robionych dla przyjemności. Mam za to RawTherapee, próbowałem odszumiania tam ale rezultat był zaledwie kosmetyczny. Muszę pogrzebać dłużej w necie i ogarnąć temat Nie no, podziwiałem Twoje zdjęcia i parę parseków mi jeszcze brakuje Najbardziej powalają mnie na ziemię te, gdzie bardzo wyraźnie widać budowę ciała owadów, aż do dziurek, z których wyrastają włoski - to niesamowite tak blisko obcować z czymś tak maleńkim! Dużo jeszcze wody w Wiśle upłynie nim zaprezentuję cokolwiek na podobnym poziomie ale przynajmniej mam o czym myśleć na następne parę lat
  18. Trochę dziś przesadziłem z ISO i szum daje w kość ale to co działo się w ogrodzie było zbyt fajne, żeby wywalać. Miejscem akcji jest dziś dojrzewający słonecznik: ] Postanowiłem zajrzeć na chwilę do kielicha, spróbować może złapać jakiś detal: Nasz pierwszy bohater rzutem na taśmę załapał się na powyższe zdjęcie, postanowił jednak coś przekąsić i nieśmiałość ustąpiła ochocie na jedzenie: Zadowolony złapałem jeszcze ogólniejsze ujęcie kwiatu nie przeszkadzając koledze w posiłku. A to dopiero początek, szybko bowiem okazało się, że nasz słonecznik to całkiem aktywne miejsce. Choć kielich miał już jednego klienta na lunch, po liściach i łodydze drogę torowały sobie mrówki, których obecności nie utrwaliłem zbyt dobrze, przyczyna za chwilę. Uwagę moją przykuła jednak pewna chimeryczna, zdawałoby się, pokraka: To wojsiłek, dość ciekawie wyglądający owad - tutaj mamy samca, którego ogon przypominający skorpioni, służy do przytrzymania samicy w trakcie kopulacji. Kwiatów przed tą randką nie będzie. Co ciekawe, to prastary gatunek, którego pojawienie się nastąpiło długo przed dinozaurami. Naukowcy uważają, że jest przodkiem wielu dzisiejszych gatunków motyli i muchówek. Ba, być może wyewoluowały od nich - w kierunku pasożytnictwa - pchły! Jakby tego było mało, parę liści niżej odstawiło się jakieś przedstawienie, którego efekt był następujący: Nie jestem entomologiem ale nawet taki laik jak ja raczej rozpozna królową, szczególnie wobec łatwo zauważalnej różnicy wielkości między żółnierzami a nią. Czy do niej należały dwie pary leżących obok skrzydeł? Co jeszcze ciekawsze, liść poniżej przestawiał tę samą scenę - druga królowa, z dwiema parami leżącymi obok skrzydeł. Czyżbym trafił na pole bitwy tychże? Na kolejnym liściu przycupnął poniższy maleńki owad, ale był tak miniaturowy, że ciężko w ogóle było złapać fokus: Napotkałem również podobnej wielkości przedstawiciela innego gatunku, o zielonym ubarwieniu z dodatkowymi plamami w kolorze fioletu, ten jednak był bardzo niechętny pozowaniu i z jakiegoś powodu uciekał przed obiektywem wielkości góry (z jego punktu widzenia). Może spotkam mniej płochliwego osobnika w przyszłości. Tak czy siak, słonecznik ten odwiedzę jeszcze w ciągu następnych kilku dni bo zdaje się być całkiem interesującym miejscem spotkań różnej maści żyjątek. I ostatnia fotka z dzisiejszej sesji: Jutro zdecydowanie bardziej przypilnuję ISO.
  19. Próby AML-72 dla Sigmy 18-300, dającego finalny zoom 1:2 (zamiast oryginalnego 1:1), najpierw szeroki kadr: Zuważyłem, że na zdjęcie załapał się pasażer na gapę, chyba jednak nie był zadowolony z odkrycia jego obecności: Crop: W trakcie tej sesji zorientowałem się, że jest ze mną jeszcze jeden niespodziewany gość, który dodatkowo kompletnie nie przejmował się moim jaskrawym ubiorem i hałasem migawki. Po prostu sobie łaził Niestety, warunki były już dość trudne do złapania nieporuszonego zdjęcia, nim zdążyłem ręcznie poprawić ustawienia, jeżasty kolega już zniknął w krzaczorach i tyle go było.
  20. PrismoSal

    Słońce w WL

    Dorzucam swoje po przerwie wywołanej śmierdzącymi chmurami, psującymi obserwacje od długiego czasu
  21. Bardzo fajnie wpada w jasnoczekoladowy kolor, a te drobne, młodziutkie gwiazdy w środku robią robote na pomarańczowo. Bomba!
  22. Muszę przyznać, że po spędzeniu kolejnego dnia z tym obiektywem bardzo się z nim polubiłem. Nie jest wolny od wad ale ja też nie jestem profesjonalistą więc nie będę narzekał na winietę czy geometrię - zakres ogniskowej pozwala na fajną zabawę i to dla mnie główny argument a wiadomo, że to też niesie ze sobą konsekwencje. Teraz już zaczyna mi po głowie chodzić 150-600 xD
  23. Trochę eksperymentów i nauki z Sigmą 18-300 (na wielu źle ustawiłem punkt ostrości i są do wyrzucenia, ale sam proces uczenia się jest satysfakcjonujący )
  24. PrismoSal

    Słońce w WL

    Słońce z 29 czerwca 2024, ok. 12:30: I to samo, z lekksza inna obróbka:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.