Poniewaz ja troche w temacie...
Informacja jest podana jako calkiem serio przez Dziennik Ludzki.
Co do patentow zimowych i gorskich schronisk, dwie andgdotki (nie bylem swiadkiem, ale zaslyszane od osoby ktora raczej nie preferuje w dowcipach w stylu pelna sciema i patrzymy kto sie dal nabrac/uwierzyl)
Murowaniec na Hali Gasiennicowej, Wczesne lata 90te, noc na przelomie lutego i stycznia. Zamiec, odcielo elektrycznosc, ciemno jak w d... W goprowce siedzi 2 dyzornych (jeden z nich to wlasnie osoba ktora opowiedziala niniejsze zajscie w czasie kursu taternickiego - moj instruktor). Troche po polnocy rozlega sie z zewnatrz, od strony wejscia do kuchni, stlumione lomotanie. Aha, ktos po nocy zlazl z gor i probuje dostac sie do srodka, ale w zadymie popierniczyl drzwi. Poszli mu otworzyc. Otwieraja drzwi, sypnelo sniegiem. Nikogo nie widac. Ki diabel? Wrocili sie po latare. W miedzyczasie znowu slychac stlumione lomotanie. Wychodza, swieca... Widac tylko tumany sniegu, zadnych turystow, zadnych alpinistow. Uznali, ze obluzowala sie rynna lub cos w tym stylu i poszli spowrotem. Jeszcze ze dwa razy bylo slychac tajemnicze dzwieki, a po jakis 30min. wszystko wrocilo do normy. Najwyrazniej urwalo sie na wietrze co sie urwac mialo i tyle. Rano, o pierwszej szarowce, wyszli na zewnatrz odsiezyc dojazd dla gazika z zaopatrzeniem schroniskowej stolowki. Co zobaczyli...?
Na zach. scianie schroniska, ok. 1,5 metra nad poziomem sniegu - pierwsze pietro, jest pelne trzypunktowe stanowisko asekuracyjne na scianie, a w srodku owiniety w NRCete wisi pacjet i kima w najlepsze Okazalo sie, ze w zadymie pacjet nie zdawal sobie sprawy, ze doszedl juz do schroniska, a ze wracal obladowany sprzetem ze wchodniej Koscielca, uznal ze na scianie skalnej bedzie lepiej osloniety od wiatru i nic go nie przysypie/porwie. Dla wyjasnienia sciana Murowanca w tamtym miescu jest z duzych "naturalnych" kamieni zlaczonych cementem Gosc mial 1,5 metra do okna obok
Przypadek drugi. Dolina 5ciu stawow. Podobne warunki pogodowe. Sniegu bylo tyle, ze jena ze scian, wraz z oknami byla zasypana gigantyczna zaspa. Snieg lagodnym stokiem wchodzil na dach przybudowki, nie szlo rozeznac gdzie konczy sie budynek, a zaczyna zaspa... Rano do dyzurki wpadla jakies przerazone dziewcze i obudzilo wszystkich krzykiem, ze ktos lezy nieprzytomny przed drzwiami schroniska i jeczy... Wybiegli do pacjeta. Fakt, gosciu byl zdrowo przemarzniety i mial zlamana reke. Ale co on wykombinowal, ze zrobil sobie takie kuku pod samym schroniskiem??? Jak go juz doprowadzili do jako takiego stanu i wzieli na spytki, okazalo sie, ze zamiec dopadla go na Zamarlej. Udalo mu sie wycofac ze sciany i ruszyl w kierunku schroniska. Niestety awaria elektrycznosci nie pozwolila mu go odnalezc. Blakal sie przez 2 godz. po bezposredniej okolicy zabudowan, ale bezskutecznie. W koncu wyczerpany i przemarzniety wytargal sprzet biwakowy, wykopal i wymoscil sobie jame w sniegu i poszedl w kime. Przytomnie wybral najwyzszy punkt wsrod okolicznych wzniesien. Pech chcial, ze tym najwyzszym punktem byl dach schroniska w piecistawach. Rano obsunal sie z dachu i grzmotnal na schody lamiac sobie lape. Lomot obudzil jakas panienke na glebie stolowki, ta go znalazla i poleciala do dyzurki...
Chcecie wiecej?
Pozdrawiam.