Skocz do zawartości

Deep Purple- 1 maja- był ktoś?


Rekomendowane odpowiedzi

Ja ciągle jestem pod wrażeniem koncertu z pierwszego maja: DEEP PURPLE zagrali we Wrocławiu na Polach Marsowych :)

Cudowny koncert, wspaniała atmosfera, a w dodatku stałem jakieś 5m od sceny więc jest się z czego cieszyć :D

Czy ktoś z forumowiczów również gustuje w podobnej muzyce? Bo jak się znajomym powie że "Deep Purple, sławna grupa, legenda, jak Led Zeppelin czy Pink Floyd" to większość nie ma pojęcia o co chodzi i dlaczego mówi się jakieś tajemnicze wyrazy :D

No cóż, to, że mam 16 lat, to nie znaczy że nie mogę słuchać tzw. dinozaurów :szczerbaty: a to dla mnie prawdziwa muzyka. Ale jak już napisałem mało jest w moim wieku osób które podzielają takie gusta.

No, forumowicze- zgłaszać się, kto był we Wrocławiu i jak wrażenia? Mnie osobiście zabrakło ich genialnej kompozycji 'Child in Time', ale niestety nie grają tego od 2002 roku bo wokalista nie wyciągnąłby już takiego głosu :( ale poza tym niesamowicie, jestem pod wielkim wrażeniem gry gitarzysty Steve`a Morsa- nieziemskie solówki.

A na razie:

Zobaczcie też, co się działo od ok. 4:32- kiedy jakieś 30 tysięcy ludzi zaczęło śpiewać refren tej piosenki- NIESAMOWITY efekt! :)

 

Pozdro :rolleyes:

Edytowane przez Krawat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o koncercie dowiedziałem się 2 dni wcześniej ale niestety miałem już zaplanowany wyjazd w dzikie ostępy centralnej Polski :szczerbaty:

na pocieszenie pozostaje mi posłuchać Deep Purple in Rock (1970) i mojej pierwszej w życiu płyty CD Perfect Strangers (1984)

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koncert był fantastyczny, niezapomniane wrażenia. Pewnie już nie będzie nam dane wysłuchać ich ponownie w Polsce. Trudno opisać słowami co tam się działo, to było coś niesamowitego jak wszyscy śpiewaliśmy Smoke on the water :), i słuchaliśmy Chopina i Mazurka. Deep Purple jest jednym z tych zespołów, które faktycznie tworzą muzykę, a nie jak te pseudo wylansowane gwiazdki co nic nie potrafią wymyślić czegoś nowego. Fajnie, że jeszcze jest ktoś kto ich słucha. Szkoda, że Pink Floyd się rozpadł pamiętasz jak dali czadu na Live8.

 

Krawat a byłeś na rynku łamać rekord Guinnessa, grając Hey Joe a potem Smoke on the water z Stevem Morsem, oj to była jedna z piękniejszych chwil w życiu, nieprawdopodobne ilu było gitarzystów, a jak wszyscy podnieśli jeszcze gitary do góry, hehe jak w lesie.

 

Pozdrawiam wszystkich astro-gitarzystów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie biłem rekordu, bo byliśmy ekipą 5 osób a nie mieliśmy tyle gitar :/

a osobiście gram na elektrycznej :)

Ooo tak, koncert Pink Floyd- marzenie. Wielka szkoda że to już koniec tej legendy.

To samo Led Zeppelin- ostatni koncert w Londynie w O2 Arena bodajże w 2007 roku... Chociaż tonację niektórych piosenek obniżono, żeby Plantowi było łatwiej śpiewać, to i tak nie wyciągał momentami :( ale cóż, czas robi swoje. nikt nie może mieć takiego głosu jak 30 lat temu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam ten wątek i zebrało mi się na wspomnienia... :rolleyes:

Odkurzyłam więc swoją półkę z płytami (w czasach youtuba, wrzuty, mp3 trochę o nich zapomniałam) i wrzuciłam do odtwarzacza arcydzieło...Made in Japan(1972). I się zawiesiłam na dłuższą chwilę :huh:

Fajnie jest sobie tak odkurzyć jakby nie patrzył kamienie milowe w historii muzyki...

 

PS. Wiecie jak ciężko jest znaleźć w necie "Smoke on the water" w wersji właśnie "Made in Japan" ?! To co na youtube jest to nie jest to co na płycie. Albo ja nie potrafie szukać :blink:

Chciałam wrzucić linka na forum bo jak dla mnie to wersja, której właśnie słucham z płyty jest jedyną dopuszczalną, niepowtarzalną, absolutnie genialną, a tu lipa, nie ma :oco:

 

Jak wiadomo koncert był grany w dniach 15-17 sierpnia 1972. Ta wersja "Smoke on the water" pochodzi z pierwszego dnia koncertu, a to co na necie znalazłam to jest z 16 i 17 sierpnia...

 

Jakby komuś udało się znaleźć to :help:

Edytowane przez Ania
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mnie też zebrało się na wspomnienia ...

Made in Japan miałem nagraną na magnetofonie szpulowym :D

zresztą mój pierwszy kontakt z Deep Purple miał miejsce dzięki magnetofonowi szpulowemu właśnie

 

Child in Time usłyszałem w lecie '78 gdy byłem początkującym muzykiem amatorem i wraz z zespołem byliśmy na wakacjach. W przydużej koszulce z napisem "Hawana 78"* z zapartym tchem słuchałem codziennie wieczorem tego utworu. To był prawdziwy rytuał. Siadaliśmy wszyscy wokół magnetofonu by w skupieniu wysłuchać Child in Time. Za każdym razem miałem dreszcze. Utwór już obrósł legendą, a poza tym miałem świadomość uczestnictwa w czymś ponadczasowym

 

w tym czasie inni słuchali ABBY i Boney M

 

dwa lata później kumpel przyniósł przemyconą "stamtąd" "Ścianę". Od razu spiraciłem (ten sam magnetofon szpulowy M2405S) ale wtedy to nie było piractwo

potem były "Dzwony ..." (ponownie M2405S)

i "Platinum" (M2405S)

...

 

a jak już wspomniałem w 1990 wkrótce po obaleniu Muru u sąsiadów za 21,95 DM (w promocji ale i tak kupa siana) kupiłem swoją pierwszą płytę CD

 

pozdrawiam

 

* w 1978 w Hawanie odbył się Światowy Zlot Młodzieży czy cuś ... w każdym razie jakieś propagandowe widowisko

 

PS

właśnie uświadomiłem sobie, że wakacje sprzed 31 lat pamiętam lepiej niż te sprzed roku :Boink:

Edytowane przez ZbyT
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak na marginesie Deep Purple. Nie słucham juz tego zespołu, bo chyba nie tworzą nowych kawałków tylko grają starocia. Głosy większości wokalistów dinozaurów zdarły się zupełnie, ale jest jeden który jeszcze całkiem mocno się trzyma i nadal tworzy. David Coverdal z odmłodzonym Whitesnake, byłem na grudniowym koncercie w Stodole.

Edytowane przez lemarc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przydużej koszulce z napisem "Hawana 78"*

 

* w 1978 w Hawanie odbył się Światowy Zlot Młodzieży czy cuś ... w każdym razie jakieś propagandowe widowisko

 

ZbyT czy na tej koszulce było takie niebieskie logo? :rolleyes: Biała koszulka i na niej takie jakby logo i napis Hawana '78?

Za późno już teraz by przekopywać szafe, ale najprawdopodobniej jest to ta sama koszulka, którą nosiłam kiedy miałam naście lat :szczerbaty:

Dostałam ją od cioci, albo od chrzestnego, nie pamiętam. Pamiętam tylko tyle, że nikt takiej nie miał :szczerbaty: no i, że bawełna gatunkowo bardzo dobra, bo po tylu latach trzymała się w idealnym stanie. Zresztą do dziś się trzyma :)

Edytowane przez Ania
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZbyT fajnie się czyta takie posty. Czuje się w nich emocje. Widzisz wiekowo się różnimy :szczerbaty: ale mogę powiedzieć, że te same płyty, te same zespoły wywoływały u mnie podobne emocje. Ja byłam w tej sytuacji, że w moim domu rodzice byli raczej po tej drugiej stornie(Boney M, ABBA). Prawdziwej muzyki uczył mnie słuchać mój chrzestny. On mi pokazał właśnie Deep Puprle, wspomniane przez Ciebie Pink Floyd, Mika Oldfielda, Led Zeppelin, Black Sabbath...oraz moją ogromną słabość Ultravox :rolleyes: Ehh się wzruszyłam...

Pozdrawiam :Beer:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oraz moją ogromną słabość Ultravox :rolleyes:

płytę Ultravox też mam. Oczywiście "Dancing with tears in my eyes" z niezapomnianymi "The Voice" i "Hymn"

słuchałem i nadal słucham bardzo różnorodnej muzyki od King Crimson przez Art of Noise, Rogera Hodgsona, Briana Ferrego czy Petera Gabriela po muzykę lekką jak Sandra, Talk Talk, ELO czy Alphaville. Nie mam ulubionych gatunków muzycznych i słucham wszystkiego co mi się podoba. Niestety aby należycie docenić muzykę potrzeba spokoju i skupienia, a tego na co dzień brak. Dlatego rozkoszuję się muzyką jedynie podczas dłuższych samotnych wyjazdów samochodem :( ... chociaż ma to swoje dobre strony bo z należytym pietyzmem przygotowuję sobie repertuar

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

płytę Ultravox też mam. Oczywiście "Dancing with tears in my eyes" z niezapomnianymi "The Voice" i "Hymn"

 

Dokładnie tak samo ja podchodzę do muzyki. Słucham wszystkigo co mi się podoba. Ale jeżeli chodzi o Ultravox to jest już miłość chyba :) "Dancing with tears in my eyes" jest bardzo fajna ale to już nie jest ten Ultravox co na płytach Monument czy Vienna... to są dla mnie tematy-rzeka. Albumy Quartet i Rage in Eden też dobre, ale już nie tak jak tamte dwie...

Monument i Vienna - to arcydzieła. Dodam jeszcze, że "Vienna" to dla mnie najpiękniejszy utwór wszechczasów :rolleyes: A Midge Ure to jakiś muzyczny geniusz chyba...

Nie wiem czy słyszałeś wspomiany "Voice" właśnie w wersji koncertowej z Monumentu...genialne! "Hymn", "Visions in blue", "Passing Strangers", "Reap the wild wind", "Mr X", "Western promise" - perły! Można by tak wymieniać długo...

Może kiedyś na jakimś zlocie będzie okazja usiąść i słuchając Monumentu czy Vienny przyjrzeć się każdemu dźwiękowi...

 

Ale chyba wymodziliśmy off topa :szczerbaty:

 

PS. ELO to dla mnie jedna płyta - "TIME" - absolutne uzależnienie. (tylko wycięłabym z niej utwór 12. bo mi psuje spójną całość).

 

PSS. Na najbliższy dłuższy wyjazd polecam Ci "Monument" :)

 

Pozdrawiam

Edytowane przez Ania
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fakt niezly off topek...

Ale wlasnie Aniu - mam nadzieje ze znasz plyte Visage - dziwny band-byt Mdge?a Ure z przebojem ?Fade to Grey??

Nie wszyscy wiedza tez, ze to wlasciwie Ure stworzyl Live Aid - koncert wszechczasow..

Tez lubie Ultravox. A na Depeche Mode ktos idzie? :rolleyes:

Edytowane przez Snajper
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snajper wiemy, znamy :Beer:

Live Aid to projekt Boba Geldofa i Midge Ure’a. Co ciekawe wszystko zaczęło się od piosenki, której wszyscy słuchamy na święta w supermarketach czy galeriach handlowych w czasie zakupów - „Do they know it’s Christmas?” napisanej przez Ure’a, wykonywanej przez Band Aid. Piosenka dla głodującej Afryki. Odniosła taki sukces, że postanowili zorganizować Live Aid. Tak jak napisałeś, koncert wszechczasów...

 

 

Nie wiem skąd bierze się ten jego muzyczny geniusz, może to ta niesamowita charyzma. Sukces Ultravox, zaczyna się właśnie gdy do składu dołącza Midge (heh..ale imię to ma niewyjściowe). Pojawia się w zespole chyba w ’79 i w 1980 mamy już album „Vienna” . W tym samym mniej więcej czasie tworzy ten projekt Visage z nikomu nie znanym Stivem Strangem i mamy album „Visage” i wspomniane przez Ciebie „Fade to Grey”. Także jak widać, czego się nie dotknął, zamieniał w złoto. Do tego multiinstrumentalista i wokalista o niesamowicie czystym, mocnym głosie. Kto nie wierzy, niech posłucha „Visions In blue” w wersji koncertowej z Monumentu. Przebiło wykonanie studyjne! A to się bardzo rzadko zdarza.

 

 

PS. Może by wydzielić to do osobnego wątku, bo jak Krawat przyjdzie to będzie zły :unsure:

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wracajac do Deep Purpla - wogle kiedys to byla fajna muza i fajne zespoly - jakos skonczylo sie wszystko to, moze przez mp3?

Sam nie wiem, jakby to rzec... ludzie juz nie pielegnuja w sobie odbioru muzyki.

 

Teraz to wystarczy wlaczyc autoalarm i niczym sie nie rozni od przebojow radia Z :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Dancing with tears in my eyes" jest bardzo fajna ale to już nie jest ten Ultravox co na płytach Monument czy Vienna...

:icon_redface: :icon_redface:

ale wstyd ... zapomnieć o płycie Vienna !!!

nawet późna pora mnie nie usprawiedliwia :Boink:

ostatni raz słuchałem jej kiedy jeszcze miałem magnetofon kasetowy

Visage ...

tak dawno nie słyszałem tej muzyki, że zapomniałem o jej istnieniu ... super, że są osoby, które nadal tego słuchają

 

a skoro za offtopa i tak dostaniemy po uszach od Krawata ...

 

mam mały stosik płyt do przesłuchania, a ostatnio dokończyłem dyskografię Budki Suflera. Wzruszyłem się przy "Ona przyszła prosto z chmur". Jechałem na zachód A4 tuż po zachodzie Słońca. Krwisto czerwony horyzont i lekko dekadencka muza świetnie do siebie pasowały

kolejna okazja na posłuchanie muzyki będzie w niedzielę :banan: (tylko przed czy po Kubicy? może lepiej przed, to będę miał lepszy nastrój)

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ostatnio dokończyłem dyskografię Budki Suflera.

 

Budka Suflera...wbrew pozorom to nie tylko "Bal wszystkich świętych" :zimno: (czyli inaczej w poszukiwaniu większej kasy :szczerbaty: ).

"Jest taki samotny dom" z pierwszego albumu ("Cień wielkiej góry") to jest coś niesamowitego...

Zresztą sporo tego, ciężko by wymienić wszystkie, ale żeby było astronomicznie to napiszę, że "Noc komety" do dziś wywołuje u mnie dreszcz niepokoju.

 

Co do Kubicy, to przyznam, że boje się nawet myśleć o tym wyścigu. Jakieś tam resztki złudzeń jeszcze mam. Ale coś czuje, że w niedziele już nie będę miała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za muzykę ode mnie po uszach nie dostaniecie :) miło poczytać. No ale z Kubicą to tutaj nie rozwijajcie wątku, bo macie osobny :D

Btw, wymienione przez kogoś wyżej Black Sabbath też lubię ;)

a co do radia, to macie rację że w większości jest pop/techno.. Dlatego słucham tylko Trójki, czasem Radia Euro. Nie ma to jak siąść przy Liście Przebojów w sobotni (kiedyś piątkowy) wieczór. Mama mnie tym zaraziła, za co jestem jej wdzięczny ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.