Skocz do zawartości

Figury Widmanstattena, kwas azotowy – uważajcie!


Korek

Rekomendowane odpowiedzi

Poszukiwaczu figur Widmanstattena – uważaj!

 

Miałem dzisiaj mało przyjemną przygodę z kwasem azotowym – chcę Was ostrzec. Ale zacznę od początku.

 

Zainspirowany świetną książką Andrzeja S. Pilskiego „Nieziemskie skarby” od jakiegoś roku w każdej kupie kamieni widzę potencjalne składowisko meteorytów. Na studiach uczyli mnie geologii, coś tam w głowie zostało, parę skał rozróżniam. Z dużym zapałem badam wszystkie podejrzane kamienie jakie napotkam. Parę dni temu znalazłem dobrze rokujący, jak na moje nieduże doświadczenie, kawałek żelaza. Odpiłowałem piętkę. Hurra, wreszcie nie żużel a rzetelny kawałek żelaza. Wypolerowałem przecięcie. Ładny, z dnia na dzień rosło we mnie przekonanie o nieziemskości znaleziska. Czas sprawdzić czy pokaże figury Widmastattena. Przeczytałem jeszcze raz rozdział o trawieniu meteorytu żelaznego kwasem azotowym i do dzieła. Mam zaprzyjaźnione laboratorium dysponujące stężonym kwasem azotowym, potrzebowałem tylko dokupić alkohol etylowy, ponieważ w laboratorium rozliczają się z każdej kropli. Kupiłem po prostu setkę spirytusu rektyfikowanego. Bałem się groźnie dymiącego kwasu azotowego, w przyrządzeniu roztworu zdałem się więc na fachowca. Ten zrobił mi 5ml potrzebnego roztworu, wlał do ładnej laboratoryjnej flaszeczki i myślami już byłem przy wieczornym trawieniu mojego „meteorytu”. Na szczęście zostałem w laboratorium jeszcze jakiś kwadrans, bo gdyby moja przygoda z chemią wydarzyła się gdzieś poza nim byłoby naprawdę źle. W pewnym momencie, już po jakimś kwadransie od sporządzenia roztworu kwasu azotowego w alkoholu etylowym, buteleczka w ciągu kilku sekund zrobiła się bardzo gorąca i WYBUCHŁA MI W RĘKU ZALEWAJĄC MI TWARZ I CAŁE UBRANIE ROZTWOREM KWASU AZOTOWEGO. Na szczęście szybko zostałem fachowo spłukany obficie wodą i zobojętniony, – czym nie pamiętam - byłem w ciężkim szoku powybuchowym. Skończyło się na szczęście dobrze, mam żółto brunatne plamy na brzuchu, jakby mocno spierzchnięte usta, plamy na nosie i powiekach, i… dzięki Ci Święta Opatrzności, całe, widzące, nieuszkodzone OCZY. Nie mam już spodni, slipek i t-shirta. Strach pomyśleć, co by się stało gdyby wypadek miał miejsce w ludniejszym miejscu, z dala od bieżącej wody, czy gdyby roztwór był bardziej stężony (było to tylko około 5%).

 

Dlaczego stało się tak jak się stało nikt z obecnych nie wiedział. Czy szkło laboratoryjne nie było czyste (bardzo wątpliwe), czy w spirytusie rektyfikowanym jest jeszcze coś oprócz alkoholu i wody, NIE WAŻNE! Ważne jest to, że kwas azotowy jest NIEBEZPIECZNY.

 

Autor „Nieziemskich skarbów” przypomina w książce o środkach ostrożności przy sporządzaniu roztworu i trawieniu meteorytu. Ja ze swej strony chcę Was ostrzec jeszcze raz.

 

NIE UŻYWAJCIE KWASU AZOTOWEGO, JEŚLI NIE JESTEŚCIE W 100% PEWNI, CZYM TO MOŻE GROZIĆ!

NIE UŻYWAJCIE KWASU AZOTOWEGO, JEŚLI NIE JESTEŚCIE W 100% PEWNI, ŻE ZAPOBIEGLIŚCIE WSZYSTKIM MOŻLIWYM ZAGROŻENIOM!

 

Mój program trawienia meteorytu został zawieszony na czas nieokreślony. Boję się kwasu azotowego.

 

Korek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszukiwaczu figur Widmanstattena – uważaj!

....................................

 

    NIE UŻYWAJCIE KWASU AZOTOWEGO, JEŚLI NIE JESTEŚCIE W 100% PEWNI, CZYM TO MOŻE GROZIĆ!

    NIE UŻYWAJCIE KWASU AZOTOWEGO, JEŚLI NIE JESTEŚCIE W 100% PEWNI, ŻE ZAPOBIEGLIŚCIE WSZYSTKIM MOŻLIWYM ZAGROŻENIOM!

....................

 

Korek

HOWG!!!

:naughty::lanie:

 

Przynajmniej dobrze się skończyło.

 

 

pozdro

Krzysiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaznaczam, że na chemii znam się jak Lepper na ekonomii, ale z tego co pamiętam, przy mieszaniu kwasu z wodą wydziela się dużo ciepła. Może to ciepło spowodowało takie ogrzanie powietrza, że rozsadziło ono butelkę?

 

 

Butelkę wysadziło jakiś kwadrans po wymieszaniu a dwie chwile przed zdarzeniem nie była gorąca. To raczej nie był efekt zmieszania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korek zrobiłeś nic innego jak paliwo rakietowe. Znitrowałeś alkohol etylowy. Jeżeli oni w tym labolatorium nie wiedzieli co się stało to więcej do nich nie chodź. Po prawdzie z tego co pamiętam to od samego zmieszania alkoholu etylowego z kwasem azotowym realcja nie powinna zachodzić bo potrzebny jest katalizator np. sole srebra ale jeżeli to był dymiący kwas azotowy to być może bez katalizatora zaszłą reakcja. Z chemią nie miałem do czynienia 15 lat to i dobrze nie pamiętam. Katalizator mógł takze znajdować się w kwasie azotowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reakcja rozpoczęła się najprawdopodobniej w wyniku podgrzania roztworu (trzymałeś go w ręce). Przyczyną obniżenia progu przy którym rozpoczyna się reakcja był zapewnie składnik zawarty w spirytusie (spożywczym) lub w brudnym szkle laboratoryjnym (widziałem kilka wybuchów spowodowanych źle umytym szkłem).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mi przypomina moje zabawy w piwnicy z k. azotowym i solnym stężonym, robienie wody królewskiej itp., miałeś szczęście że to był rozcieńczony kwas jak by to był stężony to nie ma cudów byś był cały popalony. Ja kiedyś z kumplem robiliśmy doświadczenie które polegało na tym że wylewaliśmy sobie na rękę trochę kwasu azotowego i czekaliśmy kto dłużej wytrzyma, do tej pory mam pamiątki po tym na rękach, a jeśli chodzi o meteoryty to musisz wyluzować ja jak zacząłem się tym interesować to też w każdym kamyku widziałem potencjalnego meteoryta ale to mija wraz z nabieraniem doświadczeniem :Salut:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mi przypomina moje zabawy w piwnicy z k. azotowym i solnym stężonym, robienie wody królewskiej itp., miałeś szczęście że to był rozcieńczony kwas jak by to był stężony to nie ma cudów byś był cały popalony.

Przepraszam, ale bzdury piszesz!

 

Pracowałem przez ładnych parę lat jako bhp-owiec w fabryce odczynników.

Skutki działania kwasu zależą od stężenia, temperatury i od DŁUGOŚCI DZIAŁANIA. Jeśli NATYCHMIAST był spłukany i ZOBOJĘTNIONY (jakimkolwiek odczynem alkalicznym, ale bez przesady, nie ługiem sodowym!) to skutki ograniczą się do poparzenia naskórka. Jeśli opryskane OCZY - płukać trzeba GAŁKĘ OCZNĄ, nie zaciśnięte powieki! - bieżącą wodą przez 15 minut. W takiej sytuacji na dalszy plan ustępuje płukanie i zobojętnianie innych miejsc, dlatego w takich razach przeważnie poparzenie skóry jest większe niż gdyby od razu tymi oblanymi miejscami zająć się należycie! Przy oparzeniach oczu zaleca się wizytę u okulisty nie później niż pół godziny po poparzeniu. Największe jednak znaczenie ma NATYCHMIASTOWE PŁUKANIE OKA przy wywiniętych powiekach.

 

Najbardziej wredny jest stężony KWAS OCTOWY, ponieważ prawie się nie czuje że szczypie, przegryza większość rękawic gumowych. Po długotrwałym zamaskowanym działaniu powoduje głębokie rany.

Wodorotlenki - podobnie wredne, rany powstają głębsze niż przy kwasach, trudniej się goją.

 

Korek!

Dziękuj Bogu i tym chemikom, którzy Ci prawidłowo udzielili pierwszej pomocy, bo byłeś mocno zagrożony utratą wzroku! Gdyby Ci się to przytrafiło w domu byłbyś niewidomy.

 

Trzeba było trawić ten meteoryt w laboratorium, najlepiej pod wyciągiem digestoryjnym! Oczywiście przy środkach ochronnych jak rękawice i okulary.

 

Pozdrawiam i życzę ostrożności i rozsądku - Miłek :Salut:

Edytowane przez cygnus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Gratuluję ułańskiej fantazji!

Dużo masz takich znajomych laborantów?

Ciekawe dlaczego nie zrobiłeś po prostu zgładu metalograficznego tylko urządziłes kąpiel biednemu kawałkowi metalu wątpliwego pochodzenia.

Życzę szybkiego powrotu do zdrowia

Aha - kwasik powinien być rozcięńczony a nie stężony - ale ta informacja chyba nie będzie Ci przydatna bo z tego co widzę masz dość już poszukiwań meteorów

TAK TRZYMAJ!

pozdrawiam Witek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak na marginesie odnosnie oczu .

Kiedyś kamien skaleczył mi oko w kop. ZMPw Zorach 700 m pod ziemia . Było to z 5 km od szybu . Ponad godzine trwało nim byłem pod szybem , od razu wyjechałem i do zakładowego lekarza . Ten stwierdził ,ze za mocno skaleczone aby sam cokolwiek robił . Podzwonił gdzie mnie mogą przyjąć i kazał jechac do Rybnika . Jakoś sie wykompałem i autobusem byłem za 2 godziny w Rybniku . Tam znalazlem przychodnie / z kilometr od przystanku / i zarejestrowałem sie ze z wypadku z kopalni . Tylko dlatego mnie zarejestrowali bo do okulisty to o 7 juz pełna lista . Jako ,że byłem ostatni zarejestrowany to tez jako ostatniego mnie przyjeto po 14 . Oko skaleczone i z brudami strasznie bolało .

Przez tydzien co drugi dzien jezdziłem na opatrunki i kontrole do okulisty, a w pozostale dni na kopalnie aby uznali to jako wypadek .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"To mi przypomina moje zabawy w piwnicy z k. azotowym i solnym stężonym, robienie wody królewskiej itp., miałeś szczęście że to był rozcieńczony kwas jak by to był stężony to nie ma cudów byś był cały popalony. "

 

gdzie dokładnie są te bzdury? cygnus

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"To mi przypomina moje zabawy w piwnicy z k. azotowym i solnym stężonym, robienie wody królewskiej itp., miałeś szczęście że to był rozcieńczony kwas jak by to był stężony to nie ma cudów byś był cały popalony. "

gdzie dokładnie są te bzdury? cygnus

 

Kwas był stężony. Właściwie kwas był ROZCIEŃCZONY ale ALKOHOLEM. Polanie drewna stężonym kwasem azotowym może prowadzić do jego zapalenia. Tutaj też - kwas azotowy - utleniacz, alkohol - reduktor, pozostaje zainicjować reakcję i będzie ona silnie egzotermiczna, stąd nastąpił wybuch naczynia.

 

To zresztą niezbyt ważne (dla skutków oparzenia chemicznego), w jakim stopniu kwas był stężony. Działa stężenie + temperatura + czas działania.

Poparzona nawet stężonym kwasem azotowym skóra NATYCHMIAST opłukana i zobojetniona (roztworem sody) wyszłaby bez szwanku, gorzej oczywiście z błonami śluzowymi, bo te są troche bardziej wrażliwe od naskórka.

Poparzyłeś się dotkliwie tą wodą królewską? Najwidoczniej nie opłukałeś natychmiast i nie zobojętniłeś.

Połowa produkcji odczynników to było roztwarzanie w wodzie królewskiej, myślisz że często występowały oparzenia? Gorzej było ze zwykłym konfekcjonowaniem wodorotlenku sodu...

 

Kiedyś sam robiłem na balkonie elektrolit do akumulatora (rozcieńczałem stężony kwas siarkowy). Elektrolit to kwas siarkowy 36%. Ciało wytrzymało MINILALNE rozpryski przy tych wszystkich operacjach (w ogóle ich nie zauważyłem), bez żadnego uszczerbku, dżinsy PO PRANIU okazały się... SITEM!

 

Co do prawidłowego postępowania PRZY OPARZENIACH - powszechna wiedza na ten temat jest ŻADNA.

Oto każdy zapewnie oparzył się nie raz termicznie. I jak należy postąpić? CHŁODZIĆ OPARZONE MIEJSCE W ZIMNEJ WODZIE przez 15-30 minut ale BEZ PRZERWY! Zwykle zaś wkładamy rękę pod zimną wodę.. przestaje piec więc wyciągamy... zaczyna piec - znowu wkładamy. NIESKUTECZNE!!!!!

 

Zaraz ktoś się obruszy że ja nie na temat. Ale może przy okazji coś praktycznego z BHP komuś się przyda?

Pozdrawiam - Miłek :Salut:

Edytowane przez cygnus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem jeszcze raz rozdział o trawieniu meteorytu żelaznego kwasem azotowym i do dzieła. Mam zaprzyjaźnione laboratorium dysponujące stężonym kwasem azotowym, potrzebowałem tylko dokupić alkohol etylowy, ponieważ w laboratorium rozliczają się z każdej kropli. Kupiłem po prostu setkę spirytusu rektyfikowanego.

 

Czytałem tu: http://republika.pl/jba1/defwid.htm

Czy nie wystarczył 10% kwas azotowy?

Skąd ta mieszanina piekielna kwasu i etanolu? Przecież to reduktor i utleniacz... Wygląda to niebezpiecznie, i jak widać - było niebezpieczne.

Edytowane przez cygnus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem tu: http://republika.pl/jba1/defwid.htm

Czy nie wystarczył 10% kwas azotowy?

Skąd ta mieszanina piekielna kwasu i etanolu? Przecież to reduktor i utleniacz... Wygląda to niebezpiecznie, i jak widać - było niebezpieczne.

 

Cygnus, to było połowę mniejsze stężenie, przeczytaj proszę, ostatnie zdanie dużego akapitu postu zaczynającego temat.

Dlaczego w etanolu ? Ano z literatury. Już przezemnie wspominany Andrzej S. Pilski - "Nieziemskie skarby".

 

Pozdrawiam

Korek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cygnus czy to co napisałeś jest odpowiedzią na "To mi przypomina moje zabawy w piwnicy z k. azotowym i solnym stężonym, robienie wody królewskiej itp., miałeś szczęście że to był rozcieńczony kwas jak by to był stężony to nie ma cudów byś był cały popalony. " jeśli tak to kompletnie nie na temat, dalej nie wiem gdzie są bzdury, czy w tym że robiłem wodę królewską ze st. Kw. azotowego i solnego, czy może w tym że jakby korek oblał się st. Kw. Azotowym to byłby „popalony” chodziło mi o poparzenie oczywiście tu jest pomyłka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... byłby „popalony” chodziło mi o poparzenie...

Gdyby się oblał stężonym kwasem NIE BYŁBY WCALE POPALONY (poparzony), jeśli natychmiast spłukałby należycie skórę i zobojętnił. Roztworu było zaledwie 5 ml!

 

Teraz znowu nie na temat:

Gdyby się cały skąpał w kwasie azotowym... hm... byłoby gorzej, musiałby natychmiast prysznicem się płukać... A szok poparzeniowy wynikający z oparzenia znacznej powierzchni ciała mógłby być niebezpieczny dla życia. Ale ta sytuacja wcale nie odpowiada opisowi.

 

Korek:

Sorry, przeoczyłem że roztwór był ledwie 5%. Tym bardziej mnie dziwi ten wybuch.

"Neziemskie skarby" są dla mnie niedostępne, zaś w zacytowanym linku pisali o wodnym roztworze 10%.

 

Dla oczu już niskie stężenia kwasów czy zasad są niebezpieczne.

 

Pozdrawiam - Miłek

 

P.S.

Czy to wszystko jest NIE NA TEMAT? Tematem jest ostrzeżenie przed oparzeniami chemicznymi a meteoryt - tylko kanwą!

Edytowane przez cygnus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oj chyba nie trafiłeś na fachowca w tym LABORATORIUM HEHE.

 

to normalne ze rozcieńczanie kwasu stężonego jest silnie egzoenergetyczne (47kJ/mol). dlatego twój zaprzyjaźniony chemik powinien przygotować roztwór w parownicy albo w naczyniu innym niż ta nieszczęsna kolbka która jak widać nie nadawała się do przechowywania cieczy o wysokiej temperaturze... pewnie jeszcze od razu ją zakręcił... :notworthy:

 

kwas azotowy po rozcieńczeniu już nie jest taki groźny. zostawia tylko plamy żółte na jakiś tydziń... myśle i jak potwierdza mój nauczyciel od pierwszej pomocy zobojętnianie kwasu nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem nawet kwaśnym wodorowęglanem sodu... moze spowodować dodatkowe oparzenia... wystarczy duża ilość wody bierzącej... wiem z doświadczenia... nieraz kompałęm sie w 14molowym k.azotowym (stężonym) na szczęście nie po oczach... choć słyszałem że u nas na wydziale i takie żeczy sie działy... nikt nie został oszpecony do końca życia....

 

UNIKAJ TEGO CHEMIKA...

 

MYŚLE ŻE JAKBYŚ SAM SOBIE ROZCIENCZYŁ TEN KWAS W KUBKU DO HERBATY BEZ WSPÓŁPRACY Z CHEMIKIEM MORDERCĄ NIE STRACIŁBYS GATEK...

 

POWODZIENIA...

 

NASTĘPNYM RAZEM

 

farmaceuta pkim :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

myśle i jak potwierdza mój nauczyciel od pierwszej pomocy zobojętnianie kwasu nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem nawet kwaśnym wodorowęglanem sodu... moze spowodować dodatkowe oparzenia... wystarczy duża ilość wody bierzącej...

Cóż...

Instrukcje pierwszej pomocy zalecały zawsze (może przesadzam, zalecały 10-15 lat temu) przemywanie wodą i roztworem zobojętniającym! Na stanowiskach pracy były gotowe roztwory kwaśne do zobojętniania przy poparzeniach ługiem i zasadowe - stosowane przy poparzeniach kwasem.

Zobojętnianie NIE DOTYCZYŁO OPARZENIA OCZU.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak dokładnie.Zabarwia bialko na żółty kolor.Skąd ja to znam?????Aha z kółka chemicznego  :D

 

 

ehe a z doświadczenia wiem że to naprawde niezłe, bo AgNO3 zostawia czarnie plamy<< ładiejsze żółte<< ale i tak najlepsza jest zasada np NaOH... po niej są tak fajnie śliskie ręce... :banan::szczerbaty:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż...

Instrukcje pierwszej pomocy zalecały zawsze (może przesadzam, zalecały 10-15 lat temu) przemywanie wodą i roztworem zobojętniającym! Na stanowiskach pracy były gotowe roztwory kwaśne do zobojętniania przy poparzeniach ługiem i zasadowe - stosowane przy poparzeniach kwasem.

Zobojętnianie NIE DOTYCZYŁO OPARZENIA OCZU.

 

ja też sie zdziwiłem, że nie wolno zobojętniać jak nam to wykładowca powiedział...

mówił,że grozi to oparzeniami... co by w zasadzie się zgadzało, bo podczas zobojętniania wytwarza sie ciepło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.