Ten montaż to taka przyszłościowa konstrukcja. Otóż, z tego co chłopaki piszą i z mikrej ilustracji wynika, że zastosowali tam bezpośredni napęd i pomiar położenia osi ("direct drive"). Taka technologia jest stosowana w nowych konstrukcjach obrabiarek.
Ten montaż nie ma ślimacznic, nie ma ślimaków, ani nawet jednego, maciupkiego kółeczka zębatego.
Oś DEC cz RA jest poprostu wałem silnika, na tym wale jest też osadzony enkoder.
Wygląda to mniej więcej tak:
Czyli jedna oś składa się, z powiedzmy 4 ruchomych części:
Osi z nasadzonym wirnikiem i częścią enkodera, 2 łożysk i obudowy ze stojanem silnika i drugim kawałkiem enkodera. Nie ma przekładni, sprzęgieł - nie ma backlashów, drgań ciernych, innych dupereli.
Jednym czynnikiem mogącym wprowadzać PE są łożyska.
Jeżeli faktycznie zastosowali napęd bezpośredni to parametry, które podają w specyfikacji są jak najbardziej do uzyskania.
Plusem tego rozwiązania jest super precyzja, zero luzu zwrotnego i problemów z przejściem fotografowanego obiektu przez punkt górowania, mało ruchomych części, dynamika goto o rząd, albo i dwa rzędy wielkości lepsza niż w montach z przekładnią ślimakową i servami . No i na koniec to, że można takiemu montażowi zasadzić laczka z rozbiegu w czasie pracy i nic w nim nie uszkodzimy - najwyżej się tuba albo dovetail pognie - jednym skutkiem dla montażu będzie pewnie zgłupienie sterownika.
A minusy to, że tu rządzi elektronika i software - sterownik dla takiego monta to już ma procek klasy pewnie gdzieś pentium II albo i III. Przy tym sterowaniu krokowce to prehistoria, a servo napędzające przekładnię ślimakową to średniowiecze. Prądu żre o wiele więcej niż montaż z przekładnią ślimakową, bo silnik musi "trzymać" cały setup - nie ma samohamowności przekładni ślimakowej.
Wydaje mi się, że jest to idealne rozwiązanie dla zdalnych obserwatoriów - tam naprawdę nie ma się co zepsuć czy rozregulować.