Pogrzeb...
Mroźne południe, przez chmury przebijają się nieśmiałe promienie słońca. Krótko przed 13:00 docieram na cmentarz Grabiszyński. Niemalże w tym samym czasie pojawiają się Oskar, Dawid i Marcin. Marcin przywozi kosz kwiatów od grupy "Syriusz", Oskar wiązankę a ja znicz... skromna ta nasza grupa. Za skromna....
Chwilę rozmawiamy i wchodzimy do kaplicy. Na katafalku spoczywa niewielka skrzyneczka z prochami Piotra. Obok niej jego zdjęcie... Uśmiechnięty na tle zieleni... W uroczystościach bierze udział niewiele osób. Najbliższa rodzina, grupka znajomych i my. Msza żałobna...skromna i spokojna. Od czasu do czasu przerywana szlochem córki Piotra... Potem idziemy w skromnym kondukcie do rodzinnego grobu. Tam zostaje złożona urna i przykryta kwiatami. Zapalam lampkę... Patrzę na tabliczkę:
Piotr Zasłona
ur. 09.06.1955
zm.20.01.2013
Pokój jego duszy.
Po ceremoni rozmawiam z siostrzeńcem Piotra, Sebastianem. Dowiaduję się o ostatnich miesiącach życia i odejściu Piotra... Nie czuję się jednak upoważniony, aby o tym pisać....
W drodze powrotnej słyszę w radiu Mannam i "Krakowski splin"... Piotr zawsze mocno reagował na ten utwór...
"czekam na wiatr co rozgoni, ciemne skłębione Zasłony...."