No właśnie tutaj nadal mam wątpliwości. Jeśli zmienia się powiększenie to zmienia się też pole widzenia (to rzeczywiste). A więc jeśli wzrasta powiększenie to maleje pole widzenia z którego teleskop zbiera światło. Jeśli zakładamy krótszy okular w teleskop, zwiększamy powiększenie, zmniejszamy jasność obrazu i zmniejszamy pole widzenia. Aby obraz pozostał tak samo jasny w większym powiększeniu nie mamy wyjścia, musimy nadrobić aperturą. Jeśli zwiększymy aperturę to zwiększymy powiększenie i znowu, zmniejszymy pole widzenia. Teleskop żeby obraz pozostał tak samo jasny musi zebrać światło przez większą aperturę, przez to że zbiera je z mniejszego pola widzenia. Tylko, że jak sam napisałeś gwiazdy to obiekty punktowe. Ich się nie powiększy więc faktycznie jakby będą jaśniejsze w większym sprzęcie pomimo tej samej źrenicy. Po prostu nie działa tutaj powiększenie kątowe. Czyli wychodziłoby na to, że jasność obiektów powierzchniowych nie wzrośnie, ale obiekty gwiazdowe to jednak co innego. Bo np. weźmy teleskop 1m, okular dający 7mm źrenicy i weźmy teleskop 4m i okular dający 7mm. Jasność pyłu będzie taka sama, po prostu, pole widzenia inne. I pada mit, że kolory w mgławicach można by było zobaczyć w odpowiednio dużym sprzęcie. Generalnie to powoli łapię to w kupę.