Perseidy 2013
12.08.2013
Na dziś przypada maksimum roju Perseidy. Cały dzień niebo pochmurne ale w prognozach jest, że wieczorem ma się rozpogodzić.
Już wcześniej mimo ciągłych chmur zacząłem robić przygotowania-naładowałem baterie od aparatu, podłączyłem gripa, przygotowałem statyw i wężyk.
Wieczór to nerwowe spoglądanie przez okno, na niebie tylko „baranek” ale skutecznie przysłaniał gwiazdy.
Wreszcie około 21:45 luka w chmurach i decyzja że idę, sprzęt w rękę i na podwórko. Najpierw ustawianie aparatu i wybór w który fragment nieba celować, wybrałem kadr od „podstawy” Trójkąta Letniego w górę.
Poszedłem do garażu po krzesło i gdy wychodziłem, niebo przeciął pierwszy jasny bolid, leciał dość wolno ciągnąc za sobą długi ogon a na końcu piękny rozpad w pomarańczowej poświacie.
Widok zwalił mnie z nóg, a wpadłem w jeszcze większą euforię gdy zorientowałem się, że przeleciał przez kadr ustawionego aparatu.
Niestety jak to w życiu euforia nie trwała długo, gdyż zdałem sobie sprawę że dopiero cyknąłem jedną fotkę jak to się mówi „testową”, która skończyła się naświetlać kilkadziesiąt sekund temu, a nie włączyłem jeszcze serii…. Piękny widok pozostał w pamięci, lecz towarzyszy mu do tej pory drobny niesmak po tej niedoszłej fotce.
Na kolejny okaz, nie czekałem długo zaledwie po chwili kolejny jasny bolid tym razem szybko mignął nad samym horyzontem.
Rozsiadłem się na krześle i w między czasie uczyłem się gwiazdozbiorów z obrotową mapką (niestety kilka meteorów mi uciekło gdy zerkałem w mapkę ale nie żałuję).
Potem wyszła rodzinka więc wstałem i kilkuminutowa wspólna obserwacja, z kilkoma bolidami i przelotem ISS nad głowami:) gdy pozostałym członkom się znudziło ja wróciłem na swoje miejsce i wtedy…..
Znienacka chciał mnie użreć wampir, a przynajmniej takie miałem wrażenie:) Nietoperz się zapędził w róg przy drzwiach garażu i biedak się trochę zakręcił ale ja aż przykucłem z wrażenia, żeby nie powiedzieć że ze strachu:P
Gdy odleciał wróciłem do obserwacji i wtedy krótko przed godziną 23, pierwszy raz naprawdę doceniłem mój najlepszy kierunek obserwacyjny, czyli południowy. W odległości wielu kilometrów nie ma nawet małego miasta więc, złowieszczej łuny brak:)
Droga mleczna doskonale widoczna od samego horyzontu, nie mogłem oderwać wzroku od mleka rozlanego po niebie.
O 23 zdecydowałem się z żalem skończyć obserwację, bałem się zostawiać aparat na podwórzu, ale wziąłem do domu i ustawiłem na parapecie w domu by pstrykał dopóki baterie nie padną
Nie liczyłem dokładnie, ale w ciągu lekko ponad godzinnej obserwacji, zauważyłem ok. 30 zjawisk. Nie mogę się doczekać kolejnego deszczu meteorów.
PS. Nie jest to obserwacja, ale nieodzowna część obserwacji, a mianowicie w tym tygodniu dotarło do mnie niewinnie wyglądające pudełeczko lecz emanujące mocą… a w środku…
Okular ES 14mm:) nie mogę się doczekać kiedy sprawdzę co potrafi w porównaniu z kitowcami:)