System finansowania oświaty sprawia, że opłaca się obniżanie poziomu kształcenia. Kto tego nie robi, ten naraża się na utratę uczniów lub studentów, a to oznacza utratę etatów. Obecnie szkoły funkcjonują w sposób podobny do fabryk: PRODUKUJĄ absolwentów, bo to jedyny sposób, by nie stracić pracy. Tylko niewielki odsetek szkół może sobie pozwolić na trzymanie poziomu - dokładnie tyle, ile potrzeba, by obsłużyć zdolną, ambitną i pracowitą młodzież. Cała reszta służy ukrywaniu bezrobocia (młodzież udaje, że się uczy/studiuje, a ich nauczyciele udają, że uczą).
Cokolwiek zostanie zapisane w tych podstawach programowych ma nikły wpływ na to, co absolwenci będą wiedzieć/umieć/rozumieć.