Znalazłem swoją relacje z 2015 r. W użyciu był wtedy achromat 150/750.
"Dorwałem też (wreszcie!) Sharplessa 2-216 - najbliższą Ziemi mgławicę planetarną, starą i ogromną, zajmującą obszar o średnicy ponad półtora stopnia. To prawdziwe ekstremum obserwacyjne; w porównaniu do niej Abell 21 to przedszkole (i nie jest to bynajmniej pusta figura retoryczna). Użyłem "stopięćdziesiątki", SWAN-a 25 mm i filtra OIII Lumicona; uzyskawszy tym sposobem spore pole widzenia (ponad 2 stopnie) i źrenicę wyjściową 5 mm, wyłuskałem zerkaniem "rogala" czy też "banana", czyli łukowato wygięte pojaśnienie tła. Podobny "banan" zagościł zresztą na mojej twarzy.
Zwycięsko wyszedłem z potyczki z inną planetarną słabizną, skatalogowaną jako Simeis 22 (Sh 2-188) w Kasjopei. Obiekt położony jest w łatwym miejscu, niedaleko znanej i lubianej gromadki ET (NGC 457), którą warto wykorzystać do starhoppingu. Mgławicę "zaliczyłem" już wcześniej w Bieszczadach (korzystając z 400 mm newtona), ale satysfakcja z dostrzeżenia go w tak małej aperturze jest naprawdę spora.
Dla jasności - zarówno Simeis 22, jak i SH 2-216 wyłaziły z tła bardzo opornie, będąc widoczne wyłącznie zerkaniem, jako mglista poświata na granicy percepcji oka; delikatne poruszanie tubą trochę pomagało w upewnieniu się, że widzę to, co trzeba. Bez dobrego filtra mgławicowego wszelkie próby obserwacji tych obiektów są skazane na porażkę."
Ech, kiedyś to były czasy...