Skocz do zawartości

Loki

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 070
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Loki

  1. Pytaniem jest mało precyzyjne i ja zinterpretowałem je, jako pytanie o gwint mocowania filtrów, bo po co gwint M42 do lustrzanki, która będzie miała bagnet?
  2. Odpowiadając na szybko: 1. Lustrzanka z silnym ukierunkowaniem na Canona 2. Zwykle 800 3. Zależy od wielu czynników, ale przeciętnie od 4 do 10 minut. 4. Koniecznie 5. Nie będzie potrzebne. 6. Ciekawy pomysł. Nie próbowałem. To zależy od tego, czym będziesz zasilał aparat. Jeśli z sieci - fajna rzecz. Jeśli z aku - szkoda prądu. 7. Bez znaczenia. 8. Jak największa. Koledzy coś dopiszą, a ja i może wieczorkiem coś doskrobię. A tak nawiasem mówiąc to powinieneś zacząć od decyzji co chcesz focić. DS-y (mgławice, galaktyki), czy planety, a może Księżyc lub Słońce? Przeglądnij galerię astrofotografii, upewnij się, które fotki Cię kręcą i czytaj opisy, czym zostały zrobione. Złapiesz sporo rozeznania.
  3. "Life is like a box of chocolates, you never know what you're gonna get"
  4. Piotrze, wypada nam podziękować, bo to kapitalne opracowanie. Brawo!
  5. Loki

    zaś Orion

    Marku, W gruncie rzeczy masz rację. Moje postrzeganie tej sprawy jest konsekwencją procesu edukacyjnego. Nie zastanawiałem się kiedyś co stoi za tą cyfrą podawaną przez producentów lustrzanek, święcie wierząc, że moje zdjęcia mają w pełnym rozmiarze 15 Mpix. I mają, tyle że liczba ta powstaje w wyniku interpolacji, która dewastuje rozdzielczość.Poczułem się oszukany i wypatruję jak kania dżdżu jakiejś rewolucji, która to zmieni. Wolę aby poszła w kierunku matryc Foveono-podobnych, bo większy piksel = mniejszy szum. Wyobrażasz sobie wielkość piksela na matrycy 45 Mpix z siatką Bayera? Drugi poważny argument przeciwko matrycom bayerowskim to rozmydlający obraz filtr AA, których matryce monochromatyczne nie potrzebują. Nie jestem orędownikiem Foveona, tylko oczekuję zmiany z gatunku przełomowych takiej, która wyeliminuje największe bolączki cyfrowej fotografii: szum, interplację i filtr AA, nie zamieniając ich na jakieś inne (np. czerwone duchy na matrycach Foveon przy pracy pod światło).
  6. Adamo, Wstyd powiedzieć - kupowałem tanie jak barszcz, po 35 złociszy. Bridge Premium. IMHO problemem jest wtyczka, a nie sam kabel. Mam dwa przedłużacze. O dziwo gorsza dla kamerki jest kombinacja 3 + 1,8 niż 4,5+1,8. Wszystko dlatego, że w tym krótszym zestawie, wtyczka wchodzi w przedłużkę luźniej, dlatego mam nadzieję, że wyeliminowanie dodatkowego złącza wystarczy. Jeśli nie, kupię droższe.
  7. Po dzisiejszych "bojach z guidingiem pod dachem" wiem co następuje: Guiding z pewnością działa, silniczki pracują, reagują na komendę Move, zielona diódka w oknie sterownika Temmy mruga dokładnie wtedy, gdy w okienku guidingu pojawia się napis "move telescope." Jak się okazało, guiding pracuje z symulowaną kamerą. Oczywiście wykres się nie wygładza, bo symulowana kamera nie reaguje na przesunięcie montażu, ale słychać pracę silniczków podczas wysyłania komend (pracują zaskakująco cicho). I w zasadzie tą porażką dzień by się zakończył, gdyby nie pojawiłą się na horyzoncie jaskółka. Otóż raz na jakiś czas moja kamera miewa problemy z przesłaniem obrazu do komputera. Zjawisko jest mi znane i zbadane. Winę za to ponoszą przedłużacze USB, które dają linię o długości 4,8m czyli blisko granicy standardu. Postanowiłem dzisiaj upewnić się co do tego i podłączyłem kamerkę bez przedłużki, a następnie zapuściłem jej serię zdjęć. Zdejmowała klatki jedna po drugiej, bez żadnych problemów i artefaktów na ekranie. Coś mnie podkusiło i podłączyłem zaś przedłużkę. Mam dwie, jedna o długości 3 metry, druga 4,5. Okazało się, że na obydwu obraz wyglądał inaczej niż bez przedłużki. Pojawiły się zakłócenia jak w starym rozstrojonym Rubinie (wtajemniczeni będą wiedzieć o co chodzi). Zrobiłem screeny, żeby to pokazać. Po lewej obrazek z przedłużką, po prawej bez. Kamera patrzyła w to samo miejsce, czas był identyczny: Układ poziomych pasów widoczny na lewej klatce zmieniał się przy każdym zdjęciu. Co pstryk pasy śmigały inaczej. Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale jeśli zakłócenia obrazu choć odrobinę zniekształcą obraz gwiazdy, to bez wątpienia Maxim przesunie montaż. Na kolejnej klatce zniekształcenia będą inne - Maxim zaś przesunie, ino inaczej. I tak w kółko Macieja. Nie sądzę, żeby to było rozwiązanie wszystkich problemów, ale najpierw muszę ten element z równania wyeliminować. Kable zamówiłem jeszcze w zeszłym tygodniu. 5-cio metrowe, dobrej jakości, pozłacane wtyki. Mam nadzieję, że zakłócenia wprowadzało dodatkowe złącze po drodze, a nie sama długość kabla, bo jeśli to długość, to będę w czarnej dupie. Bez długiego kabla nie dam rady w zimie.
  8. I tak i nie. Czyli w tym przypadku masz rację, ale to nie jest zasada. To nie powierzchnia klatki dała lepsze zdjęcie a większy piksel matrycy FF, dzięki czemu szum jest zdecydowanie większy. Używając 5-tki mogę spokojnie robić na ISO 800 i 1,5 godziny prawie wystarcza, aby pozbyć się szumu po stackowaniu. W 50-tce przy ISO 800 trzeba dużo więcej materiału aby pozbyć się szumu. Tak mi się bynajmniej wydaje. Będę to jeszcze sprawdzał empirycznie.
  9. Absolutnie się zgadzam. FF nie jest lepsze dlatego, że jest FF i jest lepsze dlatego, że jest FF Sprzecznością prowokuje celowo, bo oczywiście powierzchnia klatki nie ma żadnego znaczenia (poza FOV). Tyle teoria. W praktyce, FF jest w aparatach drogich, bardziej dopieszczonych i przez to zwykle wygrywa konkurencję z APSC. W moim przypadku, astrofotograficzne porównanie C50D do C5DmII wypada bezapelacyjnie na korzyść C5DmII. Szkoda wręcz gadać. Mimo to, zanim modyfikacją popsuję sobie 5-tkę, najpierw zepsuję 50-tkę, żeby upewnić się, czy aby na pewno chcę zepsuć lepszy aparat, który służy mi także do innych celów.
  10. Hm... czy można w Maximie przetestować guiding używając symulatora kamery guidującej? Ma rozstawiony i podpięty zestaw, ale brakuje nocnego nieba. Jest sufit i dwie żarówki. Na szczęście Maxim ma opcję symulowania kamer - co więcej - może symulować przesunięcia gwiazdy guidowanej. Urochomiłem więc tracking, ale drań nie guiduje, co albo oznacza, że tak się nie da, albo... coś mam źle ustawione. Próbowaliście kiedyś walczyć z guidingiem za pomocą symulatora w Maxim-ie?
  11. Ot widzisz ZbyT. Dziękuję Ci. Właśnie dlatego napisałem co napisałem. Każdy z tych, którzy z astrofoto pozostali, zawarli związek trwały i są mu wierni, muszą wypracować swój sposób na astrofoto. Taki, w którym czują się spełnieni. Jam jest świeżynka, nie znam jeszcze wszystkich odcieni astrofoto. Nie miej mi za złe, że szukając własnego zadaję pytania. Masz rację, przydałyby się minusiki, choć w przypadku Twojego wpisu, plusik okazał się użyteczny. Ja również. To dosyć naturalne.
  12. Cyknąłem i zrobiłem oględziny. No cóż. Guider jest na sztywno. Do listwy, na dwóch śrubach, skręcony mocno. Są tam dwie podkładki dystansowe (płaskownik aluminiowy), ale żadnego ruszania tam nie będzie. Gorzej nieco z aparatem. Siodełko mam malutkie, ale to nie jest problem. Canon nie pomyślał o astrofotografach projektując obejmę mocującą. Na niej mogą pojawiać się ugięcia. Nie da się tego zamocować na amen. Podobnie jest z bagnetem aparatu. Na nim też jest jest leciutki luz. Na fotkach wygląda to tak: Sprawdziłem też luzy na osiach. Na obydwu można je wyczuć. Oś deklinacji ma luz rzędu 0,2 mm może nawet mniej - trudno to ocenić. Oś Ra - ciekawa rzecz, wyczułem luz bez sprzętu, a gdy obciążyłem montaż, to go nie wyczuwam.
  13. Podobnie jak nasze hobby jest bez sensu, z racjonalnego punktu widzenia. W czasach, z przed internetu mogliśmy "odkrywać" wszechświat, bo bardzo mało jest ogólnie dostępnych publikacji ze zdjeciami astro. Niebo, klisza i aparat dawało szansę na "odkrycia." Powszechny dostęp do informacji dzięki sieci zmienił to na zawsze. Zrujnował romantyzm. Teraz, jeśli chcemy zobaczyć jako wygląda dajmy na to Rozeta, to przyznasz, że szybciej jest wygooglować niż zrobić fotkę. Ktoś patrzący z boku, popuka się w czółko. To jeden z tych, którzy "nigdy tego nie zrozumieją." Zadałem sobie pytanie czego chcę od astrofotografii. Czy być jedynie astrokopistą i produkować entą wersję znanego astrohobbystom obiektu, czy szukać jakiegoś własnego sposobu na astrofotografię. Dla mnie ma to sens.
  14. Większy piksel = mniej szczegółów przy tej samej ogniskowej. Coś za coś. Przewagą większego piksela jest mniejszy szum. To dlatego matryce FF postrzegane są jako lepsze.
  15. Ba, dołóż do tego frustracje takich ja ja, nowicjuszy, którzy są na etapie opanowywania sprzętu. Wyobraź sobie, że po całym tym rozstawianiu, w końcu masz, piękną, pogodną noc, wiesz, żeś trafił na rzadki układ, masz dobry seeing i gwarantowane warunki do bladego świtu, bo całą Europa wolna od chmur, ale zamiast zbierać klatki, walczysz, bo jak nie guiding, to ostrość, a jak nie urok, to sraczka. Ostatnio zbierałem materiał w czasie, gdy wiał halny taki, że samochodem kolebało. O dziwo, wszystko jako, tako działało, klatki schodziły na kartę więc nie miałem podglądu i sobie podrzemywałem (druga noc z rzędu i byłe cholernie padnięty), aż nagle się ocknąłem, że Maxim wisi. Sprawdziłem. Straciłem 1,5h najlepszego czasu (górowanie Oriona), bo Maxim się powiesił w trakcie zbierania, czego jak dotąd nie zrobił NIGDY.
  16. Świetna fotka, ale warto pójść krok dalej i ją nieco ulepszyć. Wessel napisał słusznie o zielonym, a ja bym dodał jeszcze usunięcie kolorowego szumu tła i wywalenie ramki. Ramki są be. Z definicji Zrobiłem wszystkie działania na Twoim zdjęciu - wyszło tak:
  17. Wyszło całkiem nieźle. To w sumie trudny obiekt. NIby jasny, ale obróbka trudna. A czym prowadziłeś?
  18. Było niedawno o ciemnej stronie, to ja teraz z innej mańki spróbuję. Siedzę i dumam, co leży u podstaw naszego hobby. Zadajemy sobie mnóstwo trudu i wydajemy poważną kasę, żeby sfotografować coś, co wiemy jak wygląda, co jest stosunkowo niezmienne w czasie i przestrzeni (z punktu widzenia jednostki). Po co? Przecież jak wygląda M42 wiemy. Wystarczy wygooglować zdjęcia z sieci. Dochodzę do wniosku, że z astrofotografią to trochę tak jak z himalaizmem. Wielu już wlazło na Mount Everest czy K2, a mimo to potrafię zrozumieć, że ktoś chce, aby stało się to również jego udziałem. Ja też jestem podatny na gorączkę szczytową i jak widzę górkę, to chce się na nią wspiąć, a jak zakręt, to chcę zobaczyć co jest za rogiem. Jednak w astro jest trochę inaczej. Jeśli w sieci wydłubię zdjęcie jakiegoś obiektu, wykonane super sprzętem - lepszym od mojego - to z góry wiem, że jeśli wyceluję w ten sam obiekt, uzyskam gorszy rezultat. Czym w takim razie astrofotografia jest? Spróbowałem popatrzeć przez pryzmat innej, bliskiej mi fotograficznej dziedziny: fotografii przyrodniczej. Dla zilustrowania pozwolę sobie pokazać jedno ze swoich zdjęć kwiatuszka o nazwie chaber: Jak wyglądają chabry wielu z Was wie, a jeśli nie wie, a chce się dowiedzieć, po sekundzie googlowania już będzie wiedzieć. Jednakowoż moje zdjęcie jest w jakimś sensie unikalne. Drugiego takiego kadru nie znajdziesz na całym świecie. Ja jeden (brzmi idiotycznie - wiem) stworzyłem to "dzieło" i jest niepowtarzalne i unikalne w skali całego Universum. O Astrofotografii powiedzieć tego nie można. Wprawdzie każda moja astrofotka jest w jakimś sensie unikalna, bo jest MOJA, bo gorszej ze świecą szukać , ale mimo wszystko jest taka sama jak innych. Owszem, może być technicznie lepsza od innych (lub gorsza) i dlatego podobają się nam najbardziej, te wypasione. Właśnie do tej konkluzji zmierzam. Otóż fotograf przyrody, ma szansę pokazać banalne coś (ptaki, ssaki, grzyby czy ryby) w sposób unikalny i zachwycający. Jedyny w swoim rodzaju i budzący estetyczne odczucia. Astrofotograf również może budować estetyczne odczucia, ale JEDYNIE przez wzorcową prezentację obiektu, co niestety oznacza, że skazani jesteśmy na wyścig zbrojeń, jako jedyny sposób dążenia do perfekcji. Na końcu łańcucha pokarmowego są wypasione montaże, lunety i kamery, ale mam głębokie przekonanie, że zanim do nich dotrzemy (nabierając doświadczeń i zaskórniaków do skarpety) będziemy już totalnie przejedzeni kolejnym Pelikanem, Sercem i Duszą, Ogniem, Konikiem, Miotłą i czym tam jeszcze. Pozachwycamy się przez chwilę nowymi możliwościami, a potem kurzem zacznie sprzęt porastać. Dumam nad tym wszystkim już od dawna. Z tegoż powodu preferuję szersze kadry, szukam ujęć mniej banalnych (bo o niebanalnych mowy nie ma), łącząc Plejady z Kalifornią, M31 z M33 itd., ale zestaw takich połączeń jest krótki. Zastanawiam się, w który kierunek skręcić? Czy tak jak Hamal skoncentrować się na tym, co jest tak trudne do uchwycenia (malutkie galaktyczki), że tworzy pewną unikalną niszę w astrofotograficznym światku? Czy skupić się na rzadkich kometarnych gościach? A może pójść w stronę nocnych landszaftów czyli połączenie ziemskich i niebieskich krajobrazów. Możliwa jest także emigracja na północ i poświęcenie się polarnym zorzom. Nie wiem co zrobić. Zresztą, na razie muszę rozwiązać bardziej prozaiczne problemy z guidingiem, bo wiosna blisko a ja zaś muszę Lagunę i Koniczynkę uwiecznić, żeby inni mogli także MOJE zdjęcia wygooglować
  19. Wizualnie też jest szaleństwo, bo to przecież okazały i bardzo wyraźny układ gwiazd. Że tak powiem: korpus łowcy jest całkiem wyraźnie widoczny, podobnie jak jego łuk. O innych gwiazdozbiorach trudno to powiedzieć. W WIelkim Wozie można się wozu z dyszlem dopatrzeć, ale Wielkiej Niedźwiedzicy już nie bardzo
  20. Szczerze mówiąc, to ja tego nie rozumiem... Na ogniskowej 200mm, na Konika i Płomień wystarczyło 1,5h i nawet pyły wyszły. Robert ma ponad 2 godziny, Gucio ponad 3 godziny, ja miałem w szerokim kadrze 6,5 i wszystkie trzy zdjęcia (moje i kolegów) pozostawiają sporo do życzenia. Bądź mądry i pisz wiersze...
  21. Loki

    zaś Orion

    Marku, Sigma obecnie produkuje aparaty o nazwie Merril, w których montuje się trzy matryce 15 Mpix. Czyli "reklamowa" liczba pikseli to 45Mpix i faktycznie Sigma się tak debilnie reklamuje, ale de facto jest to matryca 15 Mpix w rozmiarze APSC. Nic więcej mi nie potrzeba. To tyle co w Canonie 50D tyle, że w Canonie te 15 Mpix to interpolowany chwyt marketingowy, a w Merrilu rzeczywista ilość i wynikająca z niej fantastyczna rozdzielczość. Proszę, rzuć okiem na porównanie 15 Mpix Merrilla do 18 Mpix w Canonie. Rozmiary matrycy są identyczne: APSC. Teoretycznie więc, rozdzielczość Canona wynikająca z pikseli matrycy jest wyższa i obrazek powinien być lepszy. Czy tak jest faktycznie? Popatrzmy: Masz rację, że obecnie, wady Foveona dosyć skutecznie zjadają zalety. Mimo tego, mam taki aparacik we wcześniejszej wersji z matrycą 4 Mpix. Robi obrazki niewielkie, ale bardzo detaliczne. Tak detaliczne, że mimo malutkiej rozdzielczości mogę spokojnie uzyskać interpolację o jakości odpowiadającej matrycy z maską Bayera o 12 megapikselach. Kupiłem go, bo był tani jak barszcz (600 zł), jest mały i mam go zawsze przy sobie, ma matrycę APSC i gdybym zrobił nim przypadkiem "zdjęcie życia", to da się je od biedy powiększyć do rozmiaru rozsądnej odbitki. Pytasz co takiego daje Foveon? Obróbka surowych danych spływających z matrycy nie wymaga interpretacji i odtwarzania brakującej (straconej na masce Bayera) informacji. Rejestrowany jest piksel w piksel. Podoba mi się ta idea. Jest taka... naturalna.
  22. Loki

    zaś Orion

    Łukasz, ale mi się wydaje, że przy tej okazji wylatuje filtr AA, czyli nie tylko zyskałeś poszerzenie pasma, ale też rozdzielczość.
  23. Chciałem, ale Maxim się zawiesza i dupa. Nie wyszła mi ani razu ta sztuka. Mam gdzieś notatki jak to robić - powalczę jeszcze. Dziękuję Ilu, żeś mi o tym przypomniał.
  24. Loki

    zaś Orion

    Sam nie wiem. Nie mam ochoty na zabawę z kołami filtrowymi. Mierzi mnie myśl, że ograniczony czas (bo mało mamy pogodnych nocy) muszę podzielić między luminancję i kolory. Wolę chyba zbierać wszystko razem, więc jeśli kamera to kolorowa. Druga rzecz, która mnie mierzi to niskie rozdzielczości matryc. Gdy fotografuję, chcę uzyskać materiał, który potencjalnie da się powiększyć do rozmiarów rzędu 60cmx40cm. Nie chcę produkować znaczków pocztowych. Gdybym do np. Atik-a 314 podłączył swoje szkła, mógłbym nawet całkiem szerokie kadry produkować, bo przecież dalej używałbym dobrych, fotograficznych szkieł. W tej chwili najniższa ogniskowa jaką posiadam to 70mm, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby coś dobrego i szerokiego dokupić. Tylko co mi z tego, skoro natywna rozdzielczość tej kamerki jest poniżej formatu, do którego pomniejszam zdjęcia z Canona. Szlag mnie trafia, gdy w ogóle się nad tym zastanawiam. To szczyt bezczelności żądać takiej kasy za kawałek chłodzenia i "matryczkę" czy może nawet "matryczusię", bo matrycą tego nazwać nie można. Biorąc pod uwagę powyższe, okazuje się, że na kamerę muszę wydać tyle co na Canona 1Dx, Tyle, że Canona mogę używać okrągły rok. Rano, wieczór, we dnie, w nocy. Kamerkę natomiast ani rano, ani wieczorem, ani we dnie, ani nawet nie każdej nocy. Ba! Nawet nie każdej pogodnej nocy, bo potrzebne są jeszcze okolice nowiu. Sami wiecie jak jest. W ciągu roku użyję jej może 15 - 20 razy. I to jest dla mnie problem. Gdyby astrofotografia była moim jedynym konikiem, nie miałbym wątpliwości. Tak jednak nie jest, a jak kiedyś pisałem, nie zarabiam dość, by finansować wszystkie zachcianki. Dlatego zmodyfikowana lustrzanka w moim przypadku to nadal dobry kompromis. Bardzom ciekaw jest tej modyfikacji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.