Skocz do zawartości

Jarek

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 225
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jarek

  1. Ignisdei, nie bądź kolejnym nabitym w Newtona z wydłużaną ogniskową. Te 114/1000 z krótkim tubusem maja barlowa wwyciągu, zamocowanego na stałe, bez ktorego ten 'teleskop' nie złapie ostrości. Ze względów konstrukcyjnych taki sprzęt ma b. kiepskie obrazy przy dużych powiększeniach. Temat był wałkowany 1000x. Pozdrawiam -Jarosław P.S. Dla przypomnienia: ekstremalnie [ok.F/4] światłosilne lustro przy małej aperturze -wszystkie wady swiatłosilnego newtona -koma i kiepski kontrast z powodu obstrukcji, do tego prymitywny barlow w wyciągu [i czasem jeszcze jeden nie wiadomo po co razem z okularami ] = marny obraz przy dużym powiekszeniu
  2. Jarek

    SWAROVSKI 10x40

    Buff, Svarowski to b. dobra marka, coś w rodzaju mercedesa wsrod lornetek. Tak więc ta 40-tka Ci się przyda, np. do wyszukiwania celów teleskopem. Generalnie jednak jako instrument astronomiczny ma troche za małą średnicę i warto sobie sprawić coś wiekszego. Za minimum uznaje się średnicę 50mm. W Twoim przypadku kupiłbym coś 60-70mm pod statyw, a jako podręczną używałbym te 40-tkę, zwłaszcza,że prawdopodobnie jakością bije na głowę tanie 50-tki. Jesli ma np. znacznie lepszą od nich transmisję światła, to może to w pewnym stopniu [ale bez przesady!!] kompensować zmniejszoną średnicę. Pozdrawiam -Jarosław
  3. Grzesiek, wybacz, ale opowieści o WCP i przerwie Cassiniego w 76/700 to można miedzy bajki włożyć -ja przy dobrych warunkach widziałem Cassiniego kilka razy w newtonie 130/650 na montażu azymutalnym. Mówię o sytuacjach, gdy mogłem na 100% odróżnić przerwę od efektów seeingu i drgań tuby przy powiększeniach 130-150x. Wcale nie udało mi się to od razu. WCP nigdy nie widziałem [tu myślę za sprawą kiepskiego kontrastu -F/5 newton to nie jest sprzęt do planet] . W Twoim przypadku widziałeś pewnie efekty seeingu oraz własną autosugestię [WCP] albo tranzyt cienia jednego z księżyców Jowisza na tle ciemnego pasa. Oczywiscie, istnieją sytuacje szczególne, typu nieprzeciętnej jakości wzrok +okazjonalnie idealne warunki raz na kilka lat itp., ale bez przesady. Jeszcze uwierzyłbym na montażu paralaktycznym przy tej tubie 76/700, ale na azymutalnym jaki jest przy tych 76-tkach -nie ma szans. Ja wiem, że te rzeczy można wypatrzyć sprzętem mniejszym od mojego [tylko o bardziej 'planetarnym' charakterze -jakiś długoogniskowy refraktor lub Newton], ale bez przesady... Pozdrawiam -Jarosław
  4. Z tego co widze to może najwyżej być o pare mm za długa, ale to chyba najmniejszy problem - ludzkość wymyśłiła koło, łuk, tuleje, podkładki 11zł to nie majątek, choć uwzględniajać wysyłkę to wyjdzie trochę drożej, spróbuj gdzieś dorwać taki sprężynowy statywik i potraktowac piłką nóżki, wyjdzie na jedno. Jak nie ma w sklepach, spróbuj na targu. Albo znajdź tokarza [jakiś usługowy zakład mechaniczny] i spytaj, czy ma tokarkę z biegami do gwintów calowych [oprócz metrycznych] i może za kilka zł zrobić śrubę 1/4"-20 z jakiejś grubej śruby metrycznej z dużym łbem. Najlepiej wziaść jakąś mosięzną śrubę M10-12, zjechać nożem stary gwint metryczny i narżnąć ten 1/4" [jego zewnętrzna srednica to jakieś 6.4mm]. Które rozwiązanie bedzie najprostsze i najtańsze, to już kwestia Twoich uwarunkowań, masz pełny wybór. Jedyną rzecza, jaka Ci sie na pewno nie opłaci, to rozwalenie gwintu w aparacie jakąś prowizorką. Pozdrawiam -Jarosław
  5. qbanos, brawissimo, nie miałem pojecia,że same śruby 1/4" mozna luzem dostać... Ten statywik to własnie taki, jak pisałem w poście do Bunny'ego.... Pozdrawiam -Jarosław P.S. proponuję dac te informację do działu o źródłach części do ATM...
  6. ...restwo nie zna granic. Ale, jak widac, na nieuczciwych też jest bat... Gratuluje gościowi, który upublicznił te sprawę. Nieźle go wkurzyli... ja bym mu nadał order obrońcy konsumenta Bardzom ciekaw dalszego ciągu tej historii. Tak trzymać, nie popuszczać!!!! Tepić!,tępić!!!! -Jarosław
  7. Prawie dotykać, owszem. To zależy od konstrukcji samego aparatu i od eye relief [odległości źrenicy wyjściowej] użytego okularu. W praktyce trzeba przykładać do okularu. Bugs, uważaj z tymi gwintami, naprawdę! Jesli ta niecalowa śruba jest wkrecona w calowe [1/4"] gniazdo aparatu, to na bank szybko zniszczysz sobie to ostatnie i będziesz płakał, pisałem juz o tym wiele razy! Nie taniej kupić taki wyginany mini statywik spreżynowy od kompaktów za potworną sumę 10-12zł [tyle kosztują] i użyc jego głowicy ze śruba 1/4" lub przejść się do tokarza, który zewnętrzny gwint [sruba ] może zrobić za grosze, bo to mozna zrobic tokarką, bez żadnych ekstra narzedzi ?! Naprawa aparatu bedzie Cie kosztowała więcej, zwłaszcza jak Ci się zerwie z uszkodzonego gwintu na glebę albo beton. Ostrzegam lojalnie [takze ewentualnych naśladowców].... -Jarosław P.S. Ups... Własnie doczytałem, że właśnie chcesz to zrobić, czyli użyc śruby ze statywu -uff...., O.K. Ale innych przestrzegam raz jeszcze przed katowaniem gwintów....
  8. Tomitex, raczej lornetka Lunetkę do celowania każdy z tych teleskopów ma, chodzi o tzw. szukacz, np.6x30, 9x50 itd. Bez niej cięzko wycelowac w cokolwiek na niebie... Niezależnie od tego przydaje się w polu mała lornetka, wg. mnie optymalnie 10x50 [ew. nawet 7x50 jesli uzytkowana głównie do tego celu - ale do innych 10x50 będzie ciut lepsza]. W ostateczności mozna wykorzystac nawet mniejsze szkła, jesli juz je masz, 35-40mm. Ale nie warto do takich celów specjalnie kupowac lornetki mniejszej niż 50mm, bo 50-tka nadaje się tez do samodzielnych obserwacji, czego raczej nie mozna powiedzieć o mniejszych lornetkach. W praktyce do wycelowania teleskopem uzywamy szukacza, ale czasem cięzko się zorientować czy wybraliśmy rzeczywiscie odpowiednie gwiazdy, zwłaszcza w rejonie, gdzie niewiele gwiazd widzimy gołym okiem -wtedy pomaga wstępna identyfikacja lornetką "z ręki", co robi sie migiem. Wtedy wystarczy wycelowac szukacz i sprawdzić czy mamy ten sam układ gwiazd [tylko widziany do góry nogami]. Pozdrawiam -Jarosław
  9. Bugs, zabierz te lornetke za miasto. Koniecznie. Dopiero wtedy zobaczysz, co tak naprawdę widać na niebie. Róznica jak niebo a ziemia Wbrew pozorom, zrobiłeś jednak koszmarny błąd, nie zapoznając się dokładniej z ze strona CAMK-u o lornetkach. Sa tam lornety zarówno drogie, jak i te tańsze, a nawet b. tanie. Być może [raczej prawie na pewno] za cenę nieznacznie odbiegająca od tej z bazaru kupiłbyś tani, ale znacznie lepszy sprzet. Chociaż z drugiej strony celowałes w 60mm, a tu wybór na rynku jest mniejszy niż w przypadku 50-tek. Ale z tych większych też są tanie, a w miare dobre. Więc nie miej złudzeń... Na razie obserwuj tym co masz, naprawde warto. Jedź pod ciemne niebo. Pozdrawiam -Jarosław P.S. Na targu też widywałem 50-tki i 60-tki bez rubinowych szkieł, chyba zabrakło Ci cierpliwości po prostu...
  10. Króliczku , spokojnie możesz zacząć od tego, co kupiłeś. Na początek będzie Ci dobrze służyć, ja też zaczynałem od lornety przeciętnej jakości i było w porządku -sporo się dzieki niej nauczyłem. Bądź jednak świadom,że przynajmniej z tymi rubinowymi powłokami to błąd, bo faktycznie pogarszają one charakterystyki transmisji w najbardziej istotnym dla nas przedziale barwy. Czyli de facto jakbys obserwował lornetką o nieco mniejszej średnicy. Tego efektu nie da się stwierdzić tak łatwo, bo po prostu zmniejsza się ilośc obiektów, które bedziesz w stanie nią dostrzec i rozpoznać, a ta zależy jeszcze od warunków i doświadczenia. Więc "na oko" może nie być widać różnicy [kiedys ptrzyłem prze 20x60 z rubinowymi szkłami, tak, była taka wersja BPC!], ale ona istnieje. Wyjdzie kiedyś na obiektach o małej jasności powierzchniowej. Skoro masz te lornetkę, to na razie sie tym nie przejmuj, tylko obserwuj. Zaczynaj o jasnych obiektów położonych w sasiedztwie gwiazd jasnych, łatwych do rozpoznania [np. ze względu na układ geometryczny konstelacji] Nie zrażaj się niepowodzeniami. Licz się z tym,że niektóre obiekty jak większość galaktyk i gromad kulistych może być za pierwszym razem trudna do odróznienia od gwiazd przy pomocy lornetki, bo mają na ogól małe wymiary kątowe. Zacznij od gromad otwartych, te wieksz ei jasniejsze bea skupiskami gwiazd, małymi lub duzymi, słabsze i mnijesze -chmurkami lub plamkami światła. Pozdrawiam i powodzenia -Jarosław
  11. W Lublinie widziałem tylko Wenus i Merkurego, Saturn był prawdopodobnie w chmurach = za jasno. Zrobiłem też parę zdjęć cyfrakiem ze statywu, ale ogniskowa krótka -tylko 136mm dla małego obrazka. Mimo to na powiększeniach widać pięknie Merkurego obok Wenuski. Najbardziej przeszkadzały latające... no własnie nie wiem, poczatkowo sadziłem,że to szerszenie i miałem trochę stracha, bo 1-czy 2 lądowały mi we włosach. Ale potem jeden wylądował koło plecaka ze sprzętem i chyba był to jednak chrabąszcz po ciemku nie tylko wszystkie koty szare... tak na prawde nie wiem, co to było Pozdrawiam -Jarosław
  12. Z tymi gwintami to nie taka lekka sprawa, jak myślicie. Gwinty metryczne i calowe maja inny zarówno profil, jak i skok. I nie mozna wkrecać jednych w drugie.O ile profil w miękkim materiale mozna teoretycznie zmodyfikowac na siłę z niewielkim uszczerbkiem dla wytrzymałości, to różny skok prowadzi ZAWSZE do ścięcia gwintu po odpowiedniej liczbie obrotów. Przy mniejszej taka operacja się uda, ale kosztem poważnego uszkodzenia gwintu i spadku wyutrzymałości, w dłuższym czasie skutkując destrukcją połaczenia. Oznaczenie gwintu w stopkach statywów i gniazdach L-adapterów lornetek to 1/4"-20, czyli średnica gwintu 1/4'' [przeliczcie na milimetry, wyjdzie chyba coś koło 6.4mm], 20 zwojów na cal. Konia z rzedem temu, kto znajdzie pasujący gwint metryczny. Pomysł z blachowkrętami - wszystko zależy od tego, czy znajdziecie takie o pasujacym skoku. Srednicę niby mozna dopasować, ale ze skokiem musi się zgadzać. Dlatego wg. mnie nie ma przeproś - trzeba robić nominalny gwint 1/4' i basta. Wykonanie śruby [gwint zewnętrzny] jest proste, bo można to zrobić nożem na tokarni [jeśli tylko ma odp. biegi] i nie potrzeba narzynki. Gorzej z gwintem wewnetrznym [gniazdo pod śrubę lub nakrętka] -tu juz nie ma rady, konieczny jest odp. gwintownik. Niektóre warsztaty go mają, szczegolnie te które robią cos ze sprzetem foto. Zakup gwintownika specjalnie do jednorazowego wykonania adaptera nie bardzo sie opłaca, to koszt conajmniej 30zł. Pozdrawiam -Jarosław
  13. Próbowałem wczoraj, ale były chmury nad horyzontem i widać było tylko Wenus :-(( Znów zostałem zabójcą...komarów. Może coś wyjdzie na zdjęciach, dopiero jutro wrzucę je do kompa. No i zobaczymy dzisiaj, pogoda prawie pewna... Pozdrawiam -Jarosław P.S. na razie eksperymentuje z moją cyferką, przesłona F/4 przy obiektywie [dla malego obrazka35mm] f=136mm z ISO 200 i czasami 0.5 -2s Może macie jakies sugestie? Ogniskowa beznadziejnie krótka, ale na razie wstrzymuje się z zakupem konwertera, który mam w planie, ze względów finansowych [szykują się wakacyjne wojaże]
  14. karan, musisz się ustawić z lornetką 15 min po lokalnym zachodzie Słońca [sprawdź sobie np. w HNSKY czy innym programie astro dla Twojej lokalizacji] i uzbroic sie w cierpliwość, przeszukując lornetką od czasu do czasu zach. horyzont [z b. lekkim odchyleniem w prawo, czyli na pn.]. Jesli nie bedzie chmur to na wolno ciemniejącym niebie dostrzeżesz Wenus, po jakimś czasie z tła wyskoczy Merkury na prawo niżej. ostatni pojawi się Saturn po lewej. Wenus i merkury będą już chyba w jednym polu widzenia dla lornetki 50mm, Satrun chyba jeszcze nie -nie wiem, jak na dziś sytuacja wygląda. Pozdrawiam -Jarosław
  15. Jarek

    Dylemat!!!

    Ja bym stawiał zdecydowanie na 10x50. 35-tki i 40-tki sa po prostu za małe. Z kolei 7X50 ma troche jak na mój gust za dużą źrenice wyjściową. Polem widzenia rekompensuje to w niewielkim stopniu lub wcale, gdyz bez trudu mozna dostać nawet przeciętnej jakosci 10x50 z polem rzędu 6.5-7.0* przy obserwacji z reki 7x da nieco stabilniejszy obraz niz 10x, ale to już naprawde małe powiekszenia i będa problemy z rozpoznaniem niektórych obiektów o małych rozmiarach kątowych, np. gromad kulistych -poczatkujący nie zawsze odróżni je od gwiazd. W sumie, 10x50 jest wg. mnie bardziej uniwersalna, a rozmiary i waga te same. Trzeba wybrać model o możliwie dobrej optyce [to juz kwestia ograniczeń budżetowych] i dużym polu widzenia. To potem procentuje podczas obserwacji. Pozdrawiam -Jarosław
  16. Tylko uważaj surt i nie kup za małego statywu. Musi mieć minimum 155-160cm wzrostu, nogi raczej 2-3, a nie 4 segmentowe, średnica/szerokość najgrubszego elementu nóg 3-nogu min. 23mm, lepiej więcej, kolumny 22mm, głowica jeśli plastik to podparta z 2 stron, a nie z jednej [metalowa może być podparta z jednej strony, sprawdź, czy się nie ugina]. Osobiście polecałbym Ci coś wysokości 160-180cm w stanie rozłozonym, ale jeśli statyw jest naprawde sztywny, to takie 152-155 wystarczą, tylko muszą być naprawdę solidne, z przekrojem nóg od 25mm. Mój podstawowy statyw ma 167cm maks. i niecałe 3kg, nogi 30mm, podobnie kolumna, solidna głowica. A i tak na ogół nie rozsuwam 3-ciego segmentu nóg do końca, jeśli obserwuję ze stołka na siedzaco. Za mały i za wiotki statyw może być utrapieniem, też to przerabiałem. Pozdrawiam -Jarosław
  17. Bez przesady, moga być równiez aluminiowe statywy foto/video, ważny jest tylko dobór odpowiednio solidnego modelu. Drewniane są sztywniejsze i lepiej tłumia drgania od metalowych, ale to mozna skompensowac wybierając odpowiednio solidny . Przyjmij nominalna nośność statywu powyżej 3kg, optymalnie 4-5kg. Kolumna powinna miec przekrój od 25mm w górę, nogi 25-30mm jako minimum [nie więcej jak 3-segmentowe!]. Wysokość powyzej 150cm,lepiej powyżej 160-170 lub nawet większy. Troszkę można złagodzić te kryteria, jesli chcesz mieć b. lekki statyw do noszenia np. z plecakiem. Wtedy nogi/kolumna jakieś 23/22mm. B. wazna jest głowica Ideałem jest tzw. fluidalna, ale to żadkość i w droższych modelach [popatrz na Velbon D700 -taki mam, pod lornetkę 15x70 jest idealny, albo na Velbon CX 586 bodjże -ten ma troche za lekki trójnóg, jako "podrózny" może być]. Wystarczy,żeby była sztywna [uwaga na plastikowe głowice podparte z jednej strony!-tylko metalowe głowice o tej konstrukcji sa wystarczająco sztywne], miała długa raczkę i ważne -jesli blokada jednej z osi jest dokonywana obrotem tej raczki, nie może mieć po odkreceniu luzów. Tak się własnie naciąłem kupując statyw "podróżny o wadze 1.7kg, a mogłem wziąść tego CX586, 100gram więcej Z lekkich, ale wystarczająco sztywnych modeli będacych w obecnie w sklepach jest obecnie Vebon Sherpa 250/450/600/750. Sorry, nie chce tej firmy reklamować [ten ze spierniczoną blokada w rącze z centymetrowym luzem też był ich, GDX36 bodajże ] , po prostu te statywy oglądałem i macałem niedawno, no i są aktualnie dostepne, w niektórych hurtowniach dość tanio [poniżej 300zł -mogłem kupić Sherpe 250 za 290zł]. Ważą nieco powyżej 2kg, sa na pewno wystarczająco sztywne [solidne przekroje i grube profile]. Wadą jest ich wzglednie niewielka wysokość [152 czy 155cm]. Jako podstawowy statyw lornetkowy można je uwazac za minimum wymagań, tak dla porównania Pozdrawiam -Jarosław P.S. Przykład: Mój D700 waży niecałe 3kg i ma nominalnie 167cm wzrostu. W praktyce dla poprawy stabilności nie wysuwam prawie wcale 3-ciego segmentu nóg lub tylko częściowo, m. in. po to, by lekko przechylić trojnóg 'na siebie', co daje wygode przy obserwacji w poblizu zenitu. Siedze oczywiście na 'nożycowym' stołku wedkarskim
  18. Tak, a ja zaciekle w noc z 7/8VI malowałem i przycinałem tekturowe pudło po odczynnikach na kamere projekcyjną , bo jedyny aparat jaki miałem to analogowy kompakt, a chciałem mieć zdjęcie. Za to zapomniałem pracowicie przekalibrowywanego pracowicie na tę okolicznośc z 32mm na 1.25" ruskiego mikroskopowca 14x i rzutowałem ze strachem przez Plossla. Rano wszystkie graty do malucha i do roboty, stanowisko na parkingu pod instytytutem [ pani na portierni wydziwiała, co to za rura], rano zero chmur, dopiero potem przylazły. Skok pod Instytut Fizyki, gdzie mimo chmur łapiąc przejasnienia rzutowano z refraktora Zeissa 100/1000, dzikie tłumy wokół. Potem chmury i chwilowe przejasnienie przed samym koncem zjawiska, a potem letni deszcz. Zostało mi po tym pare fotek -ja ze sprzetem i znajomymi, parę niezbyt ostrych zdjęc Wenus na Słońcu i tekturze , no i fotki tego zbiegowiska przy lunecie fizyków. Ech, łezka w oku... pozdrawiam -Jarosław
  19. Z balkonowych doświadczeń małym Dobsem: konieczna jest sztywna podstawa, tak aby czopy montazu wypadały prawie na poziomie balustrady lub niewiele niżej. Noszenie mebli na balkon [rama od fotela lub mały stolik], co praktykuje od czasu do czasu jes cholernie niewygodne. Jesli ten dobs ma Ci sluzyc dlużej i balkon będzie czesto w użyciu, kup parę grubych tanich desek i zbij [chyba lepiej użyć wkretów] skrzynię-podstawę tak ze 40-50cm wysoką, zabezpiecz jakims tanim lakierem wodoodpornym i trzymaj stale na balkonie. Wystawienie samego teleskopu to już mniejszy problem, niż noszenie kilku gratów. Pozdrawiam -Jarosław
  20. Ten adapter z allegro to własnie to samo co daje MM i też jest w komplecie z lornetami m.in. Celestrona i Taigi [15x70 i 16x80]. Pod 10x50 to ono się nada, może pod 60-tke, ale to maks. Chyba najtaniej wyjdzie Astrokrak albo zaprzyjaźniony warsztat [mój przypadek]. Próby siłowego przerabiania gwintu metrycznego na calowy to bym nie polecał zdecydowanie. Taka operacja nieodwracalnie uszkadza gwint. One różnią się nie tylko profilem, ale przede wszystkim skokiem. Dlatego teoretycznie wkręcanie jednego w drugi MUSI się zakończyć całkowitą destrukcją przy odpowiedniej liczbie obrotów. Jak wkręcamy krótki odcinek, to nie zetniemy całkiem i całość bedzie się trzymać -NA RAZIE. Ściślej do czasu, gdy kiedyś trącimy lornetkę i zleci ze statywu na glebę. Pozdrawiam -Jarosław P.S. jest jeszcze inna opcja [omija problem gwintownika] -jak mamy statyw z głowicą z wymiennymi płytkami, to można na stałe przykrecić adapter do takiej płytki dowolnymi śrubami -nawet będzie solidniej i mocniej. Zostaje wykonać calową śrubę mocująca samą lornetke do adaptera, a to już jest gwint zewnetrzny i można go wykonać nożem na tokarni, niekoniecznie narzynką. To kwestia tokarki z odpowiednimi biegami, a taka łatwiej znaleźć niz kogos, kto akurat ma gwintownik 1/4"-20. Cenowo to nie musi wyjśc atrakcyjnie, jesli stopka do głowicy statywu bedzie droga. No i używać naszego adaptera możemy tylko z tym statywem. Ale może komuś akurat takie rozwiazanie pasuje. Nota bene, przerabiając płytke/stopke ze statywu, nie musimy wywalac oryginalnej śruby calowej [czyli rezygnowac całkiem z jej oryginalnej funkcji], bo mocowanie naszego adaptera możemy zrobic po bokach, a nie centralnie.
  21. L-adaptery do małych lornet [50-60mm] bywaja w Mediamarktach, ale cena prawie 40zł [idiotyzm]. Adaptery do lornetek robi też Astrokrak, sprawdź ceny. Można tez robic samemu, ale konieczny jest dostep do warsztatu, gdzie potrafią wykonać gwint 1/4"-20 [taki jak w stopce zwykłych statywów foto i aparatach. Na sam adapter wystarczy gruby kątownik [lub gięty płaskownik] Al grubości 5mm [żeby mozna zrobić gwint w jego stopce]. Śruba do mocowania lornetki może być przegwintowana na 1/4"-20 z dużej śruby mosiężnej, np. M10, M12 z dużym łbem. Co do tych Soligorowskich adapterów z MediaMarkt, pod lornety 50-60mm sa całkiem O.K. Celestron daje identyczny w komplecie z lorneta SkyMaster 15x70, co jest już lekkim nieporozumieniem, choć od duużej biedy może być. Pozdrawiam -Jarosław P.S. dopiero zerknąlem na linka do Astrokraka, który podałeś. Widać ,że w A. wychodzi w tym przypadku taniej. A solidniejsze to bedzie na pewno.
  22. Tak jak w poście wyżej. Ale... Doradzałbym dokładne obejrzenie śruby w głowicy statywu. Być może jest tam podwójna śruba 3/8" i 1/4". Tak miałem w rosyjskim mini-statywie z małą kulową głowicą. Końcówka ze śruba miała dwa końce, każdy z innym gwintem. Wystarczyło wykręcić ten element i wsadzić odwrotnie. Pozdrawiam -Jarosław
  23. Jarek

    M13

    Latarka nocą chyba niepotrzebna... Czasem tylko robi sie całkiem jasno, jak walnie supernowa -Jarosław
  24. W kwestii Turcji: nie wiem, jak z lataniem, ale powinno byc dość tanio. Dojazd rejsowym autobusem [f-ma Panek z W-wy] kilka lat temu kosztował ok. 150USD [bilet w 2 strony]. Można też jechac na raty przez UKraine, Rumunie Bulgarię lub alternatywnie Słowację Wegry Rumunię Bułgarię -dośc tanio ale niewygodnie i 1 dzień dłużej. No i wreszcie własne auto trasy jw. Wbrew pozorom sporo ludzi jeździ do Turcji własnym autem i poruszaja sie nim po kraju. Za wyjątkiem wschodniej, b. słabo rozwinietej czesci kraju drogi sa naprawde dobre. Piszę to w kontekście pomysłów wynajmowania terenówek -bez sensu zupełnie, wystarczy zwykłe autko by dojechać absolutnie wszędzie. Czytałem kiedyś relację gościa, który rozbijał sie starym poldkiem po Kackarze -a to są naprawde wysokie góry [ponad 3km n.p.m., 3x byłem]. Wysoko w górach [tam gdzie nie ma już asfaltu] są drogi gruntowe na szerokośc 1 auta plus mijanki na zakrętach -z 1 strony skała, a z 2-giej dużo świeżego powietrza Ale to ekstremum górskie, normalnie jeżdzi sie po solidnych, asfaltowych szosach [nawet przejeżdżając przez dosyć wysokie góry]. Problemem są rzeczywiście kierowcy -Turcy jeżdżą jak wariaci, przerabiałem to jako autostopowicz. Dużo wypadków powodują przeładowane ciężarówki. Ale rok rocznie sporo ludzi z Polski zwiedza Turcję właśnie samochodem, więc... Szybko można sie przemieszczac również bez auta. To zaleta rewelacyjnej komunikacji autobusowej. Jeszcze 5 lat temu byliśmy w relacji do nich zacofani z naszym PKS-em jak Papua -Nowa Gwinea. Dlatego daję niemal głowę, że w ciągu pół dnia można się przerzucić o kilkaset km w razie potrzeby [np. by ucieć przed frontem z chmurami] Dla ilustracji taki przykład: przy pierwszej wizycie w T. byliśmy w Erzurum na wschodzie, jakies 1300km od Stambułu, gdzie mieliśmy autobus powrotny do kraju [owej f-my P., wspomnianej wyżej] Niestety przed wyjazdem podano nam błędny termin powrotu. Potwierdzając rezerwacje dowiedzieliśmy, że wyjazd mamy owszem, ale nie pojutrze [już kupiliśmy bilet na pociąg, który jedzie dwa dni], ale jutro koło południa. Zdążyliśmy na dworzec autobusowy kupić bilet na ostatni autobus do Stambułu, który łapał jeszcze nasz transport do kraju. Ba, nawet bilet na pociąg zdążyliśmy jeszcze odsprzedać w kasie kolejowej... Do Stambułu dojechalismy na rano nastepnego dnia, wyjeżdzając z Erzurum w samo południe. Dla wyjasnienia dodam, ze koleją turecką jeździłem tylko raz -jest tania, ale bilety trzeba rezerwowac z dużym wyprzedzeniem [za to nie istnieje tłok w wagonach], no i przeraźliwie wolna, średnia predkośc podróży to 30-40km/h -jedzie się przez góry. Wreszcie sieć kolejowa jest b. rzadka, w praktyce jest to mało przydatny środek transportu dla turysty. Z praktycznych informacji dodam względnie tanie zakwaterowanie, bez problemu w 2001r. znajdowało się w Stambule hotel za 5.5USD, a jak dobrze poszukac, można było zejść poniżej 5.0USD. W rejonach 'turystycznych' ceny bywały wieksze, ale tu mozna było liczyc na pensjonaty i campingi. W naszym przypadku [marzec 2006] campingi odpadają, bo na wyżynach pewnie jeszcze śnieg bedzie leżał, może poza okolicami Antalyi nad morzem -tam będzie ok. 20st. C. Ale pensjonaty w Kapadocji powinny działać, przynajmniej niektóre. Pozdrawiam -Jarosław
  25. Oglądałem te stronę, fajna impreza. Ale koszta horrendalne. Nie wiem, czy wyjazd na własną reke nie wyszedł by taniej. Ale nie podróżowałem w tamtą stronę, więc mogę tylko zgadywać. Naprawdę tanio da się pojechac do Turcji [byłem tam 3 razy latem, słuze info jakby co], ale niestety coś za coś -szanse na pogodę o tej porze roku są mniej więcej 50%, nie więcej. Przez cały marzec śledziłem stronę ichniejszego rządowego centrum meteorologicznego: http://www.meteor.gov.tr/indexmaster_eng.htm Nie wygląda to za ciekawie. W Egipcie szanse są duużo większe. Nie wiem tylko, jak tam z bezpieczenstwem i możliwościami poruszania się indywidualnych / niezorganizowanych turystów, no i z wizami. Tak więc albo wykombinuję Egipt na własną rękę, albo utartym szlakiem pomknę do Turcji. Tam sprawę może uratować mobilność -obszar widoczności zacmienia i jego przebieg moze dawać szanse na ucieczke spod chmur. Zwykle jesli w centalnej Anatolii był syf, to w Antalyi było O.K. i odwrotnie. Szybki przerzut o 200km w przeddzień zacmienia po sprawdzeniu prognozy skutecznie ratuje sprawę i da się to zrobić miejscową komunikacją [dobre linie autobusowe]. Ale w tym roku akurat na sam koniec marca [niedobry znak?] fronty szły równoleznikowo i nie było na nie siły.... Więc Egipt kusi... pozdrawiam -Jarosław
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.